Wojna niemiecko - czeska

Trupie TEAtralnej... i POherbacie -> herba tea - na macie Macie... 

-> ekstra - Hari, przy anielskim klimacie...

Pozdrawiam +10

J.K.

Międzynarodowej współpracy gospodarczej...

Czy MOCno strapionych “satrap” ->  namiastek ”rządzenia” – namiestników w "państwach" ...

Vaclav Klaus to naprawdę szeroko i daleko widzący polityk. Miałem przyjemność przeczytać kilka felietonów jego autorstwa, w prawicowej prasie. Czesi powinni być dumni z tak wielkiego człowieka, jakim jest ich prezydent. Czy jednak są świadomi tego co posiadają ?. Jak się orientuję, wielu blogerów i komentatorów dopiero po katastrofie (zamachu) w Smoleńsku, znalazło się na stronie niepoprawnych. Wielu z nas nie zgadzając się na medialny fałsz, zaczęło szukać prawdy, czy ukojenia. Czy za życia prof. Lecha Kaczyńskiego, dr. Kurtyki, posłów Wassermana, Gosiewskiego, Putry i innych, byliśmy świadomi tego co posiadamy ? Mówiąc za siebie, ja nie.

Większość z nas, dopiero po tragicznej śmierci osoby Prezydenta i prawych, wartościowych, osób jemu towarzyszących, tak naprawdę zdało sobie sprawę ze straty jaką ponieśliśmy. 

I pozwolę sobie jeszcze nawiązać do wisu jednego z komentatorów odnośnie innych nacji, które nie umieją (moim zdaniem nie chcą) się zasymilować. One asymilować się nigdy nie chciały. Jedynym ich celem jest dominacja a nie asymilacja. Zapytam wprost, gdzie byliśmy, my wszyscy tutaj piszący ? Żeby nie znaczyło, że mnie to nie dotyczy. Zmieniam pytanie, gdzie ja byłem ? Kogo to wina, że pozwalamy (pozwoliłem) nacjom, które od zbrodniarzy niemieckich czy ruskich, jeśli nie byli gorsi to lepsi na pewno nie, pozwalamy zawłaszczać swoją ojcowizną. Czyż wielu z nas nie usprawiedliwiało się słowami "jakoś to będzię" ? To i "jakoś" jest.

Pretensje możemy mieć tylko do siebie.

Pozwolę sobie zacytować tekst, na który nie zdobył by się żaden mąż stanu zarówno z prawa jak i z lewa. Chyba poza Orbanem

Tygodnik NASZA POLSKA Nr 12 23,03.2010

Przedruk z oryginału :

NIE TYLKO POLSKA ISTNIEJE !

Od pewnego czasu w Australii imigranci muzułmańscy zaczynają podnosić głowy, domagając się specjalnych praw dla siebie i swojej religii. Premier Kevin Rudd, nie czekając na rozwój wypadków, problem przeciął w zarodku i w orędziu do obywateli powiedział:

„ To imigranci, nie Australijczycy, muszą się dostosować; przyjąć tutejsze zwyczaje albo stąd wyjechać,[...] Naszą kulturę od ponad dwustu lat [...]rozwijały miliony mężczyzn i kobiet poszukujących wolności, [...] Większość Australijczyków wierzy w Boga. To fakt, nie skutek jakiejś politycznej presji chrześcijańskiej prawicy, bo przecież nikt inny, jak właśnie chrześcijanie, opierając się na chrześcijańskich zasadach, tworzyli podwaliny narodu [...].

Wszystkim, którzy twierdzą, że symbol Boga uraża ich uczucia, sugeruję, aby poszukali sobie jakiegoś innego miejsca zamieszkania, ponieważ Bóg pozostaje częścią naszej kultury. Akceptujemy odmienne przekonania religijne, nie pytając o powody [...]. W zamian jednak oczekujemy akceptacji naszej wiary, harmonijnego współistnienia z nami oraz pokojowego korzystania z przysługujących praw. To jest nasz kraj. Na naszej ziemi obowiązuje nasz styl życia. [...]. Natomiast tych wszystkich, którzy się uskarżają, jęczą, których skręca na widok naszej flagi, roty ślubowania, wiary chrześcijańskiej czy naszego stylu życia, zachęcam do odważnego skorzystania z jeszcze jednej wielkiej australijskiej wolności: prawa do opuszczenia kraju. Nie jesteś tutaj szczęśliwy, to wyjedź”.

A u nas ? Czy któryś z polityków byłby zdolny do wypowiedzenia takich słów i obrony religii

(vide Nieznalska!), tradycyjnych zwyczajów(vide mniejszości narodowe, seksualne itp.), patriotyzmu, godła, barw narodowych? Czy kiedykolwiek tak jak australijski premier zachował się Tusk? Ale czy od kundli, potrafiących jedynie merdać ogonami i podszczekiwać, można spodziewać się czegoś więcej? Dixi!

Pozdrawiam