Popiersie generała Stanisława Maczka w krakowskim Parku Jordana

Obrazek użytkownika Aleszumm
Kraj

ALEKSANDER SZUMAŃSKI
KORESPONDENCJA Z KRAKOWA

POPIERSIE GENERAŁA STANISŁAWA MACZKA
W KRAKOWSKIM PARKU JORDANA

Podążając Aleją 3 Maja w Krakowie dochodzi się do wejścia głównego Parku im. dr Henryka Jordana. Aleja 3 Maja jest równoległa do krakowskich Błoń, unikalnego w Europie wielohektarowego pasa zieleni. To właśnie na krakowskich Błoniach Jan Paweł II w czasie swoich pielgrzymek do ojczyzny celebrował msze święte w obecności milionów Polaków wygłaszając niezapomniane homilie ku pokrzepieniu serc zniewolonego narodu polskiego. Historia powstania owego Parku jest równie piękna jak sam park.

Dr Henryk Jordan był przemyślaninem, sam dzieckiem chorowitym, pochodził z biednej rodziny z Zakliczyna. Został znanym lekarzem i społecznikiem, profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Być może śmierć jego sześcioletniego syna spowodowała u niego zainteresowania krzewieniem sportu wśród młodzieży, które zaowocowały pasją życia. Tak oto zrodziła się jego koncepcja budowy rozległego parku, mającego służyć rekreacji dzieci i młodzieży.

I powstał w roku 1899 blisko 22 hektarowy park rozciągnięty pomiędzy miasteczkiem studenckim ul. Reymonta, / słynna „Nawojka” /, a ul. 3 Maja, jako część błoń czarnowiejskich, na terenach po wystawie rolniczo – przemysłowej.

Zniwelowano więc tereny, wytyczono ścieżki, urządzono place do gier sportowych. Park w swoim założeniu miał służyć nie tylko rekreacji dzieci i młodzieży, miał również na celu podnoszenie ducha w narodzie i pobudzać do patriotyzmu. Sam dr Henryk Jordan był wielkim polskim patriotą i z jego też inicjatywy artyści rzeźbiarze Alfred Daun i Michał Korpal wyrzeźbili 45 popiersi najwybitniejszych Polaków.

W czasie okupacji hitlerowcy zdewastowali park, a popiersia zostały uratowane przez Kazimierza Łuczywo. Po wojnie powróciły na dawne miejsca.

Od strony wschodniej przylegają do parku tzw. Oleandry, niegdyś drewniane baraki, dzisiaj monumentalne gmachy; Dom Wycieczkowy, siedziba Związku Legionistów Polskich, Gimnazjum im. Królowej Wandy / projektował Adolf Szyszko – Bohusz /.

To właśnie z Oleandrów 6 sierpnia 1914 r. na rozkaz Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego wyruszyła w bój Pierwsza Kompania Kadrowa. Obecnie na terenie parku znajdują się: mały stawek, boiska do gier sportowych, muszla koncertowa, piaskownice, zjeżdżalnia dla najmłodszych, rampa dla rolkarzy, place zabaw, siłownia, obiekt gastronomiczny „ Jordanówka”, liczne alejki spacerowe z ławeczkami, największa w Polsce galeria wielkich Polaków, przedstawiająca ich popiersia.

Popiersie gen. Władysława Andersa zostało wykonane i odsłonięte w 63 rocznicę zdobycia Monte Cassino przez II Korpus Polski pod dowództwem generała. Należy nadmienić, iż Senat RP ogłosił rok 2007 rokiem generała Władysława Andersa, aby młodym Polkom i Polakom przybliżyć postać tego męża stanu i dowódcy. Popiersie generała posadowiono w towarzystwie wielkich Polaków – Jana Pawła II, Tadeusza Kościuszki, Mikołaja Kopernika, Prymasa Tysiąclecia kardynała Stefana Wyszyńskiego, św. ks. Maksymiliana Marii Kolbego, ks. Jerzego Popiełuszki, / błogosławionego 6 czerwca 2010 r./, kard. Adama Stefana Sapiehy, Piotra Skargi, Ignacego Paderewskiego, Marii Curie –Skłodowskiej, Fryderyka Chopina, Zbigniewa Herberta, Augusta Emila Fieldorfa, marszałka Józefa Piłsudskiego, pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, rotmistrza Witolda Pileckiego, Jana Długosza, hetmana Stefana Czarneckiego, Feliksa Konarskiego / autora tekstu „Czerwone maki…” /, ks. Józefa Poniatowskiego, Tadeusza Rejtana, Augustyna Kordeckiego, hetmana Jana Tarnowskiego, hetmana Konstantego Ostrogskiego, gen. Józefa Hauke – Bosaka, Zygmunta Krasińskiego, Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Jana Matejki. Juliana Ursyna Niemcewicza, Jana Kochanowskiego, Joachima Lelewela, Artura Grottgera, gen. Kazimierza Pułaskiego, hetmana Stanisława Żółkiewskiego, Stanisława Staszica.

Staraniem patriotycznego prezesa Towarzystwa Parku im. dr Henryka Jordana , Kazimierza Cholewy każdego roku odbywa się odsłonięcie kolejnego popiersia wielkiego Polaka. Wydarzeniom tym towarzyszą imprezy artystyczne o charakterze patriotycznym, zwieńczane uroczystą mszą świętą w intencji osoby uwidocznionej w rzeźbie.

Opisałem już uroczystość odsłonięcia popiersia rotmistrza Witolda Pileckiego, powtórzę w skrócie:

„pod błękitnym niebem w krakowskim Parku im. dr Henryka Jordana rozpoczął Hymn Narodowy, a potem zabrzmiała Niepodległa Pieśń "Czerwone maki". Jaki to był widok! Żołnierze Polski Walczącej, Szare Szeregi, harcerze Związku Harcerstwa Polskiego stojący ramię w ramię z młodymi żołnierzami Armii Krajowej w pełnym bojowym rynsztunku, śpiewający niepodległe pieśni. A więc mamy wspaniałą patriotyczną młodzież stawiającą się na każde wezwanie ojczyzny. Widziałem również stojących na baczność harcerzy ze srebrnymi lilijkami - krzyżami, ich znakami herbowymi, zapewne w wieku już nie młodzieńczym. A na koniu przewijająca się sylwetka ułana Niepodległej z żółtym otokiem na czapce. Byli i oficerowie niepodległego Wojska Polskiego, z szablami i prezentujący broń. Cóż, taki widok przypominał defilady rocznicowe w Dniu Święta Niepodległości 11 listopada, które obserwowałam z balkonu mojego mieszkania położonego przy ul. Legionów, centralnej ulicy polskiego Lwowa.

Otrzymałem od żołnierza Armii Krajowej śpiewnik i śpiewałem wraz z chórem i żołnierzami pieśni patriotyczne: "Hej chłopcy bagnet na broń", "Rozszumiały się wierzby płaczące", "Białe róże", "O mój rozmarynie", "Marsz Żoliborza, "Jak to na wojence ładnie", My pierwsza brygada" / przy tej pieśni wszyscy stali na baczność /. Widziałem osoby z opaskami Polski Walczącej, a obok mnie stała stareńka dama z opaską "AK Lwów". A potem, potem prezes Związku Piłsudczyków Edward Jankowski zaprezentował utwory: Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego "Pieśń o fladze", jakby na przypomnienie, że jest tylko jedyna flaga, biało-czerwona. Byliśmy tak wzruszeni z Alą /moją żoną /, iż nie odróżnialiśmy tych trzech biało czerwonych, czy powiewały one nad Tobrukiem, Narvikiem, a może nad Monte Cassino.

O jednym wiedzieliśmy na pewno, że były biało-czerwone i były jak zorza polarna, czerwone jak puchar wina, białe jak śnieżna lawina, o czym zapewnił nas solista Opery i Operetki krakowskiej Franciszek Makuch śpiewając "Pieśń o fladze”

A potem, potem była msza św. zwieńczona nabożeństwem majowym, w którym kapelan "Solidarności Walczącej" oo. Jerzy Pająk polecił nas wszystkich opiece Matki Bożej Łaskawej, Królowej Polski. OO. Jerzy wygłosił wzruszającą homilię, w której przypomniał martyrologię narodu polskiego i zwycięstwa dobra nad złem. Miłość zwycięży nienawiść - te słowa usłyszeliśmy z ust kapelana "Polski Walczącej".

Wśród składających hołd Rotmistrzowi nie zauważyłem wówczas Pana Prezydenta Miasta Krakowa prof. Jacka Majchrowskiego, ani żadnego przedstawiciela władz krakowskich, co osobiście odebrałem z ubolewaniem. /Aleksander Szumański "Głos Polski" Toronto, lipiec 2009 r./.

To było w maju 2009 r. A potem?

Potem nastąpił maj 2010 roku, gdy władze Stołeczno-Królewskiego Miasta Krakowa dopuściły do zbezczeszczenia Krzyża Papieskiego na krakowskich Błoniach, posadowionego w miejscu poświęconym błogosławionemu Janowi Pawłowi II, w którym błogosławiony Papież Polak powiedział:

"Zawsze kiedy tutaj byłem, myślałem z największym szacunkiem i czcią o tej gigantycznej pracy, której na imię Nowa Huta.

Budowałem ją razem z wami na fundamencie Chrystusowego Krzyża. My wszyscy bowiem wiemy, że w pracę człowieka jest głęboko wpisana tajemnica krzyża, jest wpisane prawo krzyża. Nie można oddzielić krzyża od ludzkiej pracy. To właśnie potwierdziło się tutaj w Nowej Hucie.

Współczesna bowiem problematyka ludzkiej pracy ostatecznie sprowadza się - i niech mi to darują wszyscy specjaliści - nie do techniki, a nawet ekonomii, ale do jednej podstawowej kategorii:

jest to kategoria godności pracy - czyli godności człowieka. Ekonomia i technika i tyle innych specjalizacji, czy dyscyplin swoją rację bytu czerpią z tej jednej podstawowej kategorii. Jeśli nie czerpią jej stąd, jeśli kształtują się poza godnością ludzkiej pracy, poza godnością człowieka pracy, są błędne, a mogą być nawet szkodliwe, jeśli są przeciw człowiekowi”.

A potem?

Potem w czerwcu 2010 nastąpiło wyniesienie ks. Jerzego Popiełuszki na ołtarze i zamierzona w dniu 12 czerwca w Parku Jordana w Jego intencji msza św. dziękczynna za beatyfikację.

Na ręce Pana Kazimierza Cholewy Prezesa Towarzystwa Parku im. Dr Henryka Jordana wpłynęło pismo z Urzędu Miasta Krakowa - Wydział Spraw Administracyjnych:

„Wydział Spraw Administracyjnych Urzędu Miasta Krakowa w odpowiedzi na wniosek z dnia 2 czerwca 2010 r. w sprawie realizacji na terenie Parku dr Henryka Jordana "Uroczystości patriotycznej i Mszy dziękczynnej za beatyfikację ks. Jerzego Popiełuszki" w dniu 12 czerwca 2010 r. informuje, ze wniosek uzyskał negatywną opinię Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie.

W związku z powyższym Pana wniosek nie może zostać rozpatrzony pozytywnie.

Z uwagi na fakt, że Park Jordana służy zabawom i rekreacji sportowej dzieci i młodzieży oraz wypoczynkowi osób w nim przebywających - nie jest miejscem odpowiednim dla organizacji uroczystości takich jak msza święta, które wymagają ciszy i skupienia”.

Dyrektor Wydziału
Tadeusz Czarny

"Gazeta Wyborcza" organ wyborczy PO uważa, że "Patriotyzm jest jak rasizm", czemu pan prezydent Miasta Krakowa prof. Jacek Majchrowski, nie zaprzeczył, dopuszczając do zbezczeszczenia Krzyża Papieskiego na krakowskich Błoniach w maju 2010 r. i nie dopuszczając do uroczystości patriotycznych i religijnych w Parku im. dr H. Jordana w intencji beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki.

W ramach kampanii wyborczej aktualnie prześladuje się jeszcze duchownych zmarłych, nie wyłączając tych bestialsko zamordowanych za wiarę i ojczyznę.

Oto łaskami rządzących cieszy się agent "Wolski" towarzysz Wojciech Jaruzelski - hańba człowieczeństwa - podróżujący z Bronisławem Komorowskim i udzielający wywiadów dla "Niedzieli" i dla sprzyjającej mu "Gazety Wyborczej" :

"ks. Popiełuszko zginął nie za wiarę, a za politykowanie bez wiedzy i zgody przywództwa państwa i partii".

Msza św. w intencji beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki odbyła się w Parku im. dr H. Jordana w dniu 12 czerwca 2010 roku którą odprawił kapelan „Solidarności”oo. Jerzy Pająk. Modlił się również za urzędników krakowskich, a w homilii powiedział:

"miłość zwycięży nienawiść".

A jeszcze wcześniej Kamil Cyprian Norwid:

"Lecz Ty? Lecz ja? - uderzmy w sądne pienie,
Nawołując: ciesz się późny wnuku!...
Jękły głuche kamienie -
Ideał sięgnął bruku—„

Na dzień 5 czerwca 2011 roku otrzymałem zaproszenie od Prezesa Parku im. dr Henryka Jordana Kazimierza Cholewy na uroczystość odsłonięcia popiersia gen. Stanisława Maczka.

"BACA"
Gen. Stanisław Maczek
(1892-1994)

Gen. Stanisław Maczek

„Polski żołnierz walczy o wolność innych narodów,
Lecz umiera zawsze z myślą o Polsce”.

Gen. Maczek

(napis na cokole pomnika gen. Maczka w Warszawie)

Tylko w Polsce było możliwe, by do roku 1995 gen. Maczek w swojej ukochanej Ojczyźnie nie miał żadnego pomnika. Na szlaku bojowym generała w Europie Zachodniej stoi ponad 300 pomników. Ten w Warszawie, na Placu Inwalidów został wzniesiony za pieniądze i z inicjatywy żołnierzy Generała i ofiarnej ludności 44 miast na zwycięskim szlaku bojowym, od Edynburga do Wilhelmshaven. Państwo Polskie nie dołożyło nawet złotówki do budowy pomnika w Warszawie.
Generał Stanisław Maczek był ostatnim z wielkich dowódców polskich, jakich już dziś nie ma.

Urodził się 31 marca 1892 roku w miejscowości Szczerzec pod Lwowem w rodzinie Polaków pochodzenia chorwackiego (jego kuzynem był znany chorwacki działacz narodowy w międzywojennej Jugosławii – Vladko Maček).

W 1910 roku ukończył gimnazjum w Drohobyczu. Po ukończeniu gimnazjum przeniósł się z rodziną do Lwowa. W latach 1910–1914 studiował na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Lwowskiego filozofię ścisłą pod kierunkiem prof. Kazimierza Twardowskiego, oraz filologię polską u profesorów Wilhelma Bruchnalskiego i Józefa Kallenbacha. Równocześnie wszedł w środowisko akademickie tętniące działalnością patriotyczną. W tym czasie odbył przeszkolenie wojskowe i pierwsze ćwiczenia w Związku Strzeleckim. Po wstąpieniu do Związku Strzeleckiego przyjął pseudonim Rozłucki. Służbę w Legionach Piłsudskiego uniemożliwiło mu powołanie do armii austro-węgierskiej.

Podczas I wojny światowej został wcielony do armii austriackiej, służąc w pułku tyrolskim na froncie włoskim. W swoim batalionie był jedynym oficerem Polakiem, a w takich sytuacjach Polacy zawsze wyrastają ponad przeciętność. Z tego okresu wyniósł ogromne doświadczenie walki w górach, które przydało się później w Karpatach i w Normandii ("Maczuga").

W 1918 roku wstąpił do tworzącego się Wojska Polskiego. W 1919-1920 roku wziął udział w wojnie polsko - bolszewickiej. W latach międzywojennych był dowódcą batalionu piechoty w 26 Pułku Piechoty we Lwowie, potem rok jeszcze studiował w Wyższej Szkole Wojennej. Był zastępcą dowódcy 76 Pułku Piechoty i przez 5 lat dowodził 81 Pułkiem Strzelców Grodzieńskich. Dowódcą dywizji był w tym okresie generał Franciszek Kleeberg, który był dla przyszłego generała Maczka wzorem. Ale jak sam później napisał, uczył się i "od maluczkich, podwładnych". Jeśli do czegoś dowódca Maczek się zabierał to robił to solidnie i gruntownie.

Był przeświadczony, że bez względu na postęp techniczny, wynalazki i ulepszenia, nie zmienia się w niczym psychologia, że dowodzi się zawsze żywym, normalnym, przeciętnym człowiekiem, "którego tylko specjalne okoliczności wynoszą czasem na wyżyny bohaterstwa". Zawsze myślał o tym przeciętnym żołnierzu.

W 1938 roku Stanisław Maczek, już w stopniu pułkownika, otrzymał dowództwo 10 Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej, tej jednostki, z którą związał się na całe życie. Brygada ta była pierwszą jednostką tworzących się nowych sił pancernych Wojska Polskiego. Z tradycji była ona brygadą kawalerii, z istoty brygadą pancerno-motorową (600 maszyn). Jednostka ta pod dowództwem pułkownika Maczka szybko stała się chlubą całej armii polskiej, przodując w wyszkoleniu. Po napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę we wrześniu 1939 roku 10 Brygada wzięła udział w walkach z przeważającymi siłami wroga na południu Polski, stawiając czoło całemu XXIII Korpusowi Pancernemu nieprzyjaciela. 19 września po ataku sowietów na Polskę Maczek przekroczył granicę węgierską, kończąc walki w obronie Polski i nie dając się pobić Niemcom. Pułkownik Maczek z żalem odnotowuje, że nie wszystkich ludzi udało się mu przeprowadzić.

Wkrótce potem pułkownik Maczek zameldował się 21 października 1939 roku u generała Władysława Sikorskiego w Paryżu. Naczelny Wódz proponował mu dowództwo 1 polskiej dywizji piechoty, ale tymczasem awansował do stopnia generała, za zasługi w kampanii wrześniowej. Maczek obiął kierownictwo słynnego "Koczkodana", jak żołnierze nazywali ośrodek formowania w Coetquidan.

Generał, choć dowodził całością, wypatrywał "swoich". Odtworzył 10 Brygadę. W 1940 roku dowodził 10 Brigade Motorisee Polonaise - polską jednostką pancerną, broniąc Francji przed niemieckimi najeźdźcami.

O każdą armatę, samochód, generał musiał się wykłócać . Zarozumiali i pełni pychy Francuzi, pewni swojej Linii Maginota mówili: „my polskiej dywizji pancernej nie potrzebujemy".

O Polakach przypomnieli sobie, kiedy po Linii Maginota zostało tylko wspomnienie. Pod Montbard, w nocy z 16 na 17 czerwca, dywizja otoczona przez niemieckie jednostki pancerne, pozbawiona artylerii polowej, zaskoczyła Niemców zdobywając miasto.

Byli jednak za słabi, by przebić się przez linie nieprzyjaciela. Sprzęt zniszczono, a do oficerów generał skierował się z prośbą, jak sam to określił, by "przedzierając się do nieokupowanej Francji zachowali uśmiech, niezależnie od tego, czy uważają, że uda im się wydostać z tej matni, czy też nie, bo żołnierze patrzą, a od usposobienia oficerów zależy ich postawa". Po kapitulacji Francji ukrywał się wraz z wieloma żołnierzami w Marsylii.

Z Europy przedostał się w przebraniu Araba do Maroka, a stamtąd przez Portugalię do Wielkiej Brytanii. Tutaj wkrótce otrzymał dowództwo 2 Brygady Strzelców, następnie przemianowanej na 10 Brygadę Kawalerii Pancernej. W październiku 1940 roku otrzymał za walki we Francji z rąk Naczelnego Wodza Krzyż Virtuti Militari IV klasy. W 1942 roku dowodzona przez generała Maczka jednostka została przekształcona w 1 Dywizję Pancerną.

1 Dywizja Pancerna brała udział od samego początku w inwazji sił alianckich w Normandii. Już 1 sierpnia 1944 została przerzucona na wybrzeże Francji w pobliżu Caen. Dowodzona przez gen. Maczka 1 Dywizja popisała się zręcznym manewrem pod Falaise, odcinając Niemcom drogę ucieczki na wschód. Dywizja wzięła do niewoli 5113 jeńców, zniszczyła 55 czołgów, 44 działa polowe, 38 samochodów pancernych i 207 pojazdów mechanicznych. Pobojowisko pod Falaise, wraki niemieckich czołgów - rewanż za wrzesień 1939. Straty dywizji wyniosły 325 zabitych (21 oficerów), 1002 rannych (35 oficerów) i 114 zaginionych. Stracono 140 czołgów, w tym 80 bezpowrotnie. Wśród potrzaskanych niemieckich dywizji była 2 Panzer Division, z którą "maczkowcy" bili się w 1939 pod Wysoką. Generał otrzymał gratulacje od marszałka Montgomery'ego.

Pod Falaise, po dziesięciu dniach niezwykle ciężkich, krwawych walk, powiedział swoim oficerom: "Gdy idzie o życie i krew żołnierską trzeba nauczyć się skąpstwa".

1 Dywizja Pancerna walczyła dalej na kierunku belgijskim, zdobywając liczne miasta, w tym Ypres, Passchendale, Roulers, Thielt.

Kolejny ważny etap na szlaku bojowym to Breda w Holandii. Tutaj generał Maczek, który zawsze bardzo oszczędzał swoich żołnierzy poniósł dotkliwe straty. Może właśnie dlatego gen. Maczek uważał Bredę za swoje szczytowe osiągnięcie strategiczne z jednej strony, a z drugiej za symbol wiecznego rozstania z wieloma towarzyszami broni. Później poprosił, by pochowano go na polskim cmentarzu w Bredzie. Wyzwalając miasta starał się ich nie niszczyć, za co zdobył sobie wdzięczność i uznanie setek tysięcy ludzi.
Ostatni etap kampanii to niemieckie Wilhelmshaven, gdzie poddało się generałowi Maczkowi dowództwo twierdzy i bazy Kriegsmarine, floty "Ostfrisland", 10 dywizji piechoty i 8 pułków piechoty i artylerii.

Liczebnie: 2 admirałów, 1 generał, 1900 oficerów i 32 000 szeregowych. Zdobycz Polaków objęła: 3 krążowniki, 18 U-Bootów, 205 mniejszych okrętów wojennych i pomocniczych, 94 działa forteczne, 159 dział polowych, 560 ckm-ów, 370 lkm-ów, 40 000 karabinów, 280 000 pocisków artyleryjskich, 64 miliony sztuk amunicji do broni ręcznej, 23 000 granatów ręcznych i liczne składy torped i min oraz zmagazynowane zapasy żywności dla 500 000 żołnierzy na 3 miesiące.

Na całym szlaku bojowym 1. Dywizja Pancerna straciła prawie 5000 żołnierzy (połowę stanu osobowego). Liczba zabitych i wziętych do niewoli Niemców była czterokrotnie wyższa (ok. 20 000).

Podobnie jak generałowi Andersowi, tak i generałowi Maczkowi zarzucano, że nie oszczędzał życia swoich żołnierzy. Straty w dywizji gen. Maczka były jednak nie większe niż w innych dywizjach alianckich. Generał Maczek dał jedną odpowiedź: "Nie wolno się cofać przed perspektywą strat, gdy nie tylko honor naszego narodu w grze, ale i sprawa Polski, którą tylko czyn żołnierski utrzymywał na powierzchni. A nie wypełnienie zadania, aby strat nie ponieść byłoby zatraceniem tych ogromnych wartości, które wytworzyła Polska walcząca w Kraju i na obczyźnie".

Generał Maczek został odznaczony m.in.: Orderem Wojennym Virtuti Militari klasy IV Krzyż Złoty, Medaille Commemorative Francaise de la Guerre 1939-1945, Order Wojenny Virtuti Militari klasy III Krzyż Złoty, Grand Officier de l'Ordre de la Couronne avec palme, Croix de Guerre 1040 avec palme, Order of the Bath Commander, Distinguished Service Order, Legion d'Honneur Commandeur, Croix du Guerre z palmą, Orde van Oranje Nassau klasy III i szeregiem innych odznaczeń.

Generał Stanisław Maczek był światłym żołnierzem i zdawał sobie sprawę, co może go spotkać w powojennej komunistycznej Polsce. Na propozycję powrotu do Polski, o czym marzył od 19 września 1939 roku, odpowiedział odmownie. Konsekwencją tego było pozbawienie go przez Polskę obywatelstwa polskiego. Przyrzekł sobie wtedy, że nigdy nie powróci do kraju. Słusznie uznał, że Polska została zdradzona przez sojuszników i stanowi satelickie państwo sowieckie. Generał osiadł na stałe w Szkocji w Edynburgu. Ponieważ z powodu zbyt krótkiej służby w angielskiej armii nie przysługiwała mu emerytura angielska, a komunistyczna Polska się go wyparła, zmuszony był w podeszłym już wieku pracować na utrzymanie rodziny.
Podjął się pracy barmana w hotelu "Learmouth" w Edynburgu. Nie czuł się tu nieswojo. Zachowywał zawsze uśmiech i życzliwość dla gości.
Kiedy odwiedzali go jego żołnierze na przywitanie strzelali obcasami. Generał był zawsze optymistą i człowiekiem, który lubił się śmiać. Uśmiech ten kontrastował z jego zwalistą, potężną postacią w skórzanej kurtce, którą nosił w czasie inwazji. W 80-lecie jego urodzin wizytę złożył mu holenderski książę Bernard przywożąc ze sobą Brabancką Orkiestrę Symfoniczną. Wcześniej generał Maczek został odznaczony wysokim orderem DSO (Distinguished Service Order) i Orderem Łaźni przez Brytyjczyków oraz Komandorią Legii Honorowej przez Francuzów.
Rzeczpospolita Polska była jak zwykle ostatnia. W 100 rocznicę urodzin minister Szeremietiew zawiózł generałowi Order Orła Białego.

Po śmierci „Independent” pisał: "był uosobieniem doskonałego żołnierza, podkomendni nazywali go "Bacą", bo tak bardzo się o nich troszczył".
Po przeniesieniu jego grobu z Edynburga do Bredy, Holendrzy urządzili mu wspaniały pogrzeb.
Wtedy w Polsce przypomniano sobie jeszcze raz o generale: przysłano orkiestrę reprezentacyjną Wojska Polskiego...

Wygląda na to, że generał poświęcił całe swoje życie dla ulotnej pamięci towarzyszy broni i uroku jednego pogrzebu.

Kresowianie zawsze pamiętają o swoim bohaterze.

Źródła
. - Mariusz Wójtowicz-Podhorski
- Wikipedia

Aleksander Szumański

Brak głosów

Komentarze

I ten Lwów był mu zawsze bliski.Haren,w którym znaleźli miejsce pobytu tzw.dipisów (displaced persons),wśród,których było wielu żołnierzy z Kresów,przemianowano właśnie na Lwów.Dopiero pod naciskiem "sojuszników naszych sojuszników" zmieniono nazwę Lwów na Maczków.

Generał był też człowiekiem,który potrafił czasami dosadnie odpowiedzieć,jak chociażby komunistom,którzy najpierw odebrali mu polskie obywatelstwo,a potem chcieli je przywrócić:" a teraz pocałujcie mnie w dupę". Wspomina o tym chociażby Zbigniew Herbert w "Hańbie domowej".

Dziękuję za relację.

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

Korsak

#156516