WOŁYŃ 1943
Dialog polsko-ukraiński: historia i współczesność
Polskie wsparcie (w różnych kierunkach) oficjalnego Kijowa w czasie wojny Rosji z Ukrainą na pełną skalę ma ogromne znaczenie dla ukraińskiego rządu i społeczeństwa. Polska pokazała, że jest niezawodnym i dobrym sojusznikiem Ukrainy. Znacznie łatwiej odnosić zwycięstwa na froncie wschodnim, gdy ma się solidnego partnera na zachodnich rubieżach kraju. Jednak nie we wszystkich obszarach współpracy i dialogu polsko-ukraińskiego panuje harmonia i wzajemne zrozumienie. Dialog historyczny dotyczący wydarzeń lat 40. XX wieku. powoduje najwięcej kontrowersji i sporów w stosunkach między obydwoma państwami.
Pierwszy rok wojny Rosji na pełną skalę z Ukrainą wprowadził swoiste moratorium na temat „Wołynia” w stosunkach polsko-ukraińskich. To, że Ukraina nie tylko broni swojego terytorium, ale też stoi na przeszkodzie ewentualnej dalszej rosyjskiej inwazji, najlepiej rozumie Polska.
Polska w swojej historii była już pod wpływem i okupacją Rosji, więc dobrze rozumie, że zwycięstwo w tej wojnie dla Ukrainy oznacza bezpieczeństwo dla samej Polski i odwrotnie – porażka Ukrainy przyniesie Polsce problemy i niebezpieczeństwo. Dlatego wspieranie Ukrainy absolutnie wpisuje się w strategiczny interes Polski. Dlatego też pierwszy rok wojny na pełną skalę był rokiem, w którym w Polsce nie mówiono o sprawach drugorzędnych, a raczej niezgody z Ukrainą – panowało wyraźne zrozumienie, że te tematy są nieaktualne.
Wojna się przeciąga, a to prowadzi do uzależnienia. Nieustanne ostrzały rosyjskiej infrastruktury cywilnej czy codzienna śmierć cywilów na Ukrainie nie robią już takiego wrażenia. Uzależnienie może też prowadzić do zapomnienia, co jest w tym momencie kluczowe i najważniejsze, zaciera się ostrość tragedii. Czasami obserwujemy ten proces na samej ogarniętej wojną Ukrainie, ale stał się on jeszcze bardziej zauważalny poza granicami naszego kraju.
Wołyń'43: przyszłość w labiryntach przeszłości
Zagraniczne media zaczęły mniej mówić o wojnie, zwłaszcza w samej Polsce, mimo stałego wsparcia ze strony Ukrainy i milionów tamtejszych uchodźców z Ukrainy. A także procesy przedwyborcze, walka polityczna w Polsce jest bliższa większości polskiego społeczeństwa niż wojna na Ukrainie. I nie ma w tym nic szczególnego, to naturalny proces – prędzej czy później własny żal zawsze zaczyna dominować nad czyimś żalem. W związku z tym bliski obecnym władzom w Polsce temat „Wołynia” powrócił do dyskursu publicznego, wprowadzając napięte tony w stosunki polsko-ukraińskie.
W lipcu tego roku Polska jak co roku odda cześć polskim ofiarom zbrodni wołyńskiej, to już 80. rocznica tych tragicznych wydarzeń. W 2016 r. na poziomie legislacyjnym uznano wydarzenia z 1943 r. za „ludobójstwo dokonane przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach Rzeczypospolitej Obojga Narodów”, a 11 lipca uznano za dzień pamięci. Biorąc pod uwagę, że w tym roku przypada rocznica tych wydarzeń, logiczne było przewidywanie, że temat „Wołynia” powróci do tematu współpracy polsko-ukraińskiej i będzie próbował zdominować dzisiejsze realia. I wydaje się, że takie przewidywania nie są pozbawione sensu.
Na początku kwietnia prezydent Ukrainy złożył pierwszą oficjalną wizytę w Polsce od początku wojny Rosji z Ukrainą na pełną skalę. Ta wizyta zawierała wiele symboliki. W Polsce zostało to omówione wystarczająco szczegółowo i szeroko. Jednak na Ukrainie nieco mniej mówiło się o wizycie Wołodymyra Zełenskiego w Warszawie.
Ale przekazanie obu krajów było obopólne – to ważna, symboliczna, a zarazem całkiem praktyczna wizyta prezydenta Ukrainy u sojusznika i partnera Ukrainy. Ale w Polsce oprócz tego reportażu pojawiło się jeszcze kilka innych tekstów polskich publicystów o tym, czego ta wizyta w Polsce nie przyniosła. Chodziło o to, że w Polsce od prezydenta Ukrainy oczekiwano wypowiedzi w sprawie wydarzeń wołyńskich z 1943 r., ale do nich nie doszło.
Z nową siłą oficjalny rzecznik polskiego MSZ Łukasz Jasina mówił o oczekiwaniach wobec ukraińskiego partnera działań i wypowiedzi na temat "Wołynia". Rzecznik MSZ, udzielając obszernego wywiadu jednej z polskich gazet, powiedział w szczególności , że "prezydent Zełenski powinien przeprosić Polskę za Wołyń, bo Ukraina jako państwo jeszcze tego nie zrobiła". Po tych słowach Łukasza Jasiny na portalu społecznościowym ambasadora Ukrainy w Polsce Wasyla Zwarycza pojawił się wpis „Jakiekolwiek próby narzucenia prezydentowi Ukrainy czy Ukrainy tego, co powinniśmy zrobić w sprawie naszej wspólnej przeszłości, są nie do przyjęcia i godne ubolewania. Pamiętamy o historii” , gotowi do dialogu i wzajemnego zrozumienia, a jednocześnie apelujemy o szacunek i umiar w wypowiedziach,
Tragedia Wołyńska: przezwyciężenie konfliktu pamięci
Wpis ambasadora Ukrainy wywołał ożywioną i niestety mało konstruktywną dyskusję w polskojęzycznych portalach społecznościowych na temat Wołynia oraz tego, co, jak i kiedy władze ukraińskie powinny oficjalnie zrobić. Oficjalnie polskie władze nie skomentowały słów rzecznika MSZ, nie włączyły się do dyskusji na portalach społecznościowych, a tym samym nieco uspokoiły ewentualne dalsze zaostrzenia w dyskusji o „Wołyniu”.
Niewykluczone, że wpływ na złagodzenie dyskusji miała również wizyta w Polsce przewodniczącego Rady Najwyższej Ukrainy Rusłana Stefanczuka. Ukraiński mówca wygłosił na Sejmie przemówienie, w którym wspomniał o Wołyniu: „Zbliża się rocznica strasznych wydarzeń na Wołyniu. Rozumiemy Wasz ból po stracie bliskich… Składam kondolencje i wdzięczność wszystkim potomkom ofiar za zachowanie jasnej pamięci o swoich przodkach. Pamięć, która nie wzywa do zemsty i nienawiści, ale służy jako ostrzeżenie, że coś takiego nigdy więcej nie wydarzy się między naszymi narodami”. Choć słowa te wywołały różne reakcje wśród polskich polityków i publicystów: jedni nazwali to dobrym krokiem ze strony Ukrainy w temacie polsko-ukraińskich dyskusji o Wołyniu, inni ocenili to jako bezwartościowe słowa mówiące, że Ukraina "
Temat „Wołynia” jest najbardziej kontrowersyjny i ten, który mocno dzieli oba narody. Każda ze stron dyskusji przemawia wyłącznie głosem „ofiary”, nie próbując zrozumieć, że ofiara może być też przestępcą. Ukraina nie może oddzielić się od historii i honoru UPA czy OUN, których ostatecznym celem była niepodległość Ukrainy. Polska, mówiąc o odpowiedzialności Ukraińców, stara się zmusić Ukrainę do rezygnacji z honorowania UPA i OUN, które oskarża o zbrodnie wołyńskie. A główny spór opiera się teraz właśnie na tych dwóch kluczowych punktach.
Problemem tych dyskusji jest również to, że temat Wołynia wciąż wymaga gruntownych i politycznych badań, gdyż wciąż jest w nim wiele nieodkrytych punktów. Otwarte pozostają w szczególności pytania dotyczące liczby ofiar zbrodni wołyńskiej oraz istoty i istnienia samego rozkazu ukraińskiego kierownictwa UPA wyniszczenia polskiej ludności cywilnej. Niewątpliwie mocnym krokiem Ukrainy będzie oficjalne uznanie, że w naszej historii są nie tylko momenty heroiczne, ale i przykłady, kiedy Ukraińcy popełniali zbrodnie.
Warto otwarcie mówić o konkretnych wydziałach, konkretnych osobach, które dopuściły się takich zbrodni na ludności cywilnej. Potępienie zbrodniczych działań poszczególnych oddziałów UPA z udziałem przedstawicieli OUN nie może zaprzeczyć całej historii walki tych organizacji o niepodległą Ukrainę. W historii są nie tylko czarno-białe strony, ale często dodaje się do nich różne kolory, co utrudnia jednoznaczną ocenę wydarzeń. Ówcześni ukraińscy prezydenci nie raz mówili o zbrodniach wołyńskich, ale zawsze w swoich wypowiedziach unikali konkretów, za co strona polska najbardziej obwinia stronę ukraińską.
Polska oczekuje, że prezydent Ukrainy jednoznacznie powie, że za zbrodnie na ludności cywilnej na Wołyniu odpowiadają UPA i OUN. Ale Polska musi też zdać sobie sprawę z tego, że współczesna Ukraina nie będzie mogła zaprzeczyć historii walki UPA i OUN o niepodległe państwo ukraińskie i nie odmówi honorowania tej walce. Ponadto Ukraina oczekuje, że Polska przestanie nazywać zabójstwa ukraińskiej ludności cywilnej „działaniami odwetowymi” i wyraźnie przejdzie na retorykę, że jest to ta sama zbrodnia bez czynników łagodzących i usprawiedliwień.
Dlatego, aby dyskusja rozwinęła się w równy dialog, obie strony muszą zrobić krok wstecz i odejść od retoryki wyłącznie ofiar. Taki krok będzie w stanie skierować sam dialog na konstruktywny. Ponadto przeszłość nie może przesłonić teraźniejszości i nie powinna w żaden sposób wpływać na teraźniejszość, biorąc pod uwagę wyzwania, przed którymi stoimy na co dzień. Tragedia wojny jest jednym z takich wyzwań. Politycy nie powinni czynić tematów historycznych elementem kampanii wyborczych, zwłaszcza tematu, który wywołuje tyle emocji i uczuć.
Olga Popowycz
Fundacja „Nasz Wybór” (Polska), historyk, redaktor naczelny „Almanachu Ukraińskiego”
Artykuł ukazał się na portalu Nasz wybór.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 324 odsłony
Komentarze
@ Husky
22 Czerwca, 2023 - 08:48
Do całości w prawdzie należy dodać trzeciego uczestnika tego bestialskiego mordu na Polakach. Wszak to działo się na terenie okupowanym przez Niemcy. Czyli musiało być przyzwolenie, a być może inspiracja z niemieckiej strony. Obecna wojna, to dobry czas, aby Ukraina pochyliła się nad swoimi ofiarami, bo lepszego czasu nie będzie.Dziwi mnie fakt, że tak mało zabiegów w tej sprawie ze strony Ukrainy, chociaż w obecnym czasie im powinno na tym zależeć.
ronin
"Wszak to działo się na terenie okupowanym przez Niemcy. ...
22 Czerwca, 2023 - 12:13
'Wszak to działo się na terenie okupowanym przez Niemcy. Czyli musiało być przyzwolenie, a być może inspiracja z niemieckiej strony."
ta teza brzmi od lat, dziwi mnie tylko brak jej rozwinięcia przez Polskę
Pamiętam z lat dawno minionych, nasze internetowe rozmowy ,niektórych nie ma już śród nas ,ale problem JEST, i ta dziwna "milcząca obrona Niemiec "
pozdr
gość z drogi
pomieszanie (celowe?) z poplątaniem, jak zwykle dotąd
22 Czerwca, 2023 - 12:59
Pełno ogólnikowych, wyświechtanych argumentów i stwierdzeń. Nie będę cytował zaprzeczających sobie kolejnych stwierdzeń i akapitów. Zadam tylko jedno, zasadnicze, moim zdaniem, pytanie: Czy walka o "wolną Ukrainę", rzekomo prowadzona przez upa, musiała się wiązać z bestialskim, ludobójczym mordowaniem Polaków na Wołyniu? Ideolodzy oun nie dostrzegali, czy nie chcieli dostrzec , prawdziwego wroga i sprawcę "niedoli" swojego "narodu"?
yenom
Witaj Husky,
22 Czerwca, 2023 - 20:53
"Wpis ambasadora Ukrainy wywołał ożywioną i niestety mało konstruktywną dyskusję w polskojęzycznych portalach społecznościowych na temat Wołynia oraz tego, co, jak i kiedy władze ukraińskie powinny oficjalnie zrobić."
Wydaje mi się, że problem "małokonstruktywnych" dyskutantów polega na tym, że nie do końca rozumieją istotę procesu pojednania.
W małżeństwie proces ten zaczyna się od obustronnej woli naprawienia wzajemnej, zniszczonej wcześniej relacji.
Następnym krokiem jest wspólne pochylenie się nad przeszłością, która przeszkadza w budowaniu teraźniejszości i próba zrozumienia tego wszystkiego, co ich podzieliło. A do tego niezbędna jest atmosfera emocjonalnego wyciszenia. Bo emocje czynią strony ślepcami, niezdolnymi do obiektywizmu.
Proces ten kończy wyzwolony u zainteresowanych żal i choćby symboliczne zadośćuczynienie. Dzięki temu pamięć emocjonalna powoli staje się martwa.
Gdy czasami obserwuję polemikę "małokonstruktywnych" dyskutantów, mam przed oczyma małżonków, zdeklarowanych do pojednania i dwie teściowe, które zza ich pleców, emocjonalnym szeptem przypominają swym dzieciom o doznanych krzywdach. I, świadomie lub nie, zabijają w nich wolę pojednania.
Proces pojednania jest delikatną konstrukcją, rozłożoną w czasie i trochę się różni od młócenia zboża za pomocą cepa. Szkoda, że wielu o tym nie wie.
Ciepło pozdrawiam.
dratwa3
Wolność słowa bez odpowiedzialności za słowo staje się słowną chuliganką.
Ukraińcy muszą też zacząć postrzegać UPA jaką faktycznie była
22 Czerwca, 2023 - 21:15
A była w dużym stopniu infiltrowana przez NKWD czy jak się tam sowiecki wywiad nazywał. Nie przez przypadek "Krwawa Niedziela" zbiegła się z największą bitwą pancerną wszechczasów.
UPA i owszem, ale problem jest cięższego gatunku.
22 Czerwca, 2023 - 23:31
Z tego czego w swoim czasie dowiedziałem się tu, na Niepoprawnych, to krwawy czas na Wołyniu, charakteryzował się swoją powszechnością: księża (prawosławni) błogosławili siekiery, widły, kosy oraz samych małojców, mężczyźni mordowali ze szczególnym, niespotykanym nawet u Niemców okrucieństwem na sto kilkanaście sposobów zadając tortury i śmierć Lachom (swoim sąsiadom i nierzadko powinowatym), kobiety plądrowały inwentarz, a młodzież ochoczo podpalała chałupy.
Nie dziwie się, iż współczesna Ukraina nie chce nawet zająknąć się na temat Zbrodni Wołyńskiej, albowiem czym tu się chwalić. Spuszczanie wszystkiego na UPA, to po prostu wygodne uproszczenie tematu, taki zastępczy winowaty. Nie byłoby Hitlera gdyby Niemcy byli normalnym narodem, nie byłoby Wołynia, gdyby Ukraińcy byli normalnymi ludźmi, mającymi ludzkie odruchy a nie zwierzętami w ludzkiej skórze.
Czasami się zastanawiam, czy i jak dzisiejsi Ukraińcy pomagaliby nam. Polakom gdyby Kacap nas napadł a nie ich i mam niestety czarne myśli, co nie znaczy, że jestem przeciwny naszej pomocy dla nich.
Domaganie się jakichś przeprosin, to moim zdaniem nieporozumienie towarzyskie. Przeprosin! Wolne żarty.
Apoloniusz
@Apoloniusz
23 Czerwca, 2023 - 21:55
Co proponujesz?