Tusk się przestraszył

Obrazek użytkownika Roman Kowalczyk
Kraj

Wybory na przewodniczącego w Platformie Obywatelskiej miały być formalnością, dotychczasowy szef i zarazem premier koalicyjnego rządu PO - PSL Donald Tusk miał potwierdzić swoją dominację. Od udziału w wyborach uchylił się Grzegorz Schetyna, który świadomy swojej obecnej słabości postanowił czekać na lepsze czasy i w stosownej chwili potępić błędy tuskizmu. Wystartował natomiast były minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, uchodzący za lidera konserwatystów w Platformie. Nieoczekiwanie dla obserwatorów J. Gowin, któremu zarzucano brak charyzmy i determinacji, zaczął prowadzić pomysłową i aktywną kampanię. Co najważniejsze, zaproponował spór programowy. Ogłosił swoje propozycje dotyczące reformowania kraju oraz zmian funkcjonowania Platformy. Zaproponował D. Tuskowi publiczną debatę. W towarzystwie młodzieży zaczął objeżdżać kraj, spotykać się z Polakami, rozdawać gazetę „Superlider” (obserwowałem to na Rynku w Toruniu 31 lipca w południe - tłumów nie było, ale ludzie chętnie podchodzili, rozmawiali i się z J. Gawinem fotografowali). Zwrócił się z listem do członków PO. Uruchomił stronę internetową zmienpremiera.pl z grą komputerową „Przywróć Tuskowi pamięć” pokazującą niedotrzymane obietnice Tuska . W sondażu dla „Faktów TVN 36% Polaków uznało, że to J. Gowin byłby lepszym przewodniczącym PO niż D. Tusk (28% poparcia).

Zaniepokojony rozwojem wypadków D. Tusk odrzucił propozycję debaty i ostro skrytykował J. Gowina zarzucając mu rozbijanie PO, sprzyjanie opozycji oraz próbę tworzenia „małej, ideologicznej, skrajnej partii”. Nagle okazało się, że były minister sprawiedliwości, który miał - jak to ujął onegdaj D. Tusk „pozytywną szajbę do reformowania” - jest wkurzającym szkodnikiem, który szkodzi Platformie, sprzyja opozycji i wzmacnia PiS. Za premierem jak za panią matką na J. Gowina rzucili się zausznicy Tuska m.in. J. Mucha, J. Pitera, J. Kidawa-Błońska, A. Szejnfeld, A. Biernat. Pomniejsi działacze na wyprzódki zaczęli składać deklaracje poparcia dla Tuska i blokować możliwość spotkań J. Gowina z członkami PO w terenie. Na efekty anatemy rzuconej na J. Gowina nie trzeba było długo czekać - na spotkanie w Katowicach przybyło zaledwie 30 członków partii Lider PO w Opolu Leszek Korzeniowski z kolei oświadczył, że na spotkanie z J. Gawinem nie przybędzie i dodał: „nie mam zamiaru słuchać tego, co zrobi Gowin. Naszym liderem jest Donald Tusk”. Tak oto kończy partia, która odwoływała się do obywatelskiego etosu, ba, która w nazwie nosi dumne określenie „obywatelska”. Ma rację jeden z jej założycieli, jeden z trzech „tenorów” Andrzej Olechowski, że Platforma upodobniła się do PZPR.

D. Tusk przestraszył się J. Gowina, który jest wymowny, lepiej wykształcony, ma dobrą prezencję i ugruntowany system wartości. Słusznie uznał, że na oczach całej Polski na tle J. Gowina wypadłby marnie jako polityczny krętacz niedotrzymujacy słowa i zapominający o wyborczych obietnicach oraz bezideowy przeciętniak bez programowej wizji. Wybrał więc retorykę wojenną i odwołanie się do interesu działaczy PO, jakim jest ich udział w sprawowaniu władzy. Dwór mu przyklaskuje, prorządowe media sekundują. Niebawem okaże się dla ilu członków partii rządzącej liczą się wartości, program i wewnętrzna demokracja, a dla ilu władza i związane z nią frukta oraz antypisowska histeria.

Brak głosów

Komentarze

Zdają sobie sprawę że za przynależność do grupy przestępczej,wcześniej czy pózniej poniosą karę.
Pod Tuskiem wcześniej,pod Gowinem pózniej.

Vote up!
1
Vote down!
0

kazikh

#373965

Z kartami do głosowania podobno jest coś nie tak.

Vote up!
0
Vote down!
-1

markiza

#373990