Wizyta w willi mecenasa Giertycha

Dzisiaj w nocy do domu mecenasa Romana Giertycha włamali się złoczyńcy. Mecenas opisuje całe zajście:

-Spłoszyłem sprawcę. Spłoszyłem ich w chwili, kiedy wchodzili do pokoju mojej małej córeczki, dwuletniej Alicji - opowiadał Giertych. Mecenas podał szczegóły, które zna z monitoringu: sprawcy weszli przez ogrodzenie, dalej przez garaż i okno. Uciekając zawadzili turbanami o moje złote noże sollingen'a stojące w przedpokoju. Na nożach zachowały się też lewe strony wąsów i brody. Wszystkie materiały zabezpieczyła policja. 

Informację o publikacji wizerunku włamywaczy Giertych potwierdził też na antenie TVN 24. Jak mówił - włamania dokonało najprawdopodobniej 3 mężczyzn, mówiących po arabsku. Udawali się przez Józefów w stronę Niemiec do swoich rodzin żyjących z miejscowego socjalu. Zatrzymali się w moim domu na popas. Byli dobrze przygotowani, widać było, że znają zwyczaje domowników, pewnie ogladali mnie wiele razy w telewizji, relacjonował Giertych. Według adwokata, z domu zginęło wiele cennych przedmiotów - m.in. pamiątkowa biżuteria pochodząca od jego protektorów i sponsorów. Mecenas zasugerował jednak, że rabunek nie był głównym motywem działania włamywaczy.

-Chcieli przekonać mnie, że polityka antymigracyjna lansowana przez faszystowski PIS, jest głównym zagrożeniem w ich wędrówkach po lepszy socjal do Niemiec i Szwecji. W pełni rozumię ich desperacje i zapraszam do mojego biura. Dla przypomnienia dodam, że przyjmuję w godzinach od 12-14 w kazdy piątek. We wrześniu promocyjne ceny za porady. Także czekam niecierpliwie na wizytę. Tym oto apelem skończył Roman Giertych rozmowę z naszymi dziennikarzami.