MIGUEL Z PARTNEREM CHCĄ WZIĄĆ ŚLUB U PREZYDENTA

Obrazek użytkownika referent Bulzacki
Kraj

Przeczytałem projekt zmiany Konstytucji przygotowany przez prezydenta. Posłowie pracują nad nim pełną parą, miszczem ceremonii przepychania kolanem w Sejmie został tym razem, prawda, konserwatysta J. Gowin (przewodniczący komisji do spraw zmian w konstytucji). Ze stenogramów z posiedzenia plenarnego wynika, że jakiś poseł martwi się wpisaniem do konstytucji euro i zapowiedzią przyjęcia przez nas wspólnej waluty, inny pan poseł narzekał zaś, że zmiany dokonujemy tak późno, bo traktat z Lizbony już obowiązuje, a my tacy nieeuropejscy i w ogonie itd. Mniejsza o to, odnoszę wrażenie, że oni czasem w ogóle nie wiedzieli, o czym rozmawiają. Moją uwagę -- tak zupełnie na pierwszy rzut oka -- zwrócił art. 227e, który stanowi, że:

Obywatel Unii Europejskiej korzysta na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej z wolności i praw gwarantowanych w prawie Unii Europejskiej w zakresie jej kompetencji.

   O co chodzi? Powiedzmy, że:

  1. konstytucja jest aktem prawnym o najwyższej mocy prawnej. Jeśli jakieś przepisy niższego rzędu (np. ustawy!) będą z nią niezgodne, pojawi się problem ich uchylenia -- dostosowania do regulacji konstytucyjnej. Krótko mówiąc, zmiana konstytucji pociąga za sobą konieczność odpowiedniego "przepracowania" całego porządku prawnego;
  2. kto to jest obywatel Unii Europejskiej? Upraszczając, każdy obywatel państw członkowskich: Węgier, Francuz, Rumun, ale również Polak! My także jesteśmy obywatelami Unii Europejskiej; i ja, i pan, i pani, i Alicja Tysiąc, i Robert Biedroń, i... no wszyscy...;
  3. "wolności i prawa gwarantowane w prawie UE w zakresie jej kompetencji", to nie tylko litera prawa, ale także orzecznictwo unijnych sądów (np. Trybunału Sprawiedliwości UE) ukształtowane na podstawie często wieloznacznych czy dopuszczających szeroki margines interpretacji przepisów traktatów i prawa wtórnego UE. Dodam, że uchwalenie karty praw podstawowych i przystąpienie UE do europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka powodują, że wspólnoty stały się nie tylko organizmem gospodarczym, mającym na celu ułatwianie ludziom i państwom bogacenie się i swobodę przemieszczania, ale stały się również "graczem" w debacie o przyszłość cywilizacyjną Europy (w najszerszym sensie). Prawo Unii Europejskiej określa dziś standard praw człowieka, który wiąże państwa członkowskie. Bez znaczenia jest przy tym, że formalnie państwa nie przekazały Unii takich "kompetencji" (dotyczących praw człowieka i kwestii światopoglądowych). To zupełnie inna sprawa, trudno abstrahować od rzeczywistości.

   A teraz odpowiedzcie sobie na pytanie, czy na podstawie art. 227e Miguel z Hiszpanii (obywatel Unii Europejskiej), który przyjechał do nas zamieszkać z przyjacielem w domu nad jeziorem na Kaszubach (na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej), będzie mógł domagać się od władz polskich, żeby te umożliwiły mu wzięcie ceremonii w urzędzie i spędzenie upojnego miesiąca miodowego w Juracie (prawa i wolności gwarantowane w prawie i orzecznictwie UE -- zakaz dyskryminacji). Czy Miguel z Hiszpanii ma szansę wygrać proces przed polskim Trybunałem Konstytucyjnym, a potem przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka (UE jako członek systemu Rady Europy) i Trybunałem Sprawiedliwości UE? Stawiam dolary przeciwko orzechom, że ma szanse. Podobnie Helga z Bawarii, zamieszkała na Koszykowej w Warszawie, zawiedziona polskim prawem, które nie pozwala jej skorzystać z usługi medycznej na takiej zasadzie jak opisuje to prawo UE (w rozumieniu prawa UE aborcja, jeśli jest dokonywana odpłatnie, jest usługą). Czy będzie mogła wyegzekwować swoje obywatelskie prawa na podstawie znowelizowanej konstytucji? Może zapytać pana prezydenta?

   Nie słyszę protestów w sprawie dodania do konstytucji rozdziału europejskiego. Nie znalazłem rzetelnych analiz projektu prezydenckiego. Daj Boże, żeby nie było tak jak z traktatem z Lizbony. Jest hurra optymizm, a potem bieda, co zrobić, żeby nie podpisać. Nie twierdzę też, że cały projekt jest zły. Może jest dobry, ale tak się dziwnie składa, że tempo prac i jego autor budzą we mnie nieufność.

Brak głosów

Komentarze

Wolałbym osobiście, żeby platforma nie brała się za jakiekolwiek zmiany w konstytucji, bo nawet ich najszczersze chęci w sferze legislacyjnej kończą się bublem prawnym. Za duże ryzyko, zbyt poważna sprawa, żeby brali się za nią dyletanci.

Vote up!
0
Vote down!
0
#117425

Niech sobie bronek udziela ślubów pedałom,nawet niech nawet zajmie sie odpłatnie aborcjami, nie będą to najgorsze rzeczy ktore robił.
Pozdrowienia
zib1

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrowienia
zib1

#117472

Ci, którzy wprowadziliby taki Miguelowy zapis a Prezydent podpisując to, nie powinni nazywać siebie katolikami.

Vote up!
0
Vote down!
0

Szpilka

#117489

Serdecznie dziękuję za odwiedziny. Miałem małą przerwę w dostępie do komputera. Pozdrawiam!

Vote up!
0
Vote down!
0

-
referent

#118082