CUD RÓŻAŃCOWY W AUSTRII

Obrazek użytkownika Maria Kowalska
Blog

Rozpoczynając w Polsce Krucjatę Różańcową za Ojczyznę popatrzmy, jak niewiarygodne zwycięstwa odniosły takie krucjaty w innych narodach.

 

Po wojnie Austria znalazła się w strefie wpływów sowieckiego okupanta. A w październiku 1955 roku ostatni sowiecki żołnierz opuścił Austrię i kraj odzyskał wolność. Żadne inne państwo, które dostało się w szpony Rosji nie miało takiego szczęścia. Jak to się stało?

„Rząd katolickiej Austrii zrozumiał, że możliwości dyplomatyczne wyczerpały się już ostatecznie. Ponad trzysta prób doprowadzenia do porozumienia zakończyło się fiaskiem. Wtedy Figl zwrócił się do ojca Pavlicka: „Pozostała już tylko modlitwa”. I Krucjata zrywa się do szaleńczego ataku.”

Poniżej cały tekst ze strony:http://www.pielgrzymka.konin.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=159:cud-roacowy-w-austrii&catid=37:wiadectwo&Itemid=61

 

Gdy zły duch zaczyna ogarniać świat, gdy nawet modlitwa zdaje się już nieskuteczna, trzeba nam przypomnieć sobie słowa Jezusa: „Ten rodzaj duchów wypędza się tylko modlitwą i postem” (Mt 17,21). W takich chwilach nasze modły zanoszone do Boga muszą zostać oczyszczone przez wielką pokutę. A wówczas to, co niemożliwe u ludzi, okazuje się rzeczą łatwą u Boga.

Pokutna modlitwa sprawia cuda. Jeśli modlą się i pokutują poszczególni ludzie, cuda wkraczają w ich osobiste życie. Gdy modli się i pokutuje cały naród, cuda zaczynają się dziać w wymiarze społecznym, gospodarczym, a nawet politycznym!Wielka modlitwa połączona z wielką pokutą rodzi wielkie cuda. Dowodów na tę biblijną prawdę nie musimy szukać daleko. Wystarczy spojrzeć w stronę Austrii, gdzie w 1955 r. historia odnotowała wielki cud różańcowy.
Mamy rok 1945. W obozie wojennym w Cherbourgu czeka na zwolnienie 19 tys. jeńców niemieckich. Wśród nich znajduje się austriacki sanitariusz Petrus Pavlicek. Nigdy nie nosił on broni. Pomagał rannym. Był katolickim kapłanem i zakonnikiem, franciszkaninem – jak jego współbrat, ojciec Maksymilian Kolbe.

Pierwsze spotkanie z Fatimą

Więźniowie czekają na rozwiązanie obozu, a Pavlicek ostatnie dni spędza na lekturze niewielkiej książeczki poświęconej objawieniom w Fatimie. Jak grom z jasnego nieba uderza go myśl: całe nieszczęście, którego był świadkiem, zostało zapowiedziane przez Matkę Najświętszą! Więcej, można było go uniknąć, gdyby ludzie posłuchali Maryjnych próśb! I jeszcze: fatimskie zapowiedzi nie dotyczą tylko tego, co się stało na oczach jego pokolenia. Nadchodzące lata powojenne będą nieuchronnie związane z orędziem fatimskim. Albo będziemy żyć w świetle Fatimy, albo w jej mrocznym cieniu. Albo spełnią się jej wielkie obietnice, takie jak nawrócenie Rosji i czas pokoju, albo ziszczą się jej złowróżbne zapowiedzi: głód, wojny, prześladowania, cierpienia dobrych ludzi.
Ostatnie zdania broszurki o Fatimie stają się dla ojca Pavlicka życiowym drogowskazem. Czyta on, że Maryja, kończąc objawienie 13 października 1917 r., prosiła: „Niech ludzie już więcej nie obrażają Boga, który i tak jest już bardzo obrażony”. Czyż to nie ludzkie grzechy stały się przyczyną wszelkiego nieszczęścia, które dane było mu poznać w czasie długoletniej wojny? Czyż to nie grzech ściągnie na ludzkość kolejne tragedie?

Dziękczynienie w Mariazell

Ojciec Pavlicek wie do kogo ma skierować swe kroki z dziękczynną pielgrzymką za ocalenie podczas działań wojennych. Jeszcze w obozie jenieckim omal nie został zastrzelony! Udaje się do Matki Bożej. Staje przed Jej tronem w Mariazell – wielkim austriackim sanktuarium maryjnym. Dziękuje za darowane mu życie i zastanawia się, dlaczego przeżył wojnę.
To pytanie stawiało w tamtym czasie wielu ludzi. Jednak mało kto znalazł na nie odpowiedź. Petrus Pavlicek poznał ją właśnie w Mariazell. Przed cudownym obrazem Wielkiej Patronki Austrii usłyszał słowa: „Czyńcie, co wam mówię, a będzie wam dany pokój”.
Maryja wskazała mu na swe żądania wypowiedziane w Fatimie, gdzie powiedziała podobne słowa: „Gdy uczyni się to, co wam powiem, wiele dusz zostanie uratowanych i nastanie pokój na świecie”.
Ojciec Pavlicek wstał z klęczek i zaczął działać. Postanowił wybłagać dla swej ojczyzny cud wolności i pokoju. Jej przyszłość malowała się w ciemnych barwach. Nikomu nie trzeba tłumaczyć dlaczego. Po wojnie Austria znalazła się w strefie wpływów radzieckich.

Powstaje krucjata

„Czyńcie, co wam mówię, a będzie wam dany pokój” – ojciec Petrus powtarza słowa Matki Bożej. To zdanie stanowi jego maryjny oddech, ożywiający go w dzień i w nocy. Franciszkanin nie przestaje modlić się i rozmyślać, w jaki sposób wypełnić prośby Pani Fatimskiej. Przecież nie chodzi tu tylko o niego. Patronka Austrii mówi: „Czyńcie”, a więc kieruje swe wezwanie do całego narodu austriackiego. On, nic nie znaczący zakonnik ma porwać ludzkie rzesze? W jaki sposób?
Myśl ta nie daje mu spokoju. Aż wreszcie wszystko staje się dla niego jasne. Ma pomóc Matce Najświętszej w zorganizowaniu pokutnej wspólnoty różańcowej. Jego rola jest drugorzędna, bo sama Maryja obejmie kierownictwo nad nowym ruchem różańcowym. Nazwa jest już ustalona: „Pokutna krucjata różańcowa o pokój dla świata”. Nie tylko różaniec, ale i pokuta, o którą Maryja prosiła w Fatimie.
Krucjata zaczyna swą działalność w Wiedniu w 1947 r., zaś w dwa lata później zostaje oficjalnie zatwierdzona przez Austriacką Konferencję Biskupów. Wspólnota stawia sobie trzy cele: będzie się modlić i pokutować w imieniu tych wszystkich, którzy zapomnieli o Bogu, będzie błagać niebo o pokój na świecie, będzie prosić o wolność dla Austrii.
Różaniec pokutny… Za kilka lat miało się okazać, iż nawet „ten rodzaj duchów”, jaki związał się z „błędami Rosji”, jest wobec takiej modlitwy bezradny.

Obecność łaski

Ojciec Pavlicek zaczyna pozyskiwać pierwszych członków krucjaty. Czyni to przez głoszone rekolekcje i kazania, przede wszystkim jednak dzięki swemu pielgrzymowaniu od miasta do miasta i powtarzaniu usłyszanego w sercu przesłania. Zawsze towarzyszy mu jego „Szefowa” – Matka Boża w znaku figury fatimskiej. Kto wie, czyje działanie było bardziej skuteczne: żarliwość ojca Pavlicka, czy łaskawość Matki Bożej promieniującej dobrocią z niesionej przez franciszkanina figury. Pytanie jest chyba źle postawione, bo przecież chrześcijaństwo to „religia współdziałania” – w skutecznym apostolstwie i w wypraszaniu cudów Bóg potrzebuje gorliwości człowieka. Przez niego Pan wylewa na świat łaskę. Wszędzie, gdzie znalazł się Petrus Pavlicek, z nieba wylewała się obficie łaska. Jakim cudem? Wystarczy z jednej strony połączyć się z niebem, a z drugiej zjednoczyć się z ludźmi, by ci ostatni mogli pić z Bożego źródła…
Widać, że Bóg jest obecny w dziele ogłaszanym przez ojca Petrusa. Tam, gdzie pojawiają się on i jego Matka Boska, tam jednają się skłócone rodziny, tam ludzie powracają na dobre drogi, tam pojawiają się powołania zakonne i kapłańskie. Słowa Pavlicka zaczynają być potwierdzane przez coraz liczniejsze świadectwa. Pewien student mówił: „Codzienne odmawianie różańca uspokaja mnie i darzy pokojem ducha. Znamienne, jak mało ważne stają się wówczas moje osobiste problemy”.
Wśród członków krucjaty są nawet najwybitniejsi politycy, jak minister Figl i kanclerz Raab. Również oni wierzą w potęgę modlitwy różańcowej. Modlą się na różańcu i uczestniczą w organizowanych procesjach krucjaty.

I zdarzył się cud…

Ojciec Pavlicek wyjaśniał członkom austriackiej krucjaty różańcowej: „Każdy z was powinien wiedzieć, że nasze, dziś składane skrycie ofiary i modlitwy nie pójdą na marne. Kiedyś okaże się, jak bardzo były one bliskie Bogu i Maryi i jak prawdziwe strumienie łask i błogosławieństw zostały dane naszej ojczyźnie, światu, każdemu z was”.
Jeszcze w dniu Bożego Narodzenia 1954 r. ziszczenie się tych słów wydawało się bardzo odległe. A na cud czekało ponad pół miliona członków Pokutnej Krucjaty Różańcowej. Kilka dni wcześniej Mołotow, radziecki minister spraw zagranicznych, w rozmowie z ministrem Figlem stwierdził kategorycznie, że nie ma nadziei na zawarcie jakiejkolwiek umowy państwowej między Krajem Rad a Austrią.
Rząd katolickiej Austrii zrozumiał, że możliwości dyplomatyczne wyczerpały się już ostatecznie. Ponad trzysta prób doprowadzenia do porozumienia zakończyło się fiaskiem. Wtedy Figl zwrócił się do ojca Pavlicka: „Pozostała już tylko modlitwa”. I Krucjata zrywa się do szaleńczego ataku.
Wówczas zdarzył się cud. Austriacka delegacja, która w kwietniu 1955 r. wyjechała do Moskwy, nieoczekiwanie wraca z dokumentem gwarantującym Austrii wolność!
Wzruszony kanclerz federalny Raab ogłasza narodowi: „Chcę podziękować przede wszystkim Bogu”. Nawet najwyżsi dostojnicy państwowi przypisują zmianę w polityce Rosji nie swoim zasługom, lecz Bogu i Jego Matce.

To piękne, pouczające świadectwo, lekcja, którą powinni usłyszeć także ci, którzy sprawują władzę w naszym kraju. Oby kiedyś pojawił się rząd, który będzie świadom tego, że nad Wisłą rządzą nie oni, lecz Królowa Polski, a ich rola polega na przekazywaniu ludziom Jej poleceń…

Przez chwilę jest tak w Austrii. W czasach Pokutnej Krucjaty Różańcowej kraj wzięła we władanie Wielka Patronka Austrii.


Spójrzmy, jak osobisty sekretarz kanclerza wspomina tamte chwile: „Raab wyjął oprawiony w skórę kalendarz z 1955 r. i otworzył go na dniach, w których austriacka delegacja przebywała w Moskwie. Tam widniała notatka: «Dziś jest dzień fatimski (13 kwietnia). Rosjanie stwardnieli, są stanowczy, nie zmieniają zdania. I akt strzelisty do Matki Bożej, by upraszała łaski dla narodu austrackiego».
Raab zauważyli «Widzisz. Prantner, to Matka Boża pomogła nam uzyskać umowę państwową»”.
Zdumiewające, ale Rosja nie wycofała się ze złożonych w kwietniu obietnic. W środku maryjnego miesiąca maja zostaje podpisany układ państwowy. Minister Figl przemawia: „Dziękując Bogu Wszechmogącemu. podpisujemy umowę i z radością wołamy: Austria jest wolna!”.
W maryjnym październiku opuszcza Austrię ostatni żołnierz radziecki.

 

W naszej Krucjacie w Polsce pod hasłem:

Maryjo, Królowo Polski, pomóż tej ziemi.

odmawiamy przynajmniej jeden dziesiątek Różańca dziennie lub dodajemy do dotychczas odmawianych intencji intencję za Ojczyznę:

Z Maryją Królową módlmy się o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu.

Więcej o KRUCJACIE ZA OJCZYZNĘ tu:

http://www.niepoprawni.pl/blog/3787/krucjata-rozancowa-w-intencji-ojczyzny-rozrasta-sie-i-nabiera-ksztaltow

i  wkrótce na stronie: http://www.krucjatarozancowazaojczyzne.pl/

Na zdjęciu pomnik żołnierza sowieckiego w Wiedniu powszechnie nazywany przez Austriaków pomnikiem OSTATNIEGO żołnierza sowieckiego w Austrii.

Brak głosów

Komentarze

Maria Kowalska
Opowiadano mi dawno temu wersję, że ponoć sowiecki generał tak się spił podczas rozmów ze stroną austriacką (których pewnie nie prowadzono przy oranżadzie), że w pijanym widzie podpisał dokument wycofujący wojska rosyjskie.
Może tak się potem sowieccy negocjatorzy tłumaczyli swoim zwierzchnikom, bo tylko w takie usprawiedliwienie byli w stanie uwierzyć.
Co by o tym nie myśleć, nie wyklucza to Cudu Różańcowego. Zło wpadło we własne sidła, pijaństwo obróciło się przeciwko jego szerzycielom.

Vote up!
0
Vote down!
0

Maria Kowalska

#172966

Podziwiam Pani determinację. Tekst mi się bardzo podoba, idea takoż, choć zapewne braknie mi siły woli by się w nią włączyć - choć różaniec czasem odmawiam.

Widać, że tekst był pisany jednym tchem, tak samo jak się go czyta. Co prawda paru historycznych aspektów brakuje, ale to nie umniejsza znaczeniu Krucjaty Różańcowej, jej słuszności i całej kwestii austriackiej.

Daj nam Boże więcej takich Polaków, daj mi Boże, mieć tyle wewnętrznej dyscypliny, by do nich dołączyć.

Przejrzałem sobie też Waszą stronę internetową - oby tak dalej!!!

---
A na drzewach, zamiast liści...

Vote up!
0
Vote down!
0

---
A na drzewach, zamiast liści...

#172985

Maria Kowalska

Moja determinacja bierze się z głębokiej i niewzruszonej pewności w skuteczność modlitwy różańcowej opartej na osobistym doświadczeniu.

Kontekst historyczny pozostawiam do omówienia historykom. Może ktoś się włączy

Vote up!
0
Vote down!
0

Maria Kowalska

#173258

Miałam z tym problem. Po wysłuchaniu katechezy już nie mam problemu.

Katecheza: Władza
o. Dariusz Drążek CSsR (2011-07-21)
 

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=26705

Vote up!
0
Vote down!
0

  Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
----------------------------------
Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków

#173020