Na zielonej łące, raz dwa trzy....
Po kilku latach szwendania się po różnych, "różniastych" portalach, jako blogerka, komentatorka, cicha wielbicielka wspaniałych, albo odwrotnie : głośna awanturnica wobec tych, którzy wielcy są tylko w gabinecie luster w lunaparku, poczułam się jak koń w kieracie. Młodszych odsyłam do Google w temacie kieratu. Niby zajęcie pożyteczne, lecz potykanie się za każdym okrążeniem dobowym po raz dziesiąty, pięćdziesiąty, setny...o te same wątki, nazwiska parszywej władzy i mainstreamu, wyzwiska i diagnozy bez recepty, lub recepty na homeopatię...- to właśnie takie dreptanie po okręgu , wyznaczonym cyrklem kieratu. Tylko "pączków" przybywa. Coś każe konikowi zaliczać kolejne koło wciąż i wciąż, bo tak było wczoraj, jest dzisiaj , i będzie jutro.Jest tych poczciwych koników bardzo dużo. Na szczęście dla (r)ewolucji zdarzają się, coraz częściej osobniki bardzo niepoprawne, rumaki ogniste z charakterem i wizją wolności. Tym kierat się znudził, aczkolwiek pracę w nim traktowali jako czas na przemyślenie tego i owego, i bynajmniej nie o rodzaj paszy w żłobie chodziło w tych przemyśleniach...Wyrwały się zatem z zaklętego kręgu , przewróciły ów żłób, parsknęły i popędziły "co koń wyskoczy" ku zielonej łące wolności.
A tam zastają co ? Wielkie stado zajęcy. Nie tych Wielkanocnych, raczej całorocznych, a wręcz wielo-rocznych. Miny mają niezbyt mądre, uszy położone po sobie, kuperki wypięte zachęcająco, a w ślepkach niepokój, bo koń, który niespodziewanie wpadł na łąkę robi wrażenie takiego, który bezmyślne przeżuwanie zakłóci. A one tak już przywykłe do szarości futerek, i do jednej i tej samej - jakże by inaczej! - śpiewki : "Na zielonej łące raz dwa trzy, pasły się zające, raz dwa trzy, a to była pierwsza zwrotka, teraz będzie druga zwrotka : na zielonej łące, raz dwa trzy"...itd, itd...
I tak by było do usranej śmierci, gdyby nie te rumaki, które zamieszania narobiły ! Bo uświadomiły poczciwym szarakom, że trawa na ogrodzonej łące już dawno nie jest zielona, bo już jej nie ma, ba! nawet szczawiu już nie widać. Że to co przeżuwają, chrzęści piachem, nie soczystą witaminą...Że trzeba tyłeczki ruszyć, uszy postawić, i poskikać ...do lasu, gdzie koledzy już czekają, bynajmniej nie bezczynnie :) Tam się dowiedzą co trzeba robić, żeby z sensem przeżyć resztę czasu.
Chwała "narowistym", które wiele przy kieracie przemyślały zanim doznały iluminacji. Są jedyną alternatywą dla tego monotonnego, upokarzającego dreptania po jałowej łące...
Pięknych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego, i do zobaczenia w Warszawie 10.04.2010....
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2012 odsłon
Komentarze
Obawiam się wśród rumaków jakiegoś konia trojańskiego
22 Marca, 2013 - 21:37
Ja przynajmniej mam wspomnienia wstawienia kiedyś takiego
Był to Bolek specjalista w kapowaniu najlepszy
Teraz gwarantuję ,że wstawili więcej podobnych wieprzy
Problemem jest wyłuskanie ich jak grochu robaczywego
Ale potrzeba spokoju i poznania charakterystyki każdego
Pozdrawiam po długiej nieobecności:)
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"