Przyszedł Michnik do Rywina

Obrazek użytkownika Lady Makbet34
Kraj

Tytuł wpisu to mój celowy zabieg.

Naturalnie można dywagować o sensie przypominania tej publikacji, wszak Rywingate to już mroki historii. O aferze Rywina pamiętać powinniśmy, ponieważ uwypukla mnogość środków stosowanych przez tych, którzy pragnęli osiągnąć swoje cele. I nie mam tu na myśli znanego producenta filmowego jako dramatis personae. Bogdan Rymanowski i Paweł Siennicki przeprowadzają własne, skrupulatne śledztwo, demaskują ''bezinteresowność" wielu osób ze świecznika.

Awantura będąca udziałem Lwa Rywina i Adama Michnika wybuchła 22 lipca 2004 roku (cóż za znamienna data). Nigdy nie została rzetelnie wyjaśniona; w konsekwencji pogrążyła cały Sojusz Lewicy Demokratycznej z Leszkiem Millerem włącznie. Wbrew temu, co się powszechnie uważa, to nie dziennikarze Gazety Wyborczej pierwsi ujawnili propozycję korupcyjną rzekomo złożoną redaktorowi naczelnemu dziennika. Przypomnę, iż prekursorami w opisywaniu nadużyć byli publicyści tygodnika opinii Wprost, w rubryce ''Z życia koalicji, z życia opozycji". Jednak autorzy nie doczekali się żadnej odpowiedzi.

Ówczesny minister sprawiedliwości, Grzegorz Kurczuk, indagowany w programie Moniki Olejnik, na pytanie, czy zajął się doniesieniami prasowymi, obiecał solennie, że zainteresuje się sprawą. Jego deklaracje nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości. Dopiero tekst Pawła Smoleńskiego (z pewnym zastrzeżeniem co do jego obiektywności), uruchomił całą lawinę zdarzeń. Artykuł nosił tytuł: Ustawa za łapówkę, czyli przychodzi Rywin do Michnika. Upubliczniono też stenogram rozmów Michnika i Rywina. Przeczytałam gdzieś, że Smoleński przyznał się do niezachowania standardów i niechlujstwa w redagowaniu tekstu. Co mnie wcale nie zdziwiło, patrząc szerzej na dzieje tego periodyku, biuletynu propagandowego pewnych środowisk.

Autorzy publikacji rozmawiają z głównym aktorem tego spektaklu. Charakteryzują również początki GW.

Należy pytać o intencje żurnalistów z Czerskiej i ich mocodawców. Bowiem wiedząc o propozycji korupcyjnej, winni zgłosić to właściwym organom ścigania. A jednak zwlekali. Z jakiego powodu? Pojawiają się kolejne pytania, dziennikarze mętnie to tłumaczą. Dlaczego więc ukryto przed opinią publiczną takie kluczowe informacje?

Ludzie związani ze środowiskiem Wyborczej mają irytujący nawyk pouczania wszystkich, lubią dyscyplinować zwykłych obywateli w kwestiach światopoglądowych. Zdaje się, że zapomnieli o powyższych okolicznościach, zatem mamy do czynienia z podwójnymi standardami.

Pamiętać należy, że od 2002 roku trwały prace nad projektem nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Novum stanowiła wzmianka o zakazie zawłaszczania jednocześnie gazety i telewizji. Z jakiegoś powodu zaniepokoiło to spółkę ''Agora", wydającą właśnie Gazetę. Nie jest żadną tajemnicą, że jej prezesi ostrzyli sobie ''kły" na telewizję Polsat. Ewentualnie zadowoliliby się TVP.

Cóż, prawdziwą lewicę poznamy po tym jak kończy. Do dziś nie mogą się pozbierać, w sondażach balansują na granicy przetrwania.

Bogdan Rymanowski, Paweł Siennicki, Towarzystwo Lwa Rywina.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (5 głosów)

Komentarze

"PRZYSZEDŁ MICHNIK DO RYWINA"

To nie Michnik przyszedł do Rywina z korupcyjną propozycję, ale Rywin przyszedł do Michnika.

W tej sprawie nie to, po co przyszedł Rywin do Michnika jest istotą tej afery a komu i jaki cel przyświecał w wykorzystaniu tej afery.

Lew Rywin złożył korupcyjną ofertę Adamowi Michnikowi 22 lipca 2002 roku po tym, gdy  11 lipca 2002 roku Lew Rywin spotkał się z prezes Agory Wandą Rapaczyńską w kawiarni hotelu Bristol i dostał od niej notatkę z informacjami o oczekiwaniach Agory względem nowelizacji ustawy medialnej. a rozgłos aferze nadała dopiero publikacja 27 grudnia 2002 roku w „Gazecie Wyborczej” artykułu Pawła Smoleńskiego pt. „Ustawa za łapówkę czyli przychodzi Rywin do Michnika”, kiedy ustawa medialna zadowalająca Agorę, przygotowana przez rząd SLD, trafiła do Sejmu.

Pierwsze prasowe doniesienia o aferze wyszły z tygodnika "Wprost" , w którym Robert Mazurek i Igor Zalewski na początku września 2002 roku podali jej szczegóły, ale rząd SLD je zignorował, więc dlatego w grudniu 2002 roku aferę musiała odpalić Gazeta Wyborcza, której SLD zignorować już nie mógł. 

W tej sprawie należy zauważyć to, że pierwsze sygnały na temat afery wyszły z tygodnika "Wprost", tego samego, który 12 lat później w 2014 roku, ujawnił aferę podsłuchową(podsłuchy polityków PO w restauracjach "Sowa&Przyjaciele" i "Amber Room" a nawet w willi premiera D.Tuska przy ulicy Parkowej w Warszawie).

Obie afery ujawnione przez "Wprost" były elementem gier geopolitycznych, służących interesom USA w grze z Rosją.

Na początku XXI wieku USA uznały, ze kończy się era pozycji USA nazywana "Pax Americana", uzyskana po zwycięskiej zimnej wojnie i rozpadzie ZSRR, bo wyrasta rzeczywisty konkurent USA do globalnej hegemonii, jakim stawały się Chiny.

Do nowej polityki USA dały sygnałem, którym były wydarzenia z 11.09.2001 roku w Nowym Jorku, ze sprokurowanym atakiem na WTC (wydarzenia 9/11).

Dały one początek amerykańskiej polityki "przyciągania Rosji do Zachodu"  i dla światowej opinii publicznej uzasadnieniem miała być ogłoszona przez Busha tzw. "wojna z terroryzmem" dla której potrzena była współpraca z Rosją a tak naprawdę chodziło o wciąganie Rosji do współpracy z USA/Zachodem jako sojuszu przeciw Chinom.

W tej sprawie użycie "tygodnika "Wprost" nie poskutkowało , w odróżnieniu do afery podsłuchowej w 2014 roku, więc odpalono Gazetę Wyborczą i prezes Agory jako właściciela GW(kapitał amerykański).

W wykorzystaniu obu tych afer chodziło o to, by wykorzystać je do wymiany ekipy rządowej w Polsce, pod interesy amerykańskiej polityki z Rosją.

Przed uruchomieniem afery, służby WSI w 2001 roku założyły PO, która miała przejąć stery władzy w Polsce4 w przyszłych wyborach przypadających na 2005 rok.

Gdy to się nie udało, przypuszczono wściekły atak na rząd PIS-u i w 2007 roku udało się odsunąć PIS od władzy.

To sprzyjało rozwojowi współpracy USA/Zachodu z Rosją(PIS i Prezydent L.Kaczyński był przeciwny zbliżaniu Rosji do Zachodu, bo to mogło się odbywać kosztem Europy Śr. Wsch. i Polski) więc gdy te stosunki podniesione na wyższy poziom polityki resetu USA-Rosja osiągnęły swe apogeum w 2010 roku, postanowiono pozbyć się Prezydenta L.Kaczyńskiego(zbrodnia z 10.04.2010 roku).

Stan świadomości większości Polaków w sprawie tych wydarzeń jest zatruty i dalej zatruwany przez legalnie działające media i partie na usługach wrogów niezawisłości państwa polskiego(GW, Onet, Newsweek, TVN a zwłaszcza TVN24 i partie totalnej opozycji.)

Vote up!
2
Vote down!
0
#1639685

Wizyta Rywina była zatem re-wizytą z odpowiedzią na "notatkę z informacjami o oczekiwaniach Agory" - przyszedł podać cenę za usługę.

Vote up!
1
Vote down!
-1

Krispin z Lamanczy

#1639686

To Rywin w imieniu L.Millera złożył propozycję Michnikowi/Agorze, za ile i na jakich warunkach uchwali ustawę medialną będącą na rękę Agorze, 

Notatkę z informacjami o oczekiwaniach Agory względem nowelizacji ustawy medialnej, którą przekazała Rywinowi Wanda Rapaczyńska, można potraktować jako lobbing, bo nie towarzyszyły jej korzyści majątkowe.

Warunkiem korupcji jest oferowanie takich korzyści i taką ofertę korupcyjną  złożył Rywin w imieniu L.Millera, czyli to Rywin przyszedł do Michnika.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1639692

Oczywiście, macie rację. Mój wpis ma raczej charakter dość przewrotny, opisane mechanizmy doskonale rozumiem.

Świetny portal.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1639694

Wszystko, co opisałeś jest prawdą, ale jednak... najpierw przyszedł Michnik (pod postacią Rapaczyńskiej) do Rywina. Rywin odpowiedział na zapotrzebowanie i przyszedł złożyć ofertę. Pamiętaj, że to Gazeta napisała "Przychodzi Rywin do Michnika", wiec w ich zamyśle było utrwalenie takiego właśnie przekazu - zdejmującego jakąkolwiek odpowiedzialność z nadredaktora Adama. Tymczasem uprawniony jest tez przekaz zawarty w tytule notki - kiedy oferty jeszcze nie było, ale były już wyartykułowane oczekiwania (które miały być spełnione bez smarowania).

Vote up!
3
Vote down!
-1

Krispin z Lamanczy

#1639697

Wiem, wiem.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1639700

Jeśli byłbyś urzędnikiem samorządowym  i ja przyszedłbym do ciebie i poprosiłbym, by miasto sprzedało mi teren, na którym ja chciałbym zrealizować swoja inwestycję, nie oferując tobie jako urzędnikowi korzyści majątkowej a ty byś nagrał naszą rozmowę, to czy mógłbyś dowieść przed sądem, że chciałem cię skorumpować?

To Rywin przyszedł do Michnika a nie odwrotnie. 

Rozmowa nasza wygląda jak historia/kłótnia małżeństwa ze Zgierza z wiersza A.Mickiewicza pt. "Golono, strzyżono".

Vote up!
2
Vote down!
-1
#1639704

...ale możesz ze mną dyskutować dalej :)

Vote up!
0
Vote down!
0

Krispin z Lamanczy

#1639752