Rocznica KPN w Katowicach
Leszek Moczulski w Katowicach 25 lutego 2015 r. Fot. Wolny Czyn
Konferencja w 35. rocznicę powstania Konfederacji Polski Niepodległej - Katowice, 25 lutego 2015
25 lutego 2015 r. w sali audytoryjnej Parnassos w Bibliotece Śląskiej w Katowicach (plac Rady Europy 1) odbyła się konferencja popularnonaukowa w 35. rocznicę powstania Konfederacji Polski Niepodległej zorganizowana przez Instytut Historyczny NN im. Andrzeja Ostoi-Owsianego w Warszawie.
Zwiastun - zawiera wystąpienie Leszka Moczulskiego.
Pełna relacja filmowa Wolnego Czynu (prawie 4 godziny) dzieli się na dwie części.
Relacja filmowa część 1:
godz. 10.00-12.00 Część I.
Otwarcie konferencji - Andrzej Sznajder (dyrektor Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach)
Wystąpienie prof. Leszka Moczulskiego, Honorowego Przewodniczącego Konfederacji Polski Niepodległej
Prezentacja filmu dokumentalnego „Pod prąd”, reż. Maciej Gawlikowski (film ten można znaleźć w portalu YouTube)
12.00-12.45 przerwa
12.45 - 14.30 Część II.
Prowadzenie i moderacja - dr Maciej Zakrzewski (IPN Kraków).
dr Andrzej Anusz (IHOO) - KPN na tle opozycji politycznej w PRL w latach 1979-1989
Relacja filmowa część 2:
Krzysztof Łojan (IPN Katowice) - Konfederacja Polski Niepodległej na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim
Andrzej Rozpłochowski (Stowarzyszenie „Porozumienie Katowickie 1980 - Stowarzyszenie na Rzecz Pamięci” Katowice) - KPN i Komitet Obrony Więzionych za Przekonania a Międzyzakładowy Komitet Założycielski NSZZ „Solidarność” Katowice
Komentarz
Smutne są konferencje i uroczystości rocznicowe KPN. Większość obecnych twierdzi, że Polska odzyskała niepodległość, a oni sami dobrze się Polsce zasłużyli. W rzeczywistości byliśmy tylko listkiem figowym, zasłoną dymną, za którą PRL przepoczwarzyła się, zmutowała w kolejną postać państwa okupacyjnego. O groźbie przekształcenia Polski w rezerwuar taniej siły roboczej Leszek Moczulski mówił jeszcze w latach 80-tych. Ale jest jeszcze gorzej. Podległość gospodarcza tego państwa Niemcom i jego wmontowanie w niemiecki projekt Mitteleuropa są obszernie udokumentowane[1]. Stąd wielu wyciąga wniosek, że nieuniknioną konsekwencją realiów ekonomicznych jest i podległość polityczna Niemcom. Być może wniosek to prawdziwy w wymiarze historycznym, długofalowym. Ale doraźnie przeczy mu – najbardziej spektakularnie, są bowiem i inne okoliczności[2] - sprawa Smoleńska. Jeśli Moskwa dysponuje w Polsce egzekutywą zdolną nie tylko do gry politycznej, ale i organizacji zamachu na polski rząd – i to bez konsekwencji choćby w samej Polsce w formie reorientacji państwa na obronę przed Rosją, w tym likwidacji jej wpływów i agentury wymuszonych już nie świadomością, a aktem agresji - to nie Niemcy kontrolują Polskę, a Rosja.
Trzecia Rzesza Pospolita, jak i PRL, to pas transmisyjny woli obcych wobec Polski. Gospodarczo zależnej od Niemiec i politycznie kontrolowanej przez Rosję.
Wolność i niepodległość… Skoro nie mamy niepodległości, to może choć wolność? Powieściowy Wokulski Prusa mógł wszak w pewnych wąskich ramach robić karierę w zaborze rosyjskim. Prawa człowieka, w tym czy innym zakresie, można więc sobie wyobrazić w symbiozie z oświeconym systemem autorytarnym. Ale nie totalitarnym, ten bowiem jest zaprzeczeniem takich praw (i zresztą: prawa jako takiego). Jak dziś wyglądają wolności obywatelskie, „prawa człowieka i obywatela”, nawet te które państwo zobowiązało się przestrzegać - widać w niemal wszystkich relacjach filmowych Wolnego Czynu. Nie są to przypadkowe, losowe aberracje, nieuniknione w każdym kraju, a logiczne skutki odgórnie zadekretowanego systemu atrap dyspozycyjnych „sądów”. Te na rozkaz raz orzekną, że nie ma problemu z dowodami fałszerstwa wyborczego, raz że określenie „polskie obozy koncentracyjne” nie narusza dóbr osobistych więźniarki takiego obozu, raz że za wybuch II wojny i niemieckie zbrodnie wojenne w Polsce odpowiadają… sami Polacy (tak w prokuraturze w Krakowie i sądzie w Katowicach). Statystyki są nieubłagane. Skazywalność w „procesach” karnych w Polsce to niemal 100 procent; i niemal 0 procent w „procesach” funkcjonariuszy państwa (te ostatnie to czcza teoria; niemal nie ma takich procesów). Nie znamy też choć przybliżonych rozmiarów tej katastrofy cywilizacyjnej. Skądinąd wiadomo na przykład – choć nie zająkną się o tym „media niezależne” - że podstawowym środkiem represji karnej w Polsce stały się psychuszki. Chcąc bliżej to opisać, skierowałem do kilku prokuratur wnioski o informacje co do rozchodowania ich budżetów. Informacji prokuratury nie podały, oczywiście niezgodnie z „prawem”, a podejrzenia niedawno potwierdził[3] („ukręcając” moje zażalenia) Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach. Dzisiejsze państwo jest opresyjne bardziej niż PRL w okresie stalinowskim[4]. Zasadą atrap „sądów” Trzeciej Rzeszy Pospolitej jest pozbawienie Polnische Untermenschen - polskich podludzi – jakiegokolwiek wpływu na rozstrzygnięcie ich spraw i konserwacja dyktatu rasy panów, podległych centrali a pośrednio - ambasadzie. Narzucony nam system zbrodni ma zapewnić ubezwłasnowolnienie ofiar i stuprocentową sterowność podbitego terytorium; i tu wracamy więc do problemu braku niepodległości. Nie ma wolności bez niepodległości.
Czy tego losu mogliśmy uniknąć? Oczywiście. W roku 1988, 1989 mieliśmy wznowić „Burzę”. Wystąpić zbrojnie, tak jak staliśmy. Odtworzyć państwo niepodległe, a nie patrzeć na mutację dotychczasowego. Na wystąpienie zbrojne mieliśmy zresztą kilka kolejnych lat, w miarę upływu czasu z malejącymi widokami na trwałe skutki. Dyktatura powstania, zwłaszcza z wiedzą o konieczności ponownego uruchomienia oddolnych procesów samo-rządu, samoorganizacji narodowej (lub zwyczajnie: procesów narodotwórczych) dałaby Polsce choć pierwszy impuls do życia. Konstytucję, instytucje, ramy w których Polska mogłaby zacząć się rozwijać. Kilka pierwszych lat.
Z drugiej strony, po kilku pierwszych latach przypuszczalnie pojawiłby się, być może z jeszcze większą zjadliwością ten sam rak, który dziś zabija Polskę. W historii Polski jest on niestety prawidłowością. Niezależnie od innych zasług, w końcu września 1939 r. panowie Sikorski, Stroński i Zaleski wymienili nowomianowanego Prezydenta na pohybel Konstytucji 1935 realizując „nasz pogląd na odbudowanie władz państwa na obczyźnie”; a dokładniej nie nasz i bodaj nawet nie francuskiego rządu – ten poglądy miewał rzadko - a osobiście ambasadora Francji Leona Noëla. Gdyby w 1938-1939 r. w Polsce rządziło Stronnictwo Narodowe, PSL i jakaś mutacja Frontu Morges, zapewne Rzeczpospolita uległaby perswazji Francji i Anglii i zgodziła się na przemarsz wojsk sowieckich dla obrony zachodnich granic Polski latem 1939 w stylu niewiele lepszym od tego, w jaki dzisiejszy marionetkowy rząd żyruje likwidację resztek przemysłu i skokowy wzrost cen energii. Zdrada i szukanie kosztem Polski protekcji obcych w walce z przeciwnikami wewnętrznymi to najstarsza z tradycji polskich, najbardziej też wstydliwa i przemilczana. Przemilczenia te i wstyd mają dramatyczne konsekwencje. Problem braku niepodległości Polski jest bowiem najpierw problemem koncepcyjnym – nie wiemy do dziś, jak ma wyglądać ustrój państwa wykluczający zdradę i protekcję obcych. Dlatego i w wolnych wyborach pojawi się rząd, który w cichym porozumieniu z ambasadą rosyjską zlikwiduje armię. I/lub przeciwników. Potem rząd inny, który odda komuś gospodarkę (tu: Niemcom). Zwycięskie powstanie przerwałoby zapewne ciągłość okupacji. Lecz pierwsze kilka lat, ten początkowy impuls, być może niewiele mógł zmienić - poza opóźnieniem nieuchronnego losu państw małych[5].
Tego jednak na pewno nie wiemy.
I wiedzieć już nie będziemy.
Zawiedliśmy. Przegraliśmy.
Są ludy co dojrzały do śmierci.[6] I módlmy się, byśmy nie byli ostatnimi, którzy mogli choć próbować.
Kontakt: tel. 511 060 559
ppraworzadnosc@gmail.com
https://sites.google.com/site/wolnyczyn
http://www.youtube.com/user/WolnyCzyn
http://mariuszcysewski.blogspot.com
http://www.facebook.com/cysewski1
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 859 odsłon