Panie Prezydencie , czy to po to kupiłem tę Flagę, ?!
Jest nieduża, ot metr z kawałkiem. Biało-czerwona na drewnianym kiju. Na tyle poręczna, żeby zawiesić ją wszędzie gdzie mieszkam. Nad drzwiami domu jak teraz, czy na balkonie jak ostatnio.
Ale dziś , choć powiewa na wietrze czy czasami smętnie zwisa w deszczu, jest inna.
Nie taką Ją chciałem zawsze widzieć.
Dziś ma przypiętą czarną wstążkę. Dziwną, bo w pośpiechu zrobioną z czego co było pod ręką. I jest smutna. Choć nie płacze jak ja, to mam widać, że nie jest taka dumna i szczęśliwa kiedy wisiała w narodowe święta. Bo dziś jest symbolem nie dumy a żalu.
A nie tak miało być Panie Prezydencie !
Kiedy wieszałem ją pierwszy raz, byłą dowodem , że nie trzeba się wstydzić, że kiedy inni robili grilla ona była dowodem , że to święto jest dla nas. Dla tych którym bliższa była pamięć i duma z własnego kraju. A nie sposób na pieczenie kiełbasek.
To dzięki Panu ją kupiłem Panie Prezydencie.
Kiedy zobaczyłem, że patriotyzm to nie przeszłość, to nie zaściankowość. Że to ciągle jest to samo uczucie którego uczył mnie dziadek, ojciec czy matka.
Że kiedy mieszka się w tym kraju, to jest to zwykły obowiązek człowieka uczciwego.
Że tak właśnie być powinno.
A dziś ?
Choć jest Ona niby taka sama, to tyle w Niej pokory, tyle braku nadziei, tyle łez.
Jak we mnie.
A nie tak miało być Panie Prezydencie !...nie tak !
Miała być piękna, miała dawać świadectwo, że nie zginęła ta , której jest znakiem. Za krzywdy, za ból, za łzy, teraz to Ona miała mówić „ nie udało się wam wszystkim ,którzyście chcieli mnie pogrzebać na zawsze”. Miała przyjacielem dodawać sił, a wrogów uczyć pokory.
Że „ nie zginęła i nie zginie póki my żyjemy..!”
Ale jest. I będzie. Wiatr obetrze łzy, słońce je wysuszy. I zawsze będzie świadectwem jak kiedyś. Ale Pan już nie zobaczy. A to dzięki Panu ją kupiłem, prawda ? No to jak tak można, Panie Prezydencie ?!
Za to, że pokazał Pan jak dumnie być Polakiem – dziękuję Panie Prezydencie
Za to, że pokazał Pan całym sobą, jak miarą wielkości nie jest europejskość a szacunek ludzi - dziękuję Panie Prezydencie
Za to, że udowodnił Pan, że kiedy nadęte błazny plują jadem, wystarczy pokazywać im pogardę, a robią się mali - dziękuję Panie Prezydencie
Za to, że widząc te tłumy i łzy , już wiem, że po obłudzie kłamstw zawsze przychodzi chwila prawdy, choć czasami dopiero po śmierci - dziękuję Panie Prezydencie
Za to, że nie wolno się bać wielkich słów, bo one też świadczą o naszej wolności - dziękuję Panie Prezydencie
Za to, że można żyć, nie zsuwając się do rynsztoka poprawności i uległości - dziękuję Panie Prezydencie
Za to, że widząc tych dziś krzykaczy pod Wawelem, nie muszę się bać. Ja ich twarze zapamiętam. Kiedyś los zetrze im te uśmieszki, bo czymże oni są dla nas ? Czy naprawdę potrzeba czegoś więcej niż te tłumy które Pana witały w wzdłuż warszawskich ulic, żeby wiedzieć, kto ma rację ? Jak inaczej mamy okazać swoje zdanie ? Jeszcze następny milion zniczy ?
Za to, że kiedy dziś słyszę i widzę, to mam wrażenie jak sprzed 30 lat. Że mam wrażenie jakby znów aktualne stało się to o czym śpiewał poeta :
…i zobaczyli ilu ich
Poczuli siłę i czas
I z pieśnią, że blisko już świt
Szli ulicami miast…
Tak bardzo mi Pana brakuje , Panie Prezydencie….
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 853 odsłony
Komentarze
wszystko
14 Kwietnia, 2010 - 01:19
pięknie, tylko bez jadu, chcę wierzyć że Pan Prezydent nie uczył nas pogardy