Cyrk na Platformie.

Obrazek użytkownika Recenzent JM
Kraj

Wielu dywaguje nad tym, czy to, co zaobserwowaliśmy ostatnio w działaniach sejmowych posłów PO to była nieudana tresura lwów, czy tylko starannie wyreżyserowany występ klownów?
Jak było naprawdę? – Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć. Ja raczej skłaniałbym się ku opcji, że tak, jak przystało na prowincjonalny cyrk mieliśmy wszystkiego po trochu. Taki nie do końca udany groch z kapustą i teraz medialna maszyneria będzie się musiała sporo natrudzić, aby profity z tego, co się zdarzyło spadły na obecnego wtedy w Sejmie Premiera Tuska, zaś straty na nieobecnego Prezesa Kaczyńskiego.
W zasadzie jedno nie budzi wątpliwości – zespół cyrku na Platformie dał kolejne przedstawienie.
Jakie stąd wnioski? – Spróbujmy dokonać pobieżnej analizy, choćby tylko tych jego ciekawszych momentów.

Jak przystało na partię „obywatelską”, szczycącą się szerokim i niczym nieskrępowanym wachlarzem poglądów swoich członków - w tak kontrowersyjnej sprawie, jak ustawa o związkach partnerskich ogłoszono, że w głosowaniu nie będzie dyscypliny partyjnej.
Media to nagłośniły, aby przypadkiem nikomu nie przyszło do głowy, że w Platformie nagina się sumienia. W świat poszedł przekaz, że jeśli posłowie platformy głosują jednomyślnie, to tylko dlatego, że osiągnęli kompromis.

Premier, jak należało się spodziewać po polityku takiego formatu, nawet w chorobie myślał o Polsce i jej obywatelach – szczególnie osobach chorych, dla których tak bezinteresownie poświęca się z kolei minister Arłukowicz. Takiego bezkompromisowego w walce o dobro pacjentów ministra nie wolno było opuścić w potrzebie. Dobro chorych nade wszystko. A i tych wykluczonych, kochających inaczej nie można było pozostawić w rękach Millera, czy Biedronia. Dobrym pomysłem wydawało się stworzyć im nowoczesne - platformerskie rodziny. Premier musiał też sam się tym zająć, skoro pani pełnomocnik ds. równego traktowania sobie nie radziła, a minister od wykluczonych zajmuje się aktualnie przekonywaniem chorych, że w czasach rządów PiS-u, to dopiero by mieli „przesłane”.
W sprawie ministra Arłukowicza posłowie wiedzieli jak głosować - co by się nie wydarzyło minister musiał pozostać.
W sprawie „związków partnerskich” – była duża niepewność. Dramaturgia rosła, gdyż nie każdy poseł PO wiedział, co to znaczy, że w głosowaniu nie ma dyscypliny partyjnej. Bo, co? – Że nie głosować? A, jak głosować, to jak? Zgodnie ze swoim sumieniem? Dobra, ale co to w ogóle jest to sumienie? Sumienie, to nie GPS – nie każdy poseł to ma.
Premier wiedząc o rozterkach swoich posłów podał wskazówki na Twitterze:
„Mam nadzieję, że głosowanie w sprawie związków umożliwi pracę nad wszystkimi projektami. Mimo różnicy poglądów.”
Nadzieje Premiera, to drogowskaz. Kto tego nie rozumie nie powinien być w Platformie.

Pozostaje pytanie, dlaczego mimo tego, chory Premier ryzykując życiem lub poważnymi powikłaniami chorobowymi musiał udać się ze szpitalnej sali na salę sejmową?
Patrząc na ludzi, których udało się Premierowi skupić wokół siebie, od razu rzuca się w oczy fakt, że zna się on na ludzkich charakterach jak mało kto. Swoich ludzi Premier zna na wylot.
Przyzwyczaili się do SMS-ów. Kto z nich potrafi obsłużyć Twittera? Mało tego, niektórzy przecież mogliby się potem głupio tłumaczyć, że nie mieli czasu przeczytać, albo nie zrozumieli. Co innego osobista rozmowa - co i jak? Prosto w oczy, wprost z mównicy sejmowej.
Dlatego tuż przed głosowaniem Premier zabrał w tej sprawie osobiście głos, żeby nie było już żadnych wątpliwości.
I nasuwa się nam pierwszy wniosek, że brak w głosowaniu dyscypliny partyjnej - znaczy, iż każdy poseł PO powinien głosować tak, jak chce. Oczywiście tak, jak chce Pan Premier - dopowiem, żeby już nie było żadnych niedomówień.

Jak podaje prasa 46 posłów Platformy mimo jednoznacznej wykładni Pana Premiera – nie zrozumiało albo się pomyliło i zagłosowało nie tak, jak tłumaczył Premier. Tego, że zagłosowali „wbrew” nie da się w żaden sposób pogodzić z praktyką działania Platformy w sejmie.
Tak teraz myślę – może jednak „ustawka”? Przemawiałby za tym fakt, że nie powtórzono głosowań, ani też nie głosowano do skutku. Chyba, że stan Premiera na to nie pozwalał.
W każdym razie – „siara”.
Ogłoszono wynik głosowania i zaczęła się odsłona finałowa przedstawienia. Wszyscy „artyści” na scenie, bitwa na głosy, internet, prasa, telewizja, „tchórze”, lisy, „listy hańby” i co tylko.
Dlaczego mimo takiej mobilizacji, uświadamiania posłów i takich wyrzeczeń Premiera Tuska stało się - jak wyszło? - Różnie to można tłumaczyć. Minister Sławomir Nowak ma na ten temat ciekawą, choć nieco abstrakcyjną teorię. Uważa, że posłowie zrobili to ze strachu.
Jak stwierdził:
„Posłowie, którzy nie poparli projektu PO wykazali się politycznym tchórzostwem”.
Ten facet to potrafi człowieka rozbawić. Zagrać coś takiego zachowując „pokerową twarz”? Dycha za świetny żart i profesjonalizm.
Ta scena pozwala nam jednak wysnuć kolejny wniosek. Ze słów ministra Nowaka wynika bowiem, że w tej partii prawdziwe bohaterstwo polega na tym, by głosować zgodnie z wolą Premiera. A minister Nowak, bez względu na wszystko - w Sejmie zawsze jest bohaterem.
Media podały, że po przegranym głosowaniu poseł Biedroń osobiście podziękował Panu Premierowi Tuskowi.
Kolejny wniosek: - ten gość to ma rzeczywiście podejście do mężczyzn.
I jeszcze jeden: żeby się zbliżyć do „samca „alfa”” - dobra jest każda okazja.

I na koniec jeszcze jedna, moim zdaniem ciekawa rzecz. Po internecie krąży podobno utworzona przez sfrustrowanych polityków Platformy „lista hańby PO”, na której znajdują się nazwiska wszystkich 46 posłów Platformy, którzy zagłosowali inaczej niż tego chciał Pan Premier.
Lista „hańby”? Na Platformie to potrafią odwrócić kota ogonem.
Poseł John Godson (PO) oburza się tą listą, mówi o braku tolerancji i tłumaczy się, dlaczego zagłosował tak, jak zagłosował. A mnie nachodzi taka smutna refleksja.
Że minęły już czasy, kiedy poseł to był Ktoś. Ktoś, kto potrafił wziąć na siebie odpowiedzialność za swoje decyzje i stwierdzić tak po prostu: - tak zagłosowałem, bo taki mam w tej kwestii pogląd.
Ale podejrzenie, że dzisiaj jakiś poseł, szczególnie poseł Platformy może mieć w jakiejś sprawie własny pogląd i się do niego otwarcie przyznawać jest raczej zbyt naiwne. Chyba, że jest to pogląd, iż „Tusk jest Mojżeszem” (pogląd posła Halickiego), albo, że „Tusk jest dotknięty przez Boga geniuszem” (to z kolei pogląd ministra Nowaka).
Poglądy ludzi mądrych potrafią być takie wzniosłe. Nie sądzicie?

Brak głosów

Komentarze

http://www.youtube.com/watch?v=cxS9KBVB5Jw

z mównicy panie premierzu, nie każdy czyta Twittera no i jest poślizg, aż nasiliły się objawy szpitalnej choroby. Mównica: Gowin: ".. niezgodne z konstytucją.", a na to premierzu: ".. to była jego osobista opinia." - przynajmniej politycy mieli cały dzień z górki, jak się pośmiali zdrowo, no nie wszystkim na zdrowie to wyszło. W sprawie Arłukowicza też powinna być swoboda/brak dyscypliny partyjnej. Arłukowicz nie wyjdzie nam na zdrowie. Nic tylko domniema wolna wola, gdyby nie ta demonstracja stracili by na poparciu, poseł coś ma do powiedzenia w partii - tak, jeśli tylko zgadza się to z treścią SMSa. Nie zwróciłem uwagi, na to, że nie było prezesa:) rzeczywiście obciążenie opozycji stało się trudniejsze^^

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam.

#326671

Będę się upierał przy wersji mówiącej, że to jednak nie był cyrk, chociaż po występie clowna rozlegl się śmiech. Opiekunom medialnym Donalda T. bardzo na rękę jest opinia, iż to nie żaden rozłam, tylko ot takie sobie, nic nie znaczące wydarzenie. Donald T. został upokorzony publicznie i w świetle kamer, i to jest fakt.

Vote up!
0
Vote down!
0
#326547

Będę się upierał przy wersji mówiącej, że to jednak nie był cyrk, chociaż po występie clowna rozlegl się śmiech. Opiekunom medialnym Donalda T. bardzo na rękę jest opinia, iż to nie żaden rozłam, tylko ot takie sobie, nic nie znaczące wydarzenie. Donald T. został upokorzony publicznie i w świetle kamer, i to jest fakt.

Vote up!
0
Vote down!
0
#326548

Co prawda wypisałam się z Niepoprawnych, bom ,indywidualnie, niepoprawna, ale czytam, regularnie tut. wpisy. No, i trafiłam na Recenzenta ! Uwielbiam takie teksty - inteligentne, dowcipne i nie wściekłe ! Dla mnie bomba, gratuluję i daję dwie dychy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#326564

Przyznaję, że takie komentarze czyta się z przyjemnością.
To taki pyszny napój wysokoenergetyczny, który choć nieco próżny, to pobudza do dalszego pisania.
Proszę do "Niepoprawnych" zaglądać jak najczęściej i jak najczęściej komentować - niech innym autorom też będzie przyjemnie. Wielu tu potrafi pisać dowcipnie, inteligentnie i z dystansem do siebie.
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do czytania.

Vote up!
0
Vote down!
0
#326620