Jaka dziś polityka, taka jutro tragedia...

Obrazek użytkownika SZUAN
Blog

W poprzednim tekście starałem się wskazać przesłanki i ukierunkowania pozwalające na potrzebę ODRODZENIA, co chciał nie chciał zahacza o poparcie PiS-u w nadchodzących wyborach. Dziś pozwolę sobie na poszerzenie o sprawy wykraczające poza „polskie piekiełko”.
Wstępowaliśmy do UE z powodu określonych potrzeb. Nie dla górnobrzmiących haseł o jedności europejskiej, a dla konkretnych i oczekiwanych korzyści. Godząc się wszakże z konsekwencjami, takimi jak poddaństwo brukselskiej biurokracji, perfekcyjnie wykorzystywanej przez „osiadłych” w niej urzędników państw „starej Unii”. I dobrze, najgorzej było y być pozostawionym samym sobie.
Tylko jedno „ale” – to przecież to nie Unii miało być lepiej, a NAM ! A co mamy ?
Traktat Lizboński nie był żadnym marzeniem czy strategią, bo więcej niesie z sobą problemów niż je rozwiązuje. Ale był kosztem naszej polityki „nie stawania przeciw większości” w każdej sprawie. Mszczą się błędy i zaniedbania ( oby tylko, bo coraz częściej można podejrzewać kupczenie Polską) rządów po-komunistycznych, z osławionym Alkiem na czele. To dzięki ich nie dopilnowaniu spraw ważnych płacimy dziś rachunki np. za zwrot ziem Niemcom i ich potomkom. A gdzie nasze rybołówstwo ? A gdzie stocznie, gdzie horrendalne rachunki społeczne za upadłe zakłady ? To wszystko ma swój początek w tamtym okresie. A dziś ? Dziś to chcemy takiego KONSEKWENTNEGO działania w ramach Unii, aby Polska dostała to czego oczekuje. Wsparcie gospodarcze, polityczne i traktowanie nas jako poważnego partnera, a nie „chłopca na posyłki”. Nikt inny tylko Unia (vide Sarkozy) działa i planuje coraz częściej działać na obszarze polityki międzynarodowej w rejonach zahaczających bezpośrednio o interesy RP. To jakim prawem mamy się godzić, aby nasze interesy ( zwłaszcza energetyczne ) były przez Unię minimalizowane ?! A rząd się cieszy, że Unia nas chwali…
Rosja jest państwem wielkim. Ale mam prawo wątpić czy europejskim. Prędzej zgromadzoną w trakcie stuleci gromadą podbitych terenów, krajów, narodów, dziś w imię interesów „Wielkiej Rosji” trzymanych na krótkim łańcuchu zależności, w imię „bo tak było , jest i będzie”. Rosja ma swoje z tym problemy, i nie moja sprawa jak sobie poradzi. Ale dla Polski to żaden interes .Rosja od lat ma tą „stałość”, że nigdy nie odrzuca możliwości nowych zysków kosztem sąsiadów. Jej substytutem siły i przewodnią linią polityki międzynarodowej są ciągłe nabytki . Kiedyś terytorialne, dziś w pierwszej kolejności gospodarcze i ekonomiczne. Wszędzie tam , gdzie rosyjski rząd widzi choć cień ewentualnych zdobyczy, tam rozpoczyna operacyjne działania umożliwiające „ciążenie” ku Rosji.
Dla nas, nauczonych nie raz co to jest sąsiedztwo z takim krajem, najważniejsze jest ciągłe i konsekwentne utrzymywanie statusu oddzielenia się od Rosji „buforem” niepodległych państw narodowych, jak Litwa, Łotwa, Białoruś czy Ukraina. To rząd RP odpowiada za utrzymywanie nie tyle „poprawnych” kontaktów z sąsiadami, ile za prowadzenie polityki pozwalającej związać i nas i sąsiednie państwa na wschodzie w sojusz, zgodnie ze wspólnotą interesów narodowych wszystkich zagrożonych rosyjską dominacją. Nie kurtuazyjne wizyty i obejmowania się na lotniskach, a twarda i skuteczna wspólna dyplomacja, w imię idei powstrzymywania rosyjskiego zagrożenia. Tak jak stawiał sprawę Prezydent w okresie wojny w Gruzji. Bo inaczej faktycznie wczoraj Gruzja, dziś Ukraina a jutro my…
Publiczne uściski z Putinem nie są żadnym dowodem „pojednania”, to zwykła gra – w końcu król Staś też obściskiwał Katarzynę II, a wszyscy wiemy, co z tego wyszło !!
Dziś Ukraina staje się na naszych oczach kolonią rosyjską w „nowym stylu”. Nie ważne już jakie błędy zrobił Juszczenko, ilu banderowców pogłaskał. Mając „za płotem” zamiast niepodległego państwa z kilkudziesięcioma milionami Ukraińców, lada moment możemy mieć do czynienia z częścią 200 mln Rosji. A nie ukrywajmy, nie zagraża nam Ukraina nawet z całym swoim dnieprowskim bogactwem, a jedynie Ukraina stanowiąca wyciągnięty palec Rosji.
A co robi rząd ? A rząd się cieszy, bo Ukraińcy są „pojednani” z Rosją i mają tańszy gaz. Ot jaki pozytywny przykład dla Polski !
Problem Ukrainy jest nierozerwalnie związany i pri-baltiką i z Białorusią. Białoruś ma swojego „wodza”, który nie wiadomo tak do końca na ile jest zależny od Rosji bezpośrednio, a na ile robi dobrą minę do złej gry. Dla Polaków to kiepski okres. Ale tak jak każdy watażka kiedyś się skończy. I my powinniśmy się do tego przygotowywać. Właśnie dbając o Polonię na wschodzie, o minimalny choć wpływ na białoruski rząd i opozycję. Politykę ocenia się po skuteczności . Dziś jej w ogóle nie widać.
Litwa, Łotwa i Estonia to kolejny kamyczek w układance. Chwilami mam wrażenie, że co i rusz u nich jak i w Polsce działający „agenci wpływu” mają swoje kilka minut, i o dziwo wtedy dochodzą do nas wieści a to o problemie polskich nazwisk, a to nazwach ulic, a to odzyskiwania ziemi przez polonie i wiele innych.
Ale Litwa jest członkiem NATO jak i my, i tak samo czuje na karku oddech Rosji – czy naprawdę tak trudno oczekiwać, że zajmując się równocześnie takimi sprawami, w pierwszej kolejności zapewniamy sobie sojusznika w imię większych celów ? Bezpieczeństwo energetyczne, wspólne stanowisko na forum międzynarodowym tak jak w sprawie Gruzji, niezgoda na „rozgrywanie” sporów pomiędzy nami jako probierza stosunków Litwa-Polska. Bo to do niczego nie doprowadzi !
Stosunki z USA od wielu lat stanowiły ważną jak nie najważniejszą część polityki RP. Niestety, choć tak daleki ale to ciągle NAJPEWNIEJSZY i najważniejszy nasz sojusznik. Unia może sobie marzyć o „dorównywaniu” do poziomu USA , ale to mrzonki dla idiotów. Stany to 25% światowego potencjału gospodarczego i nie porównywalna siłą militarna. Często kierowana przez durni i oszołomów nie wiedzących gdzie w ogóle leży taki kraj jak Polska, ale związana sojuszem nigdy nie odstąpiła swoich sprzymierzeńców. I jest łownym spoiwem i siłą kierującą sojuszem NATO, co by tam mędrcy z Brukseli nie mówili. To mamy na własne życzenie (unijne zwłaszcza, nie polskie) odcinać się od takiego sojusznika ? A kto nam pomoże ? Francja, Niemcy, Hiszpania ???
To co sprezentował nam rząd z min. Sikorskim na czele w sprawie układów z USA to czysta kpina. Traktowanie rządu USA jako cel „pouczeń” o konieczności wprowadzenia Rosji do NATO i likwidacji arsenałów jądrowych to kiepski żart historii. Nic dziwnego, że patrzą na naszego „chłopaka” jak na dziwoląga pierwszej wody. To że ich przywódca jest idiotą, nie znaczy, że wokół siebie ma też równie tępych współpracowników. A my stawiamy się w ten sposób w sytuacji nie sojusznika, a agenta wpływu cudzego mocarstwa. Nie tędy droga !
To nam powinno zależeć na uświadomieniu Stanom jak cennym jesteśmy nabytkiem w skali europejskiej i światowej stabilizacji. To my mamy swój INTERES w uzależnieniu zainteresowania USA naszymi problemami, bo to tylko od nich możemy oczekiwać zdecydowanego poparcia i reakcji w ewentualnej sytuacji kryzysowej. To NASZ RZĄD mając na celu bezpieczeństwo państwa powinien zaangażować wszelkie możliwe środki dla utrwalenia nie zależności, ale jak najściślejszej współpracy obronnej z USA.
Bo na pomocną dłoń Unii to możemy liczyć, jak nam zabraknie papieru toaletowego, a nie jeżeli Rosja wpadnie na pomysł poszerzenia strefy wpływu na Polskę.
I to by było na tyle…

Brak głosów