Gdańskie butelki z benzyną z krochmalonym lontem

Obrazek użytkownika obiboknawlasnykoszt@tlen.pl
Kraj

Ta moja dzisiejsza notka o butelce z benzyną ma swój bezpośredni i pośredni udział w wydanej książce, której stronę tytułową zamieszczam na wstępie.

 

W dniu 31 sierpnia 1982 roku przez całe popołudnie wykonywałem dokumentację fotograficzną z manifestacji, które były tego dnia w centrum Gdańska.

Na samym początku wykonywałem fotografie w okolicach Pomnika Zamordowanych Stoczniowców Gdańskich przez siepaczy komunistycznych w grudniu 1970 roku.

O ile mnie pamięć dzisiejsza nie zawodzi, spotkałem wykonującego fotografie tego dnia mojego znajomego fotografa amatora z Gdańskiej Stoczni Remontowej, nazywał się chyba Stanisław Składanowski, czy jakoś tak. W każdym bądź razie chodzi mi o Pana z GSR, który był osobą niepełnosprawną i zajmował się fotografiką.

Później w okolicy Delikatesów przy ulicy Rajskiej, hotelu „Monopol” (o którym z wielką nostalgią opowiada w swojej książce Mirosław Krupiński - były pierwszy zastępca Lecha Wałęsy, nawet dziś się dziwię, że nie został tam w nim zatrzymany w dniu 13.12.1981 r., ale to nie on jest bohaterem dzisiejszej mojej notki ) oraz w okolicy dworca PKP Gdańsk Główny.

Demonstranci byli spychani jak najdalej od pomnika i bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej im. Lenina.

Sytuacja była tam wówczas raczej stabilna i dlatego około godziny 16 skierowałem się w inne miejsce, w którym demonstranci podejmowali kilkukrotne próby zdobycia budynku SB położonego w trójkącie ulic Okopowej, Bogusławskiego i ówczesnej Leningradzkiej, a dzisiejszej Podwale Przedmiejskie i dzisiejszy budynek ABW w Gdańsku.

U podstawy estakady biegnącej z centrum Gdańska w kierunku Elbląga i Warszawy demonstranci mieli już wykonaną prowizoryczną barykadę z ławek, części ogrodzeń, desek i metalowych beczek na śmieci.

Barykada ciągle była wzmacniana przez donoszone najróżniejsze przedmioty, zza której młodzi, a nawet i starsi manifestanci ciskali kamieniami i kawałkami z rozbitych i rozkruszonych betonowych płytek chodnikowych, wśród tej amunicji były też i zabytkowe cegły z pobliskich ruin.

Na tej fotografii jest mniej więcej widok z okolicy ówczesnej barykady:

Parę razy biegłem razem z demonstrantami w kierunku parkanu i metalowej bramy okalającej plac przy budynku SB wykonując zdjęcia fotograficzne by następnie razem z nimi wycofywać się za barykadę.

Te biegi i ataki nie były takie sobie by pobiegać tam i z powrotem lecz w konkretnym celu, by podpalić bronioną wartownię przy bramie i sam budynek SB m.in. butelkami, które sam pomagałem demonstrantom wykonać, bo ktoś przybiegł z kanistrem benzyny z pobliskiej stacji paliw CPN, która była u zbiegu ulicy Rzeźnickiej (tu dziś mieści się I US, a wcześniej była katownia UB i KBW) i Okopowej obok budynku Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku (dziś już nie istnieje).

Nie zastanawiając się długo krzyknąłem do ludzi stojących na balkonach i wyglądających z okiem wieżowca by dali butelki i szmaty do wykonania koktajli Mołotowa. Jak na komendę posypały się puste butelki, a z balkonu na pierwszym piętrze sztapel czyściutkich, pachnących, wykrochmalonych, wyprasowanych kuchennych ściereczek bawełnianych w różnokolorową kratkę.

Z tego wieżowca po lewej stronie :

 

Z pełnym niedowierzaniem spytałam darczyńców czy oby na pewno mam je drzeć na kawałki by wykonać z nich korko-lontów do koktajli Mołotowa.

Odpowiedź była mniej więcej taka, że na te bolszewickie szmaty każda ściera jest jak najbardziej właściwa.

Darłem więc te wykrochmalone wyprasowane ściereczki, którymi inni zatykali butelki już napełnione mniej więcej do połowy benzyną.

Po jednym ze szturmów na budynek bezpieki nastąpiło zmasowane kontrnatarcie, jak się sam później osobiście przekonałem było to kontrnatarcie oskrzydlające, bo gdy z innymi młodymi mężczyznami rzuciłem się do ucieczki w kierunku ulicy Toruńskiej, już przy blokach przy ulicy nacierało na nas ZOMO.

Wbiegłem wraz z innymi do klatki schodowej bloku przy ulicy Kocurki 1, a następnie wpadliśmy do pierwszego napotkanego nie zamkniętego na zamek mieszkania, było to mieszkanie nr 39 należące do Pani Marianny Jaśkowskiej (dziś już tam ta Pni nie mieszka).

Klatka do bloku przy ulicy Kocurki nr 1 i mieszkania okna mieszkania na pierwszym piętrze po lewej stronie klatki schodowej:

Zamknęliśmy za sobą drzwi na zamek. Podejrzewając najgorsze zacząłem pisać kartkę ze swoim adresem by umieścić ja w mojej skórzanej torbie ze sprzętem fotograficznym, a także i z moim nałogiem tj. 19 maczkami papierosów „Ekstra Mocne” bez filtra, które tego dnia kupiłem okazyjnie bez kartek w „Salonie Prasy” przy Długim Targu.

Gdy pisałem kartkę siedząc na fotelu tuż przy oknie balkonowym zomowcy zaczęli forsować drzwi wejściowe do mieszkania.

Do dziś nie wiem dokładne tego czy je wyłamali czy ktoś je otworzył od wewnątrz?

W każdym razie wiem z akt sprawy to, że w grupie uciekających ze mną mężczyzn był milicyjny prowokator po cywilnemu o nazwisku Marek Szczepański, który według mnie wbiegł nawet do mieszkania, a następnie wyszedł by sprowadzić do mieszkania posiłki ZOMO, no i sprowadził.

Kolejna menda została nadal w mieszkaniu po naszym zatrzymaniu i „wyprowadzeniu” na parter pod gradem pałek szturmowych, a wszystko odbyło się tak szybko, że nawet się nie zorientowałem, że już jestem na ulicy Leningradzkiej i na estakadzie ciągle bity przez szpaler bandytów w mundurze i po cywilnemu, a wszystko to jak zauważyłem było dokumentowane na filmie i fotografii przez nieznanych dla mnie cywilnych osobników.

Wracając do mieszkania nr 39 przy ulicy Kocurki 1, w którym zostawiłem torbę ze sprzętem fotograficznym i nie mniej niż 20 czarno-białymi negatywami filmami, z których nie mniej niż 10 zawierała ekspozycje z zajść ulicznych w Gdańsku, jakie miały miejsce w dniu 31 sierpnia 1982 r.

Otóż z nieznanych dla mnie do dziś powodów w mieszkaniu jakimś cudem znanym tylko tej mendzie i jego esbeckim towarzyszom ocalał tzn. nie został zatrzymany razem z pozostałymi jeden z „manifestantów”, który zobowiązał się Pani Mariannie odnieść moja torbę ze sprzętem do mojego mieszkania na gdańskiej Oruni tj. w przeciwnym kierunku do swojego zamieszkania, bo mieszkał przy ulicy Artura Grottgera i pracował jako szatniarz i babcia klozetowa w kawiarni na starej Oliwie po drugiej stronie kolejki.

O tak, mieszkał TU: maps.google.pl/maps

A pracował TU: maps.google.pl/maps

Ze skradzionych rzeczy mój brat stryjeczny, budowniczy gdańskiego pomnika przy bramie nr 2 Stoczni Gdańskiej im. Lenina, wykonawca napisu wyrytego szlifierką w grudniu 1980 roku na jednym z ramion krzyża o treści „ŚMIERĆ KOMUNIE”, który wówczas był już na wolności i po otrzymaniu ode mnie grypsu odzyskał jedynie moja skórzaną torbę i jeden uszkodzony przez złodzieja aparat, który wyrywając z jego film wyrwał unikaną i nie zdobycia część, która była integralną częścią tego aparatu.

Gdy wyszedłem z więzienia złodziej napisał dla mnie oświadczenie, w którym zobowiązał się do pokrycia strat lecz z tego się nie wywiązał, a zaczął mnie szantażować, że mnie zadenuncjuje.

To oświadczenie zaginęło w nieznanych dla mnie okolicznościach, być może przy którejś z rewizji przykleiło się do łapek kolegów tej mendy i według mnie milicyjnego konfidenta.

Tamta moja wpadka w dniu 31 sierpnia 1982 roku jest do dnia dzisiejszego nieodżałowaną dla mnie stratą, a także stratą dla potomnych, bo z tamtego dnia jest naprawdę bardzo mało dostępnych fotografii, szczególnie tych z kilkukrotnych szturmów przeprowadzonych na budynek SB w Gdańsku.

Plusem tej mojej wpadki, w której bądź co bądź straciłem aparaty, obiektywy i filmów jest to, że nie sprzęt mimo wszystko nie wpadły w łapy esbeckie, bo wówczas mógł być wykorzystany do wyłapania i skazania uczestników tych zajść.

Tu są dane techniczne i numery o jednym ze skradzionych aparatów wówczas aparatów.

Tu są fotografie o lepszej rozdzielczości:

lh3.googleusercontent.com/-N38GpUUYC3A/T0v7PmYx5MI/AAAAAAAAAPg/Gu_7ng5DNQw/s640/DSC07590.JPG

lh6.googleusercontent.com/-Aw_Uh15h2cs/T0v7Nh6s8NI/AAAAAAAAAPQ/cvx--DGW7uc/s640/DSC07588.JPG

Może ktoś go kupił "okazyjnie" od tej mendy?

Może dla jego najwłaściwszym miejsce byłoby dziś muzeum Solidarności?

Brak głosów

Komentarze

/ktoś postawił na krawędzi chodnika skrzynkę z winem.Ludzie wylewali wino pod nogi a butelki napełniali benzyną.w pobliskiej stacji CPN.Inni gumowymi rurkami odciągali z baków samochodowych.Potem z rąk do rąk podawali sobie te butelki,a gdy docierały pod gmach,ci z pierwszych szeregów rzucali je w kierunku okien (...)Mieli butelki z denaturatem i rozpuszczalnikiem,pudełka z pastą do podłóg.O godz.9.50 udało im się podpalić KW.Niedaleko tego gmachu,który podpalili,milicjant pałką pobił chłopca z tornistrem na plecach ,był to uczeń ,stał samotnie na brzegu chodnika,patrzył.Chłopiec przewrócił się,leżał na plecach,twarzą ku górze a milicjant buciorem stanął mu na szyi.Ktoś krzyczał ,o Boże dziecko za co dziecko?(......)
fr/"Grudzień 70" "

PS>Butelki tyle ,że w grudniu 70 r. Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

Ania

#232959

I za to co wtedy nam zrobili i za to co robili z Polską wcześniej i za to co robili i robią do dziś z Polską NIKT z nich nie poniósł żadnej kary, żadnych konsekwencji. Dlatego robią to nadal.

NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO. Zmieniła się jedynie data w kalendarzu i postarzeliśmy się. Znowu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#232992

benzynowa CPN na rogu ul. Augustyńskiego i ul. Okopowej zakończyła swój "żywot" na początku lat siedemdziesiątych ub. wieku.

Barykada... jaka barykada?

Kilka pojemników na śmieci i dwie lub trzy parkowe ławki to barykada?

SKOT zjeżdżający z estakady rozwalił to w ułamku sekundy.

Butelki z benzyną były, a może lepiej była... jedna rzucona z budynku "Hiltona" na stojącą na estakadzie "polewaczkę"

Atak na budynek SB?

Raczej były to próby "przywalenia" esbekom stojącym przed budynkiem i "zabawiającym" się strzelaniem do tłumu z rakietnic.

Tak się składa że mieszkam w tej okolicy.

Pozdrawiam.

 

.

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#233047

Skoro nawet w przedmiocie czasu funkcjonowania stacji piszesz nieprawdę, bo ta stacja CPN funkcjonowała do pierwszych lat 90 XX wieku, to i pozostałe uwagi w przedmiocie tamtych wydarzeń pominę milczeniem.

Tak, tak powinniśmy wówczas buldożerami i koparkami wykopać przeciwpancerne okopu transzeje, tak by SKOT kierowany nawet i przez autora komentarz nie mógł przejechać.

Jak mogła ta stacja być zlikwidowana na początku lat 70 skoro mój szwagier miał na niej praktykę w roku 1979, a ja tankowałem tam swojego pierwszego F126p , którego kupiłem dopiero w 1984 roku.

Ponadto obok mnie siedzi świadek, który na początku lat 90 także tankował tam swój samochód.

Napisze tylko tak, że chyba już pamięć nie ta, a i z okien na wprost mnie okoliczności wyglądały chyba inaczej i tu pełna zgoda, bo jakoś tak fachowo brzmi ten komentarz.
Bo z komentarza wynika, że był i jest pan dobrze zorientowany w tym co myśleli i dlaczego co robili zgromadzeni na placu esbecy.

Nie będę dociekał czy pan mieszka czy nie, lecz wiem jedno, że nasze obserwacje tamtych wydarzeń różnią się i to zasadniczo.

Ja pisze o faktach historycznych, które pan próbuję zmienić w zabawę i farsę pisząc o zabawiających się esbekach.

Obibok na własny koszt

======================================================

Nunquam sapiens irascitur.

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#233162

Faktem jest to ze wtedy zarówno Pan i Ja uczestniczyliśmy w czymś co jaruzelski w swoich wystąpieniach nazywał "linią porozumienia i walki".

Porozumienia z "konstruktywną", korowską częścią opozycji a walki z tzw. ekstremą.

Do tego potrzebne były te spontaniczne wybuchy społecznego gniewu, pozwalały wyłuskać z tłumu najbardziej aktywne osoby i odpowiednio je potraktować.

Ot takie rozpoznanie walką używając terminologii wojskowej.

Biorąc aktywny udział w manifestacji mógł się Pan przekonać na własnej skórze do skuteczności podjętych działań, dość szybko jak wynika z opisu "wyłuskano" Pana z tłumu i zaciągnięto do bezpiecznego jak się wydawało mieszkania.

Powodem tego był najprawdopodobniej aparat fotograficzny a ściślej utrwalone na nim zdjęcia które póżniej posłużyły najpewniej do rozpoznawania uczestników zajść przez jakiś "Bolków".

Mój udział w opisywanych zajściach nie był równie błyskotliwy co Pański ot porzucało się trochę czym popadło, pobiegało cokolwiek i tyle.

Skończyłem tą gaskonadę gdy flara z rakietnicy eksplodowała na ścianie tuż nad moją głową a w chwilę póżniej zobaczyłem człowieka który nie miał tyle szczęścia co ja.

 

 

 

 

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#233503

Miałem Panu w ogóle nie odpowiadać na żaden następny komentarz w sprawie zadym wywoływanych przez bolko-borsuczą ferajną po tym jak Pan w pierwszym zdaniu napisał nieprawdziwą informację o stacji paliwowej przy UW w Gdańsku. Do komentarza wywołam mnie Pan tym co napisał w drugim komentarzu TU: [quote]Porozumienia z "konstruktywną", korowską częścią opozycji a walki z tzw. ekstremą. Do tego potrzebne były te spontaniczne wybuchy społecznego gniewu, pozwalały wyłuskać z tłumu najbardziej aktywne osoby i odpowiednio je potraktować. Ot takie rozpoznanie walką używając terminologii wojskowej. Biorąc aktywny udział w manifestacji mógł się Pan przekonać na własnej skórze do skuteczności podjętych działań, dość szybko jak wynika z opisu "wyłuskano" Pana z tłumu i zaciągnięto do bezpiecznego jak się wydawało mieszkania. Powodem tego był najprawdopodobniej aparat fotograficzny a ściślej utrwalone na nim zdjęcia które póżniej posłużyły najpewniej do rozpoznawania uczestników zajść przez jakiś "Bolków".[/quote] Nie zgodzę się jedynie z tym, że moje fotografie posłużyły do jak Pan to napisał "do rozpoznawania zajść przez jakichś Bolków", bo do tego nie doszło gdyż mój brat odzyskał jeden ze skradzionych wówczas aparatów fotograficznych, który został uszkodzony w wyniku usuwania filmu z jego wnętrza przez złodzieja, który tego nie potrafił poprawnie zrobić. Gdyby aparaty trafiły w łapy SB zapewne trafiły by do milicyjnego fotografa i laboratorium, a te nie wyrywałby lecz przewinął film z powrotem do kasetki, a nie otwierał a tym bardziej wyrywał razem z integralną częścią aparatu Zenit 3M jedynie z innym obiektywem.

Kaseta aparatu była taka:

Ttaka ciekawostka - ten Zenit 3M był pierwszym modelem aparatu marki Zenit, który był w kosmosie na ruskim statku i wykonywał fotografię ziemi.

Drugi aparat była taki (w linakach wyżej zamieściłem fotografię z nr obiektywu i nr aparatu kasety TTL ).

Poza tymi aparatami w torbie znajdowały się inne obiektywy w tym szerokokątny , światłomierz, dalekomierz....

Błony negatywowe panchromatyczne czarno -białe typ S (nazwa oryginalna) firmy FOTON z Warszawy kupowałem w zbiorczym opakowaniu metalowym po 10 sztuk błon o długości 1,7 metra w sklepie przy ulicy Długiej w Gdańsku.10 błon kosztowało wówczas 460 złotych.

Posiadam do dziś jeden niewywołaną błonę czarno-białą oraz jeden film firmy UP 27 27 DIN (2 x 8 mm firmy ORWO jeszcze z czasów z DDR/NRD, którego przydatność, tak jak jest napisano na opakowaniu  była do lipca 1983 roku.

Ciekaw jestem czy ujęcia z 3 maja 1982 roku zachowały się na nim - był i jest przechowywany non stop w lodówce od 3 maja 1982 roku.

Powinien zawierać ujęcia filmowe z okolic starówki i ulicy Biskupiej, gdzie została zdobyta suka milicyjna, która została zepchnięta ze skarpy i podpalona.

Film ten był przeze mnie kręcony sowiecką kamerą o napędzie sprężynowym - taką marki Kwarc.

Ale nie o sprzęcie miałem zamiar napisać, a o tym, że ma Pan rację co do tego wyławiania najbardziej aktywnych uczestników spośród demonstrantów ale i nie tylko.

Pisałem o tym w swoich apelach do Mieszkańców Trójmiasta, Stoczniowców, które publikowałem w formie tzw. druków ulotnych od stycznia 1982 roku, w których pisałem o tym że Wałęsa to TW Bolek, że na czele Solidarności zainstalowani są byli i obecni UB- owcy.

Z tym, że demonstracje w 1982 roku były z inspiracji służby bezpieczeństwa - pełna zgoda.

Strajki w Gdańskiej Stoczni im. Lenina maju i sierpniu 1988 roku były również reżyserowane przez esbeckie pomioty, bo gdy byłem tam to zobaczyłem te same twarze, albo dokładniej prawie te same twarze "doradców sierpniowych".

Wziąłem tylko jedną z ulotek i wyszedłem nie komentując tego co zobaczyłem ze stoczni.

To jest ta ulotka z sierpnia 1988 roku:

W stanie wojennym i przed nim, wówczas w sierpniu 1988 roku, po kanciastym stole w 1989 roku jak i latach późniejszych, a szczególnie gdy TW Bolekwykonywał rozkazy będąc rezydentem w Belwederze zagrażał tlincz od jego wielbicieli i bałwochwalców.

Natomiast dziś zagraża mi cały nie tknięty, a wręcz wzmocniony aparat przemocy posowieckiej i pokomuszej, tak, że nadal nie mogę się ujawnić, bo za to co robiłem nie tylko w stanie wojennym ne jedna kolorowa blaszka z kolorową wstążeczką wisiała by na klapie, a tak nie wisi nic, bo i tak bym jej nie przyjął z innych powodów.

To nie jest Moja Polska, to nie tak ona miała wyglądać gdy pierwszy raz rzucałem kamieniami w milicję w grudniu 1970 roku i bylem ranny w twarz.

To nie o taką polskę występowałem w czasie pierwszego dzikiego strajku w dniu 25 czerwca 1976 r. w Gdańskiej Stoczni Remntowej, a później kontynuowałem wlkę w komitecie strajkowym w sierpniu 1980 rok, przec cały okres legalnej solidarności i od pierwszych godzin stanu wojennego współorganizując strajk w tejże stoczni, by brutalnie zostać z niej usunięty w dniu 16 grudnia 1981 roku.

By już o godz 17 tworzyć pierwszy tajny komitet pomocy represjonowanym kolegom na plebanii i kościele Św.Brygidy spośród ocalałych członków Komitetu Strajkowego, w większości złożonego z członków Komisji Zakładowej GSR.

By w styczniu usłyszeć od gospodyni śp. Henryka Jankowskiego i TW Esbeczki takie słowa: "Nie trzeba było mieszać się w politykę, a nie żebrał by pan dziś o mleko w proszku dla swego syna".

Gdy powtórzyłem te słowa i ją oskarżyłem o możliwą współpracę ze służbami bezpieczeństwa spotkałem się z ostracyzmem całego środowiska gdańskiego.

Dziś wiemy, że gospodyni była TW esbecji.

Po tym wydarzeniu odseparowałem się całkowicie od tego załganego towarzystwa i podjąłem się jako samotny wojownik walczyć z komuną ale i bolkami.

Uruchomiłem swoją pierwszą drukarnie na jednej maszynie do pisania, pisząc przez kalkę na papierze przebitkowym jza jednym razem ak największą ilość kopii.

Tłukłem więc bardzo mocno w klawiaturę maszyny walizkowej.

Później przejąłem kasowany sprzęt poligraficzny w zakładzie gdzie się zatrudniłem po wyrzuceniu mnie ze stoczni. Zamiast zawieźć go na złomowiec przy ulicy Grodza Kamienna, to trafiła do mojej komórki, a papiery załatwione ze złomowca za pół litra wódki trafiły do firmy do rozliczenia się z kasacji tego sprzętu.

A było jego co nie co, 2 kserokopiarki, powielacz roto, suszarko-utrwalarka, dwie maszyny walizkowe do pisania.

Później wyniosłem i wywiozłem z firmy pozostałe do nich materiały eksploatacyjne jak farbę, matryce papierowe i aluminiowe.

Materiałów piśmiennych miałem pod dostatkiem, bo pracowałem w dziale administracyjno - gospodarczym (kierownik działu Pan Czesław i drugi Czesław kierowca dyrektora pomagali dla mnie wiele razy w transporcie materiałów do mojego mieszkania na gdańskiej Orunii gdzie mieściła się najtajniejsza z tajnych moich prywatnych drukarni, która do dziś można powiedzieć nie wpadła w łapki komuszych i pokomuszych służb.

Nie chwaliłem się też nikomu o tym, bo wszak do dziś nie ma Wolnej Polski.

Dlatego nie zamierzałem podzielić się posiadaną wiedzą nawet po otrzymaniu takiej prośby od paru znanych badaczy, w tym działacza Solidarności w gdańskiej prokuraturze, który był wówczas prokuratorem wojewódzkim.

Nie skorzystałem też z amnestii komuszej by się ujawniać jak co po niektórzy, o którym napisałem chociażby notkę na NP.PL.

Może kiedyś jak Bóg da umyje brudną szybę, o której mówił mój kolega w programie "Bliżej" Jana Pospieszalskiego i prawda o pewnych faktach i jej autorze ujrzy światło dzienne, a tak niech trwa to kłamstwo wyssane z brudnych paluchów, bo nawet wśród byłych działaczy Solidarności, którzy w jakimkolwiek czasie współpracowali z TW Bolkiem, a dziś odgrywających rolę "oburzonych" nie było i nie ma dla takich jak ja niepokornych ekstremistycznych buntowników miejsca.

Taka jest brutalna prawda i nic na to nie poradzę.

 

Pozdrawiam,

Obibok na własny koszt ====================================================== Nunquam sapiens irascitur.

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#233561

I bardzo slusznie Pan uczynil.

W obecnej politycznej konstalacji nie nalezy sie "odkrywac"

I prawda jest,to co Pan napisal,
ze do dzis nie mamy wolnej Polski.

Osobiscie nazywam to makieta III RP.

pzdr.

Vote up!
0
Vote down!
0

chris

#233583

@Zdecydowany amator

Jeśli Pan potrafi kojarzyć fakty, bo w mojej notatce nic nie jest przypadkowe, to odkryje Pan fakty o ściganym ekstremiście z Trójmiasta nie tylko przez komuszą ale i pokomuszą bezpiekę i watahę bolko-borsuczo-lisią.

Jestem też anonimowym dlatego, że nawet dziś mogę kolejny raz oświadczyć, że podczas nocnej narady Komitetu Strajkowego Gdańskiej Stoczni Remontowej nie uczestniczył w niej żaden TW Sprzedawczyk vel. TW Bolek, bo inaczej być może już bym był w towarzystwie bohaterów u Pana Piaseckiego.

Jak czytam akta to dochodzę do przekonania, że nie tylko w stanie wojennym ale i po nim byłem jednym z bardziej poszukiwanych ekstremistów i być może od tragedii uratowało mnie właśnie to aresztowanie podczas wykonywania dokumentacji fotograficznej.
Bo dzięki temu i drukarnia na gdańskiej Oruni ocalała, a i być może i samotny drukarz i konspirator.

Dziś patrząc na to co się wokół mnie dzieje, na tych od wczoraj "oburzonych", którzy napisali swoje słodkie i śliczne C.V. w różnych knigach o swoim kombatanctwie zbiera mnie na solidne opróżnienie z soków trawiennych, bo strawę już dawno honorowo na tych "oburzonych" zwróciłem jeszcze w latach 80 XX wieku.

Niektórzy z nich byli i są gorsi do tych z czerwonych i rusko-polskich WRON.

Pozdrawiam,

Obibok na własny koszt

======================================================

Nunquam sapiens irascitur.

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#233610

Przez niedopatrzenie nie zamieściłem ani linków ani fotek do opisanej wyżej ulotki z sierpnia 1988 roku, a więc naprawiam swój błąd:

No i chodziło też o Stanisława Fudkowskiego h. Dołega z programu "Bliżej":

Dokument archiwalny jak i fotografia pochodzą z moich osobistych zbiorów.

Pozdrawiam Niepoprawnych znad dachów Gdańska, stąd:

Obibok na własny koszt

====================================================== Nunquam sapiens irascitur.

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#233600

wyraz twarzy.

Dziekuje za zdjecie Gdanska,
lubie te morenowe wzgorza...

Zapisal sie Pan piekna karta w historii,
szkoda, ze dzisiejsza rzeczywistosc jest taka ponura.

Przykro,ze wielu "z tamtych lat" na obczyznie,
inni znowu, ktorzy pozostali,
to mecza sie w kraju...

A oprawcy, konfidenci i inna degeneracja jest przy wladzy.

serd.pzdr.

Vote up!
0
Vote down!
0

chris

#233634

KARTĘ?!

Nie!!!!, bo wówczas mimo wszystko w tej zapalczywości i wściekłości popełniłem wobec swojej rodziny jak i samego siebie ogromną nieodpowiedzialność występując przeciwko dwóm umówionych stron już wówczas planowanej przyszłej umowy, którą zawarto w Magdalence. Ponadto zauważam podobny ostracyzm i dzisiaj gdy podejmuję się pisać prawdę o tamtych faktach i ludziach, tych tu również piszących blogerów, komentujących i czytających, bo przecież moje opinie są dla niektórych bądź co bądź oskarżeniem. Na początku roku 2001 postanowiłem opisać pod pseudonimem fakty historyczne, który wydarzyły się z moim osobistym udziałem lub współudziałem. Dopóki nie pojawiły się nazwiska tych koncesjonowanych opozycjonistów z piątej kolumny WIN, to nikt mnie nie prześladował, gdy się pojawiły, to moje pamiętniki w jednej chwili zostały zlikwidowane bez nakazu sądowego. Był też taki jeden wiceminister, który zapowiadał wytoczenie procesu m.in. dla mnie procesu o to, że powiedziałem i napisałem o jego współpracy ze STASI. I CO? ANO NIC! Nie odważył się ani on ani jego już śp. żona. Z TW Bolkiem to jest inna jazda, bo ten jełop, tak jak i kiszczaka esbeckie jednokomórkowe amebowe czerepy i nawet dzisiejsi badacze z IPN byli i są za ciency. Ponadto zauważam, że większość z niepoprawnych tęskni za normalnością i tak jak o zamachu smoleńskim ni chce też dyskutować, a nawet przeczytać nowe i pierwszy raz publikowane fakty z najnowszej historii, bo mają dość tak jak Smoleńska tak i KOMBATANCTWA. Wolą zadowolić się ciepłą wodą w kranie i nostalgiczną muzyczką, przekazem filmowo muzycznym, a nawet ploteczką, oby tylko nie dotykało to ich osobistego sumienia, a tymczasem gdy piszę swoje notki czy komentarze oskarżam ich o cebulowo-ziemiaczaną, paczkowo-pomarańczowe, wczasowo-gruszkowe lub zapomogowe-zasiłkowe najzwyczajniejsze zaprzaństwo. ?Tak jak napisałem m.in. na niepoprawni.pl pod notką u @Wilka Morskiego,że nie było Nas nigdy 10 milionów, było nas może 100 może 200 tysięcy i nic więcej. Część co chcą się szczycić tym, że stworzyli 10 milionowy Związek "S" na wszelki wypadek udali się na wczasy w ośrodkach rządowo-wojskowo-esbeckich, by broń boże nie stała się krzywda np. przy organizowaniu strajków w stanie wojennych czy konieczności brania osobistego udziału w demonstracjach ulicznego sprzeciwu. Nie chce wrzucać wszystkich internowanych do jednego kotła, bo większość siedziała w podobnych lub takich samych jak ja w warunkach i na zasadach obowiązującego rygoru więziennego dotyczącego najgroźniejszych przestępców kryminalnych. Niestety mnie nie tylko żona nie miała prawa widzieć czy też 16 miesięczny syn, ale i nie mogłem mieć kontaktu z księdzem (posiadam pisemną negatywną odpowiedź oddziałowego z PŻ III Aresztu Śledczego w Gdańsku.

Napisałem na skrawku papieru, bo nawet on był dla mnie niedostępnym i reglamentowanym dobrem, gdy tymczasem miałem kilka ryz do dyspozycji w swojej prywatnej drukarni.

i odpowiedź na odwrocie komuszego oddziałowego "wychowawcy"

 

A tak wyglądały listy do mojej żony i syna, który w w dniu 3 maja 1982 roku uległa zatruciu, a w maju 1986 roku (fotografię tu już zamieszczałem w w jednym ze swoich komentarzy) współuczestniczył w oranizowanej przy moim współudziale demonstracji na Długim Targu w Gdańsku przeciwko budowie elektrowni atomowej w Żarnowcu.

 

Pozdrawiam,

 

Obibok na własny koszt

PS
Tymczasem zmykam do swoich społecznych obowiązków. Do przeczytania.

====================================================== Nunquam sapiens irascitur.

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#233672

W moim rozumieniu sformulowanie to, okresla Panskie glebokie zaangazowanie, patryjotyzm,
no slowem Panskie oddanie
dla naszej Najukochanszej Rzeczpospolitej.

Panskie rozgoryczenie jest zupelnie zrozumiane.
Nie znam nikogo z tamtych lat, ktory bylby zadowolony z owczesnego przebiegu sytuacji i obecnych konsekwencji.

No naturalnie bolkowo-borsukowy uklad...i inne medy spoleczne profituja i maja sie dobrze.

Sam rowniez naleze do tych, ktorzy ubolewaja nad "solidarnosciowa" tragedia.

To byla wowczas wielka szansa...,
wielkie uniesienie Narodu.
Teraz przyjdzie nam czekac wiele lat.

pzdr.

Vote up!
0
Vote down!
0

chris

#233822