Nie Róbcie Tak

Obrazek użytkownika Smok Eustachy
Kultura

Muszę jak widzę objaśnić o co chodzi z plandekę od Żuka: nikt normalny nie będzie jeździł kabrioletem na mrozie, tak jak czynią to w pierwszym odcinku Mando. Obudowanym autem się będzie poruszał, nawet z ogrzewaniem. Jeśli zatem pokazujesz, że bohater zachowuje się idiotycznie to publika będzie go uważać za idiotę. A mądry ma być. Albo chociaż odbiorca będzie miał rozdźwięk: ja co innego widzę, a co innego słyszę. Mówiąc o Mando to nie jest cała prawda, bo takie ekscesy można skutecznie przykryć. Czy te drzwi: kto zrobi takie drzwi, które są w stanie przeciąć kogoś na pół? Ano właśnie.

Co ja właściwie widzę? Tak się właśnie zastanawiam. Jedi jest ilu? 10 000? 16 000? Niech będzie że dwadzieścia tysięcy. To ile placówek mogą obsadzić? 7000? A planet ile jest? Biliony? Miliardy? Więc placówek tych jest tyle, co nic. Jedi nie mogli zatem pomagać ludziom, bo nie mieli kontaktu z nimi. Przypada jeden Jedi na 50 000 planet. W czasach Mrocznego Widma trochę to ogarniali jeszcze, bo widzimy Jedi działających na poziomie międzyplanetarnym: są ambasadorami. Co jakoś pokazuje realne ich możliwości, wynikające ze skali.

Tymczasem w Akolicie mamy jakąś obskurną świątynię na zadupiu, składającego się głównie z ryneczka, tj. pardon – podwórka. Czy oni maja rozumienie, że Jedi reprezentują Republikę? Dlatego ich świątynia, która rzecz jasna nie jest miejscem kultu, powinna się prezentować dostojnie? Musi być zadbana, mają roboty: dajesz droidowi wiadro farby i pędzel i niech maluje. Niech tynkuje. Może to robić 24 godziny na dobę i remont aż do skutku. Jak ktoś nie rozumie tego to niech sobie zwiedzi opactwo w Tyńcu, Czerwony Klasztor na Słowacji koło Szczawnicy, Bielany itp. Mogiłę. Tysiącletnie dbanie o instytucję nie jest zamiłowaniem do hajsu. Jak można tego nie rozumieć?

Tymczasem w schemacie Dzikiego Zachodu wszystko się spina: mamy tam miasteczka, składające się z saloonu, hotelu nad nim, sklepu, kościoła i paru domów przy głównej ulicy, z niezbędnym rzemiosłem. Między miasteczkami są pustkowia z drogami dla dyliżansów, miejscami farmy itp. 10 000 Jedi styknie (wystarczy) na cały Dziki Zachód. Dlatego w Gwiezdnych Wojnach na planecie jest jedna wioska, czy miasteczko. Bo planeta reprezentuje westernowe miasteczko z okolicą, i to nie całą. Co gorsza dlatego kalekie jest szukanie: jak w westernie podasz miasto jako lokację poszukiwanego to wystarczy. Miasteczko jest małe, spytasz się salooniarza i ci powie. Ale podawanie, że ktoś jest na planecie Khofar jest bez sensu. Tak, jakbyś powiedział, że ktoś jest na Ziemi i sobie szukaj wiatru w polu.

Nie mamy tu problemu z białymi plamami, tylko z sprzecznymi komunikatami nadawanymi przez twórcę (co innego widzę, co innego słyszę). Jak sobie radzili z tymi problemami ludzie którzy się znają na rzeczy? Przecież Akolita ma budżet zaledwie 180 milionów dolarów, stać ich na pokazanie tylko 2 uliczek na krzyż i podwórka.

Nie stać ich natomiast na pościgi. W Kenobim też nie gonią Jedi, który uciekł, tylko stoją i się kłócą. Tutaj nie gonią za uciekającą Meą, chociaż mają ten swój statek i mogliby . Są też inne ograniczenia budżetowe: rozmawiają przed drzwiami, aby nie robić sali konferencyjnej, bo dekoracja taka kosztuje. A – przypominam – mają zaledwie 180 000 000 $ budżetu. Nie stać ich na salę też a nie tylko na pościgi.

Problem świątyni łatwo można rozwiązać. Wystarczy powiedzieć, że to zabytek i już. Ale wtedy trzeba zrobić kostkę na podjeździe i odnowić obskurne wnętrze. Estetykę wprowadzić jakąś.

Zauważcie, że w Mrocznym Widmie sobie poradzili, bo Naboo ma stolicę raz, zadbaną. Ma też oddzielną cywilizację pod wodą, ze swoimi miastami. Co ją spotkało pod rządami Imperium? I to już jest znaczący postęp.

W OT (Normalna Trylogia) też sobie radzili: zaczynamy od pustki totalnej, potem mamy farmę, potem  Mos Eisley, konsekwentnie budowane jako peryferium. Nie ma tam świątyni Jedi. Dalej mamy miasto w chmurach, twór zaawansowany i budzący podziw z racji swej lewitacji. Alderaan się nie załapał, bo go wysadzili. Wszelakie miejscowości pokazane są pokazane szeroko, bo np. bazują na istniejących lokacjach. W Powrocie Jedi mamy zapomniane piramidy, które są zapomniane. Tak sobie radź: pokazuj część większej całości: Najpierw mamy pokazany krążownik imperialny, potem Gwiazdę Śmierci, widzimy więc potęgę Imperium. Nie wiemy jednak jaką część Imperium mamy przed oczami. Szyszki na górze, jak Tarkin i Vader, są mocne, ale czy nad nimi nie ma całej drabiny imperialno-imperialistycznej? W Andorze by tak mogli zrobić, bo ich hierarchia bezpieki jest żenująco płytka. Odpowiada hierarchii policji w większym mieście USA. To już kiedyś omawiałem.

O masz:

]]>https://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/SciFiWritersHave/NoSenseOfVelocity]]>

PS; mamy też tu tradycję: Lucas wymyślił kabriolety w roku 1977 więc kabrioletami jeżdżą do tej pory. Rycerze Jedi ubierali się jak wieśniacy z Tatooine, więc do końca świata będą tak wyglądać. 

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)