„J....ć rząd”

Za taki napis na ścianie (bez wykropkowania) dziewiętnastolatek dostaje wyrok zaimportowany wprost z czasów stanu wojennego, 10 miesięcy w zawieszeniu. Ale to nic nadzwyczajnego w państwie rządzonym przez Donalda Tuska i Waldemara Pawlaka, też zaimportowanego z poprzedniej epoki i pozostałych towarzyszy starego i nowego chowu.
Nie to mi nie może dać spokoju. Ale to, na jakiej podstawie sąd zgadł o jaki rząd chodzi? W napisie nie było to określone. Jest tych rządów w końcu na świecie ponad 150 a sąd ponad wszelką wątpliwość uznał że to chodzi o nasz, tutejszy bo polski to za dużo powiedziane.

Jakie były po temu przesłanki? Jaki dowód przeprowadzono? Czy sięgnięto po statystyki z których w wielu wypadkach dotyczących pracy rządu można właśnie jedynie taki wniosek wysnuć. Czy sięgnięto po badania jakichś reprezentatywnych grup społecznych np. bezrobotnych w większości absolwentów z których to wynikało że to właśnie ten rząd należy „j...ć”.
Czy może wysoki sąd miał w tej kwestii identyczne zdanie jak autor napisu, też uważa że należy „ j..ć” rząd, bez wątpienia rząd tutejszy?

No bo przecież nawet w okolicy konkurencja w co do najbardziej pasujących do tego hasła rządów jest spora. Taki rząd Łukaszenki – ostatniego ponoć dyktatora Europy – odpada. Putina też nie pasuje. Ale sąd wiedział że to chodzi o ten w Warszawie. Tak bez cienia wątpliwości.

Bo gdyby miał jakiekolwiek wątpliwości w tym względzie, nie skazałby tego młodego, jak widać zaangażowanego społecznie człowieka. Nastolatka, który w odróżnieniu od większości swoich rówieśników nie dość że interesuje się sprawami państwa to jeszcze daje temu wyraz, poprzez aktywne działanie.

A swoją drogą chciałbym pogratulować autorowi bardzo lapidarnej jednocześnie celnej analizy dokonań naszego rządu. Co jednak znacznie ważniejsze, wyciągnięcie z tej analizy niewątpliwie słusznych wniosków. Zaawarcie propozycji podjęcia konkretnych działań w celu poprawy sytuacji oraz przedstawienie ich w telegraficznym skrócie. Prawdziwe haiku.