Mamy swój problem z uchodzcami...
Na razie skoro koparka się tym nie przejmuje to chyba problemu niema... czy go niema to się okaże... liczby poniżej mówią same za siebie...
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=16308&Itemid=100
Horror w Terespolu. „To czeczeński Dzień Świstaka”...
Ischak przyznaje, że nie jest żadnym uchodźcą politycznym. Po prostu w Czeczenii nie ma roboty
Czeczeni, Ormianie, Gruzini, Kazachowie, Azerowie, Kirgizi, Tadżykowie – codziennie co najmniej 300-tu z nich udaje się „przedrzeć” do Polski przez Terespol.
Problem z uchodźcami syryjskimi może okazać się niczym w porównaniu z tym, co właśnie zaczęło się na polskiej granicy wschodniej.
Kolejny zatłoczony do granic możliwości pociąg z białoruskiego Brześcia wjeżdża na dworzec w Terespolu. Na peronie polscy funkcjonariusze w kominiarkach. Najpierw przepuszczani są Białorusini. Potem ci, którzy chcą wystąpić o status uchodźcy w Polsce. Niektórych wpuszczają, ale pozostałych kierują do poczekalni, żeby potem wsadzić do pociągu powrotnego.
„Polacy jakoś dziwnie wybiórczo wpuszczają. Wczoraj jechałem z rodziną siostrzeńca. Jego wpuścili, mnie – nie. Mówią, że łatwiej mają ci z polską wizą. A skąd ja ją mam wziąć w Czeczenii?” – narzeka Ischak z Groznego.
Zgodnie z polskim prawem, Straż Graniczna nie może cofnąć człowieka, który zwraca się o status uchodźcy lub azyl. Sprawdziliśmy i okazuje się, że praktyka jest zupełnie inna – trzech na czterech jest cofanych. Jednych wpuszczają, a innych zawracają na Białoruś. Ci następnego dnia wyruszają ponownie. Za którymś razem się uda…
W Brześciu żartują już ponuro, że to taki „czeczeński Dzień Świstaka” – jak w filmie, gdzie codziennie dzieje się to samo. Ischak próbował na razie tylko trzy razy, więc w Brześciu uchodzi za „nowicjusza”. Jego kolega Lecza ma już na swoim koncie 13 prób „szturmu” na polską granicę, ale są tacy, którzy „odbili się” już od niej nawet 40 razy!
Rano wsiadają do pociągu Brześć-Terespol, potem – pomimo, że proszą o azyl – są cofani do Brześcia i tak dzień w dzień. Niektórzy zresztą próbują już nawet po 3 razy dziennie – kolejnymi pociągami.
Sam Ischak przyznaje, że nie jest żadnym uchodźcą politycznym. Po prostu w Czeczenii nie ma roboty. Część jego rodziny wjechała już do Polski wcześniej. W Białej Podlaskiej i innych miastach przygranicznych uchodźców z Czeczenii z całymi rodzinami widać na ulicach coraz więcej, w wielkiej Warszawie nie są jeszcze tak widoczni.
„Prawie żaden z nich nie przyjeżdża tu z zamiarem podejmowania jakiejkolwiek pracy.Wiedzą, że dostaną zasiłek na każde dziecko i z tego korzystają bo na ogół mają rodziny wielodzietne. A potem pojadą dalej – do Niemiec, Szwecji, Francji i tam cała procedura zacznie się od początku. W ten sposób można koczować po Europie latami” – przyznaje przedstawiciel kancelarii prawnej zajmującej się uchodźcami.
„Polski rząd po prostu nie ma pojęcia co robić w tej sytuacji. Jest panika i poszła nieoficjalna dyspozycja na granicę, żeby częściowo wpuszczać, a częściowo cofać. W praktyce o tym kto wjedzie, a kto nie, decyduje więc często zwykłe widzi mi się danego funkcjonariusza” – mówi Kresom24.pl były oficer SG, który na bieżąco śledzi to, co się zaczyna dziać na polskiej ścianie wschodniej.
Białoruskie służby graniczne w Brześciu potwierdzają, że fala uchodźców w kierunku Polski rośnie z dnia na dzień. W czerwcu odnotowano 1.700 osób z Azji Środkowej i Kaukazu, w lipcu – ponad 2.000, w sierpniu – 8.300, a tylko przez pierwsze 10 dni września – ponad 4.000! Około 75 proc. z nich polskie służby cofnęły z granicy.
Gwałtowne nasilanie się fali uchodźców ze Wschodu potwierdzają polskie dane Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej, cytowane przez portal TUT.by. W maju o status uchodźcy wystąpiło tu 429 osób, w czerwcu – 532, w lipcu – 724, w sierpniu – 1153, przez dwa tygodnie września – 672. To ci, których nie cofnięto i pozwolono złożyć papiery na status uchodźcy.
„Strumień uchodźców z Czeczenii, Gruzji i innych krajów idzie nieustanny. To już drugie, albo trzecie pokolenie imigrantów – ich rodziny przedostały się do Europy wcześniej” – mówi szef służby migracyjnej w Obwodzie Brzeskim Aleksandr Tomaszew.
Przypomnijmy, że dwa dni temu szefowa polskiego MSW Teresa Piotrowska zapewniła po inspekcji granicy wschodniej, że sytuacja jest tam „stabilna”. Czy aby na pewno? Widać przecież wyraźnie, że sytuacja z dnia na dzień jest coraz gorsza.
Jak długo polski system imigracyjny wytrzyma rosnący nacisk uchodźców ze Wschodu? Nawet przy założeniu, że wojna na Ukrainie nie wybuchnie z nową siłą, to nasilający się kryzys gospodarczy w Rosji, a wraz z nim w krajach Azji Środkowej i Kaukazu może sprawić, że wkrótce będziemy mieć dramat na naszej wschodniej granicy.
Tymczasem na wyjazd z zagrożonego wojną Mariupola nadal czeka ponad 100 Polaków z Donbasu – to ci, którym rząd Ewy Kopacz odmówił ewakuacji. Na razie nie wiadomo też kiedy prezydent Andrzej Duda nada polskie obywatelstwo tym Polakom, którzy uciekli z Donbasu wcześniej i wystąpili o nie jeszcze do prezydenta Komorowskiego oraz tym w Mariupolu, którzy występują o nie teraz.
Jeśli polskie władze nie są w stanie zapewnić pomocy garstce naszych rodaków z Ukrainy to jak zamierzają sobie poradzić z falą imigrantów z Azji i Kaukazu?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 747 odsłon