KRAKOWSCY KONFIDENCI GESTAPO I SB

Obrazek użytkownika Aleszumm
Kraj

KRAKOWSCY KONFIDENCI GESTAPO i SB

Gmach przy ul. Pomorskiej 2 w Krakowie wybudowano w latach 1931 - 1936 z inicjatywy Towarzystwa Obrony Kresów Zachodnich jako siedzibę bursy i schroniska turystycznego dla młodzieży śląskiej studiującej i odwiedzającej Kraków (stąd nazwa Dom Śląski). W dniu 13 września 1939 roku budynek został zajęty przez Gestapo i do 17 stycznia 1945 roku pełnił funkcję Komendy Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa w Dystrykcie Kraków. Po wojnie Dom Śląski przekazano w administrowanie Lidze Obrony Kraju, która z biegiem czasu stała się formalnym właścicielem obiektu.

Przy ulicy Pomorskiej 2 w Krakowie znajduje się obecnie wystawa stała  „Krakowianie wobec terroru 1939–1945–1956” Muzeum Historycznego m. Krakowa.

Dom Śląski przy ul. Pomorskiej 2 w Krakowie w latach 1939-1945 stał się siedzibą okupacyjnego Urzędu Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa dystryktu krakowskiego, którego wydział IV stanowiła tajna policja państwowa (Geheime Staatspolizei) - Gestapo, stanowiąca jedno z głównych narzędzi terroryzowania ludności i wyniszczania narodu, a zwłaszcza jego elit intelektualnych.

Budynek Domu Śląskiego był przez cały okres okupacji miejscem kaźni i męczeństwa tysięcy Polaków i osób innych narodowości (liczba więzionych nie jest dokładnie znana). Tutaj w pomieszczeniach I i II piętra odbywały się przesłuchania osób przywożonych najczęściej z więzienia przy ul. Montelupich w Krakowie. W części piwnic, zamienionych na cele, przetrzymywano aresztowanych będących w trakcie śledztwa. Funkcjonariusze Gestapo poddawali więźniów brutalnym torturom, które niejednokrotnie prowadziły do kalectwa lub śmierci przesłuchiwanych.

Na ścianach trzech pomieszczeń wykorzystywanych jako cele zachowały się autentyczne inskrypcje z lat 1943 - 1945 (łącznie ok. 600 napisów - według inwentaryzacji z lat 80. XX w.) pozostawione przez osoby zatrzymane i tu przesłuchiwane, świadczące o tym, co przeżyli ludzie wtrąceni do tych cel, zachowane do dzisiaj. Napisy te wykonane przez więźniów znajdują się na ścianach i drzwiach. Są to niekiedy ostatnie słowa ludzi skazanych na śmierć, ich ostatnie wołania przerażenia, buntu, rozpaczy i pożegnania. Obok napisów widnieją  różne rysunki, daty, kreski, kółka, inicjały i inne znaki zrozumiałe tylko dla ich autorów. Więźniowie nie znając dnia jutrzejszego, nie wiedząc co ich spotka za godzinę, chcieli zostawić po sobie jakiś ślad. Materiałem do pisania był ołówek, kredka, kawałek ostrego przedmiotu, paznokieć, a nawet suchy chleb. 

Oto kilka dramatycznych napisów:

- Mira Czesiek nie rozpacza bo zginie za Ojczyznę. W inskrypcji godło Państwa. (4. I. 45),

- Jezu bądź miłościw grzesznej duszy mojej !

- Bóg modlitwy zawsze wysłucha, Sroka

- Wiem w ostatnich chwilach życia, że cię kocham Lila, Jerzy

- Matko(…) Częstochowska miej mnie i Zdzisia w swojej opiece

- Nowicki Włodzimierz Kądzielowski Jerzy dnia 15. X. 44 Kraków godz. 13 niewinni.

Relacja Heleny Pająkowej ( maszynopis w zbiorach Muzeum Historycznego m. Krakowa):

(…)nie szczędzono mi tortur wszelkich jakie tylko zdołało wymyślić bestialstwo faszystów. Na Pomorskiej zakładano mi maskę z gazem duszącym. Bito mnie, bestialsko kopano wszędzie, targano za włosy. Wiązano mi nogi sznurem, kazano wchodzić na stół, z którego ściągano na podłogę i znowu bito i kopano. Wieszano na drzwiach – ręce w tyle przymocowane do sznurów zawieszonych na hakach. Jak długo tak wisiałam nie pamiętam, bo straciłam przytomność. Obudziłam się na podłodze, kiedy polewano mnie wodą (…).

Więźniami byli ludzie ze wszystkich warstw społecznych, o różnych przekonaniach politycznych, aresztowani z różnych powodów za czyny wymierzone w niemieckie „dzieło odbudowy Generalnego Gubernatorstwa". Przetrzymywano tutaj nie tylko Polaków, ale również osoby innych narodowości, o czym świadczą napisy w języku niemieckim, czeskim, rosyjskim i francuskim.

Hitlerowski aparat represji w okupowanej Polsce nie mógłby działać sprawnie, gdyby nie donosiciele.. Tylko w samej „stolicy” Generalnego Gubernatorstwa Krakowie, Niemcy mieli na swoich usługach setki konfidentów. Do budowy takiej siatki informatorów  okupant przestąpił już wczesną jesienią 1939 roku. Motywy ludzi decydujących się na zostanie szpiclami były różne. Jedni spodziewali się korzyści materialnych, innych zmuszono do tego szantażem. W Krakowie gestapowcy z Pomorskiej mogli stale liczyć – przez całą wojnę – na pomoc od około 800 do 1000 agentów i współpracowników.  Na liście zestawionej przez krakowski kontrwywiad Armii Krajowej  z września 1944 roku znalazło się 686 agentów. Później rozszyfrowano jeszcze kolejnych – łącznie 803. Listę rozpoczynała bufetowa z krakowskiego Dworca Głównego. Czyli na 300 mieszkańców – 1 konfident.

Agenci i konfidenci rekrutowali się właściwie ze wszystkich warstw społecznych oraz narodowości zamieszkujących miasto. Byli to Polacy, Niemcy, Ukraińcy oraz liczni Żydzi. W ich szeregach można było znaleźć prawdziwych zawodowców, takich jak chociażby Danko Redlich, przedwojenny komunistyczny agent, który po  współpracy z Gestapo pracował dla Urzędu Bezpieczeństwa.

Jednym z nich był szesnastoletni harcerz Sławomir Mądrala „Pirat”, który pod wpływem tortur i za namową matki, chcącej ratować syna, zdecydował się na współpracę z Gestapo. W jej wyniku zostali aresztowani niemal wszyscy jego koledzy z drużyny. Za zdradę został skazany przez podziemny Wojskowy Sąd Specjalny na śmierć. Wyrok wykonano 31 marca 1944 roku. Zabito również matkę „Pirata”. Też była konfidentką.

Karzącego ramienia Państwa Podziemnego uniknął za to Henryk Wojciech Koppel. Ten, dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych, przedwojenny kapitan Wojska Polskiego, aresztowany w marcu 1941 roku pod wpływem brutalnego śledztwa zdecydował się na współpracę agenturalną.

Regularnie przekazywał informacje oficerom prowadzącym – Kurtowi Heinemayerowi i Rudolfowi Körnerowi. W wyniku konfidenckiej działalności Koppla wiele osób zostało wywiezionych do obozów koncentracyjnych, skąd już nigdy nie powróciło. Koppel dwukrotnie zadenuncjował inżyniera Jana Gołąbka – najpierw Gestapo, a po wojnie Urzędowi Bezpieczeństwa.

Informacje przekazane Niemcom przez przedwojennego kapitana Wojska Polskiego Henryka Koppla były przyczyną wysłania do obozów koncentracyjnych wielu Krakowian. Po wojnie Koppel pracował dla Urzędu Bezpieczeństwa.

Innym wojskowym na usługach Niemców był żołnierz kampanii wrześniowej Roman Słonia. Jego siatka, poza pracą dla okupanta, zajmowała się również działalnością przestępczą. Grupa dobrze uzbrojona przez Gestapo czuła się bezkarna, gdyż opiekunowie spod znaku trupiej główki przymykali oko na aktywność kryminalną Słoni i jego kompanów, wyciągając ich natychmiast z aresztu. W końcu jednak miarka się przebrała i AK zdecydowała się interweniować, wykorzystując przy tym podstęp.

Wiosną 1944 roku funkcjonariusze Kripo (niemiecka policja kryminalna) zatrzymali pod pretekstem awantury ulicznej jednego z członków siatki Słoni. W krakowskim Kripo pracowali żołnierze AK, którzy szybko przejęli sprawę. Funkcjonariusz Kripo ppor. Stanisław Szczepanek „Janusz”, żołnierz AK, poinformował swojego niemieckiego zwierzchnika […], że zatrzymał bandytę, który w czasie śledztwa ujawnił lokal konspiracyjny.

Duży odsetek  konfidentów stanowili krakowscy Żydzi, wywodzący się najczęściej z inteligencji. Byli to adwokaci, lekarze, inżynierowie, nawet pedagodzy. Nie tylko ratowali się szpiclowaniem przed obozem w Płaszowie, a wcześniej krakowskim gettem. Brali za donosicielstwo pieniądze.

Niektórzy z nich pracowali również w policji żydowskiej ((Ordnungsdienst) w różnych gettach, w zmieniających  się lokalizacjach. Pałowali niemiłosiernie swoich pobratymców w getcie, szantażowali ich i ograbiali. Zrabowanymi pieniędzmi dzielili się z Judenratem  (Rada Żydowska, Żydowska Rada Starszych). Oficjalnie nie posiadali broni palnej, niektórzy mieli legitymacje gestapowskie, policyjne pozwolenie na broń i poruszali się dowolnie po całym GG (Generalne Gubernatorstwo). Generalny Gubernator Hans Frank (skazany na śmierć w procesie norymberskim) akceptował tę działalność i ją finansował. W owej służbie działały również kobiety i te były najniebezpieczniejsze i najbardziej uzdolnione w szpiclowaniu.  Żydowscy konfidenci docierali do Polaków ukrywających Żydów i wszystkich wydawali w ręce Gestapo. Konfidenci docierali również do podziemnych struktur konspiracyjnych AK. Niejednokrotnie ujawniani i skazywani na śmierć przez służby Polskiego Państwa Podziemnego.

Podwójną działalnością policyjną w żydowskiej policji (Ordnungsdienst) i w Gestapo zajmowali się również  znani krakowscy adwokaci.

Po zmianie okupantów, niektórzy ściśle współpracowali ze Służbą Bezpieczeństwa, sądami , prokuraturą wojewódzką i z Wydziałem Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Mówiono o nich, że za pieniądze  uwolnią największego przestępcę i mordercę. Była to prawda, za duże pieniądze krakowski prokurator wojewódzki ze swoim zastępcą  umorzyli każde śledztwo, a współpracujący z SB sędziowie   nie skazywali takich oskarżonych , lecz również umarzali postępowania.   

Wydział Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego z czasów PRL-u ma swoją niechlubną tradycję. Po wielkim luminarzu nauk prawniczych prof. Władysławie Wolterze kierownictwo katedry objął Kazimierz Buchała wysoko oceniany w archiwach Służby Bezpieczeństwa - Tajny Współpracownik /TW/ o pseudonimie "Magister", promujący swoich ulubieńców Andrzeja Zolla i Zbigniewa Ćwiąkalskiego, a potępiający Władysława Mąciora, pracownika naukowego katedry, znanego opozycjonisty.

Oprócz Buchały, Zolla i Ćwiąkalskiego działali tam jeszcze w tym okresie, Marek Waldenberg, kierujący katedrą Podstaw Marksizmu-Leninizmu, sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR, piszący prace naukowe o wielkości jakiegoś Karla Kautskiego marksistowskiego sekciarza.

Do pocztu bezprawników tego okresu dołączył prof. Julian Polan-Harashin b. prokurator w Lublinie, ścigający tam żołnierzy AK i NSZ, skąd musiał uciekać, bo podziemie wydało na niego wyrok śmierci.

Prof. Julian-Polan Harashin, szwagier kardynała Franciszka Macharskiego, jako wiceszef  sądu wojskowego wydał kilkadziesiąt wyroków śmierci na żołnierzy AK i NSZ. Był najkrwawszym sędzią PRL-u i skorumpowanym łapówkarzem. Jako dziekan studium zaocznego Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego wydał kilkaset „łapówkarskich" dyplomów magistrów praw. Gdy jeden z dyplomowanych partyjnych i ubeckich „magistrów" skompromitował się swoją „prawniczą wiedzą" i sprawa nabrała rozgłosu prof. Julian Polan-Harashin podpalił dokumenty w dziekanacie, otrzymał wyrok, lecz szybko został uwolniony i skrupulatnie donosił nadal, jako agent SB, o wszystkim co usłyszał o krakowskim Kościele od żony i szwagra.

Niebagatelną rolę w służbie SB odegrał prof. UJ Tadeusz Hanausek, mąż milicjantki, współpracujący z prokuraturą wojewódzką w Krakowie, sądami oraz z Wydziałem Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Wydaje się, iż dzisiejsza opiniotwórczość katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego mająca niebagatelny wpływ na stosowanie prawa w Polsce i kształtowanie opinii publicznej, korporacyjność urzędującej palestry, wyrokowanie „niezależnych” sądów i Trybunału Konstytucyjnego, niekiedy budząca sprzeciw społeczny, ma swoje korzenie w zhańbieniu i zbezszczeszczeniu Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w okresie PRL-u.

Prokuratura i sądy sterowane były przez służbę bezpieczeństwa i od niej ściśle uzależnione. Konfidentami SB byli znani krakowscy adwokaci, Żydzi, Maurycy Wiener, Karol Buczyński działający wspólnie i w porozumieniu z innymi adwokatami, SB, prokuratorem wojewódzkim Rekiem, jego zastępcą Goldą , sędziami i Wydziałem Prawa UJ, osobiście również z profesorami KazimierzemBuchałą i Tadeuszem Hanauskiem. 

Bruno Miecugow TW, krakowski dziennikarz, ojciec Grzegorza Miecugowa (audycja  TVN „Szkło kontaktowe”) przy pomocy Żydówki prof. Marii Orwid  psychiatry, pracownicy naukowej Katedry Psychiatrii Wydziału Lekarskiego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, założycielką żydowskiej loży masońskiej B'nai B'rith pośredniczył i inicjował zamknięcie w „psychuszcze” (krakowski szpital psychiatryczny w Kobierzynie) Wiesława Zgrzebnickiego, wybitnego polskiego architekta, patrioty, który publicznie skrytykował Brunona Miecugowa sygnatariusza rezolucji „53” z 1953 roku w tzw. procesie kurii krakowskiej, w którym księża i osoby świeckie zostały skazane na karę śmierci. Wiesław Zgrzebnicki „Zgrześ” zmarł w Kobierzynie w czasie  eksperymentów medycznych.

Największym postrachem Żydów ukrywających się przed Niemcami podczas II Wojny Światowej byli ludzie, którzy w zamian za pieniądze zajmowali się ich tropieniem i wydawaniem na pewną śmierć. W Berlinie najbardziej osławionym Greiferem ("łapaczem") wcale nie był fanatyczny nazista ani nawet Niemiec, lecz... Żydówka - Stella Kübler. Wydała na śmierć setki Żydów. Wzięła za to pieniądze. Sama była Żydówką.

 Stella Goldschlag - bo tak brzmiało jej panieńskie nazwisko - urodziła się w lipcu 1922 roku w rodzinnie zasymilowanych berlińskich Żydów. Miała to szczęście, że natura obdarowała ją wybitnie „aryjskim" wyglądem. Była wysoką, szczupłą blondynką o niebieskich oczach, co w żadnym razie nie wskazywało na jej semickie korzenie. Jednak i ją w nazistowskich Niemczech dotknęły szykany związane z coraz bardziej restrykcyjnym prawem antyżydowskim. Żydówka jak każda inna?

  Początkowo historia Stelli nie różniła się niczym od losów tysięcy niemieckich Żydów zmuszonych do noszenia  żółtej gwiazdy Dawida i niemal niewolniczej pracy dla dobra „tysiącletniej Rzeszy". Stella znalazła zatrudnienie w jednej z berlińskich fabryk zbrojeniowych, a w 1940 roku wzięła ślub z muzykiem Manfredem Küblerem.

Sytuacja uległa zmianie w wyniku tak zwanej Fabrikaktion (akcja „Fabryka") z 27 lutego 1943 roku, będącej ostateczną łapanką berlińskich Żydów. W jej wyniku - jak pisze w swej książce "Stolica Hitlera. Życie i śmierć w wojennym Berlinie" Roger Moorhouse - funkcjonariusze Gestapo i SS przeprowadzili naloty na wiele stołecznych zakładów przemysłowych i zatrzymali tamtejszych żydowskich robotników.

Co prawda Stelli i jej rodzinie udało się chwilowo uniknąć schwytania, jednak musieli oni rozpocząć życie w ukryciu i ciągłym strachu. Zostali tak zwanymi "U-Bootami", określanymi również mianem "nurków" (Taucher). Z początku wszystko układało się dobrze.

 „Aryjski" wygląd Stelli oraz „papiery" załatwione u świetnego fałszerza Guenthera Rogoffa, pozwalały spoglądać z optymizmem w przyszłość. Wszelako były to tylko pozory, bowiem Stella znalazła się na celowniku jednego z „łapaczy". Zaowocowało to jej aresztowaniem 2 lipca 1943 roku. Kilka tygodni później w łapy oprawców z Gestapo wpadli również jej rodzice (jej mąż już wiosną trafił do Auschwitz, skąd nigdy nie powrócił). Podczas przesłuchań poddano ją brutalnym torturom. Liczono przede wszystkim na to, że uda się z niej wyciągnąć informacje na temat miejsca pobytu Rogoffa. W tym wypadku gestapowcy jednak się przeliczyli; Stella po prostu nie wiedziała gdzie przebywa interesujący ich fałszerz.

Jednocześnie dotkliwe bicie oraz dwie nieudane próby ucieczki w ostateczności ją złamały i zgodziła się na propozycję zostania "łapaczem". Nie bez znaczenia była również obietnica, że dzięki współpracy z Gestapo Stella uratuje życie rodzicom.

"BLOND TRUTKA"

 Jak podaje w swojej książce Roger Moorhouse: Stella szybko stała się wzorowym „łapaczem". Funkcjonariusze byli już wcześniej pod wrażeniem jej pomysłowości [...]. Kiedy już zaczęła dla nich pracować, absolutnie nie zawiodła - miała doskonałą pamięć do nazwisk, dat i adresów, a jej niewymuszona kokieteria stanowiła prawdziwą broń masowego rażenia.

Dzięki nieprzeciętnej „skuteczności" bardzo szybko zyskała sobie w środowisku berlińskich „nurków" miano „blond trutki", stając się ich prawdziwym postrachem. Doszło do tego, że jej zdjęcie krążyło wśród zbiegów jako forma ostrzeżenia. Kiedy tylko wchodziła do jakiejś restauracji czy kawiarni, każdy Żyd rzucał się do ucieczki. Podobno była w stanie w ciągu jednego weekendu schwytać nawet ponad 60 Żydów. Za każdego dostawała 200 marek. Dokładnej liczby jej ofiar zapewne już nigdy nie poznamy, ale szacuje się, że skazała na pewną śmierć od kilkuset do nawet kilku tysięcy osób!

Pomimo przejawianej gorliwości Stelli nie udało się uratować rodziców, którzy trafili do Auschwitz, gdzie zginęli. Kobieta i tak pozostała aktywnym „łapaczem" do końca wojny. W 1945 roku została aresztowana przez Sowietów i skazana na 10 lat ciężkich robót. Później wyszła jednak na wolność i tak naprawdę nigdy nie odpowiedziała za swoje zbrodnie. W 1994 roku popełniła samobójstwo w wieku siedemdziesięciu dwóch lat. Czyżby to ciężar popełnionych czynów prześladował ją do ostatnich dni życia?

Aleksander Szumański ; tekst opublikowany w "Warszawskiej Gazecie" 25 marca 2013 r.

Dokumenty, źródła, cytaty;

„Okupacyjny Kraków w latach 1939-1945” profesor Andrzej Chwalba,

Roger Moorhouse, „Stolica Hitlera. Życie i śmierć w wojennym Berlinie” Znak, 2011,

Diana Tovar, Stella: „The Story of Stella Goldschlag”

]]>http://ciekawostkihistoryczne.pl/2012/07/31/donosiciel-najlepszy-przyjaciel-gestapo/]]>

]]>http://upadeknarodu.cba.pl/zydowska-policja.html]]>

]]>http://www.bibula.com/?p=40858]]>

]]>http://aleszum.salon24.pl/325086,psychiatryczny-archipelag-gulag]]>

]]>http://www.rodaknet.com/rp_szumanski_9.htm]]>

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (12 głosów)

Komentarze

Cała lista "moich" profesorów i naukowców... Buchała, stary KBW-iak, Zoll - zawsze ustawiony, Ćwiąkalski, Hanausek - przyjaciel milicji... Jeszcze był czerwony Jaskiernia, szef uczelnianego PZPR. Mam ich wszystkich autografy w indeksie i to oni kształtowali umysły moich dawnych kolegów, a dzisiaj luminarzy palestry, sędziów i prokuratorów. To właśnie oni zrobili tę nadzwyczajną kastę postkomuny i KODziarni. 

Vote up!
16
Vote down!
0
#1585458

! W Polsce kwiecień jest Miesiącem Pamięci Ofiar Niemieckiego Obozu Śmierci "KL Ravensbrück",gdzie zamordowaliście kilkadziesiąt tysięcy Polskich Kobiet i Dzieci .

Kiedy zaczniecie wypłacać pieniądze rodzinom Ofiar waszych ZBRODNI ???

Vote up!
12
Vote down!
0
#1585470

Dziękujemy za komentarz

                                   Alek z małżonką

Vote up!
13
Vote down!
0

Aleksander Szumanski

#1585473

A zatem mając pelną genalogię znrodniarzy w sedziowskich togach powinniśmy:

-przestac dziwić się temu co sie dzieje w naszej Polace

-móc wprowadzić prawo które pozwoli skutecznie odsunąć z rodniarzy i ich sukcesorów

-rozwalić całe to środowisko i zbudować zupełnie od nowa w innym miejscu nowe środowisko, kuźnię kadr prawniczych.

Dlaczego, skoro ta wiedza istnieje, nie robi ona wrażenia na ludziach odpowiedzialnych za losy Polski? Dlaczego te fakty nie są publikowane rytmicznie i często tak by wiedzę na ten temat poznał każdy Polak?

Zapewne te pytania pozostaną bez odpowoedzi. Cisza, żenująca zapadnie i nikt nie podejmie "tematu". Władze PiS unikają jak diabeł święconej wody trudnych tematów.

Wydaje się że zbyt mało wciąż bulwersujących faktów trafiło do śwaiadomości Polaków. Czy może tylko mnie te infromacje poraziły realizmem wpływu komuny, środowisk wręcz utrwalaczy władzy ludowej! Zgroza!

Moja bardzo ograniczona wiedza na temat takiego Zolla, którego losy rodziny udało mi się kiedyś poznać, dziś staje się pełniejsza i bardziej zasadny mój sprzeciw wobec traktowania tego człowieka z szacunkiem czy uznawania go za jakiś autorytet. Bo okazuje się być ostatnią szmatą.

Vote up!
10
Vote down!
0
#1585489

Mazłowioeckiego, kiedyś uzgodniona ze służbami, nadal jest powielana w wielu różnych przypadkach, w odniesieniu do wielu grup zawodowych, tutaj  prawników, sędziów, adwokatów, wśród których nadal straszą albo nie daj Boże "świecą przykładem" nikczemnicy hojnie obdarowani tytułami i orderami oraz naszymi pieniędzmi, w III RP - liczni złodzieje, zdrajcy, zaprzańcy, którzy wsławili się czynami haniebnymi przeciwko innym Polakom!!!

Ale czy w Polsce się kogoś rozlicza za jego haniebne czyny, zbrodnie, złodziejstwo, zdradę - oczywiście nie, sa kasty uprzywilejowane, których przepisy nie dotyczą, tacy jak politycy, prawnicy, oczywiście wszelkie służby, ale też najwyżsi urzędnicy państwowi oraz ich rodziny, a często także znajomi!

Tak jak pozostali nierozliczeni Kiszoczak, czy Jaruzel, a także wielu innych komuchów, w tym ruskiego, czy szydowskiego pochodzenia mordercy stalinowscy, o których tu, na innych blogach pisano, bo niestety nie rozlicza się manipulantów, złodziei i zdrajców z okresu III RP?

Nadal obowiązuje zasada "wy nie ruszacie naszych, my nie ruszamy waszych" i dlatego pomimo różnych i licznych śledztw trudno doczekać się jakichkolwiek wyroków - to co to za sprawiedliwość!

Vote up!
10
Vote down!
-1

Serce słowianki nie zna łez ...

#1585505

  Witam Panią! " wy nie ruszacie naszych, my nie ruszamy waszych" To był układ Wałęsy z KIszczakiem, co trzeba mocno podkreślać. Co niektórzy pseudo- patrioci przypisują to obecnie PISowi. Pozdrawiam!

Vote up!
6
Vote down!
0

ronin

#1585548

bo iluż to polityków, sędziów, prawników, urzędników, pracowników służb specjalnych itd. zostało już zasłużenie ukaranych, skazanych zarządów PIS'u za przestępstwa, zdradę, złodziejstwo, czy inne czyny karalne popełnione w czasach III RP lub PRL, no powiedz Roninie ilu, bo jakoś trudno znaleźć te marginalne przykłady

Zatem należy uznać, że ta zasada nadal obowiązuje!!!

Vote up!
5
Vote down!
-3
#1585551

  Witam! Radykalną naprawę państwa Polskiego.próbował zablokować Duda. Piszę, bo sam oddałem na niego głos. Zostanie, to naprawione, ale przewlecze się w czasie. Piszesz o ukaraniu, ale obecnie sądy są namiestnikiem Targowicy, więc kto tę szarańczę ma obecnie karać? Będzie sytuacja podbramkowa, to chyba Stanem Wyjątkowym będzie można zmieść tych Mutantów Komuny. Myślę jednak naród pogoni te robactwo kartą wyborczą. Pozdrawiam!

Vote up!
9
Vote down!
-1

ronin

#1585561

Ukryty komentarz

Komentarz użytkownika Verita został oceniony przez społeczność negatywnie. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 2. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność. Pamiętaj że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..

A to się nie godzi- Jak nie wiedzą co zrobić z szarańczą...niech oddadzą władzę i więcej po nią nie sięgają. Tym systemem wyborczym naród nikogo nie pogoni...wiesz o tym dobrze sam.

Vote up!
3
Vote down!
-5

Verita

#1585596

- zacznie ustawowo odbierać czerwonym bandytom i mordercom z milicji i UB-e boń palną którą z zasadzie w Polsce jako już jako cywile tylko oni posiadają ???

wszystko wam palcem trzeba pokazywać ? - jak jednej sprawy nie możecie ruszyć to atakować czerwonych s...synów na innym polu !. To przez to że daliście tym bandytom spokój robią Wam teraz taką rozpierduchę.

Znowu rozbroiliście Polaków a jak zacznie się jakaś ruchawka to spier....licie piersi za granicę zostawiając bezbronny Naród bestii na pozarcie jak to było ostatnio !

- kiedy ustawa o obowiązkowym posiadaniu broni palnej przez każdego dorosłego Polaka ? - jedynym kryterium w przyznawaniu ma być przynależność partyjna - z PiS ostrzymują pozwolenie na posiadanie broni palnej a zdrajcy z platformy zdradzieckich świń i nowoczesny-ubek.pl WON !!!

Zobaczycie jak te obce i wrogie naszej Ojczyźnie świnie zaczną nas szanować we własnym kraju.

Vote up!
10
Vote down!
-1

Motto na dziś: "Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć".

#1585576

.

Vote up!
0
Vote down!
0

Fiona

#1586195

Kpt.UB Emanuel Alberg aka Jan Emil Karpiński ,ocalony przez Polaków z Holokaustu.

ZWYRODNIALEC współodpowiedzialny za masakrę 24 Żołnierzy Wyklętych w kwietniu 1945 w Siedlcach i zakaz Ich pochówku (zwłoki Polskich Bohaterów leżały na ulicy)

 

Vote up!
4
Vote down!
0
#1586209

Zejście do Piekieł

czyli PUBP w Siedlcach,gdzie tortury i Męczeńską Śmierć Polakom zadawali : Dawid Orzeł, Udyn Steinberg, Eliasz Madenfrost, Braun Blumsztajn, Herszt Blumsztajn, Rafał Peterman, Marian Kiersten, Izaak Schillinger i inni...

Vote up!
4
Vote down!
0
#1586210