Dziwne znaki zwiastujące nieszczęścia, czyli mulierystki. II
Gdy tamte feministki debatowały przy kawiarnianym stoliku wokół…choć one o tym nie wiedziały, rozpoczynał się bunt.
Zwłaszcza, że dni obfitowały w wydarzenia w świecie polityki…premier pojechał do Brukseli, by wrócić z niczym, a zachowywał się tak, jakby coś osiągnął. Swoim zwyczajem kokietował media jaki to z niego mąż stanu i mediator, nie był w tym osamotnionym, bo Rostowski mu w tym wtórował.
Ale to na marginesie, bo ten bunt, o którym wspomniałam, ściśle łączył się z wydarzeniami politycznymi.
Kiedyś przez jednego mężczyznę wspomniany pomysł o tym, żeby stworzyć coś jako przeciwwagę dla feminizmu – mulieryzm, rozwinął się w stowarzyszenie kobiet, którym nigdy nie odpowiadał lewicowy charakter ruchu feministycznego, ba, nawet odczuwały do niego niechęć.
Niechęć była spowodowana nie tylko tym lewactwem, ale i wyraźnym narzucaniem im jarzma – ubieraniem w tzw. spodnie i dyktowanie im warunków dobrej feministki.
Wreszcie kilka z nich zauważyło, że w kraju coraz gorzej, faceci, politycy, to stado eunuchów, bojących się podjąć jakąkolwiek walkę, kobiety które w polityce były, powtarzały jak mantrę feministyczne hasełka, a te które tego nie czyniły, odsuwano na margines polityki i to one w pierwszym rzędzie padały atakiem postępowych środowisk.
I tu dopiero zaczyna się nasza opowieść, wybaczcie ten przydługi wstęp.
Zorganizować kobiety jest niezwykle trudno, bo te, które się organizowały, miały niechęć do takich zwrotów, jak „my kobiety polskie” czy „czujemy się dyskryminowane, w domu i pracy”. Nie znosiły pojęcia „my”, bo każda z nich czuła się jednostką o wielowymiarowej wyobraźni, była niepowtarzalna jak linie papilarne na dłoni, więc to „my” budziło w każdej z nich niechęć.
Ale to „my” także je zjednoczyło, podjęły walkę, by już nigdy z ust kobiety nie padła wypowiedź, która tak je drażniła.
Po drugie, chciały podjąć walkę, walkę o to, by znów z faceta zrobić mężczyznę, bo to stado eunucho-lemingów, było jak manekiny, które bez wskazówki nie potrafiło wykonać żadnego ruchu.
Zorganizowały się przez Internet, a teraz odmierzały czas do godziny „0”, spotykając się potajemnie w większych miastach, dając sobie znać przez komunikatory i telefony.
Godzina zero nadchodziła, wiedziały, że wszystkie ruchy feministyczne już o nich wiedzą, same się o to postarały.
Wojna, więc należy uprzedzić wroga, tak to wymyśliły, bo chciały od początku grać w otwarte karty.
Wiedziały, że mają po swojej stronie kilka tysięcy kobiet, ale i co niektórzy mężczyźni im dopingowali…a nawet pomagali.
W strukturach feministycznych też odzywały się głosy poparcia, a nawet niektóre z feministek zaczęły im jawnie sprzyjać, co powodowało jeszcze większe napięcie w coraz wyższych kręgach.
Twórczyni mulieryzmu siedziała przed komputerem, myślała o tym, że gdy wygrają wojnę wiele się zmieni, bała się, czy odrębność i normalność jeszcze może mieć tak szeroki odzew, nie tylko wirtualny, ale na czas wojny-realny…
CDN…
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1529 odsłon
Komentarze
Iwona
2 Marca, 2009 - 15:43
Czy to aby na pewno jest fikcja literacka?;)
Jaku
2 Marca, 2009 - 17:47
zobaczy się, na razie jest projekt.
I political-fitcion...może zmienić się realną organizację.
Pozdro.:D
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".
Tak sobie myślę...
3 Marca, 2009 - 00:17
Bo ja nawet myślę czasami... Jeśli feministki zaszły tak daleko, jeśli wśród manekinów nie pozostał żaden mężczyzna, to jakim cudem im się to udało? Gdzie ci mężczyźni... byli, kiedy odbierano im wszystkie cechy składające się na ogólnie rozumiane pojęcie mężczyzny? Pewnie jak zwykle w domciu na kanapie, z miską czipsów i puszką piwa, oglądając kolejny mecz w TV.
Przecież zaczynałyśmy parę (setek już?) lat temu, z pozycji własności przechodniej: najpierw ojca, potem męża, w końcu syna. Najlepszą motywacją do ataku była niemożność cofnięcia się jeszcze. Nawet szczur osaczony w kącie skacze do oczu.
Ups, poszło trochę nie tam gdzie chciałam. Rozwinął mi się drugi wątek. W oryginale miało być: Jeśli faceci sami dali sobie odebrać to wszystko, znaczy pasuje im być takimi słabymi, znaczy nie chce im się ruszyć z kanapy. To teraz my mamy odwalać robotę za nich? "...znów z faceta zrobić mężczyznę..." - tak dokładnie pisze. Oni sobie dalej będą siedzieć, a kobietki wszystko za nich załatwią.
Nie widzę, w jaki sposób takie działanie przywróci facetom hmmm... stan sprzed zeunuchowacenia. Uważam, że działać powinni oni sami, normalna Darwinowska walka gatunków o przetrwanie. To jednocześnie rozwija i wzmacnia, wyodrębnia lepsze cechy gatunkowe i każe zaniknąć gorszym.
O, a teraz drugi wątek wpasował się doskonale. Może odwrotnie, nie pomagać tym eunucho-lemingom, nie ciągnąć na siłę za uszy, tylko wręcz przeciwnie, osaczyć w kącie? Żeby już nie mieli gdzie się cofać i po prostu MUSIELI zaatakować te wspaniałe feministki i odebrać im swoje zagarnięte przywileje. Nie powinno być kłopotów, bo tamte baby też się rozleniwiły z powodu braku jakiegokolwiek oporu, już od dość dawna.
A prywatnie wiem, że są mężczyźni i kobiety godne tego miana, tylko może utrzymują tzw. low profile. Trzeba lepiej poszukać i na pewno się znajdą. I tu poparłabym taką mulierystowską inicjatywę żeby się skrzyknąć gdzieś razem, to ułatwi szukanie. W końcu po to ten internet jest: jak wpiszesz w Googla i nie znajdziesz, znaczy nie istnieje.
Czekam na ciąg dalszy. Też chcę być przy tym stoliku.
Pzdr.
O-la-la
3 Marca, 2009 - 00:48
taa, masz rację, po co?
Tylko, że świat cały stanął na głowie, to próba manifestu, to jakby wiadro zimnej wody na głowę...jest taki fragment w Potopie, gdy Kmicic dowiaduje się, od Bogusława Radziwiłła prawdy...po tym karze lać sobie wiadra lodowatej wody na głowę...jakby miała mu ta głowa eksplodować, a dzień jest mroźny.
Też chcę zaaplikować takie lodowate wiadro wody na głowy tych, którzy chcą znów być normalnymi, bo tych co bawi bycie manekinami...na takich szkoda czasu.
Pozdro.:D
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".
A i cieszę się, że chciałabyś być
3 Marca, 2009 - 00:51
przy tym stoliku.
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".
Szkoda
3 Marca, 2009 - 01:11
Kiedyś próbowałam otrząsnąć z letargu jednego takiego leminga. W przebłyskach całkiem rozsądny gość. Na tyle, że mi się chciało chcieć. I co? Zwiał. Do pracy w ciągłych rozjazdach - byle dalej; do wychodzenia o świcie i powrotów późną nocą - żeby już nikt nic od niego nie chciał; do zapijania robala ze szwagrem - kiedy już nie mógł wytrzymać.
I kto jest winien, że gościu ma przechlapane? I kto może mu pomóc? Pytania retoryczne, of course.
O-la-la
3 Marca, 2009 - 01:25
na szczęście znam kilku, którzy nie tylko że nie są eunuchami, ba, nawet mają ponadprzeciętną męskość.
Może się do nas przyłączą
Pozdro.:D
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".