Dramat liryczny CHWASTY POLSKIE CZYLI WIGILIA NARODOWA część druga

Obrazek użytkownika Bogdan Lichy
Humor i satyra

 

 
 
BOGDAN LICHY
 
CHWASTY POLSKIE    CZYLI     WIGILIA   NARODOWA  

                  *

   AKT II
 
         Dziennikarz             
 
Chmura przeciąga się w pościeli,
zaraz dzień nowy się zaczyna,
kipi puszyste mleko bieli,
wśród śpiących domów miasta Nenagh. (czyt. Nina)
 
Między jeziorem, a kopalnią,
gdzie dawniej ołów w skale kuto,
dachy ulicy ptaki karmią
i cienie  kroki mierzą butom.
         
Kamienny kościół neogotyk,
naprzeciw szkoły sióstr zakonnych,
który z metalu grodzą płoty
zaś brama, jakby z wież obronnych.
 
Tuż zaraz obok kolumnada,
tympanon wsparty na cokole,
gdzie werdykt sądu w dzieǹ zapada
nocą historii uczy w szkole.
 
              Literat
 
Klasa szczególna, chude twarze,
nędzne koszule, nogi bose
i tylko wzroku kałamarze
w decyzji sądu kręcą nosem
 
Na lekcje, która jest rozprawą,
noc w noc przychodzą tu z daleka
z całej Irlandii gęstą ławą,
nowej sentencji każdy czeka.
 
                Poeta
 
Przez sto pięćdziesiąt lat patrzyły,
czasem, gdy patrzy bez zdziwienia,
jak im kartofle w polu gniły,
a ludzie marli bez jedzenia.
 
Umrzeć, normalną rzeczy drogą.
Choć życie też się na coś przyda,
lecz duchy odejść stąd nie mogą
nim sprawiedliwość wyrok wyda.
 
Temida jednak  powiedziała,
że sądy wieków nie są dla niej,
by grupa osób się udała
gdzie wiersze, papier i pisanie
 
              Malarz
 
Problem w tym tylko, że w pamięci
żale w zanadrzu ducha skryte,
przez co demony różne nęci
pomiędzy młotem a kopytem.
 
             Poeta
 
Duchy wybrały delegacje,
co z samych dzieci się składała
aby znalazły czystą racje,
która by w końcu efekt dała,
 
Te zaś od razu poleciały
do Limeryku skąd limeryk
i z panem Learem rozmawiały
jak ująć sąd w pojęciu „szczery”.
 
           Literat
           
I braci znaleźć się udało.
zabitych w kruchcie przez żołnierzy,
w opactwie, które kiedyś stało,
gdzie małe miasto Nenagh leży.
 
Bracia ci długo się modlili,
do Pani Naszej, by przybyła
i z wiadomością powrócili,
która w wyrocznie się zmieniła.
 
że duchy co noc będą siadać
w ławkach przed sądem, tam gdzie szkoła.
Różne języki mają badać.
czym jest mianownik, a czym wołacz
 
A sprawiedliwość zamiast sądu.
zwolni im wtedy los z  obręczy,
gdy chwasty łąk z dalekich lądów
staną się wzorem kwiatów tęczy
 
            Malarz
 
Co przepowiednia znaczyć ma ta
niezrozumiała i nie jasna,
skoro pęk kwiatów rośnie  w kwiatach
chwastów natura chwastom własna?
 
Ale już trudno niech tak będzie
i duchy lekcje odrabiają.
Mundurki szkolne morwa przędzie
z języków, kiedy pismo mają.
 
                Poeta
 
Nauczyciele bardzo znani
palcem wskazani z samej góry
mądrzy. uczeni, szanowani
mistrzowie piór literatury.
 
Po długich latach, gdy ksiąg wiele
przejrzano, która o czym mówi
raz wyjątkowo bo w niedziele
z wykładem przyszedł stary Tuwim.
 
Musiał nastąpić jakiś bł-ęd
jak pisał duszek gdy się jąkał,
gdyż w owym czasie był weekend
lecz nie dlatego, który sprzątał.
 
               Malarz
 
Jednej osobie jak do brata
Tuwim o wierszach opowiadał,
o polskich, i nie polskich kwiatach
znał temat i starannie zbadał.
 
Ducha nadziei przed obrazem
znów pojawiła się połowa,
że coś wyjaśni się tym razem
bo kwiaty zła już odchorował.
 
Tuwim jakby dzień chwały nastał
tak przepowiednią był wzruszony
bowiem już zaczął wiersz o chwastach
pisać, w zamiarze nie skończony
 
Bardzo się martwił w tym zapale
gdzie  jedno z drugim i jak łączy
że  przecież musi ktoś się znaleźć         
kto wiersz odszuka i go skończy
 
                    *
              Malarz
 
Już noc, parapet, kufle trzy
Firanki, kwietna lśni zasłona.
W  płótna obrazów miasto patrzy
jak w tremo dama lub matrona.
 
Na ścianach dwa pajace wiszą,
a trzeci siedzi pod kominkiem.
Lalki ubrane  stroju ciszą
i zakurzonym odpoczynkiem.
 
Kuchnia w półmroku stół, lodówka.
Szafki, gdzie prawie nic już nie ma.
W zeszycie zapisane słówka.
Malarski toczy się dylemat.
               
                 Poeta
 
Nie zapalałem. Niby po co?
Przejście znam niczym na spowiedzi,
gdy nagle patrzę. ciemną nocą
w kuchni, za stołem duszek siedzi,
 
Sheimus, gdyż Szejmus miał na imię
przyszedł, bo motyw miał i basta.
Prosić bym pomógł mu jedynie
odszukać wiersz o polskich chwastach.
 
Najlepiej żebym kogoś znalazł
 by mógł dokończył go od razu,
tym bardziej, że dwie rzeczy naraz                  
szybciej się pisze do obrazu.
 
Szkoda mi było tych biedaków
gdy jeden z drugim pokutuje.
Wysypmy chleb dla głodnych ptaków.
Trudno, najwyżej…. niech spróbuje.
 
Tym bardziej jutro wrzesień. Pierwszy.
Książki na półkach, tekstu wątek.
Dobry jest do pisania wierszy
i dobrze wróży na początek.
 
              *  
        Pani woźna
 
Kasztany kwitną, zaraz szkoła.
W parku łupiny rozgniecione.
Jedno przez drugie-kasztan- woła,
a reszta biegnie w jego stronę.
 
Śmiechy, gwar, krzyki bieganina.
Migają kurtki, swetry buty.
Na ławce chłopak i dziewczyna
wśród liści ptaki nut i druty.
 
W gazetach   znowu ważna sprawa.
Gdzieś ktoś się zabił , czy przyjechał?
I o pieniądze wielka wrzawa
lub z przestawionych słów uciecha.
 
          Pani Sekretarka
 
W ławkach usiądzie klasa pierwsza,
a pani błędów nie wybacza.
Zdanie w kolejnych stoi wierszach
i każde słowo coś oznacza.
 
Raz powiedziane niczym kamieǹ
wrzucony wierszom do ogrodu.
Nie ważne, może być przez ramie
albo na boki lub do przodu.
 
Hop, byle dalej i niech leci
i tak daleko jak to da się.
Najlepiej w górę, śmiech i dzieci
kamień, zadanie. Cisza w klasie!
 
           Dziennikarz
 
Każde  kamienie ktoś porywa
ubiera w listy pięknej mowy
i po imieniu rzecz nazywa
leśnym wystrzałem z tyłu głowy.
 
Są potem kwiaty łzy i wiersze
pamięć, co nigdy nie zaginie
wieńce składają klasy pierwsze
i chłopak szepcze coś dziewczynie
 
Ona się śmieje i nie słucha,
rękę wstrzymując uniesioną,
kiedy on w zdaniu niżej brzucha
słowem powraca w wymarzoną
 
             Kominiarz
 
Zobacz bociany przyleciały,
gdzie rzeka liter kreśli znaki,
a pierwsze klasy się wybrały
podziwiać krowy i cielaki.
 
 
            Sprzedawczyni
 
Jeszcze rysunek, dom i chmurka,
bo mama także chce zobaczyć,
jak dobrze uczy się jej córka,
co może dobrze słowo znaczyć
 
             Kleryk
 
A tata nie ulega kwestii,
jest zły, gdyż nie chciał kupić kotka
i stoi więc po stronie Bestii
straszna go kara za to spotka.
 
Z kolei ciocia na ten przykład
dobra, gdyż ładnie się ubiera.
Studiuje, lecz zarwała wykład,
aby pójść z mamą do fryzjera.
           
                Dozorca
 
Wcieleniem złego i potwora
sąsiadka zaraz obok z klatki,
ta zamiast leżeć, gdy jest chora
z rakiem na twarzy dźwiga siatki.
 
               Kleryk
 
Dobro i zło jest oczywiste.
W kościółku znają rzecz najlepiej.
Wszystkie intencje tam są czyste
i prawdę bierze się jak w sklepie.
 
A z taką prawdą, którą ma się,
w szkole i w domu wam  wygodnie
i można paradować w klasie
gdy się założy nowe spodnie.
 
 
             Młoda dziewczyna  (przebrana za pierwszoklasistkę)
 
Dlatego każdy widzi już, o!
że moja mama jest bogata
i czuwa nad nią anioł stróż, no!
a nie tam jakiś głupi tata
 
Najwięcej prawdy w mediach drzemie
tu trzeba przyznać racje mamie,
a gdy coś widać z objaśnieniem
zaraz wiadomo, że nie kłamię.
 
Lubię jak z książek szkolne danie
na liście pani wymienione
można oglądać na ekranie
i szybko lekcje mieć zrobione.
 
                *
 
             Malarz
 
Na dworze plucha psia pogoda
dachom  po rynnach cieknie katar.
Do spania zbiera się przyroda
wiatr wiatrem wiatrom  plecy natarł
 
Na szary pomnik gołąb siadał.
Powoli białe piórko spada….
 
              Pijak
 
Skąd wytrzasnęli tego dziada,
Zobaczmy kto? Mi-ckie-wicz  Adam!?
 
Już nic nie mają do roboty
i taki pomnik, niezła draka.
za to że zrobił jakieś gnioty
badziewne filmy o Krzyżakach.
 
Wszystko to takie byle jakie,
i tylko jeden aktor zdrowy
co w jednej części był Kozakiem,
a w drugiej bronił Częstochowy.
 
           Malarz
 
Blask jezdni mokrej, srebrna łuska
odbita linią opon w chabrze
gdy się asfaltem toni pluska
jak wyrzucona ryba na brzeg,
 
           Poeta
 
Zacina mżysty kapuśniaczek.
„Wysokie drzewa” w strugach mokną.
Już dziś nikogo nie zobaczę
O! Właśnie Staff zamyka okno.
 
Rzecz wcale nie jest taka łatwa.
I gdzie ja teraz się podzieje?
       
               Literat
 
Na pasach tnąc czerwone światła
po ziele idą dwaj Macieje.
 
              Poeta
 
Lecz chyba dam już za wygraną
im też ten deszcz zawrócił głowy.
 
              Literat
 
Ci, zamiast udać się na siano
przez chruśniak poszli malinowy
 
 
               Malarz
 
Bok żółty chmury postrzępiony
w zielonym płaszczu i z kapturem
gdy jedną nogą przez neony
opiera się przez drugą chmurę
 
         Pani Nauczycielka
 
Pod filarami, gdzie księgarnia,
w zamkniętym sklepie jubilera
„Profesor Tutka” się ogarnia
a „Żona Wacia” się przebiera.
 
W podwórku kwiaty i firanki
i wózek co się może przyda,
pachnie cynamon obwarzanki,
rzucono kamień w okno Żyda
 
A niedaleko obok chaty
dzieciaki czyszczą szkapę chudą.
Lejzorek Rojsztfanc piegowaty
biega czupryną świecąc rudą
 
 
              Malarz
 
Przestało padać. Słońca guzik,
tapety błękit wyjął z teczki
i fioletowym mgłom dał buzi
różem ciapkanym w baraneczki.
 
Pewnie prozaik by tak ujął;
„Podobnie robią to dziewczynki
gdy od niedawna się malują
i zostawiają ślad od szminki”.
 
Nagle się robi smutno, cisza.
Jezioro zachód, zorze w blasku,
groźnej tęsknoty ciemny liszaj
mroczna sylwetka na obrazku.
 
Powiało trwogą krwawych niedziel.
Po bruku sypią się klawisze.
Generał Bem w orszaku jedzie.
Struny zerwały się na cisze
 
.
                Poeta
 
Lecz co to? Huki? Taniec? Granie?
Jasiek Chochołem w drzwiach się ściska?
 
          Chochoł
 
Jeszcze takiego miłe panie
Nie miał nikt na wsi weseliska
 
 
                  *
 
              Chłop
 
Gdzie tu z tym stołem? Co wesele?!
Czyje tym razem? Jacy goście
i światła palą się w kościele?
O!..  śnieg już pada… za próg proście.
 
Szerzej otwórzcie! …Nie po ścianie!
Ale olbrzymie! Dzielne zuchy!
Tam ją postawcie! A przybranie?
 
                Harcerz I i II
 
Są bombki, lampki i łańcuchy
 
                  Harcerka i Harcerz III
 
Z drogi!..
 
                  Chłop
 
A gdzie z tym? Słoma ? Siano?
 
                 Harcerka
 
Aa! staropolskim obyczajem,
w wigilie, w rogu stóg stawiano
co się go potem krową daje.
 
                Harcerz I
 
A kto do lasu ze mną jedzie?
 
                Chłop
 
….jeszcze odpukać coś się stanie!
 
                Harcerka
 
Tradycja mówi, że na przedzie,
nim się opłatkiem nie przełamie,
 
trzeba wysypać ptakom ziarna.
Zwierzętom leśnym pasze rzucić,
gdzie ostęp dziki skrywa czarna
noc i rzucając się odwrócić.
 
Gdyż  tego dnia i wilki nawet
zającom mówią nasza wina,
a lisy z kaczką skubią trawę,
gdzie tego pamięć nie wspomina.
 
             Harcerz II
 
Obrusy!?
             
             Gospodyni
 
…Białe? Mam tu w szafie
O rety!!! Wierszem zapisane
Jak to się stało? Nie potrafię….
Świeżo uprane, prasowane!
 
               Harcerka
Talerze, garnki ,talerzyki
widelce łyżki oraz szklanki.
 
                Gospodyni
Jakieś się znajdą….
 
                Chłop
                       ……lecz muzyki
brak.. ale ktoś jedzie. Kulig?! Sanki?!
 
 
               Harcerka
 
Patrzcie! Kapela to krakowska!
 
               Harcerz I
 
Jankiel i Janko muzykanci.
 
               Harcerz II
 
Irlandzka, śląska i żydowska
Jest ksiądz dobrodziej. Ministranci.
 
(wraz z nimi wchodzą postacie z literatury polskiej)
 
                Chłop
 
Witamy nisko w progi nasze
Dzisiaj wigilia, proszę siadać.
Mamy rodzynki, mak i kasze,
karpie przyniosą od sąsiada.
 
              Wojski
 
Nie trzeba Wojski sam podaje
Barbara z Jagną, panie miły
dworskim i chłopskim obyczajem
sutą kolacje nam sprawiły.
         
                Jagna
 
Dziś nasze święto, ów dzień, który
wszędzie to samo ma znaczenie.
 
                Poeta
 
Niech żyje świat literatury,
dom, róża, woda, las kamienie
 
                Literat
 
Tu Wojski patrzył na Barykę,
który z Boryną dyskutował
gdyż wpadli w dziwną politykę
obaj nie mogąc dojść do słowa.
 
Na to podchodzi subiekt Rzecki.
 
               Rzecki
 
…na chwile tylko!, Zaraz znikam.
No proszę Państwa, co za kiecki
i te przebranie polityka?
 
Szopka jest nasza zawsze była
Szopka to świętość. tajemnica
To rzecz, gdy jeszcze się nie śniła
dla nich jest cyrk oraz mównica.
 
             Poeta
 
O !ja nie mogę niemożliwe
Co? Jak? Dlaczego? Osłupienie?!
Postacie z książek chodzą żywe
to raczej ..chyba urojenie.
 
            Rachela
 
Szopka jest domem Naszej Pani
 
           Literat
 
mówi Rachela , która obok
stała,
 
           Rachela
 
…….bo szopka była za nim
na niebo pierwszy wpłynął obłok
 
 
           Sędzia (do Poety)
 
Tu właśnie trafił pan do szopki.
Takiej prawdziwej nie satyry
gdzie się nie zmienia żadnej kropki
wierszy, linijek, strof czy liry.
 
              Bogumił
 
Niech pan zrozumie dobrze teraz
Szopka jest miejscem, w którym nicie
kończą się w chwili, gdy umierasz
gdzie można widzieć całe życie
 
Szopka jest była oraz będzie
nie tylko szopką dla rodzaju,
całe istnienie zawsze, wszędzie
ma wspólną szopkę drzwi do raju.
 
              Barbara
 
Błysk, wejście, wyjście, kolędnicy
Tam nikt nie siedzi, ani leży
a tylko w wielkiej tajemnicy,
coś gdzieś odważa, kroi, mierzy.
 
Nie da się wiedzieć nazbyt dużo.
Nie wiele zresztą ujmie mowa.
Szopka jest miejscem przed podróżą
niespełnionego w wieczność słowa.
 
               Poeta
 
Mam! chwasty , co nie mają…
Jak? Nie rozumiem tego zdania,
że niby chwasty umierają
w wieczność swojego umierania.
 
 
              Literat
 
Nagle pojawił się ksiądz Robak.
 
              Ksiądz Robak
 
Poważnie nad tym się zastanów.
Jako duchowny i osoba
pozwolisz, że wyłuszczę panu….
 
                   *
 
              Literat
 
Lecz za nim zdążył wnet w podskokach,
rej wodzi Margot roześmiana.
 
                Margot
 
Mazura! Dalej! Kazaczoka!
Dzisiaj na balu u szatana.
 
               Literat
 
Wot pajechali jednym słowem
i szopka w tym momencie znikła
tylko Behemot z Korowiowem
na dachu słomę w szkaplerz wikła
 
Śnieg znowu zaczął gęsty padać
domy pod okna, aż zawiało
kiedy Mistrz w łóżku odpowiada
za ludzi, którym zawsze mało.
 
               Woland
 
A tu jesteście!
 
               Literat
 
                          –rzecze Woland.
 
                Woland
 
Wiedziałem, że to wasze sprawki
Żaden was przecież nie z przedszkola,
ale lubicie swe zabawki.
 
To wasz, znalazłem elementarz?
Jak zawsze poszło bardzo łatwo.
 
                Korowiow
 
Normalne, Nikt nas nie pamięta.
 
                 Behemot
 
Gdyż my gasimy tylko światło.
 
                 Woland
 
Spójrzcie! Tu Ala ma kota. 
Tu las i Ola i dom lali.
Ładna i mądra to robota
dla tych, co kiedyś go czytali
 
To Ala, kartka lekcja na niej,
która powoli się obraca.
Papier, atrament, ławka, pani
dzień, noc czytanie śmierć i praca
 
Czy ktoś  z was widzi wyższe racje,
żeby ten świat w pamięci trzymać?
Na boku jakieś adnotacje
by nigdy go nie zapominać?
 
            Azzasello
 
Są różne słowa, małe duże,
takie co mieszczą się do słówka.
Historia, państwo, głowa w murze
lub szkoła lekcja czy kartkówka.
 
To tylko słowa nic poza tym.
Drobne pieniądze i wydatki
Przyzwyczajenia, stare graty
W oknach doniczki, a w nich kwiatki.
 
Las oraz drzewo, które rośnie.
Niczyja wielkość w tym czy wina
Deszcz je podlewa, potem  sośnie
robak się wżera, więc ją ścinam.
 
Czy wy myślicie, że w języku
miłością, wolą lub ze strachu
prawda utrwala w pamiętniku
dzieje narodów, gdzieś na dachu
 
Połóżcie sobie to w rozumie
Przypnijcie zaraz przy orderach,
że trwać to może ten co umie
chce umrzeć oraz sam umiera.
 
                Woland
 
Czy ktoś z was słyszał łotry moje
o kimś, kto bez tęsknoty wiecznej
albo nie szeptał imię swoje
przy murze prawdy ostatecznej
 
 
                 Behemot
 
Żyć to nie sztuka, zawsze chce się,
ale umierać znacznie gorzej
W domu, na polu, w górach, w lesie.
Wszyscy się modlą pomóż Boże.
 
A gdy się nagle robi nie tak.
Jakbyście ciężar wielki nieśli,
zawsze się znajdzie pstry poeta,
który wymiary boskie kreśli.
 
Teraz to sprawa całkiem inna.
Teraz to macie spokój duszy.
 
               Korowiow
 
Życie igraszka wręcz dziecinna
i nikt już z domu was nie ruszy
 
Chorągwie, pieśni i obrazy,
idą w procesji tak dostojnie.
Policzki rozpalonych twarzy
i dla ojczyzny śmierć na wojnie.
 
                  Woland
 
Trudno jest być tym, miły panie,
wierszem gdzie prawdy nikt nie głosi,
który swym własnym umieraniem
Klecisz zostawiasz i podnosisz
 
Ale nie moja rzecz w tym siedzi.
A kysz duszydła! Precz zebrani!.
Gdy ktoś chce więcej się dowiedzieć
bierze kierunek „Nasza Pani” !!!
                     
                      *
 
                Papkin
 
Hola! Czy ktoś tu jeszcze żyje!
A może czarci wszystkich wzięli?
Najlepiej czegoś się napije
gdyż Papkin zawsze się weseli.
 
              Zagłoba
 
Masz racje spocznij waćpan. Miodu?
Czasy są dzisiaj niespokojne,
 
              Papkin
Z pewnością poszli do ogrodu?
Długo już pan prowadzisz wojnę?
 
              Zagłoba
       
A będzie tego nawet sporo
Szwedzi, Kozacy. Pan się nie bój
tak łatwo diabli też nie biorą.
Zagłoba pludry zdaje niebu.
 
Zawsze się z biedy wykaraskam.
Od czego fortel, przyjaciele.
O jeszcze szablę mam od Paska!
Na pewno wszyscy są w kościele.
 
               Papkin
 
Ci…. słychać granie, już wracają?!
 
               Zagłoba
 
Nalewaj waści, bo wypiją.
Musze się ważnym dictum zająć,
A nie mówiłem! Zdrowi! Żyją!
       
                    *
                 Kordian
 
Musicie państwo siadać sami.
W miejsce środku ma być puste.
Opłatek dzielmy z sąsiadami
Zaraz podadzą barszcz, kapustę.
 
W imieniu Wróżki, Naszej Pani
Ja Kordian pijąc wstrzemiennego
życzę wam moi w sen zebrani
zdrowia i szczęścia najlepszego.
 
                 Wojski
 
Muzyka!, Dalej! Gdzie muzyka?
Niech jakieś wspólne zabrzmią tony
gdy chrząszcz z cykadą w trzcinach cyka
albo w litanii pochwalony
 
              Gospodyni (do Poety)
 
Pan pewnie pierwszy raz u wróżki
zawdy tu bardzo miło przecie?
 
 (zwracając się do Ślimaków)
 
Próbowaliście z karpia nóżki
albo inaczej w galarecie?
 
                Ślimak
 
My tu ze staro stare kunie
wolnygo miejsco jus tu nimok.
 
               Ślimakowa
 
Łuspokuj się pan nie rozumie!
 
                Ślimak
 
Jo prosty chop zwycojny Ślimok.
 
 
                Wokulski
 
Przepraszam to od Naszej Pani.
 
                Poeta
 
W czym nowa kroi się zadyma?
 
                Wokulski
   
Powiada, że to ważne dla nich
 
                 Poeta
 
Stracone dzieła ? Wiersz Tuwima?
 
                Wokulski
 
Chce jeszcze spotkać Izabellę
O jakże to wspaniała postać.
Czy jeszcze kiedyś się ośmielę.
Patrząc  obłędu można dostać.
 
                 Poeta
 
Co? Chwasty polskie ? , Niech ja skonam.
Na boku siądę i przeczytam,
Strona zakładką założona.
poczciwa wielce z niej kobita
 
(poeta siada i czyta na głos)
 
                  *
A chwastów polskich, jak wiadomo
wiązać w bukiety nikt nie będzie,
ani przenosić w utęsknioną
gdyż mogą rosnąć zawsze, wszędzie,
 
i choćby nawet przyszło polec
w jakimś nieznanym, obcym świecie
niż nasze dole i niedole
lepszej historii nie znajdziecie.
 
Niechaj nam prośba z oczu jasnych
piorunem bije wielkim dzwonem
o chwasty w kształtach myśli własnych
w ogrodzie świata zapalone,
 
Więc nie płacz matko wciąż za nami,
że ci się dzieci, gdzieś zagubią,
w duszy będziemy Polakami,
nawet gdy robią to co lubią.
 
(tekst wiersza podejmuje chór śpiewając)
 
A chociaż bólu dren się wwierca,
że już tak musi być tym razem.
Na drogę kwiaty daj nam serca
i lęk co będzie drogowskazem.
 
Ten lęk głęboki w niepewności,
w ciemność patrzący jasnym wzrokiem,
kiedy przywitać przyjdzie gości
lub też samotność czuć pod bokiem,
 
Gdyż naszym domem i pokojem.
jest pytać siebie, dokąd teraz?
Co znaczy swoje i nie swoje?
Co dzień nam daje i zabiera?
 
I może byśmy tak kochana,
siedli za stołem przy obiedzie.
Nie wspominali czyja rana.
Źle nie mówi o sąsiedzie.
 
W wierszu schyleni nad robotą,
która przerabia nas w anioły.
diabeł koronę daje złotą
na życia losów krętych szkoły.
 
I niech by nam się jakoś żyło,
a jeśli nawet nie, to co tam,
każdemu było, lub nie było
może się nalać w uszy błota.
 
Tak wszystko razem i nic więcej
różą zakwitnie w proch na grobie
gdy gwiazdy wezmą się za ręce
by zaraz znikać w pustym słowie.
 
Moc słowa nie jest pełnią znaczeń
gdy opowiada wciąż o niebie
lecz tym co pragnie żyć inaczej.
Jak? Tego samo słowo nie wie.
 
I kiedy nawet wszystko minie
by przed wieczności stanąć bramą
 w słowie bez znaku   nie zaginie,
bo nie wie o czym mówi samo,
 
W poczuciu głębi, że ojczyzna
słowem bez słowa jest i treści
i w niepewności doń się przyzna
gdy nic i wszystko w jedno mieści.
 
Nigdy i nigdzie oraz wszędzie
ptaki do gniazd lecące nowych,
na skrzydłach czasu, który będzie
w prawie wyrokiem nam surowym.
 
Mimo że ciemność chłód zagarnie,
a blada nicość ziemie orze
to każdy własną ma latarnie,
którą zapalić zawsze może.
 
Tak niech nas kuszą cuda świata
do wielkich rzeczy, których nie ma
i nad poziomy niechaj wzlata
każdego losów zwój, w poemat.
 
A nawet jeśli cię przestraszy
groza rozmiaru lub negacji
cisza pamięci będzie naszym
wierszem milczenia głuchej racji
 
Stąd nasza miłość i nadzieja
w brylantach tronów i korali
niech nam niczego nie przemienia
abyśmy lepiej umierali.
 
 
             Świdryga (do Midrygi)
W słowie ukryta obietnica
z myślą by stawiać trwałe wieże
wpatrzona w bladą toń księżyca
w mowie o prawdzie i ofierze.
 
Księżyc ze słońcem się przeplata
prowadząc dzieci na pustynie
wierszem zbawienia tego świata
który na wieki nie przeminie.
 
                 Midryga
 
Nas, którzy dobrze o tym wiemy
wieczności żadnej woń nie skusi
lecz mimo wszystko tam pójdziemy
gdyż zapisane stać się musi.
 
Cóż, wiara nie jest tym co czeka
kiedy proroctwo suknie mierzy
lecz tym co ciągnie w nią człowieka
kiedy w jej słowa nie uwierzy.
 
                 Świdryga
 
Mowa bez przerwy chce coś znaczyć
tym  pokazuje, że wciąż żyje
ale tragedii i rozpaczy
nawet milczenie nie ukryje.
 
Na nic  wymowy blasków mika
kryjąca  głowy przed znamieniem.
kiedy w zdarzeniu nerw przenika
i nie przestaje być zdarzeniem.
  
                  Midryga
 
Największy demon z łaski bożej.
On w pustej studni się zagrzebie,
gdzie miąższ rozcina  ostrym nożem
byście  nie mogły widzieć siebie.
 
Poezjo ! Matko z majestatem
trwająca wiernie przy miłości
rządzisz i płaczesz wciąż nad światem
by mogli kochać ludzie prości
 
                 Świdryga
 
Ale z opieki i prostoty,
bezmóżdże chamstwo się wynurza.
Cyniczny idol, cielec złoty,
który łonowe zajął wzgórza
 
Nie stój więc dłużej przy kamieniu
z którego cieknie gorzka wina
gdyż wierność wiary w zapomnieniu
w tym jak się sama przypomina,
 
zaś tego nigdy się nie zgadnie,
gdzie, w jaki sposób i u kogo,
cień  uczciwości wzejdzie na dnie
jakim przypadkiem  pójdzie drogą,
 
                 Midryga
 
Dlatego uwierz, nie na słowo
lecz przez tymianek, chmiel i rutę
że nie w tym kochać by na nowo
odnawiać grzechy i pokutę
 
Wiemy, ze skromność. zwiewna, cicha
babiego lata nitki moczy
za to drapieżna chytra pycha
widmo sukcesu wciska w oczy.
 
               Świdryga
 
Niestety idąc nasze kroki
za myślą biegną i w spojrzeniu
które próbują dom wysoki
w językach zamknąć i zdarzeniu
 
Nie płacz nad jednym ani trzema
ani nad ziemi chwałą w niebie.
Tam właśnie jesteś gdzie cię nie ma
gdy wszystko wiedząc nikt nic nie wie.
 
                  Poeta 
 
A polskie drogi ojców, dziadów
porozrzucane w różne strony
i puste krzesła do obiadu
 lufcikiem na dwór uchylonym.
 
Jakiś telefon, jak tam leci.
Co u was słychać, jak się wiedzie?
Porozsiewane wiatrem dzieci.
Puste talerze przy obiedzie
 
Po co zadajesz wciąż pytanie
czy aby wszystko dobrze robie?
Nie będę nic przysyłał mamie
jak tylko mówisz o swym grobie.
 
Tymczasem tata jest ciekawy
czy już zwiedziłem okolice?
Jak załatwiłem swoje sprawy
i co tam panie w polityce?
 
U nas zwyczajnie, dom i praca.
Zakupy, dzieci, żona sprząta
i gdy zmęczonym się powraca,
już zaraz robi się dziewiąta.
 
Jeśli sądzicie, że my więcej
coś może wiemy o ogrodach
 Chyba że tyle co piosence
chwile odwagi dźwiękiem dodam.
 
 
 (poeta kończy czytać wiersz i mówi sam do siebie)
 
Wszystko? Niewiele. Dobre i to…
Wypadku nikt się nie spodziewa.
 
              Jan Bohatyrowicz
 
Dołóż pszenice, owies, żyto,
jezioro, wzgórze, lasy, drzewa?
 
Czy coś się stało pan zmartwiony?
Zmęczeni, drogi przeszli kawał?
Nie mogą znaleźć sobie żony?
A może bawią się w Gustawa?
 
Bohatyrowicz Jan. Pan zna mnie?
Pisała o nas Orzeszkowa.
Nie żadna chytra małpa w wannie
Nad Niemnem. Ciepło brzmiące słowa
 
Pan się nie trapi wiersze płyną
korytem troski i uniesień,
z wiosna, jaskółką i dziewczyną,
a kończą gdy przychodzi jesień
 
Ich kształty barwy i kolory
jak liście, niebo, pies czy zając
bardzo realne gier pozory
najbardziej wtedy gdy znikają.
 
Iść trzeba chociaż głucho wszędzie…
 
(staje i rozgląda się wokół)
 
Zupełnie mi wypadło z głowy
za chwile wróżka tu przybędzie
a pan jest gościem honorowym
 
                Poeta
 
Niby dlaczego?
 
                 Jan Bohatyrowicz
 
                  Zwyczaj wstążek
Ten  kto w wigilie, na zebranie
pierwszy on  raz ma  obowiązek
trzy razy wróżce dać pytanie
 
                 Poeta
 
Chyba postawić ?
                
                 Jan Bohatyrowicz
 
                           Pan żartuje
Pytania daje się w prezencie
Ono nie stoi lecz nurtuje
lata i wierci się na pięcie
 
Odpowiedź siedzi już w pytaniu
które gdzieś kiedyś i na moment
znikają w zdania zamykaniu
tym jak dalece nieskończone.
 
Twoje pytanie,  moja rada
tkwi w gęstej odpowiedzi na nie
natomiast  wróżka odpowiada
lustrem powierzchni przez pytanie.
 
               Poeta
 
Tak więc logicznie panie Janie
to nie ja daje ale wróżka
każdemu zatem się dostanie
zerwane rajskie dwa jabłuszka.
 
               Jan Bohatyrowicz
 
Światy są martwe w tym co  żywe
Logika rzeczą jest środka
kiedy konieczne i możliwe
kształty ma mleka oraz spodka
 
„Ja” każdej rzeczy jest użyciem
ogół przegląda się w szczególe
tak jak kwitnienie pachnie gniciem
skąd pszczoły, plastry oraz ule.
 
Pytać nie znaczy być pytaniem
tylko odpowiedź znaleźć dla się
Pytanie tworzy umieranie
odpowiedź jest zawarta w klasie.
 
Klasa z kolei to logika
Potrzebna jej wyłącznie dla niej
Prawem z którego rzecz wynika
gdy z zewnątrz stale brzmi  pytanie.
 
I niech to każdy zapamięta
by nic nie stało między nami.
Klasa ma chronić elementarz,
a nie dzienniczek z ocenami,
 
gdyż jeśli w łapy się dostanie,
lepiej nie mówić co to będzie.
Po klasie. Chodźmy na zebranie
oj głucho wszędzie, ciemno wszędzie
 
                Poeta
 
A kiedy  inni go zabiorą?
 W końcu tak zdarza się…czasami?
 
               Jan Bohatyrowicz                 
                 
Dlatego właśnie tą ta porą
weź koszyk kwiatów z pytaniami.
Brak głosów

Komentarze

Przebrnąłem! Ciężko mi się czyta wierszem, ograniczony jestem. Potrzebuję czasu i skupienia, a z tym u mnie krucho...

Jak pisałem wcześniej nie jestem wielkim pasjonatem (a to raczej dziwne patrząc na mój "niedokończony i niespełniony" zawód), ale szczerze przyznaję, że mi się podoba! Ciekawy pomysł i dobór postaci.

Gratuluję i troszkę zazdroszczę!

Pozdrawiam

P.S. Dlaczego najpierw Akt II?

-------------------------------

Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#46563

 

Serdecznie dziękuje za komentarz i podziwiam. Artysta to takie szurnięte hobby (a jeszcze ja w moi przypadku malarz filozof i, poeta i archeolog ) który przymierza się jak zawsze do dzieła.
 
Z punktu widzenia przyjemności dnia codziennego dzieło , czy to malarskie czy poetyckie zawsze jest ciężkie i czyta się go zawsze pewnej aurze i z perspektywy. Każde współczesne dzieło udane czy nie, jest bardzo trudne do odbioru  To anatomia i wiwisekcja. Dlatego czytanie dzieł samo w sobie jest dużym wysiłkiem . Jak skończę go drukować to Napisze o nim komentarz co tu chodzi .
 
Pierwsza scena była wydrukowana wczoraj jest poniżej lub na moim blogu
 
Pozdrawiam B.L     
Vote up!
0
Vote down!
0
#46583

Przeczytałem jeszcze raz. Naprawdę ciekawe. Mam pytanie: czy nie powinno być aby "Azazello" zamiast  "Azzasello"? Czy może to zamierzone, a jak nie "kumam"?

Pozdrawiam

P.S. Ale ze mnie faja, że nie zauważyłem części pierwszej. Przepraszam. Śpieszę poczytać...

-------------------------------

Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#46656

 

Nasz racje , ale  w komentarzach, które umieszczę po opublikowaniu całego po opublikowaniu całego utworu.
jest propozycja zmiany. Azzasello sugeruje, aby postać ta była nie tak jak u Bułhakowa sympatycznym ekscentrykiem z kością kurczaka w butonierce ale stąd po francuskim mordercą stąd assasin i Azzasello. Byłby ubrany na francuską modłę a na wierzchu miał polską chłopską sukmanę i kosę.
 
Chodziło mi tu o symbol śmierci języka, która ruguje dyscyplinę liryczna i wprowadza pierwszeństwo ideologicznej treści.
W moim rozumieniu poezja bez dyscypliny formalnej umiera.  Staje się bełkotem pseudofilozoficznym, tak samo dzieje się w malarstwie.
Wiersz biały wprowadza powszechną dostępność do pseudo liryki bowiem każdy może napisać.
 
ach moje biedne kapcie
pochylam się nad moim biednym kapciem
przyglądam się moim biednym kapciom
moje biedne kapcie
biedne kapcie
kapcie
kap, kap cię
 
Dyscyplina formalna zmusza do tego żeby treść poddała się rygorom rytmu i rymu i wewnątrz tych rygorów szukała swojego piękna i treści.
 
To samo jest obecnie w Akademiach. Zamiast walczyć przez lata z modelem próbując dorównać mistrzom studenci po pierwszej nieudanej próbie przechodzą do dowolnej impresji na temat. Po prostu tragedia. Za to właśnie wylano na pysk z Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Brukseli, której dyplom wydziału malarstwa  mam zaszczyt posiadać,  niejakiego Van Gogha. Próbował on potem kopiować mistrzów na swój impresjonistyczny sposób ale od razu widać że nie ma warsztatu
 
Dlatego impresjoniści go olali bo Manet czy Monet mieli warsztat Akademicki  w małym palcu i to co robili było odwróceniem techniki warsztatowej.
 
Bez warsztatu akademickiego nie ma impresji tak jak bez warsztatu lirycznego nie ma wiersza białego tylko sranie po ścianie. Wiersz biały sam jest martwy. To śmierć sztuki.         

Pozdrawiam B.L

Vote up!
0
Vote down!
0
#46718

Podejrzewałem, że "w tym szaleństwie jest metoda", tzn. są powody, dla których Azazello ma zmienione imię.

Co do sztuk i akademików to niestety jestem zbyt "wąski" na dyskusję, ale mimo tego chcę zadać pytanie: czy uważasz/Pan uważa (proszę sprecyzować jak mam się zwracać), że Van Gogh przez brak warsztatu był gorszym malarzem niż Manet czy Monet? Osobiście uważam, że szkoła bardzo często przeszkadza...

Moje znawstwo malastrwa sprowadza się do zachwytu na konkretnymi obrazami. Na marginesie: nie przepadam za impresjonistami a i obrazy bezuchego słabo mnie "grzeją". Ciekawi mnie za to żywot Van Gogha, podobała mi się "Pasja życia" Irvinga Stone'a.

 

-------------------------------

Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#46882