Co car każe to czynownik czyni
Wpadły mi w ręce ostatnie wynurzenia Janusza Korwin-Mikkego:
https://www.youtube.com/watch?v=MCUjXWS31bc
Sadzi tam takie androny, które mógł jedynie zaczerpnąć z instrukcji oficera prowadzącego. Czy to on dał mi bana na kanale ASME na Jutupce? Ale zanim o tym kilka zdań streszczenia dotychczasowych ustaleń:
Kto czytuje mnie ten wie, że na początku byłem sceptycznie nastawiony do hipotez zamachowych, jako pochodzących od tępych pisiorów. Niestety wskutek takiego a nie innego prowadzenia dochodzenia hipotezy zamachowe stały się najbardziej prawdopodobne. Jakby dało się wykazać, że to wypadek to by wykazali ponad wszelką, a smoczą wątpliwość na pewno. Ale się nie da. Jest zasada "nikt sędzią w swojej własnej sprawie" dlatego ani raport Anodiny, ani Millera nie mogą być traktowane poważnie z przyczyn formalnych.
JKM zaczyna od motywu. Niestety nie siedzi w niczyjej głowie i nie wie, co komu strzeli do głowy. Tym bardziej, że na razie do końca nie wiemy komu. Więc jakieś zdecydowane wyrokowanie jest tutaj zdecydowanie przedwczesne, a służy tylko racjonalizowaniu nienawiści do Kaczorów. Zespół Parlamentarny ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154 M z 10 kwietnia 2010 r. poprzez swoich expertów zajmuje się zarówno oceną meritum owych raportów, jak i ustalaniem rzeczywistego przebiegu wypadków. Różny element myli te 2 aspekty działalności i błąka się bezradnie przez to.
A teraz ad rem:
Motyw mamy już omówiony więc jedziemy dalej: Generał Błasik w kokpicie i odpowiedzialność pilota. Czy i w jakim zakresie odpowiedzialny jest pilot to jest do ustalenia. Jeśli doszło do explozji to nie jest. Trzeba ustalić stan teoretyczny i praktyczny. Anodina się tłumaczy, że generał w kokpicie to normalka, u nich to powszechne, że po pijaku generałowie włażą do kokpitów i rozkazują pilotom, samolot jeden się rozbił z gubernatorami przez to i jest to rzecz zwykła. Że nie powiem codzienna. Korwin nie rozumie znaczenia umieszczenia generała Błasika w kokpicie. Jeszcze nie jesteśmy bowiem na etapie, w którym winę za katastrofę można obarczyć każdego, przypadkową osobę z ulicy czy nawet Janusza Korwin-Mikkego. Jakoś uprawdopodobnić trzeba i tu piloci nadają się najlepiej. Jak to w lotnictwie często nie żyją i nie mogą się bronić, każdemu innemu wygodnie jest zwalić na nich, nawet jak zawodzi sprzęt czy wyższe szczeble to i tak to wychodzi przy jakiś błędach lotników. Np. braki w wyszkoleniu, nieprzestrzeganie odpoczynków i reżimów lotniczych. Ustalić należy zatem najpierw, czy załoga popełniła błędy a jak popełniła to czy to one spowodowały katastrofę, czy coś innego.
Generał Błasik został wstawiony do kokpitu przez Anodinę i Millera, co jest występkiem mniejszym niż włożenie mu w usta kwestii wypowiedzianych przez drugiego pilota. Dr Lasek wydaje się insynuować to nawet teraz, po expertyzach Instytutu Sehna, dowodnie wykazujących, że drugi pilot mówił to, co mówił. Mamy tu dowód bezpośredni i decydujący. Komisji nie interesował rzeczywisty przebieg wydarzeń, była kierunkowana na udowodnianie winy pilotów. Bo to łatwiejsze póki co niż udowodnienie winy Korwinowi. Wiemy o tym też z nagrań które Klich poczynił podczas rozmowy z drugim Klichem. O ustaleniach Anodiny nawet tu nie wspominam z przyczyn oczywistych.
Jak już pisałem JKM sprawia wrażenie, że zamierza dzięki kłapaniu głupot na temat Katastrofy Smoleńskiej przebić się do TVN. Ta telewizja, podobnie jak i inne mogła liczyć tylko na kilka osób gotowych do podżyrowania bredni MAKMillera przed kamerą: Hypki, Klich, Osiecki. Przeciw
Biniendzie zmobilizować była w stanie tylko Łozińskiego kłapiącego androny, że w USA ni ma profesorów. Bo wszak jak prof Binienda nie profesor to kto w USA jest profesorem? I w tym towarzystwie Korwin-Mikke by się odnalazł, ale tylko dzięki gorliwemu mataczeniu.
Zamiast opowiadać trzy po trzy na spotkaniach z ludźmi lepiej sporządzić listę expertów, którzy przewinęli się przez TVN ale zniknęli z anteny bo mówili rzeczy nie po linii. Nie chodzi o deklarację że są za Macierewiczem czy coś. Wystarczy, że jeden kamyczek drobny się posypie i lawina ruszy.
Nie mogą sobie pozwolić bowiem na wątpliwości, na zakwestionowanie czegokolwiek. Bo ciąg logiczny jest taki: Skoro musieli mataczyć (a musieli) żeby spłodzić swoje raporty i obciążyć pilotów to znaczy, że to nie była wina pilotów. Zatem co? Odpowiedzi są złe albo bardzo złe: Zamach, do ustalenia pozostaje przez kogo dokonany. Awaria samolotu, z hołubionym przeze mnie wątkiem spartaczonego remontu (do ustalenia pozostaje skala korupcji). I tak konkretnie to co jeszcze? Przy czym nawet Klich się zbuntował i raz że zaczął upubliczniać pokątne nagrania z rozmów z drugim Klichem, co jest w samej swej istocie czynem nieprawdopodobnym. Nagrywać? Konferencję? Z ministrem? Zaczął wypisywać jakieś historie o trzecim samolocie który się tam kręcił nie wiadomo z kim i po co. Naprawdę nie mogą do końca ufać nawet swoim ludziom że czegoś nie chlapną stąd panika.
Stąd paniczna ucieczka Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych przed Pospieszalskim. Gdyby - czysto hipotetycznie - mieli cokolwiek do powiedzenia to by poszli do Pospieszalskiego, pokazali dowodnie, że Binienda się myli i już. A tu nic. Nie mają nic merytorycznie do powiedzenia, stąd niesmaczne ataki JKM na expertów zespołu. Są to autorytety w swoich dziedzinach, ludzie pracujący wg reżimu naukowego a nie jakieś dyletanty atakujące brzozy ciosami karate. A Sekta Pancernej Brzozy tylko ludzi tego formatu jest w stanie zmobilizować.
Na koniec o zamachu: to nie jest coś apriorycznie ex definitione nieprawdopodobne, jak usiłuje suponować Janusz Korwin-Mikke. Niedawno ktoś truł Juszczenkę, a zamach w Sarajewie? Jeszcze kilka innych by się znalazło. Dlatego niestety jedyną prawdopodobną przyczyną zalewu nas sieczką produkowaną przez JKM jest realizowanie przez niego instrukcji oficera prowadzącego. Racjonalnie podchodząc do sprawy.
PS czyli podsumowanie:
Wydaje się, że nie przypadkowo JKM pozostaje mentalnie w sferze sieczki medialnej serwowanej przez media.
Kluczowy problem śledczych: Jak się zacznie badać to można wybadać i wtedy co? I tak jedynym dopuszczalnym wynikiem dochodzeń jest wina pilotów więc nie ma co się szarpać. Nawet jakby wyjechali z lasu strzeloną katiuszą z okrzykami tryumfu to na konstatacje wpłynąć to nie może.
TVN Korwina i tak nie weźmie, w konkursie na wiceFlanelkę nie ma szans z Łozińskim.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1251 odsłon