Nie zabijaj. Walka o Życie - co mówi wyborca PO?

Obrazek użytkownika Piotr Szelągowski
Kraj

Parę miesięcy temu dyskutowałem na komunikatorze z moim kolegą, katolikiem wg jego oceny wierzącym i praktykującym (nie oceniam), jednak wszystko wskazuje na to że nie rozumiejącym co oznacza odpowiedzialność we wspólnocie Kościoła (osoby, która; między innymi - powinna kierować się dekalogiem), będącego mistycznym ciałem Chrystusa na ziemi (inna sprawa - która nie jest tematem tego wpisu, od razu zaznaczam: nie jest to jak wychodzi realizacja misji; pamiętajmy, ludzie są składnikiem kościoła, grzeszni i podatni na ataki Zła). 

Cóż to oznacza? Wspólnoty (w tym każda w Kościele), jak i członkowie są w pełni odpowiedzialni za to co czynią, aby stosować dekalog samemu, ale też dawać przykład i co ważniejsze: zwracać uwagę innym i być odpowiedzialnym za realizację przykazań dekalogu. To oznacza sprzeciw wobec wszelkich działań naruszających przykazania. To oznacza stanie w obronie świątyń, stanie w obronie wszelkich naruszeń przykazań dekalogu nie wyłączając obrony Życia.  Każdego życia. Również i tego nienarodzonego. Szczególnie nawet, z uwagi na to, że to Życie jest absolutnie zależne od nas już żyjących, całkowicie bezbronne. To nasz obowiązek. Tymczasem jak to wyszło z moim kolegą głosującym na PO? Katolikiem? Liberalnie nastawionym do życia?

Jeszcze jednak mała dygresja:

Celowo w tytule nie ma słowa: nienarodzone. Ponieważ, jeżeli dla wyborców PO nie jest to życie, to ich życie też nie jest życiem. Cóż wobec tego to znaczy? Słowa wielu (filozofów, ojców kościoła, moralistów)  mówią wprost: jeżeli zabijamy życie nienarodzone, cóż wobec tego w jakiejś bliżej nie znanej przyszłości nie doprowadzi do zrównania tego czynu, z zabiciem osoby żyjącej i funkcjonującej, gdy wykaże się że jest z jakiś przyczyn już nieprzydatna dla tak stworzonego społeczeństwa, aby taki fałsz akceptowało?

Tak więc przejdę do analizy słów kolegi posługując się cytatami z naszej korespondencji: 

"Nikt we współczesnej Polsce ani Europie nie znajdzie wytłumaczenia, że aborcja nie jest zabijaniem człowieka. Wszyscy mają taką wiedzę".

Jest to odpowiedź na moje: "wartością nadrzędną z uwagi na twoją wiarę, jest obrona życia, obrona prawdy i obrona rodziny - wszystkie trzy złamałeś" (poprzez oddanie głosu na pro-aborcjonistów, którzy są w koalicji 13 grudnia, koalicja przenosi odpowiedzialność na wszystkich członków i uczestników, ponieważ wspólnie stanowią siłę rządzącą). Oczywiście w jego odpowiedzi nie jest zawarta prawda jako taka, a jego prywatny punkt widzenia. Na zawartą w jego odpowiedzi tezę [życzeniową] brzmiącą i będącą zarazem kwantyfikatorem:

NIKT (w Polsce i Europie) nie odnajduje wytłumaczenia (wyjaśnienia?) ŻE: aborcja TO NIE JEST zabicie człowieka. 

Co to oznacza wg rozumienia logicznego tego co czytamy: ludzie nie są w stanie znaleźć wytłumaczenia że zabicie (aborcja) nie jest zabiciem (człowieka) Czy to prawda?  

Doskonale wiemy, że jest wiele środowisk, które jawnie podważają w Europie i znajdują wytłumaczenie, że: "zabicie, nie jest zabiciem" (sama słowa: aborcja, usunięcie - próbują na poziomie językowym uniknąć słów chociażby takich jak; morderstwo, zbrodnia, śmierć, zabijanie nienarodzonych. Wg wiedzy naukowej, medycznej (nie religijnej), życie (każde, nie tylko ludzkie, zwierzęce również) powstaje w momencie skutecznego połączenia dwóch komórek zawierających materiał genetyczny powodujący powstanie nowego osobnika, absolutnie innego pod względem kodu genetycznego w stosunku do swoich rodziców. Próba przerwania jego rozwoju w okresie prenatalnym (ciąży), ingerencja zewnętrzna wobec tego z punktu widzenia logiki, nie może być niczym innym jak próbą unicestwienia tego nowo powstającego życia. W związku z tym, czyż nie jest to pozbawienie możliwości przeżycia życia przez powstającego osobnika danego gatunku? Czy nie jest to wobec tego zabicie tego osobnika? Morderstwo - ponieważ ktoś świadomie pozbawia życia (w przypadku mówienia o ludzkim osobniku w okresie prenatalnym, ludzkiej Istocie), ten rozwijający się organizm biologiczny? Czy jest tu miejsce na inne określenia? Logika, wiedza naukowa podpowiadają nam, że nie ma.

Jednak z jakiś przyczyn (na razie nie analizujemy tego wątku) są całe rzesze (nie tylko w Europie, ale i na świecie) które robią co tylko można aby zniwelować ten logiczny porządek rzeczy, sprowadzając rozwijający się organizm ludzki do wszelkiego typu zastępczych określeń, jak chociażby: coś, łączące się komórki, zlepek komórek, płód itp. Ma to w swoim zamiarze osłabić prawdę rzeczywistą określoną już dawno temu przez naukę, że mamy do czynienia z nowym Życiem.  Zatem nie jest prawdą co pisze mój kolega. Jest cała grupa osób i organizacji podważająca rzeczywistość biologiczną. Jednocześnie nie jesteśmy w stanie wniknąć w ich umysły i nie umiemy odpowiedzieć na pytanie: czy robią to z pełną świadomością stosowania kłamstwa (a więc wiedzą o Prawdzie powstawania Życia, jednak z jakiś powodów próbują Prawdę podważyć, ukryć, zasłonić)., czy też mamy do czynienia z osobami wierzącymi w (ogólnie rzec ujmując, nie wdając się w zlokalizowanie przyczyn takiej fałszywej wiary) Kłamstwo, mówiące że to nie jest Istota ludzka. Człowiek. Tym samym nie jest prawdą, to co próbuje przeforsować mój kolega że; "NIKT we współczesnej Polsce i Europie nie znajduje wytłumaczenia..." założonej tezy zawartej w dalszej części jego wypowiedzi, wskazującej i stosuje tutaj negację: że aborcja nie jest zabijaniem człowieka. W istocie chodzi oczywiście o fakt mówiący o tym że: Aborcja jest śmiercią dla nowego Życia - człowieka.

Tym samym podwójna pomyłka mojego kolegi miłośnika koalicji i PO, ponieważ: Są ludzie i grupy w Polsce i Europie, które uważają że nie jest to nowe życie, i dlatego uważają że można to coś zabijać. Sprzeczność sama w sobie. Jeżeli nie jest to życie, to nie można tego czegoś [skoro skoro życiem nie jest] - zabić. Zabija się tylko życie. 

Kwantyfikator: Wszyscy mają taka wiedzę - jest po prostu fałszem. Nie jesteśmy w stanie udowodnić, że 100 % populacji faktycznie wie o tym że jest to życie, nie mówiąc już o tym że aborcja to jego zabicie (mord na nowym życiu tak naprawdę). Przyczyny mogą być wielorakie. Celowe wykluczenie prawdy, bądź też skrajna niewiedza prowadząca do błędnych (fałszywych) wniosków. Co często miało miejsce w przeszłości. I może mieć i dziś w biedniejszych, a tym samym nie wyedukowanych regionach Europy. Wmawiano (są liczne świadectwa matek) że ciąża to rodzaj choroby, a jej usunięcie to usunięcie problemu). Aborcja z przyczyn społecznych - za PRL-u.

W dalszej części dyskusji kolega pisze: 

"Nikt nie wprowadza nakazu aborcji."

Czy to prawda? i tutaj znów mamy swoistego rodzaju manipulację. nikt na tą chwilę nie wprowadza takiego nakazu, ponieważ nie może go wprowadzić chociażby przez ostatnie głosowanie poselskie. Próbuje się jednak ominąć zakaz aborcji. Obecne próby polegają na tym, aby wykorzystać WYTYCZNE dotyczące: przepisów prawnych dotyczących dostępu do procedury przerywania ciąży.

Mowa o przesłankach dopuszczających przerwanie ciąży (próbuje się znaleźć rozwiązanie jak je rozszerzyć), a także chodzi o okoliczności warunkujące przerwanie ciąży (dwie niezależne przesłanki mogące wywołać okoliczności do przerwania ciąży: zagrożenie życia albo zagrożenie zdrowia kobiety ciężarnej). 

Ustawa o planowaniu rodziny nie określa zamkniętego katalogu wskazań do przerwania ciąży w przypadku, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej.

Czy można stworzyć produkt prawny, który spowoduje wytłumaczenie, furtkę, stworzenie wskazania do jej przerwania, przez osoby, które jak powyżej udowodniłem, mają inny stosunek do tego czy Życie poczęte w ogóle jest życiem? Mogą być to osoby posiadające umiejętności i możliwości, aby taki produkt stworzyć.

A więc znów błąd logiczny i fałsz. Nikt nie wprowadza nakazu aborcji (zabicia życia), ponieważ nie może go wprowadzić, co nie oznacza że; nieprawdą jest założenie, w którym jest mowa w powyższym zdaniu że: nikt nie chce tego uczynić. Ponieważ są podejmowane próby ominięcia tego nakazu ("wytyczne wprowadzają tylnymi drzwiami zasady, które pozwalają na szersze i nieweryfikowalne pozbawienie życia dzieci poczętych" - Błażej Kmieciak; socjolog prawa, bioetyk). Analiza potencjalnych przypadków zastosowania takich "wybiegów" nie należy do tematu tego wpisu, niemniej jest to szeroki wachlarz, począwszy od złej woli osób uważających jak powyżej udowodniłem, że życie to nie życie (przyczyny polityczne, światopoglądowe, niewiedza medyczna, nie zrozumienie wiedzy medycznej), a skończywszy na spłyceniu pomocy - np jednorazowa wizyta kobiety ciężarnej, brak wywiadu, nie podjęcie właściwych działań - i znów z wielu różnych powodów; brak czasu, umiejętności, możliwości rozpoznania problemu i zła wola.

Wracając do zero-jedynkowego stwierdzenia kolegi w zdaniu: NIKT nie wprowadza nakazu aborcji.

Po krótkiej powyższej analizie zastanawiam się: błąd logiczny, czy celowa manipulacja? To już wie, tylko mój kolega zwolennik PO. Jak mówi o sobie: katolik wierzący i praktykujący.

Na koniec ostatnie jego zdanie:

Ludzie mają pełną wiedzę i swobodę wyboru. I na podstawie tego mogą zastosować się do piątego przykazania.

 

Jak już wyżej udowodniłem, nie ma zbioru osób posiadających pełną wiedzę, lub też są osoby posiadające pełną wiedzę, jednakże z nieznanych nam przyczyn ją negują, ale też mamy nieznaną ilość osób (i to jak sądzę duży zbiór osobowy), których wiedzy po prostu nie znamy. Tak dowolne generalizowanie i zakładanie, że wszyscy wszystko wiedzą i wszyscy stosują się do moralnego (już nawet nie bożego prawa - piąte przykazanie) prawa naturalnego, jest co najmniej nieuprawnione, jeżeli nie jest po prostu złą wolą służącą manipulacji. Raczej kolegi o to nie podejrzewam, z gruntu to poczciwy człowiek, jednak chyba mocno pogubiony moralnie i etycznie,  jak można założyć czytając fragmenty powyższe jego wypowiedzi. W najlepszym razie: co najmniej nie pojmujący logiki swoich wypowiedzi. Można zadać sobie pytanie dlaczego tak jest? Stawiam tezę, że został zmanipulowany; zagrano na jego emocjach, wykorzystując właśnie podobną manipulację, jaka zawarta jest w jego tezach (której być może jest nieświadomy), a które; zakładam: są powieleniem tego, co gdzieś usłyszał i uznał - bez większego pochylenia się nad nimi - jako prawdziwe.

Na koniec; niestety, muszę przeanalizować ostatnią część stwierdzenia, pokazującą najgorszą stronę jego podejścia do tematu walki z zabijaniem Życia nienarodzonego.

I na podstawie tego mogą zastosować się do piątego przykazania.

 

Cóż to oznacza? Wg mnie to stwierdzenie, na podstawie którego on jako wyborca PO uważa że ma czyste ręce i czyste sumienie, ponieważ na podstawie (powyżej udowodnionego przeze mnie fałszywego rozumowania i błędnych założeń) doszedł do wniosku że jest do całkowicie autonomiczna i całkowicie świadoma decyzja. Tylko zaraz; czyja? Po pierwsze nie napisał czy chodzi o decyzję matki ciężarnej, czy też osób, które mogą wywrzeć na jej decyzję wpływ i presję nawet, po drugie zakłada że ktoś  może stosować się lub nie do piątego przykazania. TO bardzo groźne stwierdzenie, jeżeli będziemy je rozumieć ogólnie, odnosząc w stosunku do zbioru ludzkiego w całości. Jest to wyłom w doktrynie wiary. Oznacza że osoby które wierzą w Boga, a więc powinny kierować się dekalogiem z uwagi na nakaz wiary zawarty i w naukach Jezusa Chrystusa, w Biblii, aż w końcu w samym DEKALOGU - na który się powołuje, w tej konkretnej sytuacji mają wybór; mogą nie muszą stosować się do nakazu piątego przykazania!  

A więc jak to jest? Kolega określił bardzo ogólnie zbiór: ludzie. Nie napisał: osoby niewierzące. Ponieważ nie mógł - bo nie wierzą, a wiec treść dekalogu dla nich i tak nie jest wiarygodna. Z kolei w stosunku do osób wierzących nie ma wyboru: jeżeli wierzą, to muszą stosować się do nakazów wynikających z treści dekalogu, jak i również treści piątego przykazania. Możemy bardziej sprecyzować treść i znaczenie piątego przykazania, nazywając po "imieniu" czyn: NIE MORDUJ (a więc nie odbieraj świadomie życia - bezbronnego tym bardziej - wnioskuję o takie uściślenie, ponieważ gdy mamy do czynienia z obroną konieczną, między innymi w KKK jest przyzwolenie na obronę swojego zdrowia i życia jak i swojej rodziny, więc samo zabicie osoby, która może odebrać Twoje życie lub Twojej rodziny może nie dotyczyć nakazu Dekalogu, jednak to znów nie jest temat powyższego wpisu, czynię tą dygresję tylko z uwagi na porządek wnioskowania i interpretacji).

Tym bardziej dla katolika, chrześcijanina nie ma żadnego wyboru przynajmniej w płaszczyźnie analizy doktrynalnej treści i brzmienia piątego przykazania. To czy się do niego stosują czy nie w życiu, to zupełnie inna analiza, musimy włączyć przesłanki metafizyczne, a więc wpływ działań Zła (szatana) na nas. Jednakże my na poziomie wykładni i rozumienia przykazania NIE MOŻEMY wybierać inaczej. Nasza wiedza, ale przede wszystkim zadeklarowana wiara i zobowiązanie do stosowania się do dekalogu mówi jasno: NIE MORDUJ. Nie mamy możliwości wyboru. A tym bardziej jego swobody. pojawienie się pojęcia "wolnej woli" człowieka, gdy mowa o osobie wierzącej w Boga, w Jezusa Chrystusa, w Ducha Świętego, gdy już zdecydował że; wierzy w Niego i przyjmuje Jego dekalog już determinuje osobę ludzką do stosowania się za wszelką cenę uznanych nakazów Dekalogu, poprzez wiarę w absolutną nieomylność Trójcy Świętej. Powtarzam raz jeszcze: nie ma tu miejsca na wybór, możność stosowanie się lub nie w ontologicznej wykładni nakazów dekalogu.  Przyjmując fakt że jesteśmy grzeszni i popełniamy grzechy poprzez działanie złego ducha, osłabienie naszej wiary i nagięcie naszej siły woli do jego podszeptów, osiągamy stadium nazywane: popełnieniem grzechu. To jest jednak zupełnie co innego, niż nasza dobrowolna (wynikająca z aktu woli) zgoda na prawdy zawarte w dekalogu.

Wracając ponownie do wnioskowania mojego kolegi: obawiam się że stworzył w sobie niebezpieczny precedens, wyjaśniając sobie że nie odpowiada za innych współczłonków wspólnoty kościoła, nie jego sprawa czy ktoś wybiera zło czy dobro, czy ktoś zabija czy nie. Uważa że "wszyscy wszystko wiedzą" - jak sam pisze i tym samym to ich sprawa. W związku z powyższym może głosować na tych, którzy z jakiś (nie do końca przez nas poznanych) przyczyn są za zabiciem niewinnych rozwijających się dzieci w łonach matek, czy to poprzez umożliwianie nie do końca świadomym  matkom - tego czynu ( i znów tutaj wykazuję, że słowa, "wszyscy", "nikt" nie mają odwzorowania w rzeczywistości - wielokrotnie czytałem relacje matek, a nawet słyszałem, że nie zdawały sobie do końca  sprawy z tego co czynią),  czy też tworzenie praw to umożliwiających.

Jednak jako członek wspólnoty kościoła - nie ma do tego prawa! Ponieważ powinien w zgodzie z brzmieniem dekalogu robić wszystko poprzez: wszelkie swoje postawy i działania, aby nie dopuścić do łamania przykazań dekalogu, w które wierzy; poprzez swoją wiarę w Boga.  Najmniejszym z tych działań jest odmówienie poparcia poprzez nie oddanie głosu na tych, którzy pragną łamać zasady Dekalogu. Oczywiście powinien włączyć się też w inne działania na miarę swoich możliwości. Tak działa wspólnota Kościoła. Dodam: świadoma swoich obowiązków wspólnota. Innym tematem jest właśnie ta: świadomość członków wspólnoty Kościoła. Jednak to już nie temat tego wpisu. Stałby się zbyt obszerny. 

Kończąc. 

Wielkim moim zmartwieniem jest to umycie rąk mojego kolegi, umycie rąk znane z kart Ewangelii. Jakże wielu dziś tak właśnie postępuje obracając się plecami do Życia, do braci w Wierze. CO gorsza: zatracając swoje sumienia właśnie w tak fałszywej, zmanipulowanej i pokrętnie rozumianej logice. Co ich do tego prowadzi? To jest pytanie na które każdy z nas - członków Kościoła, powinien szukać odpowiedzi.

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)