Tupolew, o którym nam opowiadają
Tytułem wstępu: cechą dystynktywną każdego samolotu, jego „liniami papilarnymi”, nie jest ani jego malowanie, jego numer burtowy, podwozie (leżące na ten przykład kołami do góry), silniki, burty itd. itp. – wszystkie te „szczegóły” można ustawić do dowolnej fotografii.
To, co w ewidentny sposób potwierdzi, z jakim samolotem mamy do czynienia – to kokpit.
Opowieść niniejsza będzie o kokpicie tupolewa 154M n/b 101, który… zniknął.
1. Relacjonuje „Nasz Dziennik”:
podczas pobytu rodzin załogi w Moskwie w trakcie procedury identyfikacyjnej prezentowano im dwie odmienne i sprzeczne wersje co do usytuowania kokpitu samolotu Tu-154. Informacje takie przedstawiono m.in. pani Agnieszce Grzywnie, żonie ppłk. Roberta Grzywny, drugiego pilota w Tu-154. Według pierwszej wersji kokpit rządowej maszyny wisiał na drzewie, innym razem - był wbity w ziemię na głębokość kilku metrów.
2. Opowiada Pułkownik Antoni Milkiewicz, pilot i główny inżynier wojsk lotniczych oraz specjalista z zakresu badań wypadków lotniczych:
który w pierwszych dniach po katastrofie pracował w Smoleńsku, przyznaje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że kokpit maszyny nie był ani wbity w ziemię, ani nie wisiał na żadnym drzewie, co sugerowali rodzinom pilotów Rosjanie. - Kokpit, czyli kabina samolotu, którą zajmują piloci, leżał zmiażdżony na powierzchni ziemi. Nie był w ogóle wbity w ziemię - opisuje płk Milkiewicz. - Jako jedna z części, na które rozpadł się samolot, kabina była w dużym stopniu zdeformowana - dodaje. Relacjonuje, że ta część samolotu została zabrana wraz z pozostałymi fragmentami na drugi dzień po katastrofie. Według jego relacji, kokpit nie był odwrócony, leżał w pobliżu centropłatu samolotu, czyli miejsca mocowania skrzydeł do kadłuba. Milkiewicz nie był w stanie powiedzieć, co właściwie stało się z kokpitem. Jego zdaniem, został on prawdopodobnie umieszczony wraz z pozostałymi szczątkami wraku. - Nie byłem świadkiem przenoszenia części, więc nie wiem dokładnie, co się z nimi stało - twierdzi.
3. Raportuje MAK:
"Przednia część kadłuba z kabiną załogi jest całkowicie zniszczona (została rozbita na “małe trudno identyfikowalne fragmenty”). Fragment nosowej części kadłuba z przednią golenią podwozia znajduje się w odległości 397 m od progu pasa startowego.” (str. 90 raportu). Kabiny pilotów nie widać na żadnej fotografii przedstawionej w raporcie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego.
4. Melduje prokuratura wojskowa:
2 września 2010 roku podczas konferencji prasowej prokurator Ireneusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej, mówił, że widział kokpit, ale z uwagi na empatię nie chciał szerzej rozwinąć tematu. – Jeżeli chodzi o stan kokpitu, to ja widziałem kokpit, natomiast państwo pozwolicie, że z pewnych względów, kierując się empatią i pewną wrażliwością, pozwolę sobie nie wypowiadać się na ten temat – mówił prokurator Szeląg. Powodem takiej powściągliwości był zapewne zakres zniszczeń kabiny, jednak – jak się okazuje – identyfikowalnej dla osoby niebędącej ekspertem lotniczym.
5. Ocenia Ignacy Goliński, były członek Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych:
publikowane zdjęcia wraku Tu-154M sugerują, że kokpit samolotu został całkowicie zniszczony w czasie katastrofy. Trzeba tu jednak pamiętać, że zanim przystąpi się do jakichkolwiek prac, należy wykonać, bez ruszania elementów samolotu, dokładną dokumentację fotograficzną i filmową miejsca katastrofy – podkreśla Goliński.
(wszystkie cytaty za: http://www.bibula.com/?p=35313)
6. Oskarża gen. bryg. rez. Jan Baraniecki, były zastępca Dowódcy Wojsk
Lotniczych Obrony Powietrznej:
w internecie oglądałem film – było to w pierwszych dniach po
katastrofie – na którym widać było przód samolotu Tu-154M z całym oszkleniem
kabiny. Przy tej konfiguracji zderzenia (wiemy, że był to początek wznoszenia) i
małej prędkości lotu przednia część maszyny mogła zachować się w dość dobrym
stanie…
http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/to-wyglada-jak-zacieranie-sladow/
A więc kokpit BYŁ, tylko go wywieziono; wprawdzie wywożono kokpit w taki sposób, że żadna kamera ani żaden obiektyw aparatu fotograficznego tego wywozu nie uchwyciły, ale to drobiazg w stosunku do faktu, że kokpitu nie widać na legendarnych filmach: „1.24” (jako personalia autora, oprócz imienia Kola, wymieniane były hipotetycznie różne nazwiska i pseudonimy: Rastych, Jura Budnyk, Władimir Iwanow, Władimir Safonienko, Andriej Mendierej – za wiki), a także nagraniach Wiśniewskiego, Fomina; kokpitu nie widzieli też jacykolwiek naoczni świadkowie, którzy przybyli zaraz „po katastrofie” - z wyjątkiem jednego:
7. Nikołaj Łosiew, emerytowany wojskowy i właściciel działki nieopodal pasa startowego: który przybył na miejsce katastrofy 20 minut po tym jak maszyna roztrzaskała się o ziemię, potwierdza w rozmowie z Polskim Radiem, że we wraku kabiny pilotów widział cztery ciała przypięte pasami do fotelu i jeszcze jedne zwłoki.
(za: http://www.se.pl/wiadomosci/swiat/swiadek-katastrofy-pod-smolenskiem-w-kabinie-pilot_138596.html).
Zatem BYŁ. I mimo że, jak zbadał MAK (polscy specjaliści i prokuratorzy nie mieli okazji się popisać w tej kwestii), został rozbity na małe trudno identyfikowalne fragmenty (sądząc po relacjach z pkt. 6 i 7 – tak jakby „po katastrofie”!?) – to był; powiem więcej: musiał być! Jakże by inaczej? Że niby – odfrunął w siną dal (bo w miejscu złożenia szczątków, na płycie lotniska – też go nie ma!) ?
I tu dochodzimy do najbardziej dramatycznych opisów, bo pomimo, iż pozostały po nim jedynie małe trudno identyfikowalne fragmenty – to z tego upadku z siłą 100G, z tej masakry i pożogi, zachowały się:
- dokumenty tupolewa (i to do wyboru: 101i 102)
- mundury członków załogi (1. Lucyna Protasiuk: Synowa dostała mundur, ale my go jeszcze nie widzieliśmy. Podobno jednak był czysty i cały, czyli nie brudzony błotem. 2. Specjaliści nie są też w stanie wytłumaczyć, dlaczego mundur ppłk. Roberta Grzywny ocalał.)
- przyrządy nawigacyjne z tak „dziwnymi” wskazaniami, jak na prędkościomierzu КУС-ЭК
(fotografia na stronie http://faktysmolensk.niezniknelo.com/files/foto/kokpit/DSC_0113.JPG), pokazującym prędkość lotu (dwie wskazówki) ~750 i ~830 km/h !
A zatem tupolew był i zniknął – zniknęły jego „linie papilarne”, jego kokpit.
To jest fakt – nie ma kokpitu – nie ma tupolewa 154M n/b 101. W Smoleńsku*.
„Nie mamy waszego płaszcza i co nam zrobicie”?
Pewnie nic, nazwiemy was tylko złodziejami. Złodziejami Prawdy.
*patrz też: http://niepoprawni.pl/blog/civilebellum/fotele-tupolewa-dowod-zbrodni
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3549 odsłon
Komentarze
Argumenty...
21 Lipca, 2017 - 23:10
http://smolensk-2010.pl/2011-01-13-smolensk-hipoteza-zamachu-argumenty-w-pigulce-v2.html
Co się dzieje?
Stało się
i dzieje w dalszym ciągu
i będzie dziać nadal
jeśli nic się nie stanie co to wstrzyma.
Niewinni nie wiedzą o niczym
bo są zbyt niewinni
Winni nie wiedzą o niczym
Bo są zbyt winni
Biedni nie pojmują tego
bo są zbyt biedni
Bogaci tego nie pojmują
bo są zbyt bogaci
Głupcy wzruszają ramionami
bo są zbyt głupi
Mądrzy wzruszają ramionami
bo są zbyt mądrzy
Młodych to nie obchodzi
bo są za młodzi
Starych to teź nie obchodzi
bo są zbyt starzy
Dlatego nic się przeciw temu nie dzieje
i dlatego to się stało
i dlatego to się dzieje
i dziać będzie nadal
- Erich Fried -
casium
Casium :)
22 Lipca, 2017 - 00:04
Piękny wiersz, dziękuję Ci bardzo - jakże oddaje moje rozgoryczenie tą "niemożnością" dojścia do Prawdy...
Nasze argumenty - z początku intuicyjne, z każdym potem rokiem precyzyjniejsze, bogatsze o fakty, o WIEDZĘ JAK NIE BYŁO - nie pójdą na marne: odkładają swoje piętno na tym niechcianym, niepotrzebnym już politycznie "oficjalnym śledztwie".
Dlatego jestem wdzięczny Tobie i wszystkim Czytelnikom - dzięki temu zainteresowaniu moja, i Kolegów z Ruchu Uporu, praca nie ustaje: dodajecie nam sił.
Kiedyś szukano tu Boga...
22 Lipca, 2017 - 18:40
Civilebellum - dziękuję.
Jest takie miejsce magiczne ... Sulistrowiczki http://halat.pl/sanktuarium.html
Bywam w Sanktuarium nie tylko z zapotrzebowania na dobrą radę.
Polecam dla Kolegów z Ruchu Uporu.
"Kiedyś szukano tu Boga - dzisiaj ludzie szukają tu kontaktu z Bogiem, którego już znają".
Nie trzeba Tu być - wystarczy szczera modlitwa:
"Chwalebna Dziewico Maryjo,
Matko Dobrej Rady, błagamy Cię,
prowadź nas po trudnych drogach życia.
Wyjednaj światło naszemu rozumowi,
gorącą miłość naszemu sercu,
siłę naszej woli.
O Matko Słowa Wcielonego,
powtarzaj nam słowa życia wiecznego,
które usłyszałaś od Twego Syna
i zachowałaś w swoim sercu.
Spraw, abyśmy żyli w miłości Bożej
i wypełniali zawsze Jego świętą wolę.
Uproś nam łaskę wytrwania do końca,
byśmy mogli cieszyć się z Tobą
wieczną radością w niebie. Amen."
PS
Matka Boża Dobrej Rady - to tytuł nadany Najświętszej Maryi Pannie w celu podkreślenia jej roli jako pośredniczki i wychowawczyni wypraszającej u Boga oświecenie w trudnych sytuacjach, zwłaszcza wymagających roztropnych decyzji w życiu duchowym lub działalności apostolskiej. Podstawę kultu MB Dobrej Rady stanowią teksty biblijne z ksiąg mądrościowych zastosowane do Najśw. Maryi Panny, a także teologiczne uzasadnienia św. Augustyna, św. Anzelam z Canterbury i św. Bernarda z Clairvaux o Matce Bożej jako wszechpośredniczce łask, zwłaszcza darów Ducha Świętego.
Na początku naszego wieku papież Leon XIII włączył wezwanie “Matko Dobrej Rady” do Litanii Loretańskiej.
casium
TU154M nr 101
22 Lipca, 2017 - 19:51
Skorupa tego samolotu stoi w Mińsku Mazowieckim, a świadczą o tym linie papilarne tej skorupy czyli indywidualne cechy tej skorupy wykonanej z blach łączonych nitami, indywidualne drobne odkształcenia przy poszczególnych nitach oraz odkształcenia blach po 20-letniej eksploatacji samolotu.
Samolot ten został dostarczony do Polski 21.09.2010 z dwumiesięcznym opóźnieniem w stosunku do terminu umownego i w układzie wyposażenia wewnętrznego takim jaki miał nr 101(90 miejsc pasażerskich, trzy saloniki czyli wersja "prezydencka") a nie takim jaki miał nr 102(100 miejsc pasażerskich, dwa saloniki czyli wersja "premierowska").
Jeśli chodzi o przyrządy i urządzenia w kokpicie, to mogą one pochodzić od nr 102, bo w inscenizacji na Siewiernym użyto tych z nr 101(czarne skrzynki, FMS czy TAWS).
złote zasady
22 Lipca, 2017 - 22:21
Entia non sunt multiplicanda praeter necessitatem (Nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę) - Johannes Clauberg
Nie wolno przyjąć niczego bez uzasadnienia, że ono jest, musi ono być oczywiste albo znane na mocy doświadczenia - William Ockham
We współczesnej metodologii naukowej - najprostsze rozwiązania teoretyczne, przyjmujące najmniejszą liczbę założeń, uważane są za najlepsze.