Master 61 - 65

Obrazek użytkownika Leszek Smyrski
Idee

61

Kusanagi-no tsorugi, jedna z trzech najświętszych relikwii Japonii, zniknął nagle ze stojaka. Namuro Masaki widział to na własne oczy, po prostu miecz przestał być tam, gdzie był. Ten sam moment zarejestrowały trzy kamery. Cesarz dowiedział się o tym wydarzeniu po niespełna trzech minutach.
PołączWymiary- Przesyłaj-Panuj zabrał broń w tym samym momencie, w którym Marek wyruszył w swoją misję, czego jednak żaden śmiertelny człowiek nie mógł wiedzieć. Pół godziny później Japończycy poinformowali o zdarzeniu Prezydenta Stanów Zjednoczonych.

W siedzibie telewizji BTV zaspany ochroniarz musiał szybko dojść do siebie. Tuż po szóstej zaczęły zjeżdżać samochody, z których wysiadali udziałowcy stacji. Nie wyglądało to na zjazd biznesmenów, raczej na studencki happening. Nikt nie miał na sobie garnituru, zamiast pokoju konferencyjnego użyli do spotkania studia. Prawnik reprezentujący stację, który standardowo prowadził tego typu spotkania, sprawdził stan udziałów. Wyliczył, że obecni posiadają osiemdziesiąt sześć procent akcji. Otwarto walne zebranie, usunięto stary zarząd, powołano nowy, Całe zdarzenie było rejestrowane i nadawane na żywo. Po wybraniu zarządu i rady nadzorczej, co trwało niespełna godzinę, budynek opustoszał.

Gi był wściekły, ta hołota gra mu na nerwach. Stał jak uczniak przed Sześcioma i Billem. Wszyscy mieli zatroskane oblicza.
Ile zarobiłeś na sprzedaży akcji?
Sześć milionów.
Dla sześciu milionów oddałeś wrogom kluczowy fragment sieci propagandowej. Kretynie! Masz szczęście, że jest za późno na zmianę harmonogramu Wielkiej Gali. Inaczej mógłbyś pożegnać się z nami a może nawet z życiem.
Satoreg zionął spokojną nienawiścią. Przenikał Gi zimnym wzrokiem, pod którego wpływem Gi zaczął czuć się coraz mniejszy i nieważny. Sześciu najwyższych nie znalazło się tam, gdzie się znaleźli przez przypadek. Toczyli ciężką walkę w drodze na szczyt. Eliminowali konkurentów i sami musieli uważać, by nie dać się wyeliminować. Wczorajsze wrażenie Gi, że jest lepszy od nich wszystkich rozpłynęło się zostawiając wstyd. Stał teraz bezbronny, ze ściśniętym gardłem i pragnieniem by to się skończyło. Siedem par oczu patrzyło na niego. Nawet Bill, jego przyjaciel, jeśli zajdzie potrzeba odwróci się od niego i pozwoli mu umrzeć.
Nikt nie mógł się tego spodziewać.
Słowa z trudem płynęły przez ściśnięte gardło.
Bill podszedł do niego ze szklanką wody, kilka łyków rozluźniło napięcie i rozmyło nieznośną suchość.
Nikt nie mógł się spodziewać, że te dzikusy, które gnieżdżą się na odludziach i latają balonami będą zdolni do takiej perfekcyjnej akcji finansowej, chyba sam czort im pomagał.
Nagle olśniło go.
Wiem. Ogłosimy publicznie jak weszli w posiadanie tych akcji, oskarżymy ich o handel narkotykami i zmuszanie do prostytucji, porywanie kobiet i dzieci. Oskarżymy ich o pakt z siłami ciemności. Pokażemy jaką niebezpieczną sektą są i jak zagrażają światu.
Mówił jak w natchnieniu, aż Satoreg przerwał mu.
No, nie rozpędzaj się tak.
Gi w tonie głosu i w spojrzeniach pozostałych zobaczył, że ma jeszcze szansę.

Syberyjskie dywizje czołgów i piechoty od kilku godzin manewrowały po głównych drogach od Magadanu, przez Irkuck do Peczory i Jekaterynburga. Część wojska pomagała zgasić pożar tajgi po zestrzeleniu balonu, trwało to jednak dosyć krótko, bo systemy przeciwpożarowe zadziałały bardzo dobrze a trzy ratownicze balony były na tyle szybko, że pożar zbytnio się nie rozprzestrzenił. Gaszenie pożaru przebiegło w przyjaznej atmosferze, jednak inne manewry wojsk wskazywały na to, że celem będzie opanowanie baz balonowych, które działały w specjalnych strefach ekonomicznych – płaciły duże podatki, ale zawsze stanowczo odmawiały łapówek. Nie dało się też przy pomocy balonów przemycić czegokolwiek. Wszystkie rzeczy niezgodne z prawem były zawracane. Bolało to urzędników, szczególnie tych wysokiego szczebla. Jednak na dole ludność była mocno związana z balonami, mimo że nie dało się z nimi robić dużych przekrętów, można było sporo zarobić uczciwą pracą. Była to w Rosji tak wielka nowość, że minęło sporo czasu, zanim urzędnicy zorientowali się, że zagraża to ich interesom. Motłoch rozwydrzony uczciwością w pewnym wąskim odcinku zaczynał żądać jej także gdzie indziej. Pożar tajgi, mimo że szybko ugaszony stał się doskonałym pretekstem. Największe skupienie czołgów i piechoty było wokół Irkucka nad Bajkałem, tam, gdzie Marek i Chen spotkali się po raz ostatni.

62

Czołgi stały częściowo w lesie, częściowo na skraju otwartej przestrzeni. Tych widocznych było około trzydziestu, zwrócone bokiem, jakby tylko przejeżdżały. W lesie ukryte było jeszcze ponad 300 czołgów, 80 ciężkich dział i prawie 15 tysięcy ludzi. Ogłoszono stan gotowości bojowej, dowódca wiedział, że atak nastąpi o szóstej sześć po południu, zostało trochę ponad 4 godziny. Baza przeładunkowa jedwabnego szlaku mieściła się na cyplu nad Angarą, po drugiej stronie rzeki była miejscowość Michalewo. Irkutsk był na północ, na południe drogi prowadziły do Ułan Bator.
Żołnierze czekali w pogotowiu, kilkakrotnie ogłaszano alarm bojowy i po kilku minutach odwoływano go. Dzień był pochmurny, ale bez deszczu.

Peter opowiedział Chenowi i pozostałym co się dzieje w Irkucku, nastrój pewnego przygnębiają wdarł się w ten poranek. Baza w Irkucku należała do kluczowych, Jedwabny Szlak krzyżował się tam z drogą na Indochiny. Wietnamczycy tworzyli prężne zakłady i opanowali technologie produkcji grafenowych powłok, które były konieczne do rozwoju nowych baz balonowych wzdłuż wybrzeży obu Ameryk. Interwencja rosyjska mogła spowodować spore straty.

Bianka obudziła się po krótkiej drzemce. Była wyczerpana, ale ten sen dodał jej sił. Zupełnie irracjonalnie zaczęła myśleć, że na pewno zobaczy Marikę, jak nie w tym świecie, to w tym drugim, który będzie lepszy. Kiedy zobaczyła, że Chen zaczyna się gimnastykować, stanęła obok niego i zaczęła powtarzać każdy ruch. Uśmiechnął się do niej, mimo że wcale nie było mu do śmiechu. Uśmiech zgasł szybko, bo przez głowę przebiegła mu myśl, że jego najlepszy przyjaciel dziś zabije jej córkę.

Janusz rozmawiał z Wiktorem Beriezowem o rozmaitych drobnych sprawach, więzień chciał zabić czas, więc zrezygnował z buty. Tematy poruszali neutralne, ale tak naprawdę się poznawali. Pan KGB był trochę zmęczony, ale nie pokazał tego po sobie. Omawiali prawdopodobieństwo deszczu, gdy podszedł Robert, również socjolog systemowy.
Słyszeliście, że Ruscy otoczyli czołgami nasze bazy na Syberii? - powiedział siadając obok nich.
Wiktor był Rosjaninem, jednak zbyt dużo czasu mieszkał poza Rosją, żeby kibicować aktualnym władzom i ich poczynaniom. Co innego Matiuszka Rossija i wielki rosyjski naród, on po każdym zdeptaniu podniesie się jak wiosenna trawa. Poczynania młodego Putina nie były zgodne z interesami oświeconych, choć zawsze w ostatecznym rozrachunku przynosiły im korzyść.
Wygląda na to, że możecie popaść w tarapaty. - powiedział.
Tarapaty to integralna część życia – odpowiedział mu Robert – cokolwiek nie robisz, zawsze trafisz na przeszkody.
Dywizje pancerne to spore przeszkody – rzekł Wiktor – Rosjanie mają dużo czołgów, mają rakiety, mają lasery, mają sojuszników.
Mówiąc o sujusznikach masz na myśli diabły, nadlatujące wam na pomoc?
Wiktor poczuł się, jakby był nagi, największa tajemnica oświeconych nie tylko została przejrzana, ale nawet zdeprecjonowana. Mówili o Szatanie w zwykłej rozmowie jak o nadchodzącym deszczu. Szatan stał się po prostu kolejnym problemem, który należy rozwiązać i nadal robić swoje.
Nie boicie się? Zapytał zdziwiony.
My się mamy bać? - Robert roześmiał się szczerze. To wy ściągacie sobie na głowę sojusznika, któremu będziecie zawsze służyć. Czy czujesz zbliżający się koniec twojego życia? Spytał Wiktora tak nagle, że ten oniemiał.

Mieszkańcy Brukseli stanęli przed wielkim dysonansem. Ulubiona lokalna telewizja, która codziennie rano zapewniała, że świat to bezpieczne i miłe miejsce a rządzący starają się o ich dobro, nagle zmieniła światopogląd. Emitowano filmy i programy opowiadające o zbrodniczej działalności Golden Amber Service, o tym, że jest przykrywką działań nowoczesnych oświeconych, którzy stosują gospodarkę opartą o pracę niewolniczą i przemoc we współczesnej Europie. Dla przeciętnego mieszkańca Brukseli, który pracował w jakiejś korporacji albo w administracji, taka wiedza nie mogła znaleźć akceptacji. Belgijska stacja telewizyjna zareagowała bardzo szybko. Telewidzowie zaczęli dzwonić i wypowiadać się w obronie dobrego imienia GAS, powrócono do nagonki antybalonowej i jednocześnie nastąpił wysyp materiałów propagandowych, w których oszołomy od balonów zabijają dzieci, torturują, gwałcą i deprawują. Gi rehabilitował się powoli, chciwość, która pchnęła go do sprzedaży akcji BTV przestawała być wadą. Dzięki niej można było pokazać oparty na faktach reportaż, jak balonowcy skupywali akcje i jak sprawnie zorganizowali przejęcie stacji. Rekordy oglądalności osiągnął filmik, na którym oszołomy wrzucają noworodka do beczki z gwoździami, a potem piją krew dziecka. Oglądający, często z wyższym wykształceniem, wierzyli w te informacje, ponieważ były przekazywane przez rządową telewizję.

63

Wiktor zaczynał tracić pewność siebie. Od wczesnego dzieciństwa uważał się za nadczłowieka, któremu wszystko wolno. Duża inteligencja pozwalała mu łatwo łączyć fakty, ojciec powiedział mu jak wygląda świat i z kim warto się przyjaźnić, kogo unikać. Poza tym wszystkim ojciec znał wszystkich tych ludzi, których należało znać. Wiktor mógł sobie pozwolić na prawie wszystko. Na studiach prawniczych dowiadywał się jak brzmi prawo, ojciec w domu pokazywał mu jak można manewrować pomiędzy przepisami, które tworzyły niebezpieczny gąszcz dla maluczkich, a jednocześnie żerowisko dla drapieżnych zdobywców. Na drugim roku zadarł z nim syn nawiedzonych prawników, którzy opowiadali dzieciakowi o ideałach. Poszło o dziewczynę, którą Wiktor odbił chłopakowi a potem trafiła do burdelu. Szczeniak zaczął rozrabiać, kiedyś na korytarzu w obecności studentów nazwał go bandytą, szukał jakichś dziennikarzy, żeby nagłośnili sprawę, w końcu zaangażował rodziców. Rodzice byli znani i szanowani, więc któryś z prokuratorów musiałby cokolwiek zrobić. Istniała też obawa, że zostanie przekroczony próg utrzymania blokady informacyjnej i dziennikarze przejdą na drugą stronę. Cała trójka zginęła w wypadku samochodowym, auto zostało zmiażdżone przez ciężarówkę z materiałami budowlanymi.
Teraz, w obliczu tych dwóch ludzi poczuł się jak szkolny rozrabiaka, przyłapany przez nowego woźnego, który jest surowy, sprawiedliwy i wie o nim wszystko. Wszystkie sztuczki nagle przestały działać.
Czy możesz nam opowiedzieć o Gi? Zapytał Robert.
Chyba tylko to, co już wiecie. Jest dyrektorem Golden Amber Service, dziś zostanie awansowany w hierarchii oświeconych. Zajmuje się nadzorem nad urzędnikami unijnymi, narkotykami, bronią, niewolnikami, prostytucją, tajnymi pracami konstrukcyjnymi pod ziemią i w sektorach specjalnych.
Skąd zna Marka?
Kto to jest Marek?
Człowiek, który ma złożyć pierwszą ofiarę.
Nikt nie wie kim będzie ten człowiek, To Master osobiście go wyznaczył. Wejdzie do sali sześć po szóstej, wykona jedno cięcie i potem już Gi poprowadzi dalszą ceremonię.
Co sądzisz o Gi?
Najwyżsi podejrzewają go o to, że ma zbyt wybujałe ambicje, gdyby to było prawdą, organizacja byłaby zagrożona. Tym razem Janusz roześmiał się serdecznym śmiechem.
Gi ma wybujałe ambicje? Dobre sobie. W porównaniu do którego z was one są wybujałe? A może ty uważasz się za skromnisia. A może ci wasi najważniejsi umieją się ograniczać? Jaką ilość władzy uważacie za wystarczającą?
Chcemy całą władzę, nad wszystkim i wszystkimi.
O!!! To jest dopiero ambicja. Czy chcecie też panować nad Szatanem i jego diabłami?
Wiktor wzdrygnął się, jakby przeszył go prąd.
Nie, miałem na myśli tylko ludzi.
Nas też?
Tak, w zasadzie to tak.
Janusz z Robertem wybuchnęli niepochamowanym śmiechem.
Niezły jesteś. Twój kot zapewne myśli, że ma nad tobą władzę i w pewnym sensie ma trochę racji. Ale dlaczego myślicie, że możecie mieć władzę nad naszą organizacją, a nie możecie mieć władzy nad szatanem?
Przecież nie można mieć władzy nad Szatanem. - powiedział Wiktor, który pierwszy raz w życiu poczuł się jak uczestnik wielkiego bluźnierstwa. - nigdy nie bluźniłem przeciw Szatanowi.
Można mieć pewną władzę nad szatanem – włączył się milczący dotąd Chen.
Jest tylko jeden sposób, ale zawsze skutkuje.

64

Sześć po szóstej czołgi ruszyły do ataku, wyjechały z mgły, która spowiła skraj lasu kwadrans wcześniej. Kiedy tylko ryknęły silniki, artyleria rozpoczęła ostrzał, więc ogłuszający huk spadł na ludzi obecnych w bazie jak nagły grom. Wiedzieli wprawdzie co się szykuje, ale zawsze jest pewne zaskoczenie, że to właśnie już teraz, że jeszcze przed chwilą było cicho.
Igor siedział przed ekranem, ale ekran tylko pomocniczo zmieniał perspektywę tego, co było za oknem. Okno było małe i kuloodporne, czołgi kilkaset metrów za nim.
Czy powinienem mieszkać w mieście, czy podróżować? Spytał sam siebie
Powinienem spać kamieniem, czy wybuchnąć gwiazdą?
Kiedyś był złym człowiekiem, krzywdził ludzi, zabijał, gwałcił, podpalał i wysadzał.
Pewnego razu zaszła zmiana i stał się inny, robił wszystko, żeby naprawić co tylko mógł. Poznał zupełnie nowe wymiary życia, więc wolał, aby się skończyło, niż miało wrócić stare.
Słońce zaświeciło mu w twarz a dłoń zacisnęła się w kułak.
Skoro jest wróg i masz amunicję – powiedział do siebie – daj ognia. Ot tak.
Cztery stanowiska karabinów maszynowych odezwały się tak gwałtownie, że impet natarcia dywizji pancernej jakby nieco zmalał, ale wciąż posuwała się w stronę bazy. Wtedy z lewej i z prawej strony usłyszał gwizd małych rakiet, ciche wybuchy i zobaczył zatrzymujące się czołgi z rozerwanymi gąsienicami. Załogi nie były w stanie ich naprawić pod silnym ogniem, zwłaszcza że karabiny maszynowe terkotały również z lewej i z prawej. Ochrona bazy nie była gotowa na wojnę z rosyjską armią, wszystko, co mogli zrobić, to opóźnić jej zdobycie.
Za plecami słyszeli eksplozje pocisków i łomot walących się konstrukcji. W pewnej chwili ogłuszający huk oznajmił, że eksplodował balon, a właściwie zawarty w nim wodór. Pożar pochłonął dużą część bazy, pociski nadlatywały i wybuchały, czołgi wymijały uszkodzone i powoli parły do przodu. Kiedy linia ognia przesuwała się, żołnierze naprawiali zerwane gąsienice i gotowe do boju maszyny parły naprzód. Siła ognia skoncentrowała się na gniazdach karabinów obrony. Powoli milkły strzały z lewej i prawej, Igor zobaczył, że minęło dwadzieścia osiem minut od pierwszych wystrzałów, gdy nagle potężny pocisk sforsował pancerne okno. Eksplozja rozbiła ekran i stanowisko kontroli a do pomieszczenia trafiały kolejne celne pociski odłamkowe, nikt nie miał szans przeżyć. Huk trwał jeszcze kilka godzin, po bazie balonowej zostały wypalone zgliszcza.
Marek szedł przez podbrukselskie miasteczko a przez głowę płynęła uporczywie melodia Bułata Okudżawy o spacerze z Puszkinem. Nie rozumiał, dlaczego tak natrętnie od dwóch godzin brzmi mu w głowie rosyjska piosenka. Południe dawno minęło i słońce wyjrzało zza chmury oświetlając pozbawioną okien ścianę supermarketu, gdy nagle w olśnieniu zobaczył bazę w Irkucku, gdzie ostatni raz widział Chena i zrozumiał, że stało się coś złego. Kiedy to do niego dotarło, najpierw się przejął, potem jednak uznał, że to teraz nie ma dla niego znaczenia, ważne jest, żeby to, co miał zrobić, zrobił dobrze. Znał właściwości bojowe japońskiego miecza i umiał je wykorzystać. Reszta była nieważna. Nauczył się rozpraszać wszystkie niepotrzebne myśli. Szedł równym krokiem, wiedział, że za jakiś czas odpocznie, zje coś i pójdzie dalej. Wielu ludzi chciałoby wiedzieć, gdzie teraz jest.
Azaren był wściekły na Rosjan, zrobili falstart. Gala miała zacząć się za sześć godzin a oni już rozpętali własne piekiełko. Jakiś nadmiernie ambitny generał chciał zostać bohaterem, bo opętała go jakaś tancereczka. Putin też miał swoje porachunki z korporacją balonową, więc łatwo dał się podpuścić. Pozostali oświeceni rozważali, czy przedwczesne rozpoczęcie walki nie pokrzyżuje ich planów, zniszczenie bazy mogło być potraktowane jako oddanie władzy szatanowi, Rosjanie mieli przewagę czasu nad Brukselą, zaczęli o szóstej sześć, więc w zasadzie wypełnili warunki rytuału. Podobno zaczęli również rozstrzeliwać więźniów politycznych. Nie mogli zbyt wiele zrobić, bo ich cała uwaga była skoncentrowana na przygotowaniach do własnej gali. Niewolnicy na ofiary i dzieci do orgii byli na swoim miejscu. Gi z Billem doglądali ostatnich przygotowań, Wiktor z Adamem przepadli, uciekła też jedna z niewolnic.
Ewulon odezwał się w nieco innym tonie.
Posłuchajcie, mamy formalny kontrakt z Szatanem, my będziemy w jego imieniu władać światem. Potraktujmy rosyjski incydent jak sylwestrowe świętowanie. U nich zaczęło się wcześniej, ale nasza Wielka Gala jest najważniejsza. Rosjanie zrobili nam oprawę, ale to u nas jest główne święto. Władcy całego świata są dziś w Brukseli, nawet jakiś minister od Putina. My oddajemy cześć Szatanowi, oni oddadzą cześć nam. W tej chwili oczy mówiącego zapłonęły na czerwono, był to znak ich pana, że tak właśnie jest. Atmosfera zelżała nieco i wtedy Satoreg powiedział – według sondażu zrobionego metodą wywiadów telefonicznych, osiemdziesiąt pięć procent mieszkańców Brukseli wierzy w naszej telewizji.
Niech Szatan prowadzi nas do zwycięstwa!

65

Diabeł oddaje energię do innego wymiaru, stamtąd też czerpie ją, gdy jest potrzebna. Kiedy diabły wyskakiwały ze swojego statku i kierowały się w stronę ziemi, natrafiały na atmosferę. Ich metabolizm był wprawdzie energomaterialny, ale duże znaczenie odgrywał komponent informacyjny, przez ludzi religijnych zwany duchowym. Superszybkie przepływy energii od poziomu nukleonów, przez komórki aż do poszczególnych mięśni powodowały, że diabeł był niezniszczalny. Wchodząc w atmosferę żarzył się wprawdzie, ale dużo mniej niż inny obiekt o podobnej masie. Jak ćmy do światła, kohorty diabłów pędziły w stronę Irkucka. To wprawdzie tylko logistyczne działania i diabły przez kilka godzin nie mogły podejmować działań operacyjnych, ale to oni pierwsi osiągnęli cel, do którego podążali ze środka galaktyki. Jest to jakieś wyróżnienie.

W pałacu królewskim w Brukseli prezydenci, premierzy i ważni ministrowie ze wszystkich państw wysłuchali napuszonego przemówienia Satorega. Po nim wystąpił Gi, mówił krótko i rzeczowo. Pracował kilka lat nad stworzeniem systemu, który zastąpi przestarzałe sposoby funkcjonowania społeczeństwa. Od tej pory komunikacja władzy ze społeczeństwem będzie jednostronna. Pieczątka i podpis urzędnika będzie ostatecznym i nieodwołalnym aktem prawnym najwyższej rangi.
Oficjele wiedzieli o tym od dawna, tak zresztą funkcjonował cały aparat administracyjny. Nikt jednak nigdy nie powiedział tego wprost i w trybie rozkazującym. Elita władzy przywykła do rządzenia umiała, kiedy to było konieczne okazać bezwzględną uległość silniejszej władzy.
Na koniec Gi poinformował zebranych, że wojska rosyjskie zniszczyły bazę Balonowego Jedwabnego Szlaku w Irkucku, ale ta informacja zostaje na razie utajniona, ze względu na dobro społeczeństwa. Oklaski dla Gi trwały kilka minut dłużej niż oklaski dla Satorega. Ten stał blady ze wściekłości. Każdy z nich znał dobrze opowieść o brawach dla leningradzkiego pierwszego sekretarza, które trwały dłużej niż te dla Stalina. Teraz jednak nie dało się odpowiednio mądrze usunąć Gi, bo sam Szatan wyznaczył go do prowadzenia Gali, a Beriezow gdzieś przepadł.
Chen patrzył jak Bianka próbuje naśladować jego ruchy a serce przeszywał mu ból. Nie znał jej córki, ale ze zdjęcia widział, że jest piękna. Wyobraźnia bez przerwy podsuwała mu jej obraz z odciętą głową. Najgorsze ze wszystkiego było to, że tę głowę ma obciąć jego najlepszy przyjaciel, prawie brat. Bianka skoncentrowana na jakiejś prostej czynności zapominała na chwilę o niedoli i wyglądała na spokojną, jak będzie, gdy zmasakrowane zwłoki trafią na jej ręce? Odpędzał tę myśl, ale ona natrętnie wracała.
Telewizja publiczna nadawała cykl reportaży o zbrodniach sekt z różnych krajów i okresów, jednocześnie opowiadając o firmie przewożącej towary balonami jak o zorganizowanej grupie o niejasnych celach i sposobach działania. Była to po części prawda, żeby dostać się do firmy, trzeba było przejść kilkuletni okres szkolenia, związany z surową dyscypliną. Jednym z wymogów niepodlegających dyskusji był nakaz mówienia prawdy, dlatego wszyscy szpiedzy odpadali już po kilku miesiącach, na etapie nowicjatu. Ludzie z firmy nie pili alkoholu i nie zażywali narkotyków, co wyłączało ich ze standardowego życia towarzyskiego. Kiedy ich spotykano na płaszczyźnie innej niż zawodowa, wyglądali na wyniosłych i zarozumiałych. Nikt normalny ich nie lubił.
Brukselską Stację, która opowiadała prawdę oglądało 15 %, z czego większość sceptycznie wyrażała się na temat możliwości istnienia takiego stanu rzeczy, jaki im przedstawiono.
Marika miała na sobie najpiękniejszą sukienkę, jaką mogłaby sobie wyobrazić, całą białą jak tradycyjna suknia ślubna. Na głowę włożono jej diadem z kamykami błyszczącymi jak diamenty, gdyby się na tym znała, wiedziałaby, że to diamenty. Pantofelki były delikatne i doskonale dopasowane. Wyglądała jak postać z bajki, ale gdzieś w dali czaiła się groza. Trzy służące mówiące po rumuńsku były jej damami do towarzystwa przez ostatnie kilka dni, nic nie wiedziały o jej przewidzianym losie, dlatego teraz ubierając ją, szczebiotały zachwycone. Wiedziały, że Marika ma wyjść za mąż za jakiegoś bogacza, a może tylko zostać kochanką, ale w ich oczach to i tak wspaniała przyszłość. Marika miała być tylko dla jednego, one były dla każdego kto zechciał.
Sześciuset sześćdziesięciu sześciu było w komplecie, nawet Satoreg i Gi wrócili od dostojników, którzy zaczęli swój bal. Tutaj teraz odbywa się największe wydarzenie w historii świata. Ich Pan nadejdzie i będzie rządził światem, oni będą jego najwyższymi kapłanami. Żadna siła nie sprzeciwi się ich potędze. Zniszczą każdego, kto stanie im na drodze. Ten nastrój podniecenia, zbliżającej się godziny oraz stojących w gotowości niewolnic i dzieci wprowadzał elitę świata w stan euforii.
Dochodziła szósta, niewolnicy z tacami, na których stały kieliszki szampana obchodzili zebranych. Barki z alkoholem otworzono, stoliki z kokainą, heroiną, amfetaminą haszyszem i wszelkim innym dobrem odsłonięto. Zbliżał się czas dobrej zabawy, a jednocześnie czas cierpienia i bólu dla ofiar.
Imę Gi powtarzano bardzo często, patrzono w jego stronę, pokazywano go dyskretnie innym. On sam czuł się nadczłowiekiem, ale szóstka najwyższych była coraz bardziej zaniepokojona. Historia pokazuje, że władza to narkotyk dla solisty. Cezar, Hitler i Stalin nie dzielili się z nikim.
Chen ćwiczył formę, Bianka próbowała go naśladować. W pewnej chwili kątem oka dostrzegł znajomą sylwetkę. Przeprosił Biankę i poprosił żeby zaczekała i odpoczęła, bo musi nagle coś załatwić. Postać zniknęła za rogiem, Chen ruszył biegiem za nim.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.2 (6 głosów)

Komentarze

"Mastera" czytałem już wcześniej, wiadomo gdzie. Ale uprzejmie proszę o to by choć przerobić wizję jednego z regaliów Cesarzy Japonii.

Miecz Siekący Trawę(Trawosiecz) ma inną formę. Jest prosty co nie umniejszało jego wartości bojowej w czasach powstania a potem wartości symbolicznej. Był niezbyt długi i obosieczny.

Mogli go nosić nawet wieśniacy.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Miecz-Trawosiecz

Zaś wspomniany miecz to jednosieczna katana, stworzona dużo później.

https://ostrzej.pl/katana-skrocona-historia/

Mogli go nosić tylko samurajowie. Za samo posiadanie przez kogoś z niższej warstwy groziła śmierć.

Dla tych była krótsza wersja, wakizashi. I ciekawostka. W polskich przepisach dot. broni białej wśród zabronionych rodzajów nie ma wakizashi. Czyli otacza cię kilku kiboli z zakazanymi maczetami, dobywasz tego spod dłuższej kurtki czy zza pleców. Sam wygląd może spowodować zwątpienie:) A pierwsze obcięcie rączki atakującego gwarantuje smród palonej gumy u reszty... i długie przesłuchanie na Komendzie.

 

Vote up!
4
Vote down!
0

brian

#1650591

Zdałem sobie sprawę, że katana a Miecz-Trawosiecz to dwa różne miecze, kiedy wkleiłem ostatni odcinek. Niestety nie jest łatwo zmienić coś, co już zostało opublikowane. Postaram się jednak jakoś to naprawić. Mam do  wklejenia ostatni odcinek, więc zrobię co się da, żeby się zgadzała użyta broń.

Jeszcze raz pozdrawiam serdecznie.

 

Leszek.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1650730