Żołnierze postępu

Obrazek użytkownika Leopold
Blog

Trzymając się stylistyki XVIII – wiecznych „Nowych Aten” można by powiedzieć „jaki jest Rafał Trzaskowski każden widzi” - jest ekstremalnie piękny i jako taki jest przedmiotem westchnięć progresistów wielu płci.
Postawiony w roli prezydenta Warszawy Trzaskowski spłaca dług wdzięczności wobec swego mentora Georga Sorosa, któremu zawdzięcza stypendium w Oxfordzie. Stąd te „karty LGBT”, hostele (na godziny?) dla „wykluczonych”, „parady równości” i miejskie dotacje dla miłych mu stowarzyszeń. Dzięki takim, jak Trzaskowski, na ulicach europejskich miast panoszy się równość, różnorodność i szaleje tolerancja.
Bo Soros udziela wiele takich stypendiów i jako zawodowy filantrop nie żąda nic w zamian. Jednak beneficjenci (na Węgrzech zwą ich „husarzy Sorosa”) czują się zobowiązani, szerzą więc powszechnie znane idee George Sorosa.
Mimo swego sędziwego wieku filantrop jest skrajnie postępowy – zwalcza zacofaną religię katolicką, opresyjną instytucję heteroseksualnego małżeństwa i przestarzałe państwa narodowe, wspomaga natomiast wykluczonych.
W tym celu Soros zorganizował na wielką skalę muzułmańskie osadnictwo w Europie tworząc kanały przerzutu, ośrodki pomocy z woluntariuszami, wydając wielojęzyczne przewodniki i płacąc „stypendia” osadnikom zwanym „uchodźcami” (wśród nich byli też faktyczni uchodźcy). Stypendia były płacone w ratach – np. część po osiągnięciu Zagrzebia, następna rata w Budapeszcie itp. Wszystko po to, aby zbudować nowe, bezklasowe i wieloetniczne „społeczeństwo otwarte” kierowane przez szczerych demokratów, którzy mają talent do zarządzania zasobami ludzkimi.
Dlatego największą troską filantropa jest szerzenie demokracji, a jak powszechnie wiadomo, najlepiej wdraża się demokrację za pomocą tajnych stowarzyszeń. Takim stowarzyszeniem jest tajemniczy klub Bilderberg, który organizuje coroczne spotkania znakomitych osobistości z bankierami i możnymi tego świata na czele. Media nie mają wstępu na obrady, a uczestników obowiązuje tajemnica. Politycy, którzy dostąpili zaszczytu zaproszenia, stają się „papable” (tak w Watykanie zwą kardynała, który ma szansę być papieżem) i często później zostają premierami, czy prezydentami, bo takie są prawa demokracji. Tak było m.in. w wypadku Billa Clintona i Tony Blaira, którzy po wizycie w klubie Bilderberg zostali demokratycznie wybrani wolą elektoratu.
Rafał Trzaskowski był uczestnikiem takiego „konklawe” w roku 2019 twierdząc, że zaprosił go kolega Sikorski. Jest to prawdopodobne, bo Radosław Sikorski jest członkiem Komitetu Sterującego Grupy Bilderberg i uczestniczy (wraz ze swoją wpływową małżonką Anne Applebaum) we wszystkich spotkaniach od roku 2016.
Twórcą założonego w 1954 roku klubu Bilderberg był pochodzący ze spolonizowanej rodziny żydowskiej Józef Retinger – postać tajemnicza o niezwykłym życiorysie.
Dzięki swojemu mentorowi hr. Zamoyskiemu uzyskał staranne wykształcenie (m in Oxford) i trafił na europejskie „salony”, gdzie poznał najwybitniejszych ludzi swoich czasów - jak Winston Churchill i Georges Clemenceau. Ponieważ całe swoje bardzo aktywne życie poświęcił na wdrażanie szeroko rozumianego „postępu”, w 1958 roku został nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla. Był jednym z twórców Wspólnoty Europejskiej i sekretarzem generalnym Ruchu Europejskiego, a wcześniej – w czasie II Wojny Światowej - pracował jako doradca i tłumacz (znał 8 języków) Władysława Sikorskiego, któremu towarzyszył we wszystkich podróżach. Jednak intuicja podpowiedziała mu, żeby nie jechać do Gibraltaru...
Najbardziej mroczna część jego życiorysu to „wspomaganie postępu” w Meksyku, gdzie był doradcą z ramienia europejskiej masonerii.
W Meksyku oświecone (?) elity usiłowały zbudować nowoczesne społeczeństwo i szybko wdrożyć „postęp” posługując się bardzo drastycznymi metodami. Działano w „imieniu mas”, choć przeważnie wbrew ich woli. W wyniku rewolucji 1917 roku wprowadzono „demokrację” i ustanowiono „świeckie państwo”. W przeciwieństwie do rewolucji bolszewickiej, nie walczono z religiami, tylko konkretnie z religią katolicką (wspomagano np. zielonoświątkowców). W przyjętej konstytucji rozdział Kościoła od państwa szedł dalej niż postulaty Roberta Biedronia – pozbawiono praw wyborczych księży, zakazano im noszenia sutanny i sprawowania wszelkich obrzędów na zewnątrz kościoła. Pięciu kolejnych prezydentów kraju było masonami, którzy się nawzajem skutecznie mordowali. Z czasem walka z Kościołem uległa radykalizacji, a represje wobec księży osiągnęły poziom absurdu. Poszczególne stany musiały składać zapotrzebowanie na ilość księży, a stan Tabasco, w którym zniszczono wszystkie kościoły, złożył podanie o 0 księży. Księżmi mogli być wyłącznie żonaci (!) mężczyźni powyżej 50 lat i mogli przebywac tylko w miastach. Represje osiągnęły apogeum za prezydentury Plutarcha Callesa i właśnie temu prezydentowi doradzał Józef Retinger.
Ogłoszono wówczas tzw. „prawo Callesa”, którego główne tezy odnośnie "wolnego i socjalistycznego wychowania młodzieży" głosiły:
"Dziecko było w tyranii kleru, rodziców i nauczycieli, dziś ma stanowić o sobie; - Każde dziecko od piątego roku życia należy do państwa; - Wszystko zło pochodzi od kleru; - Bóg nie istnieje, religia jest mitem, Biblia kłamstwem; - Nie potrzebujemy uznawać żadnych bożków".
W obronie religii katolickiej wybuchło wówczas powstanie ludowe (tzw. „Christiada”) podczas którego śmierć poniosło 100 tys. ludzi. Dopiero interwencja Stanów Zjednoczonych skłoniła rząd do kompromisu i złagodzenia represji.
Jeden z ministrów gabinetu Callesa nadał swoim trzem synom imiona: Szatan, Lucyfer i Lenin, a minister oświaty wprowadził do szkół „edukację seksualną”.
Wcześniej taką edukację wprowadzono w Rosji po rewolucji bolszewickiej i w komunistycznej Węgierskiej Republice Rad. Odtąd aż po dzień dzisiejszy postulat kształcenia erotycznego dzieci pojawia się stale w środowiskach „postępowych”, czego wyrazem są słynne zalecenia WHO dla Europy.
Partyjny kolega Trzaskowskiego – Janusz Palikot postulował wprowadzenie obowiązku nauczania przedmiotu o nazwie „Wiedza o seksualności człowieka”.
Czy obsesje seksualne lewicowców wynikają z wrodzonej erotomanii funkcjonariuszy postępu?
„Ojcem założycielem” edukacji seksualnej był Wilhelm Reich – polski Żyd z Tarnopola, komunista, współpracownik Zygmunta Freuda we Wiedniu, który nauczał robotników, studentów i żołnierzy o sprawach seksu. Reich zauważył, że mówiąc o walce klas szybko traci zainteresowanie słuchaczy, natomiast wszyscy chętnie słuchają pogadanek z dziedziny seksuologii. Jako komunistyczny agitator Reich uważał, że rewolucja proletariacka jest niemożliwa tak długo, dopóki kapitaliści i robotnicy mają wspólny system wartości i wyznają wspólną religię. Dlatego przed wybuchem rewolucji należy odciągnąć proletariat od religii, a najskuteczniej można to zrobić za pomocą seksualizacji dzieci i młodzieży.
Doskonałym parawanem dla osiągania faktycznych celów „żołnierzy jasności” (luciferae militans), którzy pchają świat w kierunku postępu i oświecenia, bywa troska o człowieka. Zalecenia WHO pisane przez ekspertów niemieckich mają na uwadze wyłącznie zdrowie i dobrostan dzieci (tylko europejskich! - tych z innych kontynentów już nie). Także odwołanie majowych wyborów konieczne było ze względu na „zdrowie i życie Polaków”, a nie zmiany kandydata.

Dlaczego Anna Maria smutną ma twarz?

Posłanki lewicy Anna Maria Żukowska i Hanna Gil – Piątek (prywatnie żona tego Piątka, co rysował śmieszne wykresy uzasadniające związki Macierewicza z Putinem) uznały za stosowne poinformować świat, że są biseksualistkami. Dawno temu takie informacje nie były uważane za istotne do rozgłaszania publicznego, ale czasy się zmieniają.
Dlatego ja także, z pewną taką nieśmiałością, postanowiłem się przyznać i zrobić coming out. Wyznaję, że jestem heterykiem, co wciąż nie jest naganne, acz nie polecane.
Oglądałem kiedyś w BBC relację z marszu poparcia dla osób biseksualnych (o takich mówiło się w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym „dwurura”). Okazuje się, że w przeciwieństwie do bardzo odpornych „heteryków” i nieco rozchwianych gejów, biseksualiści mają liczne problemy i są nadzwyczaj niestabilni psychicznie. Na zakończenie reportażu był wywiad z profesjonalną biseksualistką, która zbolałym głosem skarżyła się, że wydaje majątek na psychologów i psychoterapeutów i pokazywała tabletki, które musi codziennie zażywać – rano prozac, w południe żółtą, przed snem biała itp. Mówiła też, że jak uprawia miłość ze swym partnerem męskim, to połowa jej jestestwa czuje się gwałcona, natomiast w wypadku seksu z partnerką damską, to ta druga część jest gwałcona...
Warto, żeby wiedzieli o tym uczestnicy naszego brutalnego życia politycznego i uszanowali w polemikach sejmowych wrażliwość i delikatność lewicowych posłanek biseksualnych.
Czy przypadkiem takie przypadki nie są efektem edukacji seksualnej zachęcającej do eksperymentowania i utrzymującej, że wszystkie formy zaspokajania swego popędu są jednakowo dobre?

Natomiast z pewnej prywatnej polskojęzycznej telewizji dowiedziałem się o wzrastającej roli seksu oralnego we współczesnym świecie.

Atrakcyjna ekspertka – seksedukatorka z organizacji „Ponton” w rozmowie z panią redaktorką uwypukliła niedostatki obecnej formy edukacji seksualnej. Jej zdaniem młodzież ma jedynie fragmentaryczną i niepogłębioną wiedzę na temat eksploatacji swych narządów rodnych, dowiadując się o ich funkcjonowaniu pokątnie i nierzetelnie.

Zdaniem pani ekspertki nieobowiązkowy przedmiot „Wychowanie do życia w rodzinie” nie wyczerpuje całości zagadnienia, bo koncentruje się na małżeństwie, wstrzemięźliwości, abstynencji, opóźnianiu inicjacji, a przecież seks to nie tylko pożycie małżeńskie. Narządy płciowe towarzyszą nam całe życie, a ich dotykanie to nic złego zwłaszcza, że to zaleca Światowa Organizacja Zdrowia.
Rozmawiające panie skupiły się na zagrożeniach wynikających z niedostatków edukacji. Zdaniem dyskutantek młodzież uzupełnia wiedzę za pomocą wszechdostępnej pornografii.

Zagadnienie szkodliwości abstynencji (pryszcze?) nie zostało pogłębione.

Natomiast dowiedziałem się o zagrożeniach, które niesie seks oralny. Wprawdzie nie grozi on niechcianą ciążą, ale nie zapobiega zarażeniom. Z tych względów zaleca się jednak stosowanie prezerwatyw. Sytuacja komplikuje się przy kobiecych narządach. W tym (dzikim?) kraju niedostępne są na rynku odpowiednie kapturki (dowcipne? nacipne?) do seksu oralnego. Pani edukatorka zaleca w tej sytuacji – szczególnie, gdy nie znamy partnera - stosowania choćby rozdartej torebki foliowej.

Dzisiejszy hedonistyczny świat ma atrakcyjne propozycje dla wchodzącej w życie młodzieży. Lizanie d... obcej babie przez torebkę foliową to jedna z ofert lewicy dla Polaków...

Brak głosów