O tym kto i jak kupil Polmos w Lublinie za pieniądze Polmosu

Obrazek użytkownika kryska
Kraj

Dzisiejsza prasa rozpisuje o tym jak Palikot błazen POwski finansowany jest z zagranicy przez nieznane rzekomo podmioty zarejestrowane w rajach podatkowych.

Poseł PO a dla mnie to raczej naczelny klaun tej partii twierdzi, że nie wie, kto jest właścicielem firm - źródeł gotówki.
Palikot założył w 2007 r. w Luksemburgu spółkę, a ta zaraz zaczęła pożyczać mu pieniądze. Miała je od małej spółki, której adresem jest skrzynka pocztowa na Cyprze. Jej udziałowcy rezydują na Karaibach - a według byłej żony Palikota właśnie tam poseł ukrył część majątku. Karaibski ślad sprawdza właśnie prokuratura.

A jak to było z tym lubelskim Polmosem i jego rzekomym kupnem przez Januszka od Palikotów?

28 stycznia 2004 r. Polmos Lublin podpisał umowę
ze spółką Market Consulting (Europe) Limited z
siedzibą w Londynie, zlecając jej wykonanie usług
zmierzających do nabycia przez Polmos akcji
jakiegoś angielskiego producenta alkoholu. Tytułem
zaliczki Market Consulting dostał 2 mln euro.
Siedziba firmy zarządzającej spółką Market
Consulting mieści się na Wyspach Dziewiczych - co
to oznacza, wie każdy, kto ma pojęcie o przepływie
kapitału do rajów podatkowych. Na nasz rozum z
Polmosu najzwyczajniej wyprowadzono 2 mln euro .

Aby pojąć sens transakcji z Market Consulting,
należy powrócić na moment do umowy
prywatyzacyjnej, która zobowiązywała nabywcę
Polmosu, czyli należącą do Janusza Palikota
Jabłonnę S.A., do zapłaty skarbowi państwa
należności za gorzelnię w pięciu równych ratach.
Pierwsza została wpłacona 21 września 2001 r.,
ostatnia powinna być wpłacona 21 września 2005 r.
Istnieją podstawy przypuszczać, że Palikot nie
miał dość pieniędzy, aby kupić Polmos Lublin.
Wpłatę drugiej raty np. spóźniono o siedem
miesięcy, za co skarb państwa ukarał Jabłonnę S.A.
karą w wysokości blisko 1,5 mln zł. Pod koniec
2003 r. macherzy finansowi doradzający Palikotowi
wpadli na genialny pomysł. Jeżeli brakuje
pieniędzy, należy je wyjąć z Polmosu.

Przyjrzyjmy się następującemu łańcuchowi zdarzeń:

28 stycznia 2004 r. - Polmos podpisuje umowę z
Market Consulting.
2 lutego - 2 mln euro trafia na konto Market
Consulting.
5 lutego - w Luksemburgu powstaje spółka Grund
Corporate Finance Partners;
jej jedynym udziałowcem jest JP Family Foundation
z siedzibą na Antylach Holenderskich (JP to
inicjały imienia i nazwiska Janusza Palikota).
5 lutego - 2 mln euro (minus prowizja) z konta
Market Consulting w Anglii trafia na konto Grund
Corporate Finance Partners w Luksemburgu.
6 lutego - Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy
Jabłonnej S.A. podejmuje uchwałę, której skutkiem
jest podniesienie kapitału poprzez emisję nowych
akcji na kwotę 9,4 mln zł.
Akcje te zobowiązuje się nabyć Grund Corporate
Finance Partners.
Teraz już bez żadnych przeszkód pieniądze z
Luksemburga mogą wrócić do Polski - do Jabłonnej
S.A., a ta może spłacić skarbowi państwa kolejne
raty, a nawet karę za spóźnienie. No i co w tym
złego? - można zapytać. Czy Januszowi Palikotowi
nie wolno obracać własnymi pieniędzmi tak jak
chce? Otóż nie wolno!
Pomińmy moralny aspekt całej sprawy: Palikot kupił
Polmos Lublin za pieniądze nie swoje, tylko
Polmosu (podobnie było z prywatyzacją PZU S.A.).
Opisane wyżej losy 2 mln euro są jawnym złamaniem
art. 345 § 1 Kodeksu spółek handlowych. Stanowi
on, że spółka nie może udzielać pożyczek,
zabezpieczeń, zaliczkowych wypłat czy w
jakikolwiek inny sposób pośrednio finansować
nabycia emitowanych przez nią akcji.

Specjaliści twierdzą, że takie pożyczki lub inne
(nawet nie bezpośrednie) formy finansowania mogą
być unieważnione, co z kolei może spowodować spór
ze Skarbem Państwa. Państwo może teraz (powinno!)
dochodzić swoich praw poprzez nałożenie na
Jabłonną S.A. kar podatkowych, a nawet próbować
unieważnić prywatyzację Polmosu Lublin. Wychodzi
na to, że w Polsce każdy figurant z odpowiednimi
dojściami do ludzi władzy może kupić państwową
fabrykę za jej pieniądze. Nic więc dziwnego, że
większość Polaków uważa prywatyzację za
nieuczciwą. Dowodów na złodziejską prywatyzację
jest coraz więcej. Przykład oddania lubelskiego
Polmosu w ręce Janusza Palikota opinię tę
wzmacnia.

Warto pamiętać, że za prywatyzacją Polmosu Lublin
stała ta sama ekipa polityczna, która usiłowała
sprywatyzować PZU SA. Umowa prywatyzacyjna zawarta
została bowiem we wrześniu 2001 r., krótko przed
tym, jak urzędnicy z AWS mieli się żegnać ze
stołkami. Już wcześniej Palikot został Prezesem
Zarządu Ambry i pełnił tę funkcję w latach
1990-2001. Akcjonariuszami Ambry byli wówczas
Hanna Suchocka, Jacek Kuroń i Henryk Wujec.
Janusz Palikot planował kandydować na prezydenta
miasta Lublina. Trwały przygotowania, gdy niejasną
prywatyzacją Polmosu Lublin zainteresował się
prokurator. Nietrudno się domyślić, że immunitet
poselski zdecydowanie bardziej przydał się w
karierze Palikota .

Informacje te ,które tutaj przytoczyłam dostepne sa w internecie miedzy innymi na portalu -afery prawa

Brak głosów

Komentarze

owych właścicieli spółek jest o wiele ciekawsza niż blogerki kataryny
- tak trzymać i odp... się od blogerów

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#21359

< - tak trzymać i odp... się od blogerów > racja,niech sie zajmia tymi zlodziejami co rozpierd.....Polskę.

Vote up!
0
Vote down!
0
#21360

o sprawie posła Palikota pisał wielokrotnie lokalny Dziennik Wschodni, jednak wtedy niewielu to interesowało...

Vote up!
0
Vote down!
0
#21624