Kornel Morawiecki z Wizytą w Poznaniu,
Pierwsze spotkanie w poznańskim IPN, z młodzieżą licealną opowieść o Stanie Wojennym, o walce z ustrojem PRL-u, pseudo-komuną (prawdziwy ustrój komunistyczny próbował rozwijać się - jak wiemy nieskutecznie, w ZSRR), latach ukrywania się, działalności podziemnej, założeniu Solidarności Walczącej (sam malowałem na różne sposoby na ścianach w latach 80-tych słynny symbol kotwicy i S-ki) i w końcu w 1987 roku aresztowaniu przez SB...
W Poznaniu poza spotkaniem w IPN były jeszcze dwa. Na ostatnim w bardzo przytulnym wnętrzu restauracji na ulicy Jackowskiego 5 zadałem Panu Kornelowi pytanie dotyczące stosunków z Ukrainą, z rozbuchanym gloryfikowanie kolaborantów nazistowskich i problemem, który rodzi się pod naszym bokiem - coraz więcej obywateli tego państwa przenika na teren Polski. Obywateli, którzy mają neo-nazistowskie poglądy. Ilu z tych którzy tutaj przyjeżdżają gloryfikują Banderę i innych współpracowników Hitlera i III Rzeszy? Jakie zagrożenia mogą z tego wynikać dla Polaków? Pan Marszałek podzielił moje obawy co więcej wytknął wszystkim poprzednim rządom w Polsce bagatelizowanie tego problemu. Jeszcze wcześniej inny Pan zadał pytanie dotyczące stosunku do Rosji.
Tutaj odpowiedź Pana Marszałka była długa. Sprowadzała się jednak do prostej wizji - wizji współpracy z Rosją i Ukrainą do której powinniśmy doprowadzić wcześniej czy później.
Współpracy, która powinny być na zdrowych zasadach i jej fundament powinny być etyczne i moralne.
Tutaj się w pełni zgadzam. My Słowianiepowinniśmy umieć się porozumieć. Inną kwestią jest problem wynikający chociażby z lekceważenia budowania ideologi neo-nazistowskiej na Ukrainie.
Jak to teraz rozwiązać?
Ponadto podczas spotkania rozmawiano o przyszłości Polski i budowaniu struktur nowej partii: Wolni i Solidarni.
Fragment z Wiki:
"...Po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 uniknął internowania, gdyż przewoził wieczorem sprzęt poligraficzny. Z zespołem „Biuletynu Dolnośląskiego” zaangażował się w działalność podziemną. Korzystając z zakonspirowanej struktury, rozpoczął działalność poligraficzną. Pierwszy numer drugoobiegowego pisma „Z dnia na dzień” był drukowany w nocy z 13 na 14 grudnia i został kolportowany od rana 14 grudnia we Wrocławiu. Kornel Morawiecki zajął się także wydawaniem prasy i wydawnictw Regionalnego Komitetu Strajkowego „Solidarność” we Wrocławiu, był upoważniony przez przewodniczącego regionu Władysława Frasyniuka do wydawania i podpisywania oświadczeń w imieniu RKS.
Na przełomie maja i czerwca 1982 założył organizację Solidarność Walcząca (początkowo posługującą się nazwą Porozumienie Solidarność Walcząca). W manifeście programowym Kim jesteśmy? O co walczymy? wskazano, że podstawowymi założeniami SW jest „walka o odzyskanie niepodległości i budowa Rzeczpospolitej Solidarnej”. Odrzucano ugodę z urzędującą władzą i reformowanie systemu, deklarowano walkę podjazdową „na wszystkich poziomach i różnymi metodami”[3].
9 listopada 1987 Kornel Morawiecki został zatrzymany przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa we Wrocławiu. Przetransportowano go do Warszawy i osadzono w areszcie na Rakowieckiej..."
Spotkania prowadził profesor Krzysztof Brzechczyn.
(foto: Piotr Szelągowski I-fon)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2228 odsłon
Komentarze
Z pewną satysfakcją, choć bez "kombatanctwa" dodam,
17 Lutego, 2017 - 02:04
że od stycznia 1982 jeden z punktów drukarskich "Z dnia na dzień" mieścił się w "moim" domu. To znaczy w budynku, w którym znajdowało się moje mieszkanie. Z sąsiadami zmienialiśmy się okresowo - wtedy u nich była "drukarnia", a u nas - "punkt kolportażu". Nie wpadliśmy nigdy, może dzięki "korzystnej" lokalizacji: w piwnicy był punkt skupu makulatury, dom miał bramę przechodnią, "drukarze" przychodzili jako "koledzy" czy "admiratorzy" mojej Córy, "koordynator" (pseudonim "Wąsiaty") był "przyjacielem pani domu" - wyprowadzał na spacer psa, pomagał w cięższych pracach domowych... Drukarze często się zmieniali, kiedyś przyszedł "nowy", czyli sanitariusz z "mojej" kliniki. Nikomu z nas żaden mięsień twarzy nie drgnął. Wszystkich tych ludzi nie było i nie ma wśród "kombatantów". "Wąsiaty" wykształcił dzieci, aczkolwiek kilka lat temu sam pracował sprzątając ulice, na Brochowie.
A przeżyliśmy kilka momentów dość groźnie wyglądających. Powielacz wydawał dźwięk podobny do maszyny krawieckiej, tyle że sąsiedzi wiedzieli, iż Pani Renia szyje na maszynie. I - że robi to za dnia. Jeden z moich małych wówczas siostrzeńców przyszedł nas odwiedzić w momencie, gdy "drukarnia" szła "pełną parą". Zapytał o kuzynkę - moją Córę. Zgodnie z prawdą powiedziałam, że wyszła. O - nie kłam ciocia - odpowiedział. - Przecież slyszę, że siedzi w tamtym pokoju i szyje na maszynie...
Pewnej niedzieli "chłopcy", elegancko ubrani, przyszli "popracować". Gdy wracałam z popołudniowej Mszy św. - pod dom podjechała "suka", a milicjant wszedł na dziedziniec i pytał o coś bawiące się tam dzieci. Poszłam do domu, zawołałam "chłopaków" by zobaczyli, co się dzieje. W pierwszym momencie wpadli w panikę. "Zarządziłam" natychmiastowe "składanie roboty", (powielacz chowany był w "rupieciarni", czyli pomieszczeniu bez okna, nieużywanym, bo zarwał się strop), powrót do świątecznego stroju. Szybko siedliśmy przy popołudniowej herbatce z ciasteczkami. A "suka" wkrótce odjechała. "Chłopcy" wtedy stwierdzili, że w niedzielę jednak pracować nie będą.
Potem była "afera papierowa". Memu Ojcu udało się kupić (rzadkość w owym czasie) dwie ryzy papieru kredowego, z przeznaczeniem na zapisanie publikacji, którą wówczas przygotowywał do druku. Aby nie dźwigać ciężkiego papieru - zostawił go u mnie, a jeden ze szwagrów, jadąc samochodem, miał ten papier odebrać. W tym czasie "Wąsiaty" nie zdążyl dostarczyć papieru a "chłopcy" widząc ten kredowy - użyli go do druku, zresztą bardzo niezadowoleni - druk offsetowy na papierze kredowym to prawdziwa męka. Najlepszy jest papier gazetowy.
Pech chciał, że następnego dnia Tatko zatelefonował (już działały telefony, częstokroć na podsłuchu, o czym się zresztą później miałam przekonać), że szwagier niedługo się zgłosi. Gdy próbowałam "wykręcić się" brakiem papieru z jakiegoś wymyślonego powodu - Tatko uznał, że papier zabrał sobie mój były mąż, toteż całą sytuację podsumował "jednoznacznie": - "Wiem, kto wziął papier, a ty go nie broń, bo ty zawsze go usprawiedliwiasz". I jeszcze kilka zdań w podobnym stylu. Wszelkie próby "zmiany tematu" były nieskuteczne. Rozmowę, niezbyt grzecznie, zakończyłam. Miałam więcej szczęścia niż czego innego - nikt wówczas rozmowy nie podsłuchiwał.
Papier oczywiście został wkrótce zwrócony, sytuację wyjaśniłam osobiście, prosząc by Tatko na tematy "drukarskie" czy "papiernicze" raczej przez telefon nie dyskutował. A dzieciom, gdy pytały co znaczy, gdy rozmawiamy o drukarzach tłumaczyłam, że to mowa o takich owadach, szkodnikach leśnych, które nazywają się korniki drukarze...
Już pod koniec stanu wojennego, latem 1983, moja Córa pojechała do Warszawy. Tam - po raz pierwszy w życiu - miała "atak" woreczka żółciowego (w wieku niespełna 16 lat!). Warszawska teściowa jednej z moich sióstr zatelefonowała pytając, co robić. Oczywiście należało wezwać Pogotowie. W tym momencie, w słuchawce, "pojawiła się" bardzo miła pani tłumacząc, że nie chce "przeszkadzać" ale uważa, że może to być coś bardzo niebezpiecznego, nawet zapalenie wyrostka robaczkowego. Najserdeczniej podziękowałam pani - za życzliwosć i troskę. Córa - trafiła na oddział chirurgiczny. Następnego dnia, pierwszym samolotem, poleciałam do Warszawy. Cudem dostałam bilet - prawie wszystkie miejsca były zarezerwowane wcześniej, ale moje dramatyczne wołanie, że muszę lecieć do dziecka w szpitalu - przekonał załogę, aby właśnie mnie wybrać z tłumu "walczących" o miejsce w samolocie...
Tak oto, na marginesie wizyty Kornela w Poznaniu (teraz ja już także Wielkopolanka) - wróciły wspomnienia o stanie wojennym i druku "Z dnia na dzień". Ale czy "to były piękne dni"?
Pozdrawiam,
_________________________________________________________
Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie
katarzyna.tarnawska
droga i szanowna Katarzyno Tarnowska :)
17 Lutego, 2017 - 05:39
same serdeczności z tamtych lat a na pani pytanie końcowe,czy" to były piękne dni ",odpowiadam
TAK i Nie
Tak ,
bo nasza nadzieja na lepsze jutro uskrzydlała nas a solidarność międzyludzka ,często anonimowa była po prostu cudna..np panie na straganach warzywnych spejalnie trzymające na wierzchu marchewki z ogromnymi warkoczami,były po prostu kochane,bryzy ciężko zdobytego papieru przykryte warkoczami marchwi ratowały i papier i nas ,wiele,wiele razy..
a NIE
,a to już inna opowieść...
i jest co wspominać,o jest :)
serdeczności z głebi serca :)
gość z drogi
droga i szanowna Katarzyno Tarnowska :)
17 Lutego, 2017 - 05:53
same serdeczności z tamtych lat a na pani pytanie końcowe,czy" to były piękne dni ",odpowiadam
TAK i Nie
Tak ,
bo nasza nadzieja na lepsze jutro uskrzydlała nas a solidarność międzyludzka ,często anonimowa była po prostu cudna..np panie na straganach warzywnych spejalnie trzymające na wierzchu marchewki z ogromnymi warkoczami,były kochane,bo zielone czupryny marchewkowe nie jeden raz ratowały bryzy ciężko zdobytego papieru i nas ,wiele,wiele razy..
a NIE
,a to już inna opowieść...
i jest co wspominać,o jest :)
serdeczności z głebi serca :)
gość z drogi
walka z systemem
7 Marca, 2017 - 16:21
Piękne świadectwo - ja tylko paliłem czerwone flagi - i od czasu do czasu rozrzucałem ulotki czy też kombinowałem jak by tu skserowac folwark zwierzęcy i 1984 Orwella - i udawało się 10 stron w tym punkcie ksero - (okładka usunięta) 20 w tamtym...
tylko w jednym punkcie pani się zorientowała - i powiedziała - ja tego nie mogę zkserować...
oczywista kilka demonstracji - szczęśliwie uniknąłem "pałowania"....
opornik w klapie - i takie tam drobiazgi....
Pozdrawiam!
ps nie chciałbym jednak aby to wróciło...
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika trybeus nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
trzeba było zapytać17 Lutego, 2017 - 16:31
o związki z WSI:))...pewnie zacząłby się jąkać
Prokurator Andrzej M Czyżewski: kariery panów Morawieckich są związane z oficerami WSI
http://trybeus.blogspot.com/
Myślałem, że jesteś po
17 Lutego, 2017 - 19:51
Myślałem, że jesteś po stronie wsi
„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin