Okręt podwodny

Obrazek użytkownika Smok Eustachy
Kraj

Jeszcze niedawno popularne było biadolenie: po co nam flota, nie mamy przeciwnika, powstanie sojusz białego człowieka razem z Rosją. No okazało się, że jednak potencjalny przeciwnik jest. Fajnie? Rosja nie będzie z nikim w sojuszu bo nie i już. Różne tam takie zabiegi  i oświadczenia oni traktują jako wyraz podległości innych państw. Np Rosja jest suwerenna i se może w Obwodzie Kaliningradzkim rozmieszczać takie rakiety, jak chce. A my nie jesteśmy suwerenni więc nie możemy bez zgody Rosji rozmieszczać. Taka była linia ideowa np. Gazety Wyborczej". Zwróćcie też uwagę na zmianę tonu: jeszcze niedawno lemingrad się puszył, że w głównym nurcie płyniemy a teraz nagle enuncjuje, że jesteśmy małym krajem nic nieznaczącym. I morda w kubeł, nie bulgotać. Przy okazji akcji Waszczykowskiego ze spotkaniem ministrów SZ wyszło szydło z worka. W każdym razie wiemy, jaką samooceną mają.

I

Ciężko teraz ocenić skuteczność poszczególnych rodzajów uzbrojenia, wiadomo jednak, że decydujące znaczenie mają czołgi z amunicją przeciwpancerną, rakietowe systemy przeciwlotnicze i rakiety przeciwpancerne. Helikoptery nie. Jakie byśmy nie mieli to nie narobią różnicy. Stosunkowo najłatwiej napisać coś o okrętach podwodnych, że względu na ich specyfikę. Bałtyk sprzyja bowiem skrytym działaniom podwodnym, dlatego nawet stare ex-rosyjskie gruchoty projektu 641 były w stanie podejść bardzo blisko zespołów floty natowskiej. Takie warunki u nas są.

II

Okręt podwodny ma swoją specyfikę. Zagrożenie stwarzane samym swoim istnieniem jest większe, niż innych broni. Nawet przestarzały, zacofany, jeśli jest sprawny to może podejść do zespołu okrętów i ustrzelić coś torpedą. Niech to będzie tzw Kobben, tak samo dobrze może ustrzelić jak i projekt 212. Jeśli się znajdzie w odpowiednim miejscu i czasie.

Okręty podwodne o napędzie klasycznym: silniki diesla i baterie akumulatorów mają pewne silne ograniczenia. Muszą się wynurzać - przynajmniej na tzw. głębokość peryskopową - aby ładować akumulatory. Jeśli okręt taki chce się przemieścić na jakiś konkretny dystans też musi płynąć na tej głębokości peryskopowej i wystawić na powierzchnię przynajmniej tzw chrapy - czyli rury wydechowe diesli i rury z powietrzem dla nich. Łatwiej można go wtedy wytropić. Ale jak już się zanurzy to może się czaić dość długo. Na dnie jak się położy to jest niewykrywalny praktycznie. Dlatego działa inaczej niż okręt o napędzie atomowym, który se swobodnie może pędzić z prędkościami grubo ponad 20 węzłów przez długie tygodnie. Ale mimo wszystko jest głośniejszy niż klasyczny OP, który się może praktycznie cały wyłączyć - jeśli potrzebuje.

III

Oczywiście im nowszy i lepiej wyposażony okręt podwodny tym lepiej. Nasze Kobbeny mają być wycofane bo trzeba im akumulatory wymienić. Ale w sumie jakby nie to to dalej by dawały radę. Oczywiście nowy okręt poza kosztami da nam jeszcze lepsze wyciszenie, obicie specjalną powłoką wytłumiającą, urządzenia wykrywające, łączności itp. uzbrojenie. Jak te okręty to powinny wyglądać?

Bałtyk

Bałtyk nie jest specjalnie dużym akwenem, jest też dość płytki. Dodatkowo jest akwenem zamkniętym, do którego można wpłynąć przez Cieśniny Duńskie. Okręty podwodne raczej na powierzchni mogą do nas wpływać. Nie ma więc tu miejsca na atomowe jednostki przenoszące rakiety balistyczne. Atomowe okręty torpedowe, przeznaczone do zwalczania powyższych też się będą źle czuć. To wszystko by się chciało zanurzać na 300 metrów a tu pod kilem np. 70. Albo 30. Zwróćcie uwagę na północny Bałtyk, Zatokę Botnicką  itp. Tam jest nieregularna linia wybrzeża, pełno zatoczek, cypli, tzw szkiery. Tam mały okręt może się łatwo ukryć i prowadzić skuteczną dywersję. Mały czyli wypierający ok 400 ton. A może miniaturowy, taki stutonowy? Na Bałtyku miejsce dla takich też jest.

Uzbrojenie

Okręt podwodny może być uzbrojony w torpedy, miny, rakiety (pod)woda-woda, (pod)woda-powietrze, (pod)woda - cele lądowe i rakiety balistyczne. Kiedyś miały też działa, a obecnie można wyposażyć je w płetwonurków, dywersantów i sabotażystów. Poza płetwonurkami i sabotażystami w zasadzie wszystkie pozostałe środki walki mogą być wyposażone w głowice jądrowe. Przy czym nowoczesne uzbrojenie jest tak drogie, że nie opłaca się robić testów. Zachowanie jego w warunkach realnej bitwy jest zatem wątpliwe. Przypominam, że HMS Conqueror topiął pod Falklandami argentyński krążownik General Belgrano konwencjonalnymi niekierowanymi torpedami wywodzącymi się jeszcze z czasów II Wojny Światowej. Dowódca uznał, ze nowoczesne torpedy to jakaś lipa i jak przyszło co do czego walnął klasykami. Także różnie jeszcze może być:

  1. Torpedy. Teraz modne są torpedy kierowane, ciągną one za sobą kabelek, pozwalający korzystać z danych macierzystego okrętu. Do zwalczania okrętów nawodnych używa się ciężkich torped, do zwalczania okrętów podwodnych mniejszych. Ale jak coś to można ładować z tego, co się ma pod ręką. Do okrętów nawodnych można przycelować z konwencjonalnych staroci niekierowanych, do podwodnych ciężko. Nowoczesna torpeda ma własne środki namierzania - pasywne i aktywne.
  2. Rakiety woda-woda. Do skutecznego użycia wymagają współpracy z systemem rozpoznania satelitarnego (którego nie mamy), zwiadem powietrznym bądź innymi okrętami - które przekażą naszej jednostce informacje o wrogiej flocie. Rakiety wystrzelone z zaskoczenia, spod wody mają duże szanse na trafienie wrogiej jednostki.
  3. Rakiety woda-powietrze. Jeśli już je montują to mają służyć do samoobrony w wynurzeniu, ale zanurzony okręt podwodny powinien być w stanie wykryć śmigłowiec zwalczania okrętów podwodnych zanim tenże helikopter, robiący dużo hałasu sonarem, radarem i wirnikiem namierzy nasz okręt.
  4. Rakiety woda-ziemia. Można nimi zaatakować cele, będące poza zasięgiem lotnictwa i takich samych rakiet wystrzeliwanych z lądu. Konkretnie to Petersburg możemy se ostrzelać. Jeśli nie będziemy mieć głowic jądrowych (a nie będziemy) to nie jest żadne odstraszanie, nawet 40 takich rakiet Rosji nic nie zrobi. Przeciw Okręgowi Kaliningradzkiemu spod Skierniewic se możemy wystrzelić.
  5. Płetwonurkowie, dywersanci i sabotażyści. Nawet jak wysadzimy stu to Rosji i tak nic nie zrobią.

Rozpoznanie

Okręt podwodny należy wyposażyć w hydroakustyczny zestaw pasywny - mikrofony wychwytujące szumy wytwarzane przez inne okręty - oraz aktywny. Aktywne namierzanie (sonar) emituje sygnały dźwiękowe i odbiera odbite echo. Jego wadą jest, że zdradza własną pozycję. Dodatkowo opłaca się stosować sonar holowany - znajduje się on kilkadziesiąt metrów za okrętem, przez redukowane są zakłócenia. Wszystko to swoje waży, żre prąd i kosztuje.

Jakie zatem okręty kupić?

Ja bym kupił ze dwa duże oceaniczne, wyposażone w nowoczesne ogniwa paliwowe. Dzięki nim okręt może przebywać w głębokim zanurzeniu do trzech tygodni. Dodatkowo ze 4 małe, przeznaczone do pałętania się po Bałtyku.

Przypisy:
1 węzeł = 1 mila morska/godzinę = 1852 metry/godzinę. Taka miara prędkości na morzu.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.2 (9 głosów)

Komentarze

pancerniki i lotniskowce?

Juz przed II wojna swiatowa bylo wiadomo, ze Baltyk jest za malym akwenem dla okretow podwodnych typu Orzel - przeciez decyzje o "odejsciu" nowoczesnej czesci polskiej floty z Baltyku podjeto przed 1 wrzesnia.

Oczywiscie: Prezydenci. Premierzy, Admiralowie i Komandorzy wspaniale prezentuja sie na tle duzych okretow, ale szkopol w tym, ze Baltyk jest maly. Bajki o polskich okretach ukrywajacych sie w zatokach Baltyku - to tylko bajki... dzisiaj potencjalny wrog znad Baltyku jest tylko jeden - i niestety, posiada on wiele satelitow szpiegowskich, ktore sa w stanie sledzic nie tylko pancerniki, ale nawet niewielkie jednostki - w tym okrety podwodne.

Analiza dokonana przez Smoka ciekawa - aczkolwiek archaiczna. Dzisiaj wystarczykilka baterii rakietowych rozlokowanych (!!!) na ladzie aby ochronic wody Baltyku do 200 km od brzegu - mamy juz dobre poczatki: Nadbrzezny Dywizjon Rakietowy Marynarki Wojennej uzbrojony w rakiety produkcji norweskiej. Trzeba dokupic jeszcze troche rakiet, zadbac o ich unowoczesnianie i o odpowiednie zabezpieczenie ) z powietrza) - a zaden wrog nie bedzie nam na Baltyku straszny.

Oczywiscie Admiralowie i inni dostojnicy straca okazje do zdjec na tle duzych okretow wojennych - ale mozna to "zalatwic" w inny sposob: poprosic Amerykanow o odsprzedaz, za symbolicznego dolara jakiegos starego, wycofywanego z uzytkowania krazownika, a moze nawet lepiej lotniskowca - odmaluje sie i do zdjec bedzie jak znalazl...

A Marynarce Wojennej na Baltyku wystarcza kutry rakietowe, male patrolowce i okrety rozminowania  - juz slynna korweta Gawron udowodnila, ze sny o potedze Marynarki Wojennej - to pieniadze wyrzucone w bloto... ale przeciez nie pierwsze.

Nasze Wojsko "celuje" w nieudanych zakupach - wydajac milairdy na na malo uzyteczny - bez zabezpieczenia przeciwlotniczego i przeciwrakietowego - sprzet. Coz z tego, ze mamy dosc nowoczesne Leopardy ( z demobilu!!!) skoro nie mamy do nich... pociskow, coz z tego, ze mamy nowoczesne (stosunkowo) F-16 - skoro w wypadku wojny zostana one zniszczoe w pierwszym uderzeniu, a jak uda sie im wystartowac - to nie beda mialy gdzie wyladowac (zniszczenie lotnisk - bo brak ochrony P-lot)...

Vote up!
4
Vote down!
0

mikolaj

#1516557

Vote up!
2
Vote down!
0
#1516578

jeśli się umiejętnie wybierze cele ,taktykę i wyposażenie to w warunkach rosyjskich mogą być bardzo skuteczni. Szczególnie ,że chodzi o powstrzymanie sił agresora a wtedy utrudnienie dostaw zaopatrzenia może być kluczowe. 

Vote up!
2
Vote down!
0
#1516581

..ale po co nam wojna? Stwórzmy raczej taką armię, z którą nikt nie zechce się bić. Dywersanci i sabotażyści nikogo nie odstraszą, bo jeśli mieliby być skuteczni to nikt o nich nie powinien się wcześniej dowiedzieć.. :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#1516679

..i po co nam by były okręty podwodne bez tych głowic?
..po co niby mielibyśmy się "pałętać" po Bałtyku, czy też innych morzach?
Tak samo jak nie ma sensu konwencjonalne ostrzelanie Petersburga, tak też nie ma sensu zatopienie nawet całej floty bałtyckiej Rosji.
Oczywiście, że okręty podwodne trzeba mieć, ale koniecznie uzbrojone w broń jądrową. Nie potrzebujemy na przykład lotniskowców, bo (póki co) nie nie zamierzamy na nikogo napadać, ani prowadzić szeroko zakrojonych operacji na obcym terenie. Koncentrujemy się na obronie własnego terytorium. Ale.. system odstraszania musimy mieć. Potencjalny napastnik musi wiedzieć, że jesteśmy w stanie zadać mu cios odwetowy. Cios, nie pstryczek! Okręty podwodne wyposażone w broń jądrową są do tego celu idealne. Mogą być wszędzie i uderzyć nawet wtedy gdyby (nie daj Boże) oni już zaczynali świętować zwycięstwo..
Wiem, wiem. Układy o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej nie pozwalają nam jej mieć. Tak samo jak Izraelowi i Iranowi.. ;)

 

Vote up!
1
Vote down!
0
#1516678