PACIERZ ZA POLSKĘ

 

„Aniele Boży ! Stróżu mój

Ty! zawsze przy nas stój”

Rano                                  

     Wieczór

          We dnie

              W nocy

W czas pogardy i przemocy

W czas wojennej zawieruchy

Gdy osaczą nas złe duchy

Gdy zapłonie wschodnia ściana

I gdy wojny krwawa rana

Będzie boleć nas niewolą

I kłamstwami które bolą

Drzazgą zdrady oraz trwogi

Wbitą w serce i sumienie

Gdy tchórzliwe w nas milczenie

Będzie podłym naszym czynem

I zapłatą srebrnikami

Za to żeśmy dzisiaj sami

Zgotowali dom niewoli

I że nic nas już nie boli

Tam gdzie  

         Honor    

               Bóg

                      Ojczyzna

Bo jedynie drobna blizna

Na sumieniu pozostała

I na pewno jest za mała

By pamięcią nas bolała

Że Ojczyzna znów na krzyżu

Szarpie skrzydła naszej wiary

I że dzwonią znów zegary

Tym co idą w mrok wieczności

Niosąc Bogu wór sumienia

Co się w wieczne sądy zmienia

Sprawiedliwą ręką Boga

Tym co żyją zaś przestroga

Niechaj drogowskazem płonie

I wskazuje cel nadziei

Który jest odwiecznym prawem

By pokonać grzech Kaina

I by nigdy ludzka wina

Nie została zapomniana…

I rzeź Woli

   Mord Katynia

       Krew Warszawy

          Łzy Wołynia

                Smoleńsk

Zdrajców podle czyny

Polskie nie zgojone rany

Przywalone niepamięcią

I bez zadośćuczynienia

Będą ciążyć nam kamieniem

Gorzką prawdą zniewolenia

Dziś na dzikich polach kłamstwa…

 

Oto płonie Ukraina

Ogień już po naszym domem

Wznosi krwawy sztandar łuny

Liże próg jęzorem ognia

A w nas banderowska orgia

Wraca jak piekielne wrota

Domu drzwi pootwierane

Przeciąg dziejów przez nie wieje

Trudno zatem o nadzieję

Gdy w nas nie ma Bożej wiary

A dom pełen naszych wrogów

I dla zdrajców nie ma kary

A bluźnierstwa jad żmijowy

Są czy się w Ojczyzny ciało

Śmiercionośnym zakażeniem

Od którego w nas sumienie

Gnije pozbawione Ducha

I praw bożych nikt nie słucha

Bo dziś prawem jest mamona

I Ojczyzna nasza kona

W ciasnej pętli zniewolenia…

 

Za plecami Europa!

Lecz nie wsparciem i pomocą

Lecz pogardą i złym słowem

Czynem i podstępnym prawem

Pluję kłamstwem na Warszawę

Bawiąc się krzywdzącym sądem

W imię chorej demokracji

Która w tylu kątach świata

Krwawi się pod ręką kata

Która także nam zagraża

Czyniąc krwawym poligonem

To co polskim było domem

Podpalanym tyle razy

W samym sercu Europy

Gdzie wrogowie z każdej strony

Darli sukno w czas rozbiorów

Szarpiąc się o słabą Polskę…

 

Wybacz Boże!

Ty! swym Duchem

Znasz najlepiej nasze dzieje

Zatem dzisiaj tylko w Tobie!

Powierzamy czas w chorobie

Która niszczy wolność naszą

Powierzoną Barabaszom

Którzy tak jak kiedyś Ciebie

Osądzili bez litości

W czasie niesprawiedliwości

Tak jak teraz w czas szatana

Gdy globalna świata rana

Dziś śmiertelnie nam zagraża

Bo przed tronem Antychrysta

Świat pochyla swoje głowy

A my Polski dwie połowy

Nie możemy złożyć w jedno

Aby stanąć w Twoim prawie

Więc jak prosić byś łaskawie

Spojrzał na nas Panie Boże!

Spraw więc niech nam

Duch pomoże

I pilnuje drogowskazów 

Byśmy więcej nie błądzili

Po bezdrożach polskich racji

Bo dziś wiemy demokracji

Jest pomnikiem każdy grób

I gdzie prochy ludzkich kości

Mówią prawdę o równości…

 

A my dziś dla obcych racji

W imię kłamstwa demokracji

Otwieramy domu drzwi

Choć historii przecież drwi

Z tych co uwierzyli wrogom

Aby iść fałszywą drogą

Przez ścierniska dziejów krwawe

Walczyć za nie swoją sprawę…

 

Dziś jesteśmy poligonem

Znowu w środku Europy

Zachód brudne karty rzuca

I to on jest jak onuca

Która cudnie na salonach

Kłamstwem i fałszywą mową…

 

Krwawy poker już się toczy

Według planu tych z za morza

Których łapy jak obroża

Zaciskają się na szyi

Tych co szarpią się w niewoli…