Stryj Jan trzeba zawsze walczyć o Polskę.

Obrazek użytkownika jjr
Blog

 

Dziadka Stryj, najstarszy z jego stryjów. Od niego wszystko się zaczęło. Milioner, wielki patriota finansował studia swojemu bratu Antoniemu na uniwersytecie w Petersburgu z zaleceniem, aby organizował kolegów Polaków. Młodszy Antoni po jakiejś konspiracyjnej wpadce w Polsce uciekł do brata w Rosji mając nadzieję że najciemniej jest pod latarnią i tam nie będą go szukać. Niestety znaleźli przywieźli do Polski. Sąd, wyrok 12 lat katorgi. Nie zesłania lecz katorgi. Zesłanie, to można powiedzieć wczasy były, taki zesłaniec dostawał pensję, kawał ziemi, który zwykle miejscowym wydzierżawiał i aby się nie nudzić, (wolnego czasu miał nadmiar), dalej knuł przeciw Carowi. Katorżnik chodził cały czas w założonych na ręce i nogi kajdanach i wykonywał katorżnicze prace w kopalni, lub innym strasznym miejscu. Od czasu do czasu dostawał knutem po plecach. Między katorgą, a zesłaniem była taka różnica jak miedzy Ciechocinkiem, a Quantanamo.

Gdy przywieźli go na śledztwo i sąd do Polski siedział w więzieniu w Siedlcach. Dziadek mi opowiadał, że razem z ojcem jeździli do tych Siedlec. Ojciec prowadził go za rękę pod więzienie przekazywali paczki z jedzeniem, a potem w tłumie innych ludzi usiłowali dojrzeć go w oknie i porozumieć się krzykiem. Nikt z nich nie liczył, że zobaczy go kiedy jeszcze żywego. Odsiedział 10 lat, nastąpiła rewolucja i wrócił schorowany do Polski. Znalazłem go na stronie wybitnych absolwentów uniwersytetu w Petersburgu. Absolwenci usytuowani są na tej liście rocznikami, dużo niżej, (studiował później) figuruje na tej liście też Włodzimierz Putin.

Wracając do Jana ( stryjów tych było sześciu, czy siedmiu). Los rozrzucił ich od Syberii po Brazylię. Byli wśród nich poseł, pierwszy komisarz miasta stołecznego Warszawy, misjonarz, (ten w Brazylii), no i najstarszy, mój bohater prezes banku Jan.

Wydaje mi się, że Jan miał najwięcej pieniędzy i najszersze horyzonty. Miał swój plan, ni mniej, ni więcej tylko odebrać Niemcom Prusy wschodnie. Realizował go konsekwentnie z powodzeniem. Po kawałku. Kupował lasy, wycinał je, (ekolodzy wybaczcie), drewno sprzedawał, a na ziemi osadzał polskich kolonistów. Następnie kupował następny kawałek i da capo ad fine , ślady jego działalności istnieją do dziś, nazwa osady od jego nazwiska. Nie mogła być to taka mała osada, bo sam widziałem drogowskaz z jej nazwą przy trasie z Warszawy do Gdańska. Widać trochę tych lasów powycinał. Działalność swoją szeroko propagował wydając na ten temat broszury, zachęcające innych do naśladownictwa.

Będąc na studiach znalazłem je w bibliotece na Koszykowej, czytałem z wypiekami na twarzy. Nie ma nic piękniejszego, pozbawić Niemców ziemi i jeszcze na tym zarobić. Kuzyn jedynemu synowi dał na imię Jan.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.5 (5 głosów)

Komentarze

obniżył punktację? Ode mnie +5, a "ukryty krytyk" może tak by się ujawnił? Ale tchórza nie ma po co wołać. Takich "odważnych zza węgła" jest na blogu więcej.

Niestety - smutne.

Niech zgadnę - czy to ten, który "nie mówił"?

Pozdrawiam autora,

Vote up!
2
Vote down!
-1

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1543319

Dziękuję Pani serdecznie

Szkoda, że ukryty, pocieszam się że to ideowiec ekolog, nie spodobało mu się, że napisałem o wycinaniu lasu. Las to uprawa, tak jak zboże, czy kartofle, z tą różnicą, że "dojrzewa" nie pół roku, a 100 lat. Szanuje ekologów, nawet jak przesadzają w swym szaleństwie. Mąż mojej Pani kardiolog znany Bard jeszcze z moich czasów studenckich. Słyszałem jak opowiadał w większym towarzystwie, że jak by dodał wszystkie godziny które przesiedział w Rospudzie przykuty łańcuchem na sośnie, to ze dwa miesiące by się zebrało. Przecież to już starszy człowiek, a takie zaangażowanie. Oni i w zimę tam siedzieli. Mieszkamy w tej samej okolicy w odległości 2-3 kilometrów, a pomiędzy nami rezerwat przyrody, nie żaden obszar chroniony po prostu rezerwat tak jak w Białowieży, tylko dużo mniejszy. Wcześniej jak niektórzy cichcem zwierzęta hodowlane w nim wypasali dużo lepiej wyglądał.Obecnie już nawet kur nikt nie trzyma.Żadna trawa już w nim nie rośnie, młodzież nie ma gdzie pofiglować. Eeeech za moich czasów tooo.... Ten rezerwat to też ekologom z poprzedniego pokolenia zawdzięczamy.

I tak mamy tu raj, te ptaszki to akurat u sąsiada.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1543331

Mam je we własnym "ogrodzie", że nie wspomnę o dzięciołach zielonych i czarnych, wilgach, śpiewakach (drozdach) i paszkotach, ziębach, wilgach, kwiczołach, muchołówkach małych, dzięciołach dużych, czyżykach, gąsiorkach (dzierzbach), trznadlach, już nie mówiąc o mazurkach, grzywaczach i turkawkach, bogatkach, modraszkach, myszołowach, krukach, krogulcach, dudkach... To "zwyczajny", polski las...

A w tej Rospudzie - żabki o które walczyli "ekologiści" już "szczęśliwie" zginęły. Ale gdyby tym ekologistom w odpowiednim czasie - odpowiednio zapłacono (oczywiście - ekologistom "z góry", nie "z dołów"), to protestów by nie było, albo - szybko by się skończyły. Raz muszę przyznać rację Putinowi - ekologistów w Rosji aresztowano - pod zarzutem terroryzmu. Może by tak u nas?

Pozdrawiam,

Vote up!
3
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1543333

Proszę zajrzeć na blog o kuszy.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1543341