Anatomia odciągania uwagi

Obrazek użytkownika Roman Kowalczyk
Kraj

Spadły maski. Afera taśmowa odsłoniła prawdziwe, a zarazem szkaradne oblicze rządzących. Kupczenie Polską, załatwianie prywatnych i partyjnych interesów, pogarda dla rządzonych i konstytucji, picie drogich trunków i jedzenie wyszukanych potraw za pieniądze podatników, słownictwo marginesu społecznego - oto treść posłuchanych rozmów. Zapowiadana jest publikacja kolejnych taśm z wysoko postawionymi ludźmi obecnej władzy w roli głównej.

 Afera taśmowa budzi lęk nie tylko Tuska, ale całego establishmentu III RP. Obawia się on, że Polacy zobaczywszy zgniliznę i ordynarną prywatę władzy odrzucą ją i w następnych wyborach powierzą rządy obozowi zmiany z Prawem i Sprawiedliwością na czele. Aby utrzymać polityczne status quo i ograniczyć zgubne dla władzy skutki afery taśmowej pełną parą zaczął pracować przemysł odwracania uwagi i banalizowania sprawy. Tusk i jego sprzymierzeńcy (a raczej zwolennicy swoich posad, pieniędzy, wpływów i znaczenia osiągniętych w „tuskokraju”) produkują stwierdzenia rozmywające podstawowy przekaz płynący z afery, że ta władza zgniła i że potrzebni są nowi ludzie u steru państwa. Po kilku dniach oszołomienia i sprzecznych komunikatów, a nawet sporów mainstreamowych dziennikarzy, nagle okazało się, że „nic się nie stało”, „wszyscy tak mówią”, „cóż, taka jest polityczna kuchnia”, „rozmówcy w gruncie rzeczy troszczyli się o państwo”, „zamachu na rząd i państwo usiłowała dokonać zorganizowana przestępcza grupa”, „najważniejszym problemem są nielegalne podsłuchy”. Szczególnie groteskowy przykład tekstu banalizującego aferę taśmową stanowi artykuł Anity Karwowskiej „Co tam na talerzach” opublikowany 26 czerwca na łamach gazety „Metro” (ogólnopolskiego bezpłatnego dziennika wydawanego przez spółkę „Agora”, która wydaje także „Gazetę Wyborczą”). Odciąga on uwagę czytelnika od istoty sprawy i kieruje z zupełnie inną stronę. Podtytuł mówi wszystko: „Jadą na rybach, trenują na siłowni, mają ulubione powiedzonka - dzięki nielegalnym posłuchom przy okazji politycznej afery sporo dowiedzieliśmy się o upodobaniach i stylu życia polityków oraz przedsiębiorców zaprzyjaźnionych z Platformą Obywatelską”. Każde kolejne zdanie buduje obraz polityków Platformy oraz związanych z PO biznesmenów jako sympatycznych panów, którym co prawda zdarza się zakląć, ale ogólnie to są fajni, lubią sport, dobre jedzenie, szanują swojego lidera. Oczywiście o tym, ile kosztowały kolacje i że towarzystwo biesiadowało za pieniądze podatnika nie ma wzmianki.

 Premier Donald Tusk udrapowawszy się w szaty ofiary wskazał winnych - kelnerów i handlarzy węglem, sugerował też zaangażowanie rosyjskich służb. Tłumaczenia Tuska i mediów, które go popierają, są kuriozalne, ale władza liczy, że przynajmniej wobec części jej dotychczasowych zwolenników taka perswazja okaże się skuteczna. Wydaje się jednak, że tym razem teflon popękał i żaden silikon propagandy już nie pomoże.

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)

Komentarze

Tusk

 

ten typ

tak już ma

że państwo

to ja

Vote up!
0
Vote down!
0

jan patmo

#1430360