Elektroniczna maszyna do gaszenia świecy, czyli elektromobilność
Widziałam kiedyś dowcip rysunkowy. Przedstawiał on bardzo skomplikowane urządzenie pochylające się nad zapaloną świeczką. Podpis pod rysunkiem brzmiał :"Elektroniczna maszyna do gaszenia świecy". Trzy dni temu [18.05.2019] napisałam tekst "Gwóźdź do trumny elektromobilności" {TUTAJ }. Wzbudził on znaczne zainteresowanie [w sumie prawie 100 komentarzy], co skłoniło mnie do przemyślenia jeszcze raz tej sprawy.
Doszłam do wniosku, że największym problemem nie są tu względy techniczne, ale anachroniczność całej tej koncepcji. Oto bierzemy samochód w niezmienionej prawie od stu lat postaci i wymieniamy w nim silnik na jakoby bardziej ekologiczny. Cała reszta pozostaje taka sama i ma tak samo funkcjonować. A tymczasem w dziedzinie łączności i transportu doszło w ostatnich 40 latach do daleko idących zmian, które ograniczają w znacznym stopniu nie tylko ową elektromobilnośc, ale przede wszystkim mobilność w ogóle.
Mam na myśli przede wszystkim rozwój globalnej sieci, zwanej na ogół Internetem i rewolucji, jaką stał się rozwój smartfonów. Jeszcze 11 lat temu, na początku pierwszej kadencji Obamy naśmiewano się z niego, gdyż lubił się bawić swoim telefonem Blackberry, czyli prekursorem smartfonów {TUTAJ }. Dzisiaj smartfony mają praktycznie wszyscy - wiele miliardów ludzi. Oferują one kontakt z siecią i możność załatwienia większości spraw bez wychodzenia z domu lub na spacerze [mieszczą się w kieszeni]. Dzieci nie wyobrażają sobie życia bez nich. Dorośli też.
Ten wynalazek zmniejszył oczywiście zapotrzebowanie na usługi transportowe, w tym na jazdę samochodem. Nie on jeden. Do łask wraca kolej. Coraz to nowe państwa fundują sobie nowoczesne linie kolejowe. To oczywista konkurencja dla ciężarówek. Powstała tez koncepcja połączenia obu rodzajów transportu tzw. "TIRY na tory" {TUTAJ }. Nie potrzeba reż korzystać z samochodu przy wyjazdach na wakacje. Lepiej polecieć tanią linią lotniczą - to również dorobek ostatnich 40 lat. Zwraca uwagę szybki rozwój firm wypożyczających różnego rodzaju pojazdy, od rowerów poprzez elektryczne hulajnogi aż po samochody. Łatwo można z tego skorzystać przy pomocy smartfona.
W odwodzie są jeszcze drony. Ta technologia nie jest jeszcze dopracowana, ale również zmieni transport. Biorąc to wszystko pod uwagę można dojść do wniosku, że nie będzie milionów elektrycznych samochodów w Polsce. Być może nie będzie milionów jakichkolwiek samochodów. Po prostu nie będą potrzebne w tak wielkich ilościach. Opisane wyżej wynalazki mogą spowodować, że posiadanie prywatnych samochodów stanie się zbędne. Podam pouczający przykład. Młodzi ludzie przestali nosić zegarki na rękę. Godzinę sprawdzają na ekranie smartfona. Uważam, że najlepsze swe lata samochód ma już za sobą.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 788 odsłon
Komentarze
@elig
22 Maja, 2019 - 06:49
Witaj!
Tym razem rozumujesz bardzo dobrze. Z pewną wizją.
Skieruję cię na pewien tor. Oczywiście sience-ficion, bo tu powstają wizjonerskie projekty.
Więc od dzieciństwa zaczytywałem się tymi naukowymi baśniami.
Dobre pół wieku temu zafascynowało mnie opowiadane Roberta A. Heinleina, ojca twardej, inżynierskiej fantastyki, "Drogi muszą być w ruchu" (The Roads Must Roll). Napisał to w 1940 roku. Czyli już prawie 80 lat temu przeczuwał problemy komunikacyjne. I taką koncepcję wymyślił -nie ma indywidualnych pojazdów - to drogi są ruchome. Wszyscy znamy ruchome schody, a wielu też na licznych lotniskach widziało i używało ruchomych ścieżek do przemieszczania się między odległymi terminalami (np. Schiphol - Amsterdam, Atlanta USA). Tu mamy jedną ścieżkę o stałej prędkości. U Heinleina ruchome drogi to system pasów, od najmniejszej prędkości, tak, że można łatwo wskoczyć, potem pas szybszy, aż do ostatniego ekspresowego. Czyli idea jest taka, ze przemieszczamy się na własnych nogach, za to nasze drogi są ruchome i transportują nas gdzie chcemy. Ciekawe rozwiązanie, choć technicznie dosyć trudne. Ale do wykonania.
Dzisiaj intensywnie pracuje się nad wieloma rozwiązaniami. Pociągi na magnetycznej poduszce już wkrótce osiągną 600 km/h, a ich wersja w tunelach próżniowych przekroczy nawet 1000km/h.
Innym projektem, już dosyć starym jest połączenie auta z wiatrakowcem. Też już wykonano modele. Oczywiście pionowy start i rozkładane elementy, tak by tocząc się, mieścił się na klasycznej drodze/ulicy. Kłopot to niewielkie szybkości lotu i wysokie zużycie paliwa.
Czyli cały czas się w tym temacie pracuje.
Lecz w inżynierskim postępie zawsze są kroki pośrednie. Tak jak pamiętamy pierwsze duże giętkie floppy disc, potem mniejsze sztywne, potem CD, dalej DVD i w końcu pendrive'y. To samo z autami - klasyczne są wypierane przez wybitnie tymczasowe hybrydy, które znikną, gdy elektryczne osiągną próg komercyjny. To dalej może być zmienione przez pojazdy z napędem wodorowym.I tak dalej. A co będzie, to trzeba mieć bogatą wyobraźnię.
Pozdrawiam
Ps. Co myślisz -jak drony będą napedzane? Bo jak są, to wiemy.
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.