Czego bronić należy, a czego koniecznie trzeba.
Istnieją wartości wymierne i stanowiące ważny dorobek Narodu i tych bronić należy, ale są też wartości bez których Naród traci grunt pod nogami i o te trzeba walczyć za wszelką cenę.
Obrona niezależnego systemu sprawiedliwości przeciwko wyczynom Bodnara to najistotniejsza z punktu widzenia funkcjonowania Kraju konieczność. Sięga ona daleko. Sędzia Piotr Łukasz Andrzejewski, wiceprzewodniczący Trybunału Stanu, członek założyciel Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, w 1980 roku autor wniosku o rejestrację NSZZ Solidarność, obrońca w procesach politycznych, stwierdza, iż „gdyby Trybunał mieli zaatakować „silni ludzie” (przestępcy), na podstawie uchwał nieumocowanych ustawowo, należy użyć odpowiedzi adekwatnej do zastosowanej przemocy. Gdyby mieli użyć siły, należy przeciwstawić się siłą. Gdyby mieli użyć broni, w obronie należy użyć broni”. Sędzia Andrzejewski sugeruje też, iż "Prezydent w obliczu istniejącego zagrożenia powinien powołać straż ochrony Prezydenta, jego Kancelarii, jak i Trybunału Konstytucyjnego. Zwraca uwagę na ataki na Pałac Prezydencki i pozycję Prezydenta jako naczelnego zwierzchnika Sił Zbrojnych, co może uprawniać go do działań obronnych w wyjątkowych sytuacjach”.
Ocena poziomu merytorycznego obecnego rządu nie nastręcza zbytnich trudności. Tusk musiał się wypłacić tak licznym koalicjantom, że nawet Hołownia na czele sejmu nie jest wielką sensacją. O wielu ministrach nawet nie wspominając. Ale wiele do powiedzenia ma też vox populi. Otóż, Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS) w ramach najnowszego badania, zapytało Polaków o emocje związane z bieżącą sytuacją w naszym kraju. Ankietowani mieli do wyboru 15 uczuć z listy. Wnioski, jakie płyną z tegoż badania, nie są dla rządzących dobrą wiadomością. Ale czy skłonią do autorefleksji...? A więc jakie to emocje targają dziś Polakami? Ponoć złość i strach. A konkretnie "zdenerwowanie, irytacja i zniecierpliwienie" (42 proc.); "strach, niepokój, obawy i lęk" (40 proc.);"wstyd i zażenowanie" (36 proc.) Aż 31 proc. ankietowanych wskazało "bezradność i bezsilność", natomiast "złość, wściekłość, gniew" – 26 proc.
Duża część respondentów, bo aż 22 proc. wybrała również "przygnębienie, smutek, żal" oraz "znużenie" (21 proc.). I co niepokojące – dopiero na ósmym miejscu zestawienia uplasowało się odczucie, które można określić mianem "neutralnego". Precyzując – jest to "zdziwienie", które wybrało 25 proc. respondentów. Radość i szczęście odczuwa zaledwie 18 proc. respondentów, zaś ulgę i odprężenie – 16 proc. Wreszcie odrazę – 15 proc. i upokorzenie – 9 proc
Wydaje się być czymś normalnym aż tak wielki rozsiew reakcji społecznej na obecną rzeczywistość. Powodem jest brak podstawowej wiedzy na temat istoty chaotycznie sprawowanych rządów bez oglądania się na praworządność. Jednak gdyby uważniej śledzić wypowiedzi tzw. polityków, to zauważmy co powiedział polityk Lewicy, minister nauki Dariusz Wieczorek pytany o to, co przecież obiecano Polakom przed wyborami? Chodzi o te "100 konkretów na 100 dni", flagowe hasło Tuska w kampanii wyborczej. Wieczorek tak to skomentował: "Ja to traktuję jako taką przenośnię". Obietnice składane społeczeństwu przed wyborami, a po nich traktowane jako przenośnie, to przecież nic dziwnego, gdy chodzi o propagandę Tuska. Miałby on do spełnienia sporo niespełnionych obietnic z poprzedniej kampanii wyborczej, ale całe powodzenie Tuska zależało zawsze tylko od tego ilu łatwowiernych znalazł on dla swoich kłamliwych obietnic.
Zatrzymując się tylko na obronie koniecznej, wymienić trzeba iście bolszewickie poczynania ministra kultury, który wziął na ambit pokazanie wcale nie nowej przecież koncepcji kultury, czyli takiej jaką tworzyły system partyjny i samodzierżawie odziedziczone po „przyjaźni” polsko-radzieckiej i nadal kultywowane. Bodnar i Sienkiewicz to zatem groźni przeciwnicy Polski, i to tej, do jakiej po trochu już przywykliśmy, a którą oni wymazują per fas et nefas.
Polska wprawdzie doznawała wiele innych dotkliwych strat, ale nie tak istotnych, jak wymienione. Jest jeszcze jedno, najgroźniejsze niebezpieczeństwo, któremu jeśli nie stawimy czoła, to zagrożone jest nie to co Naród posiada, ale sam Naród. To niebezpieczeństwo zawisło dziś nad pokoleniem, które jest przyszłością Narodu, nad dzieckiem, nad młodzieżą. Kierownictwo resortu oświaty oddane w ręce trzech kobiet, których przekonania i ideologia nikomu nie są tajne, podobnie jak kompetencje ich w tej dziedzinie, to jest coś najgorszego co mogło spotkać oświatę, czyli konkretnie dzieci i młodzież. Manipulacje na tym polu znane są nie do dziś. Od lat czterdziestych XX wieku, kiedy szkołę podporządkowano wzorcom sowieckim, zaczęła się powolna, ale stała jej degradacja, tak podstawowej jak i średniej. Kolejne „reformy” proces ten przyspieszały. Skutek jest taki, że obecnemu magistrowi często daleko do maturzysty lat pięćdziesiątych. Ten problem partackich programów nauczania i jeszcze gorszej metody ich przyswajania uczniom, zasługuje na głębszą analizę, która być może przekonałaby niektóre osoby odpowiedzialne za dydaktykę, choć z pewnością nie te z obecnej ekipy. Jak niebezpieczny jest dziś kolejny eksperyment szkolny, niech świadczy dokument rozsyłany rzekomo do konsultacji przez MEN, gdzie „z podstaw programowych dla dzieci i młodzieży mają zniknąć m.in. Witold Pilecki, Rodzina Ulmów, ludobójstwo na Wołyniu, powstanie wielkopolskie czy Eugeniusz Kwiatkowski”. Nie trudno się domyślić w czyją stronę jest to ukłon. Podobnie jak wymazywanie z programów szkolnych najnowszej historii, to zacieranie fundamentów Polski atakowanych dziś przez reżim lewacko-autorytarny. W sumie chodzi o to, by Polak przyszłości by dostatecznie głupi, by kupował każdą głupotę wtłaczaną mu do mózgu i na tyle indyferentny moralnie, by nie czuć swego upośledzenia. Deprawacja seksualna jest tu środkiem niezawodnym.
Obecnie palącą kwestią jest zagrażająca szkole deprawacja. Wystarczy przyjrzeć się seksualizacji dzieci od lat najmłodszych. Program w tej dziedzinie jest spójny z ideologią LGBT. W sumie docelowo chodzi o depopulację. o co wołają światowe środowiska neomaltuzjańskie, którym już nie wystarczy mord na nienarodzonych, ale chodzi o wyrobienie w dzieciach nawyku seksu zboczonego, oderwanego od prokreacji i niewrażliwego na żadne normy moralne. System ten konsekwentnie realizowany w programach szkolnych – nie tylko w Polsce – musi doprowadzić do skarłowacenia moralnego i osobowościowego nadchodzących pokoleń. To jedyna strata, której nie da się niczym zrekompensować. Jeśli społeczeństwo ten problem prześpi, to obudzi się z ręką w nocniku, bynajmniej nie pustym.
Przed tym koniecznie trzeba się obronić, ale by tak się stało, trzeba rozumieć tę groźbę, ją dostrzec i właściwie ocenić.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 535 odsłon
Komentarze
Zygmunt Zieliński
23 Lutego, 2024 - 12:21
To co się dzisiaj dzieje, to nic innego jak kontynuacja tego co było po dacie 13 grudnia 1981 r. I unicestwiania największego w historii zagrożenia dla komunizmu, ruchu Solidarność. Gdyby tak dzisiaj z 200 tys górników, hutników, stoczniowców , robotników tysięcy zakładów pracy wyszło na ulice i podeszło pod Sejm czy budynek TVP czy siedziby PO, to by wiali podziemnymi korytarzami.A gdyby Polska "stanęła".... 10 mln zorganizowane, z lokalnymi liderami to była wielka , Polska siła. Dziś zostało z tego niedużo, 600 tysięcy, czyli jedna piętnasta, zresztą w większości kobiet, w dużej części np. struktury w państwowej administracji.
A zrobili to tak : Po grudniu 1981 delegalizacja groźnego, oddolnie tworzonego związku. Wypchnięcie poprzez nękanie i pozbawienie pracy najaktywniejszych, dużej części przywództwa z Polski, na emigrację. W połowie lat 80-tych Bolek z Kiszczakiem tworzą odgórnie nowe struktury, z "nowymi" liderami. Geremki, Michniki, Kuronie itd. Ponowne zalegalizowanie prawdziwego, starego związku dopiero ciut przed "przemianami" w 1989 r. Ale natychmiast rozpoczęcie unicestwiania. Ruscy i niemieccy myśleli perspektywicznie. Bo póki istnieją struktury tego związku, nie mają spokoju. Po 89 r likwidacja 5000 tysięcy !!! przemysłowych zakładów pracy, a wraz z nimi unicestwienie silnych lokalnych struktur. O tym się nie pamięta. I wtedy początek wdrażania rozkładu Polski i polskości. Teraz realizują dokończenie dzieła. A my, jako solidarność, mamy już niewielką siłę sprawczą. 650 tysięcy, w większości kobiet, przy kiedyś 10 milionach, to swego rodzaju "resztówka". Symboliczna, ale niewiele mogąca. To nie było "zwycięstwo Solidarności ", jak wmówiono Polakom. Przeciwnik nas, Polaków ograł i teraz , już prawie bezbronnych, przykrawa na swoje potrzeby. dzieli, szatkuje, ubezwłasnowalnia na wszystkie sposoby, także mentalnie.
Bogdan Lipowicz Skaut
Ależ co tam, Ursula uwolni
23 Lutego, 2024 - 21:45
Ależ co tam, Ursula uwolni miliardy z KPO i wszystkim będzie dobrze. Nauczyciele wreszcie dostana swoją podwyżkę, budżetówka też swoje, a reszta niech się martwi sama. Byle do wyborów, a potem... potem, to zobaczymy. Ciekawy jestem, jak na tę jawną deprawację zareagują nauczyciele i rodzice, bo dzieci i ryby głosu nie mają.
Ryszard Surmacz
Ryszard Surmacz
24 Lutego, 2024 - 04:27
Obawiam się, że nauczyciele mieli obiecaną "dubeltową" podwyżkę od Tuska ( czyli nie 15% a 30%), aby :
1. Agitować klasy maturalne za głosowaniem na PO, co wielu czyniło, są świadectwa.
2. Wdrażać w mentalność młodego pokolenia proniemiecką politykę PO i ferajny, pod płaszczykiem dobrodziejstwa UE. ( rodzice nie zrobią nic, nikt nie chce "szkodzić swojemu dziecku", np średnia ze świadectw i matur jest b. ważna przy przyjęciu na niektóre studia ). Największe miasta - to prezydenci PO i pokrewne, samorządy mianują dyrektorów szkół i mają swoje oczekiwania. Dyrektorzy zatrudniają nauczycieli, będą pilnować by któryś "nie bruździł". A nauczyciele decydują o ocenach. I żadnych wtrętów poza "ustalonym materiałem" . Obawa, że dzieci lewaków i liberałów doniosą. Ratunkiem może jakieś formy nauczania pozaszkolnego, dla dzieci rodziców, dla których to jest istotne, lub "nauczanie domowe" w małych grupkach. To ostatnie chyba najbardziej możliwe. Jest tu szansa dla Kościoła, edukacji pozaszkolnej pewnych treści w salkach kościelnych, na wsiach i miasteczkach może coś się uda, ale czy Kościół z tego skorzysta?
Bogdan Lipowicz Skaut
ursula vodem leyem - ja, ja .
24 Lutego, 2024 - 14:52
ursula vodem leyem - ja, ja .. gute sweinehhunde, po angielsku pigdog
stary ryży wyleniały po_niemiecki kundel wróg Polski i Polaków nr 1 dostanie okruszki ze stołu panów. Będzie co kraść "żeby żyło się lepiej" - kolesiom czyli jego V kolumnie co tak wiernie służą swoim bolszewicko-faszystowskim panom, ze się im należy jak przysłowiowa psu buda. Za nauczanie szparagoznazstwa i sexu od porno-bolszewickiej 'ministry' też dostaną. Nie tylko ryby i dzieci ale rodzice obecnie głosu nie maja. Komu tam są potrzebne jakieś patriotyczne nauczania o Żołnierzach Niezłomnych i o patriotycznej polskiej inteligencji śmietance narodu, wymordowanych przez niemca ruska i komunistyczna bezpiekę w katowniach mbp. Prawie cala polska inteligencja śmietanka narodu najlepsi synowie i córki polskiego narodu zostali wymordowani i zastąpieni bolszewicka hołota nawieziona do Polski na czołgach okupanta krasnoj armii, Dziś ich dzieci wnuki i prawnuki ponadawali sobie tytułów dokturuf i profesuruf i teraz "une som ylytom i decydentami polskiej guberni. Będą "wychowywać" następne pokolenie po_lactwa wersje 2.0 tego z Jagodna. Naród bez głowy - smutna prawda, bo kto lezie w to samo gówno drugi raz? Raz można się pomylić, ale żeby poleźć powtórnie to już trzeba być debilem. Telewizornie tvnazi zwana tez tfuSSk vision network i teraz reżimowa tvp - pralnie mózgów po_lactwa pracują pełną parą - sama "pravda" całą dobę, 24/7.
Nie przesadzam, mam to durne po_lactwo i w rodzinie i wśród "znajomych"
Panie Zbyszku, nie lubię tego
24 Lutego, 2024 - 17:05
Panie Zbyszku, nie lubię tego stylu expressis verbis, ale to co Pan pisze to szczera prawda, b o jak się śpiewałom onegdaj: "rozwaliła się nam się świania na polskjiej krainie". Ponure czasy. Nawet głupie "ministry" nie potrafią nas rozśmieszyć.
Panie Zbyszku, nie lubię tego
24 Lutego, 2024 - 19:13
Ja tez, ale te chamy innego języka nie rozumieją. Pozdrawiam.