TU WRÓCIMY GDZIE GÓRY WYNIOSŁE PO ZACHWYT...
„Kto tu obraz swych czuć malować się sili,
Ten sobie zbyt pochlebia i innych omyli -
Jam tu więcej nie poznał ,tylko troje:
Wdzięk natury, moc Boga i nikczemność moję.”
inskrypcja wedle współczesnych świadectw
wyryta na początku XIX wieku na jednym
z kamieni nad Morskim Okiem
I
Boże! i znów te chwile – te godziny złote
i czułość pod powieką co budzi nadzieje
więc jak mam nie dziękować gdy tak blisko stoisz
że oddech Twój jak halny ogniem serca chwieje
jak mam Ciebie nie wołać wciąż radosnym głosem
gdy pozwalasz mi patrzeć hardo i czupurnie
a skrzydło mojej wiary wyrosło tak mocne
że unosi mnie ptakiem w locie aż pod turnie
bo ja chcę być szczęśliwy tylko w moim kraju
bo gdziekolwiek będziemy i gdzie los nas rzuci
to nie woda – ni ogień - żelazo czy klęska
ale myśl Twoja jedna do domu nas wróci...
II
bo przecież Ją widzieli w najciemniejsze noce
i Ona im świeciła jasną iskrą wiary
gdy trzeba było w życiu wytyczać kierunek
bez słowa Jej składali najcenniejsze dary
i nigdy nie myśleli że Ona macochą
że można Ją zostawić – bo jest zbyt surowa
umierali z tęsknoty po kątach Europy
dźwigając jak opłatek czułe polskie słowa
a ja jestem tu po to byś się mógł zawstydzić
gdy w oczy ci popatrzy w chwili zapomnienia
a wiersz ten był jak Giewont co wlecze za sobą
nieodstępny i długi groźny cień sumienia....
III
kiedyś przecież czas przyjdzie aby nam powrócić
z różnych zakątków świata z plecakami winy
przyjdziemy cieniom Ojców ze skruchą się kłaniać
skuleni niczym wątły las kosodrzewiny...
z Ameryk – Australii – Europ – czy Azji
pod chwiejnym żaglem serca śmiertelnie znużeni
będziemy niczym ptaki szybować ku Tobie
by wypełnić Testament tęsknoty do ziemi
do ziemi co się cieniem kładła nam pod oczy
bieliła wokół skroni śniegiem jak korona
co stała w naszych sercach jak krzyż nad Tatrami
gdy otwiera szerokie przyjazne ramiona...
IV
tu wrócimy gdzie góry wyniosłe po zachwyt
za plecami nam rosną oparciem wysoko
a doliny jak pudła odłożonych skrzypiec
milczą głucho choć kryją melodię głęboką
stąd będziemy spoglądać hardo i spokojnie
gdy nam przyjdzie kiedyś przeciąć węzeł długich dróg
tu nam Giewont w milczeniu i nisko się kłania
cieniami które podchodzą pod śmiertelny próg
tu wrócimy gdzie góry wyniosłe po zachwyt
staną oto za nami znów surowym Bogiem
i gdzie werble nam głośno ostatnie zagrają
żałobnego marsza – ponad skalnym progiem...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 878 odsłon
Komentarze
Cieszę się Kazimierzu, że...
26 Stycznia, 2016 - 11:23
... po krótkiej przerwie znowu jesteś z nami Niepoprawnymi i upajasz nasze serca i umysły piękną poezją, za którą bardzo dziękuję.
Tradycyjnie już Twoje strofy niejako "z automatu" wyzwalają we mnie chęć wyrażenia swoich refleksji.
Do emigranta
wrócisz na Podhale gdzie nie było cię wieki
na emigracji stęskniony za swą ojcowizną
a pod turniami zaszumią ci polskie smreki
gdy pochylisz głowę przypruszoną siwizną
i zapłaczesz jak dziecko za mamą tęskniące
wykonasz znak krzyża świętego z powagą
ucałujesz ziemię otrzesz łzy po licu płynące
i odkurzysz stary kuferek z tatową ciupagą
spoglądniesz na Giewont na turnie wysokie
wsłuchasz się w szum jodeł i gwizd halnego
nacieszysz swe oczy tym pięknym widokiem
i przypomnisz też sobie zapach runa leśnego
gdy nacieszysz swe oczy ojcowizny widokiem
gdy ukoisz w sercu tęsknotę za swym krajem
zdecydowanie wówczas rusz szybkim krokiem
do walki o Polskę… nie bądź zdrajców lokajem
Janek
Pozdrawiam serdecznie.
___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz".
© Satyr