ARMIA KRAJOWA - FENOMEN NA SKALĘ ŚWIATOWĄ

Obrazek użytkownika Aleszumm
Kraj

ARMIA KRAJOWA - FENOMEN NA SKALĘ ŚWIATOWĄ

O wyjątkowości Armii Krajowej można usłyszeć wiele. Na czym polegał jej fenomen? Co można uznać za największy sukces tej organizacji? Jakie miejsce zajmuje w zbiorowej świadomości Polaków?

Refleksje nad tymi kwestiami podejmuje doktor Tomasz Łabuszewski, naczelnik Oddziałowego Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie.

Muzeum Historii Polski, Natalia Pochroń: Zbliża się 14 lutego, osiemdziesiąta rocznica przemianowania Związku Walki Zbrojnej na Armię Krajową, uznawana symbolicznie za rocznicę utworzenia tej organizacji.
Czy był to rzeczywiście „moment założycielski” organizacji?

Tomasz Łabuszewski: Z całą pewnością nie, Początków Armii Krajowej trzeba dopatrywać się w powołaniu Służby Zwycięstwu Polski, co nastąpiło jeszcze przed kapitulacją Warszawy - 27 września 1939 roku,
Niedługo później, 13 listopada tego samego roku, formacja ta została przemianowana na Związek Walki Zbrojnej, z której to bezpośrednio wywodzi się Armia Krajowa, 14 lutego 1942 roku.

AK nie powstała więc od zera – stanowiła prostą kontynuację organizacji prowadzących walkę z obydwoma okupantami od początku II Wojny Światowej.

MHP: Skąd potrzeba przemianowania Związku Walki Zbrojnej na Armię Krajową? Czy krok ten pociągnął za sobą jakieś zmiany?

Tomasz Łabuszewski: Chodziło przede wszystkim o to, by scalić wszystkie ruchy i organizacje konspiracyjne działające na terenie kraju w jedną formację.

Miała się nią stać właśnie Armia Krajowa, W założeniu polskich władz na emigracji miała ona wchłonąć wszystkie struktury konspiracji wojskowej istniejące w okupowanej Polsce.

Dlatego też 1 września 1942 roku Prezydent RP na uchodźstwie Władysław Raczkiewicz wydał dekret, na mocy którego dowódca Armii Krajowej stał się reprezentantem Naczelnego Wodza na terenie kraju i wszyscy uczestnicy konspiracji niepodległościowej mieli podporządkować się jego rozkazom.

Dwa dni później premier rządu polskiego na uchodźstwie – generał Władysław Sikorski - wysłał do ówczesnego dowódcy Armii Krajowej, generała Stefana Roweckiego ps, „Grot” depeszę, w której zawiadomił, że oto staje się on dowódcą polskich sił zbrojnych w kraju.

MHP: W jednej z instrukcji generał Władysław Sikorski podkreślał też, że Armia Krajowa powinna być „ogólnonarodowa, ponadpartyjna i ponadstanowa, skupiająca w swych szeregach, bez względu na różnice przekonań politycznych i społecznych, wszystkich Polaków pragnących walczyć orężnie z okupantami w warunkach pracy konspiracyjnej”, Czy udało się tak uformować Armię Krajową?

Tomasz Łabuszewski: Rzeczywiście, generał Władys ław Sikorski w taki właśnie sposób wyobrażał siebie Armię Krajową, Trzeba jednak pamiętać, że akcja scaleniowa polskich sił zbrojnych zaczęła się tak naprawdę dużo wcześniej – bo już w 1939 roku, w okresie funkcjonowania Służby Zwycięstwu Polski i później Związku Walki Zbrojnej.

Szacuje się, że do 1940 roku udało się włączyć w szeregi tej drugiej około 20 organizacji konspiracyjnych, a z kilkudziesięcioma prowadzono regularne negocjacje.

Z punktu widzenia interesów polskich proces ten był konieczny. Jeżeli chciało się utrzymać kontrolę nad działaniami oporowymi całego społeczeństwa polskiego, nie było innego wyjścia, jak dążenie do połączenia różnych ruchów konspiracyjnych w jedną organizację i poddanie jej jednemu dowództwu.

MHP: Nie było to chyba łatwe zadanie? Ruchy konspiracyjne działające na terenie okupowanej Polski wywodziły się z różnych, często opozycyjnych wobec siebie środowisk i ugrupowań politycznych. Połączenie takich przysparza wiele trudności w warunkach pokojowych, co dopiero mówić o rzeczywistości wojennej…

Tomasz Łabuszewski: W rzeczy samej. Najlepiej widać to na przykładzie dwóch organizacji – Narodowej Organizacji Wojskowej i Batalionów Chłopskich (B.CH.). Obie wywodziły się z ugrupowań politycznych – pierwsza stanowiła zbrojne ramię Stronnictwa Narodowego, druga tworzona była przez ludowców.

O ile w przypadku Narodowej Organizacji Wojskowej negocjacje dotyczące scalenia z Armią Krajową zakończyły się sukcesem w sierpniu 1942 roku, o tyle scalenie Batalionów Chłopskich dokonało się dopiero w marcu 1943 roku – i to też w ograniczonym stopniu.

Były bowiem tereny, gdzie ludowcy przekazali do AK zaledwie 20 procent stanów osobowych BCh. Sytuacja z Narodową Organizacją Wojskową też nie była zresztą tak jednoznacznie prosta.
 
Decyzja o scaleniu z AK doprowadziła do rozłamu w jej szeregach – część działaczy niechętna scaleniu powołała do życia wraz ze Związkiem Jaszczurczym - Narodowe Siły Zbrojne.

Te zaś decydowały się na połączenie z Armią Krajowej dopiero 7 marca 1944 roku – i to też nie w całości.

Szacuje się, że w skład Polskich Sił Zbrojnych w Kraju weszło zaledwie kilkanaście procent żołnierzy NSZ.

MHP: Z czego wynikała niechęć Narodowych Sił Zbrojnych i Batalionów Chłopskich do łączenia sił z Armią Krajową?

Tomasz Łabuszewski: W grę wchodziły głównie względy polityczne. Zarówno Armia Krajowa, jak i jej poprzedniczki – Służba Zwycięstwu Polski i Związek Walki Zbrojnej - założone zostały przez oficerów zawodowych służby czynnej. Postrzegane były więc jako organizacje „sanacyjne”, a znaczna część politycznych działaczy opozycyjnych tę właśnie grupę obarczała odpowiedzialnością za klęskę Polski
w 1939 roku – stąd nieufność wobec Armii Krajowej.

Do tego dochodziły względy ambicjonalne i aspiracje polityczne dowódców tych formacji. To wszystko powodowało, że mając możliwość samodzielnego funkcjonowania i nierzadko także finansowania, podchodzili oni z dystansem do idei podporządkowania się rozkazom innego niż swoje - jednolitego dowództwa.

Ostatecznie jednak większość organizacji konspiracyjnych znalazła się w szeregach Armii Krajowej i zwyciężyło pojęcie dobra wspólnego.

MHP: Często mówi się o wyjątkowości AK w skali europejskiej lub nawet światowej, Na czym polega jej fenomen?

Co wyróżniało ją spośród innych organizacji konspiracyjnych działających w ówczesnej Europie?

Tomasz Łabuszewski: Podstawowym wyróżnikiem AK spośród innych organizacji konspiracji wojskowych było to, że stanowiła ona jeden z elementów szerszego projektu konspiracyjno-politycznego.
 
Nie była to zwyczajna podziemna organizacja dywersyjna czy partyzancka powołana do walki z okupantem, ale zbrojne ramię Polskiego Państwa Podziemnego – świetnie zorganizowanej struktury, obejmującej swym zasięgiem całe terytorium II Rzeczpospolitej i prowadzącej rozwiniętą działalność administracyjną, polityczną oraz wojskową.

Była po prostu elementem szerszego założenia propaństwowego – stąd też jej tak szerokie oddziaływanie na społeczeństwo. Trzeba pamiętać, że w przypadku Armii Krajowej mówimy o rodzaju pospolitego ruszenia – była to armia przede wszystkim ochotnicza, skupiająca w swych szeregach zarówno młodzież, jak i osoby powyżej pięćdziesiątego czy nawet sześćdziesiątego roku życia.

Byli to ludzie wywodzący się z bardzo różnych środowisk, z różnymi umiejętnościami, bagażem doświadczeń, dojrzałością emocjonalną.
Większość ochotników trzeba było też przeszkolić, znaleźć dla nich odpowiednie miejsce w strukturach Armii Krajowej, co było bez wątpienia dużym wyzwaniem. Ale udało się.

Szacunki pokazują, że w szeregach tej organizacji znalazło się w końcu wojny od 250 do nawet 380 tysięcy żołnierzy. Trzeba też zwrócić uwagę na jakość wyspecjalizowanych pionów – na przykład wywiadu, stojącą na bardzo wysokim poziomie.

Od kwietnia 1940 r. funkcjonował też dedykowany do prowadzenia bieżącej walki zbrojnej – pion bojowy - najpierw jako „Związek Odwetu”, później „Wachlarz”, „Osa”, i wreszcie od stycznia 1943 r, jako "Kedyw".

To dziełem żołnierzy tych formacji są akcje: „Czyszczenie”, „Topiel”, „Główka”, „Kośba”, czy też operacje dywersji na liniach kolejowych: „Wieniec”, „Odwet kolejowy”, „Jula”.

To w sumie kilkadziesiąt tysięcy aktów zbrojnych. Trzeba wreszcie pamiętać, iż Armia Krajowa, pomimo obowiązujących wszystkich żołnierzy i dowódców tych samych rozkazów i regulaminów, nie była formacją jednolitą.

 Jej obraz w znacznym stopniu wyznaczały warunki zewnętrzne w których przyszło jej działać.
 
Inaczej przedstawiały się jej możliwość działania na terenach bezpośrednio włączonych do III Rzeszy Niemieckiej, inaczej w Generalnym Gubernatorstwie, jeszcze inaczej w Ostlandzie, czy też Komisariacie Ukraina.

Dodatkowo musimy pamiętać, iż niejednokrotnie to dowódcy szczebla okręgowego nadawali dowodzonej przez siebie organizacji ostateczny rys, I tak na przykład w Okręgu Nowogródzkim na 10 tysięcy członków aż 7500 służyło w batalionach 77 i 78 pp, oraz 27 p.uł., w Okręgu Wileńskim w 16 brygadach - 8000 spośród 12 000 zaprzysiężonych, podczas gdy w Okręgu Białostockim na 30 tysięcy zaledwie 2000 służyło w oddziałach partyzanckich,

O ile więc nas Kresach Wschodnich II RP możliwe były prawdziwe bitwy partyzanckie – to w Borach Tucholskich, czy też w Wielkopolsce - pojedyncze akcje zbrojne urastały już do rangi symbolu oporu.

MHP: Od centrali w Warszawie, poprzez szczebel okręgów, obwodów, gmin – jak udało się tak świetnie zorganizować strukturę armii w warunkach okupacyjnej rzeczywistości?

Tomasz Łabuszewski: Wymagało to przede wszystkim nauki działania w warunkach konspiracyjnych, co nie było sprawą łatwą. W ciągu kilku lat okupacji wydano setki instrukcji, które normowały w zasadzie wszystkie sfery działania tej organizacji.

Od sposobu skrytego – „konspiracyjnego” poruszania się na mieście, sporządzania ewidencji członków, zachowania się w wypadku aresztowania, przez sztukę pisania raportów – politycznych, sytuacyjnych, wywiadowczych, bojowych.

`To wymagało gigantycznej pracy. Watro uzmysłowić sobie, o jakiej skali organizacyjnej tu mówimy. Struktura pionowa Armii Krajowej obejmowała aż osiem stopni – od placówki, poprzez rejony, obwody, inspektoraty, okręgi, podokręgi, obszary, aż po Komendę Główną.
Każdemu z tych szczebli przypisane były konkretne kompetencje, obsady, na każdym funkcjonowały wyspecjalizowane piony, wymagające odpowiednich ludzi i sprzętu.

Chociaż w opowieściach o Armii Krajowej często tego nie widać, wykonana została gigantyczna praca logistyczna.

Zorganizowanie tak sprawnie działających struktur na terenie okupowanego kraju zasługuje na prawdziwy podziw.

MHP: I nie tylko na terenie kraju - Armia Krajowa wykształciła struktury działające także poza Polską, chociażby w Berlinie, czy na Węgrzech.

Tomasz Łabuszewski: Tak, warto tu podkreślić, że działanie Armii Krajowej nie ograniczało się do terenów przedwojennej Polski.
Stanowiła ona część Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, była częścią koalicji alianckiej, Chociaż ostateczne unormowanie jej statusu w tej koalicji nastąpiło dopiero podczas Powstania Warszawskiego, przez cały czas swego istnienia pełniła rolę służebną wobec sił alianckich.
Jednym z jej ważniejszych działań była aktywność wywiadowcza – żołnierze Armii Krajowej różnymi kanałami przekazywali aliantom informacje dotyczące całej okupowanej Europy.

Byli w tym niezwykle skuteczni. Jeden z przedstawicieli MI6 (Secret Intelligence Service) przyznał po wojnie, że blisko połowa informacji wywiadowczych dotyczących terenów okupowanej Europy, jakie posiadali alianci, pochodziła właśnie od Polaków.

MHP: O tym mówi się jednak zdecydowanie mniej niż o działalności zbrojnej. Wysadzanie pociągów, zamach na Kutscherę, Akcja pod Arsenałem – to głównie z takimi akcjami kojarzymy Armię Krajową.
Dlaczego? Są bardziej medialne?

Tomasz Łabuszewski: Sensacyjne obrazy zawsze bardziej przyciągają uwagę, wpisują się w utrwalony w naszej historii etos walki, zbrojnych powstań przeciwko okupantom.

O tych mniej spektakularnych epizodach często się zapomina, a zupełnie niesłusznie – często to właśnie one miały dużo większy wpływ na przebieg II Wojny Światowej. Najlepszym tego przykładem jest przywołany wcześniej wywiad.

Chociaż dla wielu jest to nieznany wątek, to właśnie wyspecjalizowane komórki wywiadu ofensywnego AK o kryptonimie „Lombard” przekazały aliantom informację o istnieniu w Peenemünde na wyspie Uznam bazy rakietowej.

Także wywiad odkrył umieszczoną pod Tarnowem niemiecką bazę "Bliznę" do testowania rakiet V1 i V2.

Co więcej – w 1944 roku żołnierze AK z Obwodu Siedlce przejęli niewypał takiej rakiety, a specjaliści KG AK dostarczyli główne jej fragmenty stronie brytyjskiej w ramach operacji "Most III".

To są ogromne sukcesy!

MHP: Czy alianci o nich pamiętali? Jak Armia Krajowa była odbierana na Zachodzie?

Tomasz Łabuszewski: Mamy tu do czynienia z bardzo dwuznaczną postawą aliantów. Z jednej strony podkreślali oni wagę współpracy z Armią Krajową, traktując ją jako jedno z głównych źródeł informacji płynących z Europy. Z drugiej jednak strony rozmiary pomocy udzielanej Armii Krajowej były niewielkie,

Otrzymała ona najmniejsze wsparcie spośród wszystkich organizacji tworzących koalicję antyniemiecką. Jeżeli porównamy liczbę sprzętu, broni czy materiałów logistycznych przekazanych przez aliantów sojusznikom do 1944 roku, ruch oporu we Francji otrzymał ich ponad dziesięciokrotnie więcej, a partyzantka komunistyczna w Jugosławii ponad siedemdziesięciokrotnie!

Deklarowane uznanie dla Armii Krajowej zdecydowanie nie szło więc w parze z wymierną pomocą. Alianci w sposób bardzo powściągliwy wspomagali funkcjonowanie tej organizacji, a na koniec posunęli się wręcz do zdrady, wydając ją na pastwę Związku Sowieckiego.

MHP: Z tym deklarowanym uznaniem też nie było tak łatwo – alianci uznali Armię Krajową za regularne siły zbrojne dopiero 30 sierpnia 1944 roku.

Tomasz Łabuszewski: Był to akt czysto symboliczny, ograniczony w praktyce tylko do Powstańców Warszawskich, Chociaż i oni, wbrew konwencjom genewskim, zmuszani byli później przez Niemców jako jeńcy do pracy – co było przecież zabronione.

Dla żołnierzy AK z innych terenów nie oznaczał on żadnej jakościowej zmiany, Dalej, jak i wcześniej mordowani byli przez Niemców na miejscu, podobnie z resztą jak i przez Rosjan.

MHP: Dlaczego jednak alianci tak długo zwlekali z przyznaniem statutu regularnych sił zbrojnych Armii Krajowej?

Informacje o zbrodniach niemieckich popełnianych w czasie Powstania Warszawskiego dochodziły do nich dużo wcześniej.

Tomasz Łabuszewski: Tak, pamiętajmy jednak, że działo się to już po konferencji w Teheranie i dla przywódców alianckich było jasne, że Polska znajdzie się w strefie wpływów Rosji Sowieckiej,

Nadmierne angażowanie w sprawy polskie było dla nich – mówiąc delikatnie – coraz bardziej kłopotliwe i niewygodne. Zwróćmy uwagę na to, jak zachowali się alianci w 1945 roku po „prowokacji pruszkowskiej”, w wyniku której Sowieci porwali i wywieźli do Moskwy przywódców Polskiego Państwa Podziemnego,

Poza oficjalnym zapytaniem, skierowanym do władz sowieckich, nie podjęli oni żadnych istotnych działań dla ratowania przywódców sojuszniczego państwa, które w czasie wojny oddało im wielkie zasługi,
Mamy tu do czynienia z klasycznym przykładem skrajnej nielojalności, żeby nie powiedzieć zdrady.

MHP: Jak potoczyły się losy żołnierzy Armii Krajowej po rozwiązaniu tej formacji?

Tomasz Łabuszewski: Bardzo różnie, ale w większości przypadków nie zrezygnowali z walki,.Rozkaz gen. Leopolda Okulickiego o rozwiązaniu Armii Krajowej podyktowany był głównie względami polityczno-organizacyjnymi – posunięcie to miało pozbawić stronę komunistyczną możliwości argumentu, że żołnierze Armii Krajowej występując przeciwko Armii Czerwonej działając w porozumieniu z Niemcami.
Chociaż założenie było słuszne, okazało się niestety zgubne w skutkach, Rozwiązanie Armii Krajowej nie przyniosło w zasadzie żadnych korzyści politycznych, wręcz przeciwnie.

W jego wyniku utracono to, co było istotą działania tej organizacji, czyli możliwość oddziaływania na społeczeństwo. W tej sytuacji kolaboracja z Sowietami i reżimem komunistycznym przestawała być zdradą, a wyroki wydawane na zdrajcach zaczęły być określane jako walki bratobójcze. Ciekawe, ale do dzisiaj wielu historyków broni tej schizofrenicznej sytuacji – nie mając jednocześnie wątpliwości co do słuszności  wyroków  kolaborantach niemieckich.

Najprawdopodobniej generał Leopold Okulicki planował podjęcie działań konspiracyjnych w innej formie.

Jeszcze tego samego dnia, w którym zdecydował o rozwiązaniu Armii Krajowej, wydał dwa inne rozkazy, w których polecił dowódcom szczebla okręgowego zachować skadrowane sztaby okręgów oraz zachować sieć łączności. Niestety, nie zdążył podjąć dalszych działań - padł ofiarą wspomnianej już „prowokacji pruszkowskiej”.

GEN, LEOPOLD OKULICKI

Generał Leopold Okulicki, ps. „Niedźwiadek”, „Biedronka”, „Bronka”, „Jan”, „Jan Mrówka”, „Jan Ogór”, „Kobra”, „Konrad”, „Kula”, „Miller”, „Mrówka”, „Stary Boba”, „Osa”, „Pan Jan”, „Sęp”, „Termit”
(ur. 12 listopada 1898 w Bratucicach, zm. 24 grudnia 1946 w Moskwie– generał brygady Wojska Polskiego, współtwórca SZP-ZWZ-AK, ostatni komendant główny Armii Krajowej, komendant główny "NIE" AK, komendant Okręgu Łódź ZWZ, komendant główny ZWZ terenów pod okupacją sowiecką, cichociemny.

Więziony w ZSRR przez NKWD m.in. w Brygidkach (1941), na Łubiance (1941 i 1945), w Lefortowie (1941 i 1945) oraz na Butyrkach (1945–1946).

 MHP: Żołnierze Armii Krajowej nie zrezygnowali jednak z walki – chociaż już poza jej strukturami.

Tomasz Łabuszewski: Rzeczywiście, chociaż już w innej formie, Następca generała Leopolda Okulickiego – pułkownik Jan Rzepecki - powołując Delegaturę Sił Zbrojnych na Kraj dążył do jak najszybszej likwidacji struktur konspiracji wojskowej, a zwłaszcza działających oddziałów partyzanckich.

Nie chciał on i nie rozumiał motywacji większości swoich podkomendnych, dla których reżim komunistyczny nie oznaczał przecież wolnej Polski.  

Zamiast tego snuł iluzję uratowania resztek demokracji i niezależności w ramach współpracy z PSL przy pierwszych wyborach do sejmu ustawodawczego. Koncepcji tej służyć miało przemianowanie organizacji wojskowej w formację o charakterze społeczno-obywatelskim.

W ten sposób powstało Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość, Z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że było to założenie wręcz naiwne, biorąc pod uwagę stacjonowanie na terenie Polski 500 tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej, 30 tysięcy żołnierzy Wojsk Wewnętrznych NKWD i terror, jaki Związek Radziecki rozpętał na terenach polskich.
Według najbardziej prawdopodobnych szacunków pierwsza komunistyczna dekada kosztował Polskę około 50 tysięcy zabitych pod stronie niepodległościowej, 250 000 skazanych z powodów politycznych i około 1100 tysięcy ofiar aresztów, więzień obozów.

Do tego musimy dodać około 200 tysięcy wywiezionych do sowieckich łagrów, Jak na 24 miliony obywateli skala represji była więc gigantyczna.

MHP: Propaganda komunistyczna tłumaczyła te represje koniecznością zwalczania „bandytów” z Armii Krajowej, współpracujących w czasie wojny z nazistami,

Czy hasła tego typu przynosiły zamierzony skutek? Jak społeczeństwo polskie odnosiło się do partyzantki poakowskiej?

Tomasz Łabuszewski: Pomimo załamania jednolitości postaw, konspiracja niepodległościowa cieszyła się nadal dużym poparciem społeczeństwa polskiego.

Świadczy o tym chociażby fakt, że w lecie 1945 roku – w okresie największego rozwoju konspiracji antykomunistycznej – w jej szeregach było około 200 tysięcy ludzi, w znakomitej większości wywodzących się z Armii Krajowej.

Jeżeli było ich aż tylu, to z całą pewnością musieli znajdować oparcie wśród kilku milionów Polaków, którzy na różne sposoby udzielali im wsparcia.

Oczywiście z biegiem czasu proporcje te ulegały zmianie - czy to na skutek ciągłych represji, czy zwyczajnego zmęczenia wojną. Żaden inny okres w ponad tysiącletniej historii państwa polskiego nie zapisał się w podobnie dramatyczny sposób.

Według spisu z 1946 roku, społeczeństwo polskie zakończyło wojnę o 11 mln obywateli mniejsze!

Mamy jednak dwa momenty w okresie powojennym, które pozwalają ocenić nastroje społeczeństwa polskiego i jego postawę wobec reżimu komunistycznego i postaw oporowych – referendum ludowe z 30 czerwca 1946 i wyboru do Sejmu Ustawodawczego z 19 stycznia 1947 r.
Obydwa te głosowania reżim komunistyczny totalnie przegrał .Jedynie obecność Sowietów i zafałszowanie wyników na gigantyczną skalę pomogło mu zachować władzę.

MHP: A jak Polacy postrzegają Armię Krajową dzisiaj?

Jakie miejsce zajmuje ona w naszej zbiorowej tożsamości?

Tomasz Łabuszewski: Dzisiaj propaganda postkomunistyczna nie ma większych szans przebicia, chyba że w skrajnych ugrupowaniach,

Mamy jednak do czynienia z innym niepokojącym zjawiskiem.

 W debacie publicznej zaczyna dominować dość uproszczony obraz Armii Krajowej. Wielu popularyzatorów historii przedstawia Armię Krajową jako część polskich sił zbrojnych, ale działającą w normalnych – pokojowych warunkach, przekładając jej funkcjonowanie na dzisiejsze standardy.  

To wyekstrahowanie z okupacyjnej rzeczywistości, to duży błąd, by nie powiedzieć fałszerstwo. Armia Krajowa  funkcjonowała w bardzo specyficznych – wręcz wyjątkowych warunkach, które trzeba brać pod uwagę – zwłaszcza przy formułowaniu ocen jej dorobku.

Była to przede wszystkim formacja ochotnicza, złożona z różnych, często przeciwstawnych sobie ugrupowań i bojówek politycznych, do tego nieskoszarowana, w znacznej części bez wystarczającego uzbrojenia i przeszkolenia sporej części żołnierzy.

Tymczasem jej przeciwnikiem była potężna i niepobita do końca armia niemiecka, O tym musimy pamiętać. To wszystko powoduje, że sukcesy Armii Krajowej – wcale przecież nie tak małe – tylko dowodzą jej wyjątkowości i fenomenu.

MHP: Co możemy uznać za największy sukces Armii Krajowej?

Tomasz Łabuszewski: Spektakularne akcje dywersyjne czy zbrojne, podejmowane pomimo znaczącej dysproporcji sił i w wyjątkowo trudnych warunkach funkcjonowania, sukcesy wywiadowcze, świetna organizacja – to wszystko należy bez wątpienia uznać za duże osiągnięcie Armii Krajowej i przykład imponującej mobilizacji społeczeństwa polskiego.

Jej największym sukcesem jest jednak moim zdaniem to, że udało się jej opanować umysły całego społeczeństwa polskiego, narzucić większości – często milczącej lub nastawionej na bierny opór – określony schemat zachowań wobec okupantów, które to społeczeństwo respektowało.
Udało się jej zjednoczyć naród we wspólnej sprawie. Tego zdecydowanie możemy – i powinniśmy dzisiaj uczyć się od żołnierzy Armii Krajowej.

 Rozmawiała Natalia Pochroń.

Muzeum Historii Polski
Cytadela Warszawska ul. Gwardii 1
01-538 Warszawa

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.5 (9 głosów)

Komentarze

spóźniony o prawie dwa lata. Czy za chwilę bloger Aleszumm napisze o sensacji, jaką była w swoim czasie śmierć Stalina?

Vote up!
2
Vote down!
-2
#1657088

Jego krótki opis dobrego przykładu oddolnej samoorganizacji  jaką ,miała być AK ,  choć na poziomie podstawówki i na dziś zbyt przeszacowany - też się może na coś przysłuży… Jednak w związku reaktywowaną obecnie przez potomków żydokomuny I  PRL kolejną okupacją niemiecko-sowiecką ,  należałoby raczej nawiązać do powstania Związku Walki Zbrojnej: a szczególnie istoty reaktywacji  Związku Odwetu ZWZ ,z  jej  analogicznymi założeniami organizacyjnymi , politycznymi  i praktycznymi ! Wtedy akurat wyjdzie ta nieco przespana przez autora równa  84 rocznica nawiązania do istoty i rozpoczęcia, co jest w zasięgu wiedzy każdego potomka,  inicjatora ruchu oporu w  Polsce : https://pl.wikipedia.org/wiki/Zwi%C4%85zek_Odwetu *POW –konspiracyjna organizacja Polska Organizacja Wojskowa , utworzona przez ówczesnego Brygadiera Józefa Piłsudskiego w 1914 r. Konspiracja wdrażana przez cały okres I wojny światowej   w oparciu o podległą Mu siatkę terenową PPS FR i kadry formalnie „poległych” z 1 Brygady Legionów - zasłużonych przechodzących do podziemia w charakterze wyszkolonych praktycznie kadr wojskowych . POW przeprowadziła pierwsze wygrane polskie  powstanie zbrojne na obszarze 3-ch zaborów równocześnie ! 
Vote up!
1
Vote down!
-1

E.Kościesza

#1657107