TU WRÓCIMY GDZIE GÓRY WYNIOSŁE PO ZACHWYT...

Obrazek użytkownika Lwow47
Kraj

 

„Kto tu obraz swych czuć malować się sili,

Ten sobie zbyt pochlebia i innych omyli -

Jam tu więcej nie poznał ,tylko troje:

Wdzięk natury, moc Boga i nikczemność moję.”

 

            inskrypcja wedle współczesnych świadectw

            wyryta na początku XIX wieku na jednym

           z kamieni nad Morskim Okiem

 

I

Boże! i znów te chwile – te godziny złote

i czułość pod powieką co budzi nadzieje

więc jak mam nie dziękować gdy tak blisko stoisz

że oddech Twój jak halny ogniem serca chwieje

 

jak mam Ciebie nie wołać wciąż radosnym głosem

gdy pozwalasz mi patrzeć hardo i czupurnie

a skrzydło mojej wiary wyrosło tak mocne

że unosi mnie ptakiem w locie aż pod turnie

 

bo ja chcę być szczęśliwy tylko w moim kraju

bo gdziekolwiek będziemy i gdzie los nas rzuci

to nie woda – ni ogień - żelazo czy klęska

ale myśl Twoja jedna do domu nas wróci...

 

II

 

bo przecież Ją widzieli w najciemniejsze noce

i Ona im świeciła jasną iskrą wiary

gdy trzeba było w życiu wytyczać kierunek

bez słowa Jej składali najcenniejsze dary

 

i nigdy nie myśleli że Ona macochą

że można Ją zostawić – bo jest zbyt surowa

umierali z tęsknoty po kątach Europy

dźwigając jak opłatek czułe polskie słowa

 

a ja jestem tu po to byś się mógł zawstydzić

gdy w oczy ci popatrzy w chwili zapomnienia

a wiersz ten był jak Giewont co wlecze za sobą

nieodstępny i długi groźny cień sumienia....

 

III

 

kiedyś przecież czas przyjdzie aby nam powrócić

z różnych zakątków świata z plecakami winy

przyjdziemy cieniom Ojców ze skruchą się kłaniać

skuleni niczym wątły las kosodrzewiny...

 

z Ameryk – Australii – Europ – czy Azji

pod chwiejnym żaglem serca śmiertelnie znużeni

będziemy niczym ptaki szybować ku Tobie

by wypełnić Testament tęsknoty do ziemi

 

do ziemi co się cieniem kładła nam pod oczy

bieliła wokół skroni śniegiem jak korona

co stała w naszych sercach jak krzyż nad Tatrami

gdy otwiera szerokie przyjazne ramiona...

 

IV

 

tu wrócimy gdzie góry wyniosłe po zachwyt

za plecami nam rosną oparciem wysoko

a doliny jak pudła odłożonych skrzypiec

milczą głucho choć kryją melodię głęboką

 

stąd będziemy spoglądać hardo i spokojnie

gdy nam przyjdzie kiedyś przeciąć węzeł długich dróg

tu nam Giewont w milczeniu i nisko się kłania

cieniami które podchodzą pod śmiertelny próg

 

tu wrócimy gdzie góry wyniosłe po zachwyt

staną oto za nami znów surowym Bogiem

i gdzie werble nam głośno ostatnie zagrają

żałobnego marsza – ponad skalnym progiem... 

 

 

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (7 głosów)

Komentarze

... po krótkiej przerwie znowu jesteś z nami Niepoprawnymi i upajasz nasze serca i umysły piękną poezją, za którą bardzo dziękuję.

Tradycyjnie już Twoje strofy niejako "z automatu" wyzwalają we mnie chęć wyrażenia swoich refleksji.

 

Do emigranta

 

wrócisz na Podhale gdzie nie było cię wieki

na emigracji stęskniony za swą ojcowizną

a pod turniami zaszumią ci polskie smreki

gdy pochylisz głowę przypruszoną siwizną

 

i zapłaczesz jak dziecko za mamą tęskniące

wykonasz znak krzyża świętego z powagą

ucałujesz ziemię otrzesz łzy po licu płynące

i odkurzysz stary kuferek z tatową ciupagą

 

spoglądniesz na Giewont na turnie wysokie

wsłuchasz się w szum jodeł i gwizd halnego

nacieszysz swe oczy tym pięknym widokiem

i przypomnisz też sobie zapach runa leśnego

 

gdy nacieszysz swe oczy ojcowizny widokiem

gdy ukoisz w sercu tęsknotę za swym krajem

zdecydowanie wówczas rusz szybkim krokiem

do walki o Polskę… nie bądź zdrajców lokajem

 

Janek

Pozdrawiam serdecznie. 

Vote up!
5
Vote down!
0

___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz". 

© Satyr


 

#1505684