Przeciw Celsusowi, Jadczykowi i matematyce
Zawoła ktoś: a co ma Celsus do Jadczyka i matematyki?
Odpowiem wprost: też kombinował, heretyk jeden.
Na blogu prof. Jadczyka toczy się debata tycząca służebnej roli matematyki dla opisania rzeczywistości, co wielce jest przydatne nauce.
Czemu zajmuję się tym tematem i to z pozycji ogrodnika? Ano z racji błędnego ujmowania stosunku do rzeczywistości, jaki, moim zdaniem, wykazują luminarze nauki.
Do niedawna „wiodącą rolę” w formowaniu poglądów odgrywała fizyka. Z tej racji fizycy przyznali sobie prawo formowania postulatów tyczących także filozofii, a również metafizyki.
Od dwu lat uczestniczę w salonowym życiu tej części sceny. I nawet tu coraz wyraźniejsze jest przekonanie, że to ujęcie prowadzi w ślepy zaułek. Fizyka nie jest w stanie określić jednoznacznie podstawowych zależności. Więcej – nie potrafi zdefiniować takich pojęć jak materia, energia, czy czas, a te wielkości leżą u podstaw opisu świata. Wszystko okazuje się być kwestią umowną i to zależną od osób uczestniczących w umowie.
W tej sytuacji nastąpiło „przekierowanie” odniesień; pojawiły się określenia fizyka matematyczna, czy matematyka fizyczna.
W przeniesieniu na matematykę jednoznaczności odniesień upatruje się dalszych możliwości rozwoju nauki.
Już wcześniej sugerowałem prof. Jadczykowi, że zbytnie „matematyzowanie” przesłania obraz rzeczywistości . Ostatnio na Jego blogu zamieściłem komentarz:
„matematyka nie kreuje rzeczywistości, a jedynie ją opisuje.
Jest to zgodne z myślą M. Hellera, które tu pan przytacza.
Ale warto dodać, że opis matematyczny jest tym samym, co opis językowy. Z zaznaczeniem, że "opis językowy" jest znacznie bogatszy. Lecz nawet ten nie określa wszystkich możliwości otaczającej nas rzeczywistości.
Pan Dąbrówka w swoim komentarzu operuje pojęciem "oscylacji" w określaniu znaczenia słów i adekwatnym im zdarzeniom.
To jeden sposób dochodzenia precyzji określeń. Jest i nieco inny, a może należałoby je traktować komplementarnie;
kiedyś napisałem notkę:
http://brakszysz.salon24.pl/83398,media-swiadomosc-analogowa-czy-cyfrowa
Wspomniany mechanizm "oscylacji" wydaje się bliższy "cyfrowemu" ujmowaniu tego problemu. Tymczasem wydaje się, że znakomita większość zjawisk znajduje swój opis raczej metodą "analogową" - mózg "uśrednia" znaczenie i rozumienie pojęć. Dopiero po ukształtowaniu się znaczenia słowa w sensie ogólnym pojawiają się niuansowe różnice w rozumieniu - czyli "oscylacje".
Czy matematyka ma wpływ na kreację rzeczywistości?
Tak samo, jak język. Możemy tworzyć wiele nowych słów i określeń. Być może z czasem mogą one nawet zostać wykorzystane jako opisujące jakieś nowe zjawisko.
Podobnie w matematyce. Też można tworzyć nowe przestrzenie i zależności. Być może część posłuży do opisu matematycznego zjawisk.
Tylko czy jest to kreacja?”.
Te uwagi trzeba uzupełnić.
„Świętość” matematyki
Niedawno w którejś z notek, albo komentarzy, zastanawiałem się nad znaczeniem „świętości” języka.
Wiele religii uznawało i dalej uznaje, że jedynie w określonym języku można wyrażać relacje z Bogiem. Taką rolę pełniły a to sanskryt, a to hebrajski, a to łacina, a to...
No właśnie. Prof.. Jadczyk , a zapewne i wielu innych ludzi nauki, twierdzi, że obecnie bez znajomości angielskiego w nauce funkcjonować się nie da.
To prosta droga uznania tego języka za „święty” język nauki. Bo wiele niuansowych znaczeń słów ma jednoznaczny wydźwięk na całym świecie przy jego użyciu. Czyli, można powiedzieć, przyjmuje charakter uniwersalny.
Podobną rolę zdaje się spełniać matematyka. Zapis w tym „języku opisu” rzeczywistości zdaje się mieć jednakowe znaczenie – niezależne od regionu, państwa, czy narodowości zapis czyniącego. Uznano nawet, że w języku matematyki można sformułować przesłanie do obcych, pozaziemskich cywilizacji.
Tymczasem takie ujęcie wydaje się błędne.
Matematyka, w naprędce tworzonym zakresie pojęciowym, kojarzy mi się jako oparta o liczby, zależności i kształty.
We wcześniejszej notce wskazywałem warunki istnienia prostych równoległych, które mogą stać się prostopadłymi. Ciekawe rozważania dotyczące liczb prowadzi Stanisław Heller, a podstawę relatywizmu zależności określa TW.
Zatem wszystkie elementy podstaw matematyki są równie zmienne, jak dotychczasowe podstawy fizyki.
Modelowanie matematyczne prowadzone w oparciu o różne przestrzenie jest równie niejednoznaczne, jak opis słowny.
Chyba nie tędy droga .
Zamieściłem kilka notek w których odwoływałem się do potrzeby określenia podstaw fizyki – „nowej” fizyki.
Teraz wydaje się, że trzeba sięgnąć głębiej – poszukać uniwersalnego języka, który może być bazą dla opisu rzeczywistości. A matematyka, przy swoich zaletach, roli takiej nie spełnia.
Warto też zwrócić uwagę, że są różne drogi poznania, gdzie droga wiedzy i rozumienia nie jest tą najłatwiejszą i najpewniejszą.
Kreacja rzeczywistości.
Cały czas prezentuję opcję odcinającą się od kreacyjnych możliwości matematyki. Tyle, że chciałoby się rzec językiem polityków: „masz załatwione na 90%”. Bo istnieje pewien zakres kreatywności matematyki – nie bezpośrednio, ale poprzez wolną wolę człowieka.
(Kiedyś o tym wzmiankowałem).
To sprawa na osobny dyskurs. Tu chcę zaznaczyć jedynie taką możliwość.
PS. Mimo pewnej niechęci przez cały sezon uczestniczyłem, często li tylko biernie, w rozważaniach związanych z nauką. Dało to owoce, które, po „stratyfikacji” stały się nasionami. Zbliża się wiosna. Czas przygotować glebę; zruszyć ją i użyźnić,
(kiedy w prostych, żołnierskich słowach zaproponowałem udział w tym dziele jednemu z bywalców salonowych – natychmiast mnie zbanował, uznając propozycję za obrazę; tak to z nauką bywa;-))
zasiać i poczekać na plony.
A może lepiej nie wiedzieć jakie będą wyniki?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1240 odsłon
Komentarze
Szanowny Panie Krzysztofie
1 Marca, 2010 - 13:34
Szanowny Panie Krzysztofie
Proszę się z góry nie obrażać ale pozwolę sobie nie zgodzić się z Panem z tego względu że podstawą matematyki jest stosunek wielkości do wartości jako osobliwość zwrotna odwzorowania,
Fizyka to obiektywność ujęta w czasie i przestrzeni , a rzeczywistość to osobliwość związku odwzorowania.
Matematyka a szczególnie analiza matematyczna śledzi to co nazywamy charakterem wartości liczbowej w punkcie w stosunku do funkcji oraz przestrzeni liczbowej a także granicy górnej i dolnej nie tylko funkcji ale przede wszystkim jako związku odwzorowania do podzielności , zaś szczególnie interesuje ją zagadnienie odwzorowania i tożsamości.
Pomiar ilorazowy matematyki stosowanej zwany też pomiarem metrycznym wyłącznie z racji czysto historycznych opiera się na założeniu gęstości . Kłania się sprawa pomiędzy żółwiem a Achillesem. To właśnie gęstość a w zasadzie założenie o nieskończonej podzielności przestrzeni liczbowej stanowi podstawę matematyki stosowanej. Jednakże w matematyce teoretycznej okazuje się że nie istnieje nic takiego jak nieskończona gęstość gdyż gęstość ma także swoje granice oraz charakter względny a więc funkcja liniowa jest odwrotnie rzeczywista do jej obiektywności i odwrotnie obiektywna do jej rzeczywistości.
Za tą przewrotność odpowiada dynamiczna zwrotność tożsama, która nie jest odwzorowaniem czyli symetrią zwrotną stosunku wielkości do wartości w punkcie nieoznaczenia (jest które jest) ale błędem odwzorowania czyli osobliwością różnicową funkcji odwzorowania wartości względem wielkości w błędzie.
Innymi słowy wartość istnieje dlatego że może stać się wielkością w odwzorowaniu wewnątrz funkcji odwzorowania .Jednakże pierwotnym do funkcji odwzorowania jest błąd odwzorowania, bowiem absolutna jedno-jednoznaczność istnieje w nieistnieniu czyli jest absurdem. Nic nie jest ostateczne poza tym ze nic nie jest ostateczne. Tu się wali na głowę cały biblijny porządek Rzeczywistości i obiektywności nie „stworzył” Pan bóg tożsamy sam z sobą ale diabeł błędu różnicy w odwzorowaniu. a Bóg jest zaryglowany w absurdzie.
Rzeczywistość funkcji liniowej nie polega na gęstości przestrzeni liczbowej ani na nieskończoności ale na dążeniu a dążenie nie ma charakteru liniowego lecz jest skokiem czyli nieciągłością.
Panie Krzysztofie analiza matematyczna szykuje pogrzeb całej kultury judeochrześcijańskiej i jej myślenia . Wali się w gruzy fundamentalna podstawa tożsamości statycznej i na scenę wchodzi powoli tożsamość dynamiczna w punkcie nieistnienia której to podstawą dynamiki jest błąd. Moim zdaniem da się z tego ocalić jedynie metaforę chrystologiczną która jest osadzona w tożsamości dynamicznej i totalnie sprzeczna z metaforyka tożsamości statycznej. Zapowiada się niezła rozróba. Ale póki co pójdźmy sobie na spacer, jednakże na Pana miejscu bym się tak nie upierał co do fizyki.
Podstawowym błędem tradycyjnie ujmowanej filozofii jest oczekiwanie koegzystencji wielkości metrycznej i nomotetycznej, rzeczywistości i obiektywności czyli intencja „prawdy” a prawda jest tylko dlatego ze jej nie ma.
Przesyłam pozdrowienia.
Bogdan Lichy
1 Marca, 2010 - 16:42
Krzysztof J. Wojtas
Gdyby nie to, że śledzę wpisy StanisławaHellera na S24 (z którym sieprzyjaźnię), to miałbymproblemy z rozumieniem tego, co pan napisał. Ale faktycznie w Pana komentarzu jest logika.
Tyle, że taką z którą się nie zgadzam.
Zaprezentował Pan punkt widzenia nieco ograniczonej rzeczywistości. Gdyby było tak prosto to wszystko byłoby jasne. A wprowadzane są przestrzenie konforemne, które same w sobie stanowią zagwostkę dla wielu.
No i właśnie dlatego matematyka nie może stanowić "świętego" języka opisujacego naszą rzeczywistość, bo najpierw należy określić warunki prawidłowości zapisu. Ten zaś, w różnych przestrzeniach, może oznaczać co innego, przy takim samym opisie zależności.
I to było celem mojej notki. Z kolei matematyka jest doskonałym narzędziem opisu, acz ograniczonym w zakresie stosowania. Zatem krytykowałem jedynie przypisywanie jej cech, których nie posiada.
Pozdrawiam
Krzysztof J. Wojtas