ZAPOMNIANY POLSKI HOLOCAUST
ZAPOMNIANY POLSKI HOLOCAUST Z „SĄSIADAMI J.T. GROSSA W TLE
MORDY POLAKÓW
Nikt już nie pamięta o polskim Holocauście na Syberii i w Kazachstanie z udziałem Żydów w NKWD.
Polacy, kresowianie, wywiezieni przez okupantów sowieckich na Sybir stracili nie tylko swoich bliźnich, ale także domy, ziemie, rodzinne pamiątki, cały dobytek i groby, które pokrywa niepamięć, żeby wszelki ślad po umęczonych i pomordowanych zaginął.
Minęła 74. rocznica pierwszej masowej deportacji Polaków z polskich Kresów zajętych przez Sowietów 17 września 1939 r. na mocy paktu Ribbentrop - Mołotow o „sowiecko - hitlerowskiej przyjaźni". Należy stale przypominać najważniejsze zagadnienia tej ludobójczej operacji na Narodzie Polskim, która perfidią, rozmiarami i perfekcyjnym przygotowaniem przekroczyła znacznie rozmiary Holokaustu Żydów polskich. Niemcy w Holocauście (lata1939 – 1945) wymordowali ponad 3 miliony polskich Żydów, Sowieci zaś mordowali Polaków już od wczesnych lat 30. ub. w.
W czasie I i II okupacji sowieckiej w Polsce (lata 1939 – 1944) i w tzw. Polsce Ludowej, NKWD oraz Służba Bezpieczeństwa mordowały Polaków. Zważywszy na „nadreprezentację” Żydów w organach NKWD i SB, oraz na zatrudnianie w większości Żydów w aparacie bezpieczeństwa, również ich żydowskich mocodawców reżimu komunistycznego można mówić o żydowskich mordach na obywatelach polskich.
ZAPOMNIANY POLSKI HOLOCAUST
Polacy znają Holocaust Żydów polskich, Żydzi natomiast „nie znają” Holocaustu Polaków.
Współcześni Polacy edukowani od 1989 r. przez żydowską „Gazetę Wyborczą” nie znają „sowieckich akcji Syberia”. Nie znają również antypolskiej dywersji w Grodnie.
W latach 1937 - 1938 Moskwa szczegółowo zaplanowała i zarządziła
ludobójstwo, w którym szczególnie ucierpieli Polacy na sowieckiej
Białorusi i Ukrainie.
Działania takie miały za podstawę rozkaz operacyjny nr 00485 podpisany 11 sierpnia 1937 r. przez komendanta NKWD Jeżowa. Na mocy tego rozkazu od sierpnia 1937 do września 1938 r. wydano zaocznie ponad 700 tys. wyroków śmierci.
Nikołaj Iwanowicz Jeżow, ros. Николай Иванович Ежов (ur. 1 maja 1895 r. w Petersburgu , zm. prawdopodobnie 4 lutego 1940 r.) – szef NKWD w latach 1936 –1938 . Ludowy komisarz bezpieczeństwa państwowego. Jego nazwisko stało się synonimem stalinowskiego terroru („jeżowszczyzna”). Ze względu na okrucieństwo i niski wzrost (153 centymetry) otrzymał przydomek „krwawy karzeł”.
W okresie „wielkiej czystki”, z polecenia Józefa Stalina, w tajnym procesie, Jeżowa skazano na karę śmierci przez rozstrzelanie , a wyrok wykonano 4 lutego 1940 r.
Białoruski autor Jewgienij Gorelik w połowie lat 90. pisał:
„…Dzisiaj dla nikogo nie jest już sekretem fakt, że aresztowano, z reguły grupami, bardzo często całymi rodzinami, wyłącznie z powodu polskiego brzmienia imion lub nazwisk. Wystarczyło we wniosku o aresztowanie napisać słowo „Polak” aby wniosek natychmiast był zatwierdzony przez naczelników,
nawet jeżeli nie było w nim absolutnie żadnych argumentów, uzasadniających „winę” potencjalnego „wroga ludu…”.
Deportacje i zagłada całych narodów (współcześnie zwane „czystkami etnicznymi”) były stosowane w Rosji od dawna, m.in. deportacja ludności Nowogrodu w 1570 r. przez Iwana IV. Władcy czerwonej Rosji przejęli te metody i udoskonalili je.
Pierwsze deportacje za czasów Czeki kierowanej przez Feliksa Edmundowicza Dzierżyńskiego nie były zorganizowane. Skazanym rejonowy Komitet WCzKa (akronim nazwy radzieckiego organu czuwającego nad bezpieczeństwem państwa, odpowiedzialnego za represje w Rosji Sowieckiej w latach 1917–1922) wręczał postanowienie o zakazie pobytu w danym mieście; często sami decydowali o tym i przemieszczali się do nowego miejsca pobytu.
W latach 1927-34 OGPU (OGPU - Zjednoczony Państwowy Zarząd Polityczny– policja polityczna, zajmująca się również wywiadem i kontrwywiadem , działająca w ZSRR w latach 1922 -1934 ) wprowadziła automatyczny wymóg deportacyjny po wyroku zsyłki do łagru czy więzienia, tzw. dobawkę (po zakończeniu kary skazany musiał spędzić z reguły 3 lub 5 lat poza rejonem dawnego zamieszkania).
Dopiero po 1934 r. NKWD, we współpracy z tajnymi służbami niemieckimi, po raz pierwszy na wielką skalę zorganizowało jednorazowy eksperyment przesiedlenia blisko 400 tys. Polaków z terenów przygranicznych w głąb Syberii. Akcje te były jednak słabo zorganizowane, rozciągnięte w czasie, pewnym grupom skazanych udało się uniknąć deportacji. Sowieckie służby specjalne wyciągnęły wnioski ze swych niepowodzeń i już w latach 1936-37 zabrały się za przygotowanie następnych masowych deportacji. Stalin cierpliwie czekał na okazję... Stał się nią pakt Ribbentrop - Mołotow i wybuch II wojny światowej, która zjednoczyła interesy brunatnego i czerwonego socjalizmu.
KATYŃ W WYDANIU GESTAPO I NKWD
Za deportacje Polaków Sowieci wzięli się metodycznie, bez pośpiechu. Pierwsze konferencje Gestapo – NKWD odbyte we Lwowie i w Krakowie nie dotykały w zasadzie tych problemów, dopiero trzecia konferencja w Zakopanem (luty 1940 r.) sprecyzowała wieloletnie kalkulacje Niemców i Sowietów w planowym wyniszczeniu Polaków. W czasie konferencji zakopiańskiej zapadła decyzja Gestapo i NKWD mordu oficerów polskich w Katyniu.
Sformułowano wówczas zarówno zasady niemieckiej „Sonderaktion", mającej na celu wyniszczenie polskiej inteligencji na terenie Generalnej Guberni, jak i sowieckie metody eliminacji polskich elit na Kresach.
Bilans tych poczynań był dla Polaków szczególnie bolesny. W okresie „sowiecko-niemieckiej przyjaźni", na Polaków wydano ponad 100 tys. wyroków śmierci trybem zwykłym oraz 24,3 tys. trybem spec - katyńskim. 6.543 doły śmierci zapełniły się ofiarami polskimi.
SOWIECKIE DEPORTACJE POLAKÓW
Zrealizowano cztery wielkie ciągi deportacji, w których wywieziono, wedle różnych szacunków, od 1,5 do 2 mln obywateli polskich, z których przeżyło do 1945 r. zaledwie 500 tys.
Na przykład na Białorusi dla celów deportacyjnych powołano 37 operacyjnych jednostek terenowych z ogólną ilością 4.005 „trójek deportacyjnych", zatrudniono 16.279 funkcjonariuszy, wśród których 11.674 osoby sprowadzono ze wschodnich obwodów republiki. Kadra 120 tys. „centralnych politruków" dbała o należyte przeszkolenie dowódcy takiej „trójki", a także o sprawdzenie „powołanych do akcji" członków partii, milicji, wojska i lokalnych aktywistów Komsomołu, organizacji ukraińskich i żydowskich.
Do jednego wagonu zaplanowano załadowanie 10 rodzin, co oznaczało umieszczenie tam około 50 osób. Eszelon z deportowanymi, zgodnie z instrukcją, miał się składać z 55 wagonów, ale przewidziano „zwiększenie stanu do 75 wagonów z zapasów własnych".
Każdemu takiemu eszelonowi, złożonemu z krytych bydlęcych wagonów towarowych, miał towarzyszyć jeden wagon osobowy dla eskorty oraz jeden wagon sanitarny. Do eszelonu przydzielony był felczer i 2 pielęgniarki. Teoretycznie deportowanym miano raz dziennie wydawać gorący posiłek i 800 gramów chleba, ale ten punkt instrukcji bodajże nigdzie nie był realizowany. „Dostawy" ograniczały się tylko do kilku kubłów gorącej wody i paru bochenków chleba na wagon, a co kilka dni jakiejś mało jadalnej zupy.
Wielka jest skala niegodziwości i ludobójstwa popełnionego na Polakach. Ofiara ich życia nie może być nigdy zapomniana. Dali przecież kształt naszej wolności. Ludobójstwo komunistyczne na milionach Polakach jest zbrodnią dotąd nie ukaraną i nie potępioną. Obrona naszej cywilizacji wymaga nie tylko programów walki z biedą, ale też pamięci, zdemaskowania i wreszcie ukarania zbrodni wszystkich socjalizmów.
Po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski już w pierwszych tygodniach sowieckiej okupacji dochodziło do aktów zbrodni wojennych i zbrodni przeciw ludzkości – ludobójstwa. Rozstrzeliwano przede wszystkim polskich jeńców wojennych, a nawet uczniów i harcerzy.
Mordowano Polaków cywilów w celach rabunkowych.
Ludobójstwem, które Sowiety zaplanowały na dłuższy okres czasu, były
wywózki ludności cywilnej na Sybir. Warto wspomnieć , że
oprócz Syberii, Polacy byli zsyłani także do Kazachstanu. Ludność
polską wywożono na Sybir i do Kazachstanu w czterech tzw. ciągach deportacji oraz podczas „nocy Sierowa i Canawy”.
W nocy 9 grudnia 1939 r. ("noc Sierowa i Canawy") wywieziono - przeważnie do więzień - 4.805 Polaków.
Wywózki odbywały się w skandalicznych warunkach higienicznych oraz
wbrew wszelkim wartościom humanitarnym. Deportowani mieli tylko od 15 do
20 minut na spakowanie swojego dobytku.
Czasami, jeżeli konwojentom bardzo się spieszyło, czas ten ulegał skróceniu. Każdy mógł zabrać jedną walizkę o wadze nie przekraczającej 10 kg. Ludzi stłaczano w wagonach przeznaczonych do przewozu bydła, z zadrutowanymi małymi okienkami pod dachem. W kącie wagonu stał mały piecyk, tzw. koza.
Opału było bardzo mało albo w ogóle nie było. Za sanitariat uznana została wycięta w podłodze dziura. Cały skład zatrzymywał się bardzo rzadko i to najczęściej w szczerym polu. Pozwalano wówczas oczyszczać wnętrze wagonu z ciał zmarłych oraz rozdawano gorącą wodę tzw. (kipiatok).
Wycieńczeni taką podróżą ludzie przybywali do łagrów, kolonii
pracowniczych lub kołchozów, w których panowały również ciężkie warunki.
Jak wielką liczbę istnień ludzkich pochłonął Sybir obrazuje fakt, że z 3 tysięcy Polaków zesłanych do łagrów na Czukotce nie przeżył nikt. Pomimo tego, strona rosyjska dalej nie jest skłonna do uznania tego za zbrodnię ludobójstwa (genocide).
Współcześnie Polacy nie znają liczby ofiar naszych dzieci, które zginęły na Syberii z głodu i zimna oraz hekatomby ofiar zsyłek, więzień i łagrów sowieckich. A przecież do tych ofiar przyczynili się w dużej mierze Żydzi z NKWD.
Dlaczego dotąd oficjalne koła żydowskie nie potępiły jawnej zdrady i innych zbrodni, jakich wobec Polski i obywateli polskich dopuszczali się Żydzi z NKWD, a później z SB przez cały czas okupacji sowieckiej w Polsce?
PROTEST GANERAŁA WŁADYSŁAWA SIKORSKIEGO
Gen. Władysław Sikorski 11 czerwca 1942 roku zwrócił się do Agencji Żydowskiej organu wykonawczego Światowej Organizacji Syjonistycznej:
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awiatowa_Organizacja_Syjonistyczna
Dlaczego (...) dotąd oficjalne koła żydowskie nie potępiły jawnej zdrady i innych zbrodni, jakich się wobec Polski i polskich obywateli dopuszczali przez cały czas okupacji sowieckiej?
(Gen. Władysław Sikorski, 11 czerwca 1942 r.)
UDOKUMENTOWANE ZEZNANIA ŚWIADKÓW
ZAMORDOWANIE POLAKÓW W BRAŃSKU
Zbigniew Schulz, lwowianin w liście do prof. Jerzego Roberta Nowak 28 marca 1996 r.:
Historyk Zbigniew Romaniuk, stwierdził, że „Główna Komisja Badań Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu” bada sprawę szokującego mordu na 40 osobach z Ciechanowca, Brańska i otaczających je terenów.
W czerwcu 1941 r., dosłownie na godziny przed wejściem Niemców do Brańska, sowieckie NKWD w towarzystwie dwóch żydowskich policjantów z Brańska eskortowało tę grupę do więzienia w Białymstoku.
Po drodze natrafili na działania wojenne i zostali zmuszeni do odwrotu. Blisko wioski Folwarki Tylwickie, niektórych więźniów rozstrzelano, innych z braku kul zabito bagnetami i kolbami karabinów.
Ponadto wiadomo, iż wśród zamordowanych 23 czerwca 1941 r. w Folwarkach Tylwickich były nauczycielki, m.in. Helena Zaziemska - Szlezinger oraz przedsiębiorca, Ignacy Płoński.
MORDY POLAKÓW W GRODNIE
„…W pierwszych czołgach, atakujących Grodno znajdowali się grodzieńscy Żydzi, którzy uciekli do Rosji Radzieckiej przed wybuchem drugiej wojny światowej.
Widziano wówczas w sowieckich czołgach znanych grodzieńskich Żydów, m.in. Aleksandrowicza, Lipszyca, Margulisa i innych. Wskazywali oni załogom sowieckich czołgów strategiczne punkty w mieście…”.
Inwazję na Grodno późnym wieczorem z 18 na 19 września 1939 roku
wspomina Jan Siemiński, harcerz:
“…Nim jeszcze nastąpiła obrona Grodna przed wojskami sowieckimi, wybuchła w mieście zakrojona na szeroką skalę dywersja komunistycznej piątej kolumny.
Złożona była ona prawie wyłącznie z miejscowych Żydów, którzy w 1939 roku stanowili połowę ludności miasta.”
Od 17 września 1939 r. część ludności żydowskiej na Kresach entuzjastycznie
witała wojska sowieckie, masowo zapełniała szeregi tworzonej przez
okupantów „milicji ludowej”, denuncjowała i aresztowała licznych Polaków.
Istnieją na ten temat setki czy wręcz tysiące świadectw.
ANTYPOLSKA DYWERSJA W GRODNIE
Prof. Jerzy Robert Nowak„ Przemilczane zbrodnie na Polakach” „Antypolska dywersja w Grodnie”.
„…Szczególnie groźną dywersję zbrojną przeciwko wojskom polskim stanowili żydowscy komuniści w Grodnie. Pod względem skali wydarzeń i zagrożenia dla wojsk polskich można by ją porównywać z dywersją niemiecką w Bydgoszczy, tyle ze jest dotąd prawie zupełnie nie uwzględniana w syntetycznych opracowaniach historii Polski drugiej wojny światowej i w podręcznikach szkolnych.
A był to niezwykle wymowny przykład zdradzieckiego zachowania się wobec Polski ze strony części mniejszości narodowej, opartego na zmasowanych atakach „z za węgla" na walczące w obronie Ojczyzny wojsko polskie.
Podobnie jak w Bydgoszczy Polacy w Grodnie bardzo ciężko zapłacili za stłumienie antypolskiej rebelii - przez cale tygodnie, a nawet miesiące, trwały wyłapywania polskich obrońców Grodna, przy ogromnie aktywnej pomocy komunistów Żydów – donosicieli. Najbardziej „bojowy” okazał się jednak ów żydowski odłam komunistyczny w Grodnie, który doprowadził tam do powstania…”.
Z MONOGRAFII PROF. RYSZARDA SZAWŁOWSKIEGO
Ryszard Szawłowski lub Richard Szawlowski (ur. 23 listopada 1929 r. w Wilnie ) ps. Karol Liszewski - polski politolog , specjalista z zakresu prawa międzynarodowego, historyk.
„(…) Żydzi w Kołomyi pomogli załogom trzech czołgów sowieckich rozbroić tamtejszą kompanię policji i Straży Granicznej. W dniu 19 września 1939 r. żydowscy dywersanci częściowo opanowali miasto i „rozprawiali” się z miejscową Policją Państwową, mordując jej funkcjonariuszy.
Kiedy na chwilę zatrzymał się samochód, w którym jechało dwóch oficerów i
kierowca, z pobliskich domów wybiegła grupa uzbrojonych Żydów, wyciągnęli
żołnierzy i zakatowali ich, a później ciała ich porąbali siekierą i poukładali
na ulicy, wskazywali też Sowietom uciekających Polaków.
Miejscowi Żydzi garnęli się tłumnie do szeregów sowieckiej milicji i NKWD, wraz ze swoimi zwolennikami brali udział w wyłapywaniu polskich żołnierzy, działaczy i studentów, którzy się zgłosili do obrony miasta. Były serie egzekucji w całym Grodnie. Na mieście porozwieszali czerwone sztandary, nawet na dzwonnicy kościelnej niedaleko rynku. Żydowscy milicjanci pomagali Sowietom między innymi poprzez pilnowanie i eskortowanie wziętych do niewoli polskich żołnierzy i rozbrajanie ich.
PROF. RICHARD LUKAS
ZAPOMNIANY POLSKI HOLOKAUST
POLSKI HOLOKAUST
Holokaust Polaków – rozmowa z prof. Richardem Lukasem
Wywiad ukazał się w tygodniku „Historia Uważam Rze” we wrześniu 2012 r.
Profesor Richard Lukas jest znanym amerykańskim historykiem polskiego pochodzenia. Zasłynął napisaną w 1986 roku książką „Zapomniany Holokaust”, która została wydana w Polsce przez wydawnictwo Rebis.
Opisująca polskie cierpienia podczas II wojny światowej publikacja wywołała bardzo krytyczne reakcje ze strony środowisk żydowskich, szczególnie amerykańskich.
Lukas napisał również „The Strange Allies, the United States and Poland, 1941-1945″, „Bitter Legacy: Polish-American Relations in the Wake of World War II”, „Out of the Inferno: Poles Remember the Holocaust”, „Did the Children Cry: Hitler’s War Against Jewish and Polish Children, 1939-1945″.
O antypolonizmie żydowskich historyków w USA z prof. Richardem Lukasem rozmawiał Piotr Zychowicz.
„Piotr Zychowicz.: Tytuł pańskiej książki musiał w Ameryce wzbudzić spore kontrowersje.
Richard Lukas.: O tak, w życiu nie spodziewałbym się, że po jej opublikowaniu rozpęta się taka burza! Pisano o mnie rzeczy wręcz niebywałe. Przekręcano moje intencje i atakowano mnie poniżej pasa. Dostawałem telefony i listy z pogróżkami oraz obelgami. Od momentu wydania „Zapomnianego Holokaustu” w Ameryce przestałem otrzymywać zaproszenia na konferencje naukowe i wykłady. Pamiętam, że moja żona powiedziała wówczas: „Boże, w coś ty się wpakował?!”.
P.Z.: No właśnie, w co pan się wpakował?
R.L.: Amerykańscy historycy dzielą się na dwie grupy. Historyków II wojny światowej i historyków Holokaustu. Pierwsi są bardzo obiektywni i profesjonalni. Ich reakcja na moją książkę była bardzo spokojna i rzeczowa. Zebrałem od nich bardzo pochlebne opinie. Druga grupa – historycy Holokaustu – składa się niemal wyłącznie z badaczy żydowskiego pochodzenia. Oni moją książkę uznali za herezję, a użycie słowa „Holokaust” za skandal.
P.Z.: Dlaczego?
R.L.: Bo uważają, że Żydzi mają patent na to słowo. A próba zestawiania ich tragedii z jakąkolwiek inną to zbrodnia. Moja książka została uznana za „zbyt propolską”.
P.Z.: Trudno sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek stawiał jakiejś innej książce zarzut, że jest „zbyt prożydowska”.
R.L.: (śmiech) O, zdecydowanie – nikt nie ośmieliłby się wystąpić z takim zarzutem. Nikt w Stanach Zjednoczonych nie postawił takiego zarzutu profesorowi Janowi Grossowi. Podział ról jest bowiem z góry ustalony. Żydzi w opowieści o II wojnie światowej są „”Goog guys, a Polacy są „bad guys”.
P.Z.: A Niemcy?
R.L.: Niemcy są abstrakcją.
P.Z.: Dlaczego zdecydował się pan napisać „Zapomniany Holokaust”?
R.L.: Zaczynałem jako historyk dyplomacji i wojskowości. Napisałem książkę „Eagles East” o relacjach między Ameryką a Sowietami w czasie II wojny światowej. Potem zająłem się wojennymi relacjami między USA a Polską („The Strange Allies”). Właśnie podczas pracy nad tą ostatnią monografią natrafiłem na sporą liczbę relacji i dokumentów dotyczących cierpień wojennych Polaków. Zorientowałem się, że są to sprawy zupełnie nieznane w Ameryce.
P.Z.: Ta niewiedza wynika z ignorancji czy z innych powodów?
R.L.: Ta niewiedza wynika z pewnego specyficznego podejścia do okupacji Polski w latach 1939-1945. Polska i Polacy dla historyków amerykańskich zajmujących się tym okresem są wyłącznie tłem dla Holokaustu. Zagłada jest wydarzeniem najważniejszym i centralnym. Wszystko inne nie ma żadnego znaczenia, cała historia Polski XX w. jest pisana z perspektywy cierpienia Żydów.
P.Z.: A Polacy?
R.L.: Gdy w latach 80. brałem się za pisanie swojej książki, postanowiłem sprawdzić, co amerykańscy historycy napisali już do tej pory o cierpieniach Polaków podczas wojny. Okazało się, że… nic. Książek o cierpieniach Żydów w Polsce były już zaś wtedy tysiące. Taka sytuacja to kuriozum, zważywszy na to, że ilościowo straty wojenne wśród Polaków katolików były mniej więcej takie same jak wśród Polaków Żydów. Stąd też wziął się mój pomysł na tytuł. Uważam, że nie ma powodu, dla którego nie można nazwać tego, co spotkało Polaków, Holokaustem. Polskie ofiary nie były wcale gorsze od żydowskich.
P.Z.: Jak pan tłumaczy tę dysproporcję w podejściu do tragedii Żydów i Polaków?
R.L.: Zacznijmy od prasy. W Ameryce ma ona znaczenie wręcz olbrzymie. Duszą inteligencji amerykańskiej rządzi „New York Times” Moja książka „Zapomniany Holokaust” w ciągu ostatniego ćwierćwiecza miała w Ameryce olbrzymią liczbę wydań i w środowisku naukowym uznawana jest za „klasykę”. Interesujący się niezmiernie II wojną światową „New York Times” nie poświęcił jej jednak przez te ćwierć wieku nawet linijki.
P.Z.: A posyłał im pan egzemplarze recenzenckie?
R.L.: Zawsze (śmiech). Zawsze też bardzo uważnie czytałem „New York Timesa”, szczególnie jego sekcję z recenzjami publikacji. Przez tych kilkadziesiąt lat dziennik ten nigdy nie opublikował recenzji jakiejkolwiek książki poświęconej okupacji Polski, w której Polacy nie zostaliby przedstawieni jako sprawcy Zagłady i współodpowiedzialni za Holokaust. W ten sposób „New York Times” w odpowiedni sposób kształtuje amerykańską elitę intelektualną.
P.Z.: „New York Times” zastrasza historyków?
R.L.: Nie zastrasza. On ich zniechęca. Wystarczy bowiem przychylna recenzja w „New York Timesie”, aby książka sprzedała się w olbrzymiej liczbie egzemplarzy. Podobne podejście ma zresztą cała machina medialna w Stanach Zjednoczonych. Historyk, który chce być „sławny i bogaty”, historyk, który chce być hołubiony przez gazety, ośrodki akademickie i salony intelektualne, nie będzie więc pisał o cierpieniach Polaków. Po co tworzyć coś, co przejdzie bez echa? Mało tego, może zaszkodzić. Historyk napisze więc kolejną standardową książkę o Holokauście, w której przedstawi Polaków jako zbrodniarzy. Tak jest łatwiej.
To chyba casus wspomnianego przez pana Grossa. Swoją karierę na emigracji zaczynał od pisania o polskim cierpieniu (między innymi znakomite „W czterdziestym nas matko na Sybir zesłali”). Gdy zorientował się, że nikogo te książki nie obchodzą, zabrał się za „Sąsiadów”. „New York Times” rozpływał się nad nim w zachwytach i dostał Gross etat w Princenton.
Książka J.T. Grossa „Sąsiedzi” to coś niebywałego. Gdy ją przeczytałem, byłem zdumiony. Gdybym ja napisał coś takiego, książkę opartą na tak nieprawdopodobnie słabej bazie źródłowej, książkę niepodpartą żadną kwerendą i bazującą głównie na spekulacjach, zostałbym natychmiast wyrzucony z cechu historyków. To byłoby dla mnie kompromitujące, straciłbym swoją wiarygodność jako badacz. Pisać coś takiego bez przeprowadzenia badań w niemieckich archiwach – to wręcz niebywałe! Gross nie tylko zaś wydał taką książkę, nie tylko udało mu się uniknąć odpowiedzialności za fatalne błędy zawodowe, ale jeszcze jest za tę książkę hołubiony
P.Z.: Jak to możliwe?
R.L.: Jest to książka ze słuszną tezą. Książka pisana pod gusta amerykańskich środowisk naukowych. Było kilku historyków Holokaustu, którzy prywatnie wyrazili mi swoje poparcie po tym, gdy napisałem „Zapomniany Holokaust”. „Brawo Richard! Zgadzam się z tobą” – mówili mi w prywatnych rozmowach. Żaden z nich jednak nigdy nie odważył się tego napisać czy powiedzieć publicznie. Wszystkie poważne wydziały zajmujące się Holokaustem na amerykańskich uczelniach są bowiem kierowane przez żydowskich historyków. Nikt nie chce się więc narazić swoim szefom.
P.Z.: Zna pan na pewno przypadek Normana Daviesa, który w latach 80. miał dostać etat na prestiżowym Uniwersytecie Stanford. Kandydatura została utrącona, bo jego książka „Boże igrzysko” została właśnie uznana za „zbyt propolską”.
R.L.: Oczywiście, że znam tę oburzającą historię. Napisałem wówczas bardzo ostry list do rektora Stanfordu, w którym wziąłem w obronę Daviesa. Ten znakomity historyk padł ofiarą patologicznego zjawiska, o którym mówimy.
P.Z.: Ktoś mógłby powiedzieć, że pańskie słowa o żydowskiej dominacji na amerykańskich uniwersytetach to teoria spiskowa? R.L.: Ktoś taki nie miałby bladego pojęcia o amerykańskich uniwersytetach. To zresztą nie jest problem tylko wyższych uczelni. Mniej więcej 10 lat temu napisałem książkę „Did the Children Cry: Hitler’s War Against Jewish and Polish Children”. Zestawiłem w niej wstrząsające relacje dzieci pod okupacją. Zarówno żydowskich, jak i polskich. Mój wydawca zgłosił ją do prestiżowej Nagrody im. Janusza Korczaka, którą przyznaje Liga przeciwko Zniesławieniom. To najbardziej znana i wpływowa żydowska organizacja w Stanach Zjednoczonych. Nagroda ta jest przyznawana nie przez polityczny zarząd fundacji, ale przez specjalne jury, w skład którego wchodzą Żydzi i nie-Żydzi. Zarząd Ligi się tą sprawą nie zajmuje.
P.Z.: Wygrał pan?
R.L.: Tak, dostałem tę nagrodę. I byłem zachwycony, bo Janusz Korczak jest jednym z moich idoli. Człowiekiem, który reprezentował sobą wszystko to, co najlepsze w obu narodach – polskim i żydowskim. Dostałem więc oficjalną informację, że przyznano mi nagrodę. W międzyczasie zarząd Ligi zorientował się jednak, że jury przyznało nagrodę autorowi „Zapomnianego Holokaustu”. 24 godziny później dostałem list od Ligi, w którym napisano, że nagroda została mi odebrana. Stwierdzono, że nie naświetliłem problemu „w odpowiedni sposób”.
P.Z.: Jak pan zareagował?
R.L.: Wściekłem się! I uznałem, że nie odpuszczę. Natychmiast poszedłem do adwokata i kazałem mu zająć się sprawą. Napisał on list do szefa Ligi Abrahama Foxmana.
P.Z.: Polskiego Żyda, który został uratowany przez swoją polską nianię.
R.L.: Dokładnie. W liście tym mój adwokat zagroził, że uda się z tą sprawą do prasy. A Liga przeciwko Zniesławieniom niczego tak się nie boi jak czarnego PR. Postanowili mi więc nagrody nie odbierać. Wyróżnienie to wręczane jest jednak zawsze podczas wspaniałej uroczystości w Nowym Jorku, po której organizowany jest bankiet. Przychodzi na nią intelektualna elita tego miasta, szeroko pisze o niej prasa. Mnie nagrodę przysłano pocztą… To cena, jaką płacę za „Zapomniany Holokaust”.
P.Z.: Co w pańskiej książce najbardziej oburzyło jej krytyków?
R.L.: To, że sprzeciwiłem się dogmatowi, który obowiązuje w amerykańskim spojrzeniu na Holokaust. A dogmat ten brzmi:
Polacy byli antysemitami. Kropka.
Część była obojętna wobec zagłady Żydów, a druga część wzięła w niej aktywny udział. W swojej książce podjąłem próbę ukazania prawdziwego oblicza tego problemu. Nie kryłem, że wśród Polaków byli bandyci, którzy podczas wojny zachowywali się niegodnie. Ludzie tacy są jednak w każdym społeczeństwie. Polacy nie mieli monopolu na zło, tak jak Żydzi nie mieli monopolu na dobro. Oba narody były złożone ze zwykłych ludzi. Dobrych i złych. Wśród Żydów podczas II wojny światowej również występowały postawy niegodne.
P.Z.: Kluczowe jest chyba to, jaka była reakcja Polskiego Państwa Podziemnego na patologiczne, antysemickie zachowania wśród Polaków.
R.L.: Oczywiście. A postawa ta była skrajnie negatywna. Ludzie, którzy dopuszczali się niegodnych czynów – jak szmalcownicy – byli napiętnowani i surowo karani. Były przypadki skazywania ich na śmierć i wyroki te wykonywano. Nie będę już mówił o olbrzymiej liczbie Polaków, którzy pomagali Żydom, bo są to sprawy w Polsce dobrze znane. Wystarczy powiedzieć, że było ich znacznie, znacznie więcej niż Polaków, którzy Żydom szkodzili.
P.Z.: Mimo to od żydowskich historyków w kółko słyszymy jedno pytanie: „Dlaczego nie zrobiliście więcej?”.
R.L.: To jest chyba najlepszy przykład ukazujący, jakim nieporozumieniem są badania nad Holokaustem w Ameryce. Jak niekompetentni są prowadzący je ludzie. Ich olbrzymie, wygłaszane ex post oczekiwania wobec narodu polskiego opierają się na kompletnym niezrozumieniu epoki. Wymagania te stawiane są bowiem narodowi, który także był narodem ofiar. Narodowi, który również straszliwie cierpiał.
P.Z.: Oni jednak o tych cierpieniach nie chcą przecież słyszeć.
R.L.: Dokładnie! I właśnie rozwiązał pan zagadkę amerykańskich studiów nad Holokaustem. To, dlaczego nie mają one żadnego sensu. Tych żydowskich historyków z całej historii II wojny światowej interesuje wyłącznie jeden temat. Cierpienie Żydów.
Nie interesuje ich nic poza tym. Wszystkie światła skierowane są na Żydów, wszystko pozostałe jest pozostającym w cieniu tłem. Skoro więc cierpienia Polaków ich nie interesują, to o tych cierpieniach nie wiedzą. A skoro o nich nie wiedzą, to wydaje się im, że nie istniały.
A skoro nie istniały, to znaczy, że Polacy pod okupacją prowadzili normalne, spokojne życie. Nie byli niczym zagrożeni, Niemcy ich nie niepokoili. Jeżeli rzeczywiście ma się taki obraz niemieckiej okupacji Polski, to trudno się dziwić, że zadaje się pytanie: „Dlaczego nie zrobiliście więcej, aby ratować Żydów?”.
P.Z.: Zamknięte koło.
R.L.: Niestety, żydowscy historycy są po prostu niedouczeni, nie rozumieją i nie znają tematu, którym się zajmują.
Piszą swoje książki w próżni. Jeżeli historyk wyrywa jakieś wydarzenie z kontekstu, to otrzymuje zdeformowany obraz. Nie pisze prawdy. Nie można pisać o historii okupacji Polski przez pryzmat doświadczenia tylko jednego narodu.
Takie judeocentryczne podejście jest błędne z metodologicznego punktu widzenia. Niestety, innego, normalnego spojrzenia się nie dopuszcza. To właśnie tłumaczy, dlaczego moja książka „Zapomniany Holokaust” wywołała taki szok i oburzenie w USA
Jeżeli tym ludziom od kilkudziesięciu lat wbija się do głowy, że tylko Żydzi cierpieli, a Polacy byli antysemitami i współsprawcami Holokaustu, to nic dziwnego, że gdy pojawił się jakiś facet, który napisał, iż Polacy także padli ofiarą Holokaustu, ci ludzie byli zszokowani.
P.Z.: Naprawdę jest aż tak źle?
R.L.: Dość niedawno zostało przeprowadzone pewne badanie socjologiczne, którego wyniki uważam za katastrofalne. Przebadano amerykańskich nauczycieli akademickich i badaczy zajmujących się Holokaustem. Przyznali oni, że mają negatywny stosunek do Polaków. Jeżeli ci panowie z takim założeniem zabierają się do pisania historii, to naprawdę trudno się dziwić, że zamiast historii wychodzi im stronnicza publicystyka, propaganda. Osobiście widziałem skutki takiej pedagogiki w przypadku młodych ludzi. Są opłakane.
P.Z.: Na przykład?
R.L.: Tak jak panu powiedziałem, odkąd wydałem „Zapomniany Holokaust”, nie jestem mile widziany w ośrodkach akademickich. Naukowcy, nawet jeżeli się ze mną zgadzają, boją się mnie zaprosić. Zdarzają się jednak wyjątki. Pewnego razu zostałem poproszony o wygłoszenie wykładu na jednym z czołowych uniwersytetów w Pensylwanii. Na sali zebrał się olbrzymi tłum. Profesorowie i studenci. Około 500, może 600 osób. Opowiadałem o polskich cierpieniach podczas wojny. Gdy skończyłem, 10 obecnych na sali żydowskich profesorów wstało i w milczeniu, ostentacyjnie opuściło salę.
P.Z.: Aż trudno w to uwierzyć. R.L.: Niestety, tak było. Pocieszające jest jednak to, że na sali zostali wszyscy studenci. Gdy tylko za profesorami zatrzasnęły się drzwi, zaczęły się sypać pytania. Młodzież była tym, co powiedziałem, całkowicie zaskoczona. „Profesorze Lukas – mówili studenci – przez okres naszych studiów nikt nigdy nam tego wszystkiego nie powiedział. Cały czas wykładano nam polską historię tylko w jej żydowskiej interpretacji. Mówiono nam o cierpieniach Żydów i niegodziwości Polaków, ale nigdy nie powiedziano nam, że Polacy także byli prześladowani”. Niestety, amerykańskie szkolnictwo wyższe na tym polu poniosło spektakularną porażkę. Dochodzi do tego, że ocalali z Holokaustu są cenzurowani przez historyków.
P.Z.: Jak to?
R.L.: Poznałem kiedyś pewną Żydówkę z Polski, która przetrwała niemiecką okupację dzięki wsparciu Polaków. Zwykłych włościan, którzy ją karmili i ukrywali, choć groziła im za to kara śmierci. Gdy to mi opowiadała, płakała.
Były to łzy wdzięczności. Powiedziała mi jednak, że bałaby się o tym wszystkim powiedzieć w Ameryce publicznie. Wielu innych ocalałych z Holokaustu mówiło mi to samo. Że ich przeżycia są niepoprawne politycznie. I jeszcze jedna ciekawa rzecz, którą powiedziała mi ta pani – mówiła o podziwie dla olbrzymiego heroizmu tych Polaków.
Przyznała, że wątpi, czy gdyby role się odwróciły, ona znalazłaby w sobie odwagę, żeby zrobić to samo. Łatwo więc dzisiaj, w bezpiecznej Ameryce, w bezpiecznym uniwersyteckim gabinecie, rzucać gromy na polski naród i zadawać kretyńskie pytania: „Dlaczego nie zrobiliście więcej?”.
P.Z.: Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że 70 lat po wojnie jedne ofiary tamtego konfliktu skaczą do gardła drugim.
R.L.: To wielki, smutny paradoks. Podczas wojny Polacy i Żydzi jechali na jednym wózku. Oba narody zostały napadnięte, a następnie padły ofiarą straszliwych represji ze strony Niemców. Zginęły miliony Żydów i miliony Polaków. Dziś do Niemców nikt nie ma już pretensji, a Żydzi toczą walkę z Polakami, starając się udowodnić, że to im należy się palma pierwszeństwa w jakimś makabrycznym rankingu ofiar. Doprawdy, historia dziwnie się potoczyła”.
Dokumenty, źródła: cytaty:
http://www.bibula.com/?p=29026
http://www.bibula.com/?p=62190
http://www.bibula.com/?p=29026
http://pelnahistoria.pl.tl/Wyw%F3zki-na-Sybir.htm
http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=771&Itemid=2
- Zdzisław J. Peszkowski, Stanisław Z. Zdrojewski, „Nasz Dziennik”, 2002-02-09
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3829 odsłon
Komentarze
Szanowny Panie Aleksandrze!
27 Września, 2014 - 19:13
W nawiązaniu do Pańskiego artykułu:
Kilka tygodni temu w mediach była podana informacja, że Moskwa ma przygotowaną do przekazania Polakom CAŁĄ DOKUMENTACJĘ dotyczącą Katynia.
Informacja ta była podana kilka razy, ale bez nagłaśniania.
Sprawa przycichła, ale nie podano informacji, jakoby Moskwa tę decyzję unieważniła albo zrezygnowala z jej realizacji.
Może Rosjanie doszli do wniosku, że obecnym władzom Polski nie przekazuje się bezcennych dokumentów.....????
Czy mógłby Pan zainteresować się tą sprawą?
Łączę serdeczne pozdrowienia.
bursztyn
Nic bardziej groźnego, niż głupi przyjaciel.
Lepszy byłby mądry wróg.
/Jean de Lafontaine/
Szanowny autorze...
27 Września, 2014 - 21:16
Dziękuję za ten post. Mam nadzieję, że nasz polski holocast wreszcie doczeka się należnego mu miejsca w historii, choć lobby żydowskie zrobi wszystko by tak się nie stało... czego tak naprawdę nie jestem w stanie dop dzisiaj zreozumieć. Antpolskość dużej części Żydów jest wprost nieprawdopodobna. Skąd się to bierze?
Pozdrawiam serdecznie
krzysztofjaw
Jak kto kogo skrzywdzi, to i znienawidzi
28 Września, 2014 - 01:23
W znacznym stopniu tłumaczy to fragment mojego komentarza z 2010 roku:
"Jest takie łacińskie przysłowie: ,,Jak kto kogo skrzywdzi, to i znienawidzi,,.
W efekcie, gdy nie zostanie powstrzymany, skrzywdzi po raz drugi i znienawidzi jeszcze bardziej itd.
Tak ginie jakikolwiek ład moralny, władze nad krzywdzicielem przejmują niedojrzałe emocje, emocje wyjęte spod władzy rozumu.
Chore emocje udzielają się i innym podatnym na manipulacje, na działania wyzbyte człowieczeństwa…
Obawiać się trzeba, że Postpolitycy i Postmedia już dokonały zasiewu krzywdy nienapiętnowanej, krzywdy pochwalonej, dokonały zasiewu zła i zasiewu kłamstwa, dokonały zasiewu nienawiści".
Żydzi w II WŚ i później, a ż do dzisiaj okrutnie skrzywdziły i krzywdzą Polaków. Jak raz zaczęli krzywdzić, to już końcem tego jest ludobójstwo - umiaru już nie mają. Ich nienawiść eskaluje i pozbawia ich nie tylko rozumu, ale i człowieczeństwa.
Jest tylko jedno wytłumaczenie dla tych zbrodni - syjonizm - najgorszy z faszyzmów, dziś przeradzający się w globalizm (z syjonistycznym planem władzy "narodu wybranego" nad światem. Syjonizm nie jest tylko żydowski, ale wśród syjonistów chyba najwięcej jest Żydów, a wśród nich "nawróconych" na judaizm talmudyczny Chazarów - Mongołów, o cywilizacji turańskiej wypędzonych z Azjii przez tamtejsze ludy, a przez długi czas zamieszkujących południowo wschodnie rubieże Rzeczypospolitej.
To temu syjonistycznemu planowi stoi na zawadzie uznanie prawdy o sobie, o swojej złej stronie, o swoich zbrodniach.
Do ich podboju świata jako rasa wyższa potrzebują propagandy bez skazy.
Jak fakty mówią co innego, tym gorzej dla faktów.
Jest jeszcze inne spojrzenie
28 Września, 2014 - 10:21
na tę sprawę, powiedzmy dosadnie handlowe lub może bankowe. Jeżeli ktoś jest czyimś dłużnikiem to wierzyciela omija łukiem, a jeśli wierzyciel przypomina o długu to jest po czasie jednym z najbardziej znienawidzonych ludzi.
Żeby sprawę zakończyć to przypominam, że wielu bankierów jest Żydami i naturalną kolejnoscia rzeczy jest, że to my jesteśmy ich dłużnikami, więc tego czego my się domagamy jest odwróceniem ról, a na to nie ma i nie będzie zgody.
A przy okazji dziękuję p. Aleksandrowi za swoistą misję niesienia prawdy o tamtym czasie, bo tylko od tych co pamiętają możemy usłyszeć rzeczy na które nie ma miejsca w książkach, że nie wspomnę w podręcznikach.
Panie Aleksandrze, czy nie myśli Pan o opisaniu losów rodzinnych, bo zostały one mocno naznaczone wojną i zmianami narodowościowo-społecznymi po niej. Nie trafi to dzisiaj być może do wielu, ale będzie to świadectwo tych czasów dla chętnych i ciekawych naszej historii.
to żadne zakończenie sprawy
28 Września, 2014 - 11:42
Hola, hola, to żadne zakończenie sprawy. Tak się spraw nie kończy.
Od początku Niepodległej Żydzi byli przeciwko odradzaniu się Państwa Polskiego, byli po stronie Rosji Sowieckiej i Niemiec. Światowe żydostwo było przeciw nam murem. W antypolską kampanię zaangażował się niemiecki Żyd Einstein. To wtedy zaczęło się krzywdzenie Polski, które dziś PRZEBRAŁO MIARĘ, które dziś GROZI JUŻ OSTATECZNYM HOLOKAUSTEM POLAKÓW.
Nie da się zakończyć sprawy bez pełnego wyjaśnienia CAŁEJ PRAWDY, bez rozliczenia i ukarania wszystkich winnych tu Żydów, bez odwrócenia ich chorego antypolonizmu.
@Aleksander Szumański
27 Września, 2014 - 22:37
Dzisiaj żydzi przeprowadzają holokaust przede wszystkim na organiźmie Polski, wykrwawiając go doszczętnie. W Palestynie natomiast stosują nauki Hitlera w dosłownym tłumaczeniu na hebrajski. Pojętni uczniowie.
To jest cenny artykul
28 Września, 2014 - 06:03
Ksiazki "Zapomniany Holocaust" jeszcze nie czytalem , kupie ja w najblizszych dniach . Mam jednak na polkach , wsrod innych ksiazek , ksiazke napisana przez polskiego profesora , Tadeusza Piotrowskiego , "Poland's Holocaust" . Jest on wykladowca na Uniwersytecie New Hampshire w Manczester , jest on autorem kilku ksiazek o drugiej wonie swiatowej . Autor opisuje w niej "Zaglade Polakow" i ich ciepienia , spowodowane przez mniejszosci narodowe zyjace na terenach Polski . Nie wiem czy ksiazka ta , ze wzgledu na to , ze jest niepoprawna politycznie , kiedykolwiek doczeka sie wydania w Polsce , jest niewygodna dla wielu srodowisk . Jest to ponad 400-u stronicowe "tomisko" formatu A-4 napisane drobnym drukiem i jest dosyc droga . O ile sie nie myle , ktos juz wspominal o niej na "niepoprawnych" .
Pozdrawiam Pana .
http://www.amazon.com/Polands-Holocaust-Collaboration-Occupying-1918-1947/dp/0786429135/ref=sr_1_1?s=books&ie=UTF8&qid=1411874459&sr=1-1&keywords=poland%27s+holocaust
Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain
Przepraszam za literowke
28 Września, 2014 - 06:06
"Zjadlem" j , ma byc wojnie a nie wonie .
Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain
JULIA GEJDENSON....uratowana od zagłady
28 Września, 2014 - 08:54
Szacunek Wielki Dla Autora Aleksandra Szumańskiego. Za Całokształt, Za każdy tekst. Za
TEN
Tekst.
Chciałbym dołożyć swoje "trzy grosze".
Specyficzne, oddające precyzyjnie ducha tamtych strasznych czasów i Heroizm Polaków, Którzy ratowali Żydów przed zagłdą i unicestwieniem, sami narażając się na śmierć, jako jedyni.
Bo w innych krajach Europy ratowanie Żydów karą śmierci z rąk Niemców nie było zagrożone.
Rzecz, którą chciałbym opisać, wydarzenie, które chciałbym opowiedzieć, dotyczy znanego amerykańskiego polityka pochodzenia żydowskiego, demokratycznego kongresmena
Samuela Gejdensona.
Member of the U.S. House of Representativesfrom Connecticut's 2nd district In office
January 3, 1981 – January 3, 2001 Preceded by Christopher J. Dodd Succeeded by Rob Simmons Personal details Born May 20, 1948 (age 66)
Eschwege, Germany Political party Democratic Spouse(s) Betsy Henley-Cohn
Samuel "Sam" Gejdenson (born May 20, 1948) is a former United States Representative for the 2nd Congressional District of Connecticut.
Kiedy w 85 przyjechałem z Chicago w te strony, gdzie teraz mieszkam, zasiadał w Amerykańskim Kongresie, a jego matka Julia Gejdenson, pracowała w jego biurze w tym jego dystrykcie, czyli w mieście Norwich, zwanym Różą Nowej Anglii.
W tymże mieście ja również wtedy mieszkałem, Polonia była dosyć liczna i funkcjonowało BiuroTurystyczne "Polonez", gdzie można było kupić najstarszą polonijną gazetę w USA, czyli "Gwiazdę Polarną", a także załatwić sobie wycieczkę do Polski, bilet lotniczy, wysłać pieniążki rodzinie czy też wysłać paczkę.
Pewnego dnia przyszedłem po gazetę, po tę "Gwiazdę" do pani Krysi, która prowadziła "Poloneza".
Kolejka Polonusów z Norwich stoi do pani Krysi, a przede mną starsza pani.
Na podłodze obok niej leży spora paczka.
Patrzę sobie na plecy starszej pani przede mną i zezuję na paczkę.
Tam adres w Polsce, nazwisko jakieś czysto polskie, którego nie zapamiętałem i miasto Łeba w adresie, które do dziś pamiętam.
Na paczce nazwisko nadawcy;
Julia Gejdenson.....
Tak się złożyło, że kiedyś w przeszłości zamierzchłej, za czasów przedmaturalnych, wędrowałem sobie na rajdzie organizowanym przez PTTK , właśnie z Łeby do Gdyni.
Więc zaciekawiony pytam kolejkowicza przede mną o tę Łebę.
Pani Julia Gejdenson, starsza pani, matka US kongresmana Samuela Gejdensona, odwróciła się do mnie i mówi :
- a wie pan, oni uratowali nas,
uratowali nam życie w czasie wojny no i ja, my im teraz trochę pomagamy.......
Był rok chyba około 85 - 87
Gdyby nie Polacy z Łeby wtedy,
Samuelek Gejdenson nie miałby szans przyjść na świat kilka lat później w 48.......
Nie miałby szans pasać krów na farmie taty swego w Bozrach w pięknym, maleńkim stanie Connecticut i robić nie miałby szans później kariery polityka w USA.............
http://books.google.com/books?id=ACTF56SnaykC&pg=PA374&lpg=PA374&dq=Julia+Gejdenson&source=bl&ots=5kWOvHxLEg&sig=TY8FUmQ2AeRKGs
TEN,
KTO RATUJE ŻYCIE JEDNEGO CZŁOWIEKA,
RATUJE
CAŁY ŚWIAT
Prawdziwy Holocaust sprawili nam Żydzi
28 Września, 2014 - 13:58
Prawdziwy Holocaust sprawili nam Żydzi
Żydzi sprzedawali i mordowali Polaków. Teraz Polska musi płacić za ich zbrodnie przeciwko ludzkości.
Prawda jest za "slaba" w Polsce bo zagłuszana przez wrogów naszego narodu.Polecam http://bardzo-wirtualna-polska.abceblog.com/otwarta-rzeczpospolita/
Wartościowy wpis, czuję jedmak, że w programach szkolnych
28 Września, 2014 - 21:36
sie nie znajdzie, w przeciwieństwie do zmuszania dzieciaków do oglądania poklosia.
problem tłumaczeń
1 Sierpnia, 2022 - 17:34
Dobry artykuł.
Jako tłumacz turecko polski uważam, że wyjaśnianie historii międzynarodowej jest wysoce zależne od kontekstu i jakości tłumaczeń.
Złe tłumaczenie może prowadzić do poważnych konsekwencji.
Ja polecam usługi tego biura:
[reklamowanie usług na portalu jest zabronione: admin]
anna