Bodnar, a sprawa polska

Obrazek użytkownika Leopold
Blog

24 lipca 2015 roku, głosami bliskich ideowo partii PO, PSL i SLD, jeszcze przed zaprzysiężeniem prezydenta Dudy, wybrany został na Rzecznika Praw Obywatelskich dr Adam Bodnar.

W ten sposób, zdając sobie sprawę z nieuchronnej utraty władzy, niejako "rzutem na taśmę" podłożono Zjednoczonej Prawicy "kukułcze jajo".
Urząd RPO ustanowiony został za "schyłkowej komuny" (1987) w ramach "demokratyzacji", którą przewidywał proces "pierestrojki". Już wcześniej powołano równie fasadową instytucję Trybunału Konstytucyjnego (1985), ale dopiero po tzw. "upadku komuny" instytucje te ujawniły swój potencjał. Zarówno RPO jak i TK przez organizatorów "pierestrojki" były pomyślane jako bezpieczniki na wypadek, gdyby dynamika wydarzeń skierowała proces przemian w stronę grożącą utratą kontroli przez komunistów. Szczególnie użyteczny w tym celu okazał się Trybunał Konstytucyjny dwukrotnie torpedując próby lustracji i dekomunizacji.

Także konstytucyjne uprawnienia RPO mogą stanowić doskonałe narzędzie do utrudniania życia rządzącym, co w pełni wykorzystał dopiero rzecznik Bodnar. Bo mimo deklarowanej "apolityczności" rzecznik okazał się nieprzejednanym przeciwnikiem rządzącej Zjednoczonej Prawicy.
Jaka była droga życiowa tej z pewnością nietuzinkowej postaci – człowieka, który z głębokiej prowincji wspiął się na europejskie salony?
Obecne województwo szczecińskie to przykład skuteczności stalinowskiej inżynierii społecznej polegającej na wykorzenianiu z tradycji, przesiedlaniu i mieszaniu różnych grup ludności. Tu spotkali się repatrianci ze wschodnich terenów dawnej Polski z przymusowymi przesiedleńcami ukraińskimi w ramach akcji "Wisła" (wśród których bywali bojownicy UPA). W rezultacie województwo to jest chyba najbardziej kosmopolityczną, "zeuropeizowaną" częścią Polski – tu rodzi się najwięcej dzieci pozamałżeńskich, a zdawalność matur jest na najniższym poziomie.
Urodzony w 1977 roku w ukraińsko – polskiej rodzinie robotników rolnych z PGR w woj. szczecińskim Adam Bodnar nie pamiętał siermiężnego komunizmu, uniesień "karnawału Solidarności", ani grozy stanu wojennego. Polskich kodów kulturowych nie wyniósł on ani z domu, ani ze szkoły, ani ze środowiska w którym wyrastał, więc lewicowa ideologia była dla niego niejako naturalna., Prawdopodobnie dopiero uporczywa lektura Gazety Wyborczej zbliżyła go światopoglądowo do wieloetnicznych absolwentów renomowanych warszawskich liceów. Ostateczny szlif w tym kierunku uzyskał podczas studiów na Central European University w Budapeszcie – uczelni Georga Sorosa. Ideowi (ale też pragmatyczni), bardzo upolitycznieni absolwenci tej uczelni - zwani na Węgrzech jako "huzarzy Sorosa" - zasiedlają wszelkie ruchy i organizacje "walczące o postęp" w całej Europie, popularyzując marksizm kulturowy. Ludzie ci starają się przeorganizować świat, aby stał się on lepszym miejscem do życia - bez wyzysku człowieka przez człowieka, bez przestarzałej i opresyjnej ich zdaniem religii chrześcijańskiej, bez podziału na narody i prześladowania mniejszości. Ostatnio głośno było o publikacji Gr. Puppincka, który prześledził powiązania sędziów Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z organizacjami Sorosa. Przez inwestowanie w prawników, którzy są później delegowani do Trybunału, można lepiej i taniej zmieniać rzeczywistość, niż prowadząc kampanie dla „postępu” w pojedynczych państwach.
Adam Bodnar początkowo współpracował ze Stowarzyszeniem Nigdy Więcej (które monitoruje i zwalcza antysemityzm), by w końcu trafić do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, gdzie osiągnął stanowisko wiceprezesa zarządu. Jego potencjał został zauważony przez polityków lewicy właśnie w momencie, gdy kończyła się kadencja ich koleżanki partyjnej – pani Lipowicz, więc zgłoszono jego kandydaturę na RPO.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka wciąż kojarzy się nam pozytywnie jako organizacja pomagająca ofiarom komunistycznych represji. Przewinęło się przez nią wielu szlachetnych (i mniej szlachetnych) ludzi, ale dziś, gdy nie ma już komunizmu, organizacja zajmuje się głównie tropieniem prześladowań mniejszości seksualnych i etnicznych, a także promocją tolerancji pojmowanej dość jednostronnie. Obecnie aktywiści HFPC (podobnie jak personel biura RPO) przewyższają w lewicowości i postępowości renomowanych lewicowców światowych.
Warto poznać genezę tej organizacji, bo wtedy czytelna staje się jej ewolucja światopoglądowa.

W roku 1975 w Helsinkach 35 państw podpisało dokument w sprawie "bezpieczeństwa i współpracy" KBWE, w celu zmniejszenia napięcia, rozbrojenia i budowy zaufania między blokiem państw komunistycznych, a krajami demokratycznymi. Znacznie później okazało się, że Konferencja była przedsięwzięciem zorganizowanym przez KBG, mającym na celu osłabienie czujności Zachodu i ułatwiającym infiltrację ideologiczną krajów demokratycznych. Ten aspekt KBWE w zasadzie do dziś nie przebił się do opinii publicznej. Z punktu widzenia Kremla najistotniejszy był tzw. "trzeci koszyk" KBWE dotyczący "praw człowieka", gdyż umożliwiał on powstanie legalnej opozycji. Kraje komunistyczne zobowiązały się przestrzegać "praw człowieka"!
W istocie od kilku lat trwały już przygotowania do "pierestrojki" i "upadku komunizmu". Do tego celu potrzebni byli ludzie walczący z komunizmem (tzw. "dysydenci"), bo niektórym z nich w odpowiednim momencie zamierzano "przekazać władzę".
Aby monitorować przestrzeganie praw człowieka w krajach komunistycznych powołano jesienią 1982 w Moskwie (!) pod kierunkiem A. Sacharowa Komitet Helsiński. Na jego powstanie przyjechali dysydenci z kilku krajów komunistycznych (dostali paszporty!). Z Polski przyjechał Zbigniew Romaszewski, który założył następnie Komitet Helsiński w Polsce jako niezależną inicjatywę obywatelską do kontroli wolności gwarantowanych w przyjętych przez PRL umowach międzynarodowych. Zdolność wykorzystywania zacnych ludzi do swoich celów przez KGB jest zaiste imponująca.

Następnie we Wiedniu powstała Międzynarodowa Helsińska Federacja Praw Człowieka (IHF) zrzeszająca ponad 20 krajów Komitetów Helsińskich, której celem było kontrolowanie respektowania praw człowieka przez państwa - sygnatariuszy Aktu Końcowego KBWE/OBWE. Ponieważ organizacja się skompromitowała – w 2008 roku austriacki sąd wydał wyrok skazujący byłego dyrektora finansowego IHF R. Tannenbergera za sprzeniewierzenie 1,2 miliona euro, powołano nową o nazwie Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Ta organizacja finansowana przez George Sorosa działa głównie w Polsce i jest wylęgarnią talentów politycznych – tu ujawnili się Adam Bodnar i Sylwia Spurek.
O rozmachu działań dr Bodnara jako RPO świadczy imponująca lista odznaczeń międzynarodowych z nadania bliskich mu ideowo osobistości (być może byli wśród nich koledzy z uczelni Sorosa):
- norweska Nagroda Rafto „za obronę praw mniejszości i niezależności sądów w Polsce” (2018)
- Nagroda Praworządności przyznana przez World Justice Project „za wybitną działalność na rzecz wzmocnienia rządów prawa w trudnych okolicznościach” (2019)
- niemiecka Nagroda Godności Człowieka Fundacji Rolanda Bergera (2019)
- Nagroda Specjalna „Korony Równości” przyznana przez Kampanię przeciw Homofobii za zaangażowanie w walkę o równe prawa dla społeczności LGBT (2020)
- francuski Krzyż Kawalerski Orderu Legii Honorowej (2020)

Adam Bodnar angażował się wszędzie, gdzie było możliwe zwalczanie "państwa PiS". Udawał się na europejskie salony i interweniował. Niekiedy jego akcje przynosiły spektakularne sukcesy jak np. zapobieżenie sromotnej klęsce PO w ostatnich wyborach prezydenckich.
Na wniosek RPO, Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE oceniło ustawę dotyczącą wyborów prezydenckich w Polsce. W opinii stwierdzono, że "ustawa wymaga znacznej poprawy w celu dostosowania do zasad OBWE i innych międzynarodowych standardów, dotyczących demokratycznych wyborów". W rezultacie wybory planowane na 10 maja 2020 trzeba było opóźnić umożliwiając PO zmianę kandydata.
Głos zabrał też zaprzyjaźniony z dr Bodnarem Financial Times, który doniósł, że "cały świat walczy z pandemią, tylko nie Polska", w której "nieodpowiedzialny rząd popełnia szaleństwo organizując wybory".
Rzecznik walczył w obronie prześladowanych sędziów, osób LGBT, mniejszości etnicznych, niezawisłości Trybunału Konstytucyjnego, praworządności, nie bardzo znajdując czas na np. obronę wyrzucanych lokatorów, czy atakowanych katolików.

Miejmy nadzieję, że już ostatnią dewastującą akcją A. Bodnara jako RPO było zablokowanie kupna Polska Press przez Orlen już po dokonaniu transakcji i przelaniu pieniędzy (!). Swoją interwencję rzecznik uzasadnił koniecznością zachowania niezależności prasy, którą gwarantują media niemieckie. Argumentację rzecznika podzieliła bliska mu ideowo sędzia Perdion - Kalicka wydając kuriozalną decyzję ("ostateczną i nie podlegającą zaskarżeniu") o wstrzymaniu transakcji. Warto przypomnieć, że Polska Press jest dopiero trzecim co do wielkości niemieckim koncernem medialnym w Polsce, po Bauer Media Polska i Ringier Axel Springer Polska. Niezależność niemieckiej prasy dla Polaków ma się dobrze.
Ponieważ wybór nowego rzecznika w obecnej sytuacji prawnej jest praktycznie niemożliwy, dr Bodnar w dalszym ciągu urzęduje pomimo ukończenia swej 5 – letniej kadencji. Dopiero teraz posłowie PiS podjęli starania by rozwiązać pat prawny, co sprowokowało oburzenie opinii publicznej w Europie za "usunięcie niewygodnego rzecznika z przyczyn politycznych". Tylko indolencji polityków PiS zawdzięczać możemy zaniedbanie – poprawę przepisów prawa należało przeprowadzić pół roku PRZED ukończeniem kadencji rzecznika.
Obecnie rzecznik, który nie powinien już urzędować, intensywnie lobbuje w Brukseli za ukaraniem finansowym Polski ze względu na rzekome łamanie praworządności.
Jednego możemy być pewni, bez względu jak potoczy się dalsza kariera Adama Bodnara, nie przestanie on szkodzić Polakom. Bo on tak ma.

Brak głosów