Ci, których prawda o Smoleńsku nie wyzwoli

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

 Publiczne wysłuchanie na temat tragedii smoleńskiej, do jakiego doszło w Parlamencie Europejskim w dniu 28 marca 2012 roku spotkało się w polskojęzycznych mediach z podobną reakcją, z jaką mieliśmy do czynienia podczas telemostu Warszawa-Bruksela, podczas którego prezentowano „Białą Księgę” parlamentarnego zespołu pod kierownictwem Antoniego Macierewicza.

W największym skrócie można powiedzieć, że medialny przekaz miał przekonać Polaków o tym, że oprócz garstki miejscowych oszołomów, tematem tym nie interesuje się już na świecie pies z kulawą nogą.

Na portalach internetowych „dyżurni komentatorzy” nie kryli radości pisząc z zadowoleniem, że śmierć polskiego prezydenta i członków delegacji udającej się na katyńskie uroczystości już nikogo nie zajmuje.

Normalnego człowieka taka postawa przeraża, wywołuje złość i nasuwa takie oto pytanie.

Jak to się stało, że w naszym kraju nagromadziło się tyle antypolskiego śmiecia, które występuje codziennie z otwartą przyłbicą, podczas gdy w każdym poważnym państwie taka banda szkodników, pożytecznych idiotów i obcej agentury musiałaby zejść do podziemia, a wychodząc na zewnątrz z ukrycia, kamuflować swój wrogi stosunek do Polski?

No cóż, wcześniej czy później trzeba będzie dla higieny życia naszej wspólnoty dokładnie pozamiatać oraz powyrywać wszystkie chwasty, a póki co pomyślmy czy oni rzeczywiście się cieszą czy tylko tą radością maskują narastające przerażenie?

Otóż moim zdaniem w Brukseli doszło do wydarzenie przełomowego i stało się w końcu coś, o co nie raz na łamach Warszawskiej Gazety apelowałem, szczególnie do opozycji z PiS-em na czele.

Chodziło mi o publiczne nazywanie rzeczy po imieniu podczas udziału w programach emitowanych przez zaprzyjaźnione z Tuskiem i Wajdą media. Głównie miałem na myśli głośne i dosadne używanie słowa ZAMACH.

Właśnie 28 marca w Brukseli, Jarosław Kaczyński to zakazane w III RP słowo nareszcie wypowiedział wystarczająco dosadnie i głośno.

Jeżeli cofniemy się pamięcią to samego początku istnienia sejmowego zespołu Macierewicza i przypomnimy sobie jedną z pierwszych konferencji prasowych, podczas których Macierewicz z rozpędu wypowiedział słowo mord to możemy sobie dzisiaj porównać reakcję „sekty pancernej brzozy” wówczas i dziś.

Wtedy wszyscy rzucili się na „szalonego Antka” jak stado gończych psów i niestety, pojawiło się także wielu parlamentarzystów PiS tłumaczących to „przejęzyczenie” i wyjaśniających, że „poeta miał, co innego na myśli”. Był to olbrzymi błąd i pozwolenie na zapędzenie prawdy do narożnika oraz okładanie jej cepami.

Zauważmy, że podobnego klangoru nie wszczęto teraz, kiedy to po niemal dwóch latach, Jarosław Kaczyński z siedziby europejskiego parlamentu posłał w świat prawdę o zbrodni, jakiej dokonano 10 kwietnia 2010 roku.

Dlaczego w TVN24 nie pojawiła się tym razem ta cała banda skompromitowanych kłamców zatrudnionych, jako „eksperci” w postaci tych wszystkich Hypkich, Osieckich, Latkowskich, Białoszewskich, że o ojczymie Justyny Pochanke, płk Gruszczyku już nie wspomnę?

Oprócz cierpiącego na ADHD Niesiołowskiego czy właściciela miedzianego czoła, Waldemara Kuczyńskiego, nie widać już na horyzoncie żadnych „eksperckich” rezerw.

Ławka ludzi od mokrej medialnej roboty, którą jeszcze nie tak dawno dysponowała Czerska i Wiertnicza okazuje się być krótka i trudno znaleźć kolejne kanalie zdolne do popełnienia zbiorowego medialnego samobójstwa.

Ruska narracja się sypie i zaczyna dochodzić do kompromitujących dla Czerskiej i Wiertniczej, sytuacji.

Okazało się właśnie, że czołowy naukowiec i „ekspert” zatrudniony przez kłamców do podważenia wiarygodności badań profesorów Biniendy i Nowaczyka z USA, zaliczył demaskującą go wpadkę.

Chodzi mi o profesora Pawła Artymowicza z Kanady, który jak puchar przechodni przekazywany był z TVN24 do Gazety Wyborczej, a stamtąd wędrował do sieci robiąc zamieszanie w internecie, ośmieszając ustalenia amerykańskich naukowców współpracujących z zespołem sejmowym.

Kiedy jednak zarzucano mu, że choć podobno wybitny z niego fizyk, a nie potrafi przedstawić własnej symulacji obalającej tezy profesorów współpracujących z zespołem Macierewicza, Artymowicz postanowił, ratując się przed kompromitacją, skorzystać z pomocy wybitnego australijskiego specjalisty od dynamiką konstrukcji, procesów rozpadu, odkształceń i wibracji, dr. inż. Gregorego Szuladzińskiego.

Nieinteresujący się do tej pory przyczynami tragedii smoleńskiej, doktor inżynier Szuladziński ku zaskoczeniu „eksperta” Czerskiej i Wiertniczej, profesora Artymowicza, nie tylko poparł ustalenia Biniendy, ale sam zgłosił się do Antoniego Macierewicza gdyż według niego sposób rozpadu TU-154 M i odkształcenia, które dostrzegł oglądając fotografie wraku i zdjęcia satelitarne, świadczą o bardzo dużym prawdopodobieństwie wybuchu na pokładzie samolotu.

I tak, w ten oto sposób, kolejny „ekspert” i niekwestionowany naukowy autorytet zatrudniony przez smoleńskich kłamców odchodzi w niesławie, totalnie skompromitowany.

Na koniec jeszcze jedno wydarzenie z ostatnich dni, które umknęło uwadze większości obserwatorów życia politycznego w Polsce.

W dniu, w którym trwało w Brukseli wysłuchanie w sprawie tragedii smoleńskiej, na Wiejskiej odbywało się paniczne zwoływanie posłów PO zasiadających w sejmowej Komisji do Spraw Unii Europejskiej, kierowanej przez Agnieszkę Pomaskę.

Powodem tego było głosowanie na dezyderatem zgłoszonym przez posła PiS, Krzysztofa Szczerskiego, o następującej treści:

„Komisja ds. UE Sejmu RP wzywa rząd, by wykorzystał środki, instytucje oraz procedury przewidziane w prawie Unii Europejskiej, do wspólnego działania całej Unii Europejskiej na rzecz całościowego i niebudzącego zastrzeżeń wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej z dn. 10 kwietnia 2010 roku, która była największą tragedią lotniczą dotyczącą samolotu jednego z państw Unii Europejskiej w ostatnich latach, oraz do wyciągnięcia wniosków mających w przyszłości zapobiec tego typu tragediom.”

Rzutem na taśmę udało się ów dezyderat odrzucić siłami PO, SLD i jednym głosem posła z PSL.

Tak bezczelne blokowanie udziału międzynarodowych ciał w wyjaśnianiu smoleńskiej tragedii ma tylko jedno wytłumaczenie.

Ta histeria, panika i strach nie może wynikać tylko ze zwykłych obaw przed putinowską Rosją i lękiem przed rozgniewaniem kremlowskiego niedźwiedzia.

Tak mogą reagować tylko sprawcy lub współsprawcy zamachu, którzy żyją tu w Polsce, wśród nas.

Artykuł opublikowany w tygodniku Warszawska Gazeta

Brak głosów

Komentarze

Przy obecnym układzie głosów w naszych obu parlamentach nie moze się przebić,co nie znaczy ze głoszenie jej trzeba odpuścić.Wielu,berdzo wielu odpornych na argumenty wycichło.Jeszcze trochę i przy PO zostanie ze 20 tys.najwierniejszych [czytaj :najbardziej umaczanych przekrętów]!

 

Vote up!
0
Vote down!
0

kazikh

#244246

Witam! Polacy stanęli murem za swoim śp.Prezydentem,kiedy cały świat obrzucał nas błotem i schował głowę w piasek.I mam na myśli każdego z nas.Ile to razy byliśmy upokarzani,ale dumnie szliśmy naprzód.Warto było.Warto dla tych chwil na Krakowskim,tam poczułam się w wolnej Polsce.

Dziękuję panie Antoni panu i wszystkim,którzy nie boją się prawdy!!!

                                                    Pozdrawiam.

Ps.

Daję 10.

Vote up!
0
Vote down!
0
#244291

Dlatego aż scyzoryk się otwiera gdy słyszy się z ust prof. Śpiewaka określenie, że to bzdury mówienie o zamachu i o całej komisji Macierewicza. Tak się wypowiedział dzisiaj w programie Pospieszalskiego. Kiedy w końcu część kadry naukowej douczy się i zacznie zdawać polski egzamin, nie mam pojęcia. Widocznie są zbyt odporni na chłonięcie wiedzy. Bo takich Śpiewaków jest więcej.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Szpilka

#244331