Uprzedzenia badawcze
W odróżnieniu od tzw. ludzi radzieckich Zespół Parlamentarny (i experci jak Binienda) nie rozpoczyna badań od określenia oczekiwanego przebiegu zdarzeń, a od badań. Dlatego pomysły blogera Nudna Teoria o "spójnej teorii" są przedwczesne. Dane posiadane przez nas nie umożliwiają jeszcze przedstawienia wniosków końcowych. Dochodzenie jest bowiem opóźnione nie przez obiektywne trudności, a przez subiektywną obstrukcję. Zespół uzyskał bowiem dostęp do raportów MAK i KBWL dopiero po ich opublikowaniu, stąd zwłoka. Same komisja MAK i Millera miały do nich dostęp już na etapie przygotowania, więc od razu mogły wskazać brednie, jakie tam są zawarte i je wyeliminować. Np. pancerną brzozę. Dwa wstrząsy też są widoczne w wykresach MAK. Niechby je przeanalizowali, zapuścili serwery, mieliby jasny obraz sytuacji. Niestety nie zrobili tego i dopiero teraz z mozołem trzeba obraz katastrofy rozjaśniać.
Dlatego jesteśmy na wczesnym etapie badań, nie tylko nie wiemy, co się zdarzyło ale i nasza wiedza jest ujemna, wskutek wciskania różnej ściemy przez MAK etc. Tendencja wzrostowa Zespołu Parlamentarnego powoduje coraz szerzej zakrojone prace, które doprowadzić mogą do sformułowania wniosków, o jakich się nam nie śniło, bo nie możemy wiedzieć, jakie będą wyniki badań zanim nie zostaną one zakończone.
Wiem, że osobom przyzwyczajonym do modelu radzieckiego prowadzenia śledztwa taki sposób działania wydaje się dziwny, a nawet nie do pojęcia. Śledztwo prokuratury, która - jak już pisałem - tkwi wciąż w Układzie Warszawskim odpowiada zaś standardom intelektualnym wyznawców Pancernej Brzozy.
Z jednej strony prokuratura prowadzi śledztwo zgodnie ze znanymi schematami: znaleźć kozła ofiarnego, zapuszkować i spokój. W sprawę lepiej nie wnikać bo będzie nieszczęście. Jeszcze coś się wykryje, jakieś dowody znajdzie i będzie nieszczęście. Wielu ludzi pokrzywdzonych przez proków mogłoby zdać tu relację, zresztą można dotrzeć do wyroków Trybunału Praw Człowieka w Strasbourgu.
Typowe metody śledztwa są przesłanką za niezamachem. Ale z drugiej strony to jest zdarzenie bez precedensu w historii Europy po II Wojnie Światowej, mogli by się więc przyłożyć. A jeśli inaczej nie umieją? Tego też nie wykluczam. O wyjątkowości sytuacji świadczy też wyczyn prokuratora Przybyła, który palnął se w łeb z kapiszona i na następny dzień wyszedł ze szpitala. Codziennie do takich exscesów nie dochodzi.
Jeszcze został problem samoograniczenia badawczego MAK, KBWL i prokuratury. Logicznym jest, że powinni badać wszystkie okoliczności katastrofy, przyczyny, przebieg, skutki itp. A tu się okazuje nie. MAK z KBWLem mają badać tylko przyczyny. Czyli jak stwierdzą że brzoza to dalej nic ich nie obchodzi. Szczególnie zgodność danych jakie prezentują z fizyką standardową ogólnowszechświatową.
Ale to też o niczym nie przesądza. Wyobraźcie sobie że był wypadek samochodowy. Auto wjechało w drzewo. Czysta sprawa. Ale jakiś gościu sprawdza, że w momencie uderzenia silnik był zimny nie pracował od 2 godzin. Myślicie że prokuratura będzie drążyć temat? Robi się bowiem nieprzyjemnie. Zamiast prostego wypadku mamy skomplikowane przestępstwo upozorowania wypadku, czyli pewnie mord. Ktoś podwiózł lawetą auto, sfingował uszkodzenia, a jak się okaże że dokumentacja policyjna też jest lewa to w ogóle przerąbane. Po co w to wchodzić, lepiej uznać, że kierowca niezachował i już .
Jak już zasygnalizowałem sprawa niedopełnień obowiązków jest brzemienna w skutki. Nie jest tak, że komuś się nie chce robić i olewa, tylko chodzi o nieznalezienie dowodów, które się mogą okazać kłopotliwe. Stąd też dwuznaczność interpretacyjna koncepcji koncentrowania się na ważnych aspektach sprawy, a pomijania błahych. Uznajemy pierdoły za ważne i sprawa z głowy.
Taka jest geneza wystąpienia prokuratora Seremeta, ze nie ma dowodów zamachu. Sekcji nie zrobił, wraku nie zbadał, odłamków nie szukał, świadków nie przesłuchał to nic nie wie o sprawie więc dowodów nie ma. A jakby jakieś czynności śledcze przedsięwziął to może by coś znalazł i by miał problem. Rosja to wszak suwerenne państwo i mocarstwo, a my jesteśmy w Układzie Warszawskim, dlatego USA to wrogie mocarstwo. Nie chcę tu robić nadmiernych dygresji, ale zatrzymało u nas jakiegoś opozycjonistę z Białorusi. Jak to Ono dodało, że musiało, bo był na liście Interpolu. No ale nie powiedziało, że samo go tam wpisało.
Nieważne przechodzę do aspektów badań Zespołu.Napisałem bowiem:
Niestety największą wadą prac Zespołu jest niedostateczne uwypuklenie 2-płaszczyznowości:
- Ocena wiarygodności raportów MAK Millera.
- Badanie rzeczywistego przebiegu wypadków.
Nie jest jasno przedstawiane co jest co i lemingi się gubią. Jak Kaczazupa pokazuje, że raport bzdura to jeden Ford z drugim myśli, że to badanie rzeczywistego przebiegu. I na odwrót. Prezentacje Biniendy to 1 punkt, a Szuladzińskiego 2, stąd znajdowanie w nich rzekomych sprzeczności.
I dalej nie kumają. Przeprowadzając dowodzenie mamy 2 elementy: założenia i rozumowanie. Żeby dojść do prawdy to obydwa te elementy muszą być prawdziwe. Jeśli stosujemy prawidłowe rozumowanie, a wychodzą bzdury to znaczy, że założenia są błędne. Tak jest drogie lemingi.
Falsyfikacja MAKMillera wygląda tak: bierzemy dane z raportów, następnie obrabiamy stosując prawidłową metodologię zgodna z zasadami fizyki. Skoro fizyka jest prawdziwa i dostajemy bzdury to znaczy że w raporty to bzdury. I ot zrobił Binienda. O to właśnie chodzi. Jak mam jeszcze tłumaczyć.
Co z kolei nie jest bezpośrednim dowodem na zamach. Ja przypuszczam, że MAK po pijaku wpisywał i się rubryki myliły, obrazki, podpisy a Miller to przepisał na pałę bez większego zrozumienia. Brzozie dorobili 10 metrów wysokości i wszystko OK.
Kolejną fantazją lemingów jest pomysł, że skoro MAKMiller fałszywy to nie można wyciągnąć z niego nic wartościowego. Tymczasem zasięg fałszywki można oznaczyć, dane z instrumentów porównać, wnioski wyciągnąć.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1009 odsłon