Cztery reformy i kolorowe paciorki

Obrazek użytkownika MagdaF.
Kraj

Profesor Jerzy Buzek jest wybitnym naukowcem w dziedzinie inżynierii chemicznej, deputowanym do Parlamentu Europejskiego i poważnym kandydatem na stanowisko komisarza Unii Europejskiej. Jest wzorem profesjonalizmu, politycznego rozsądku i wartości moralnych. Był członkiem zespołu ekspertów AWS i współautorem jej gospodarczego programu. W wyborach otrzymał 1488 głosów w okręgu Gliwice, a mandat posła na Sejm zdobył z listy krajowej AWS. Po objęciu funkcji premiera zawiesił członkostwo w NSZZ "Solidarność". W 1998 został przewodniczącym Ruchu Społecznego AWS, a w 2000 stanął na czele całej AWS.
W latach 1997–2001 pełnił funkcję premiera rządu koalicji Akcji Wyborczej Solidarność-Unia Wolności, potem mniejszościowego rządu AWS. Kierowany przez niego rząd wprowadził tzw. cztery reformy (emerytalną, zdrowia, administracji i oświaty). Po wyborach w 2001 zrzekł się stanowiska szefa Ruchu Społecznego.
Z politycznego niebytu po klęsce AWS wyciągnął go Jan Maria Rokita, czyniąc go liderem Platformy Obywatelskiej na Śląsku, choć PO na początku swego rządzenia odcinała się od J.Buzka i podkreślała, że chce wprowadzić nową jakość do polityki.

Charakteryzując styl rządzenia J.Buzka i wpływ M.Krzaklewskiego, określić go można jako „miękka charyzma”; nie można pominąć też pozostawienia w spadku ogromnej „dziury” Bauca ani strzelania do protestujących rolników w Olsztynie, w sierpniu 1999 r i pamiętnej Barbórki 2000 r, w Bieruniu, a także raportu NIK o nieprawidłowościach przy większości prywatyzacji.
Wobec tych działań sprawą marginalną wydaje się darowizna byłego szefa Coloseum, Józefa J. w wys. 500 tys. zł na rzecz fundacji prowadzonej przez żonę Buzka, Ludgardę, która przyznała się do wzięcia „tylko” 300 tys. zł.
Ważniejsze są przeprowadzone reformy i ich późniejsza konsekwencja, a także ocena społeczna rządów J. Buzka, rozpoczętych przy dobrej sytuacji gospodarczej i wielkim poparciu społecznym i medialnym. W 1997 roku prawie połowa badanych przez OBOP określała się jako zwolennicy rządu; przeciwników było tylko 10%. Już jednak po 100 dniach nastroje społeczne ostygły, a jego najbardziej zagorzali zwolennicy wypowiadali się coraz bardziej oględnie.
"Nikt z nas, rządzącej koalicji, nie twierdzi, że jest rewelacyjnie - mówił Piotr Żak, rzecznik Klubu Parlamentarnego AWS. - Czepianie się każdego potknięcia nowego rządu jest nie na miejscu, ponieważ główne reformy dla kraju: samorządową, ubezpieczeń społecznych czy służby zdrowia, rząd Buzka posunął naprzód".
"Z dokładną oceną rządu poczekajmy następne sto dni", domagał się Jan Lityński. Zaś Aleksander Hall, pytany przez "Gazetę Wyborczą", jak ocenia sto dni rządu Buzka, odpowiadał: "Egzamin został zdany, ale co najwyżej na dostateczny. Z kolei "Gazeta Wyborcza" odpytywała ekspertów i publicystów pod hasłem "komu podwyżka, komu dymisja?".
W tej sondzie Jerzy Baczyński, redaktor naczelny "Polityki", mówił m.in.: "Pierwsze sto dni jest dla każdego rządu okresem ochronnym. Media, opinia publiczna powinny stosować wobec niego taryfę ulgową. Ministrowie dopiero się uczą. Co do kilku z nich mam jednak wątpliwości. Ministrowi skarbu, Emilowi Wąsaczowi, wstrzymałbym np. premię do czasu wyjaśnienia sprawy NFI. Rzecz jest znana. Tuż po wejściu do rządu Wąsacz podjął decyzję korzystną dla NFI, w którym poprzednio pracował (...).Premię wstrzymałbym też ministrowi gospodarki, Januszowi Steinhoffowi, za ukradkową podwyżkę cen węgla energetycznego (...). Zawiesiłbym premię także szefowi Komitetu Integracji Europejskiej, Ryszardowi Czarneckiemu, i - niestety - ministrowi spraw zagranicznych, Bronisławowi Geremkowi. Obu za kompromitująco długie poszukiwanie głównego negocjatora z Unią Europejską".

W rzeczywistości ekipa Buzka już po stu dniach pogrążona była w wewnętrznych swarach i wojnach między AWS i UW. Konflikty dotyczyły wyboru członków Rady Polityki Pieniężnej (skutkujące układami z politykami ZChN), weta prezydenta do ustawy likwidującej wychowanie seksualne w szkołach, spory o stanowisko głównego negocjatora w UE czy wojna między szefem MSWiA, Januszem Tomaszewskim, a szefem kancelarii Premiera, WiesławemWalendziakiem o Kazimierza Grabka – „króla żelatyny”.
Rząd Jerzego Buzka toczył też wojnę z prezydentem Kwaśniewskim; nie chciał się z nim spotykać, domagał się, by ograniczył on swą aktywność do podpisywania przyjętych przez koalicję AWS-UW ustaw, a politycy AWS o głowie państwa nie mówili inaczej, tylko: "Kwaśniewski". Dochodzi do tego brak polityki informacyjnej rządu, nieudolność rzecznika – Tomasza Tywonka (przeniesionego później „za karę” do telekomunikacji Polskiej).
Wraz ze spadkiem poparcia dla rządu malała też aprobata osoby premiera. W lutym 1999 roku liczba niezadowolonych z tego, że stoi on na czele rządu, przewyższyła liczbę zadowolonych, a od drugiej połowy tego roku jego dezaprobatę wyrażała bezwzględna większość badanych. Przyczyną były decyzje dotyczące polskiego górnictwa, a także, wprowadzone jednocześnie i w wielkim pośpiechu, 4 reformy: emerytalna, zdrowotna, edukacyjna i administracyjna.

REFORMA EMERYTALNA
Rząd postanowił zreformować ubezpieczenia społeczne, wprowadzając rozwiązania nie znane dotąd w naszym kraju: obowiązkowe składki ściągane z zarobków ludzi pracujących i przeznaczane na emerytury miały zostać uzupełnione przez dodatkowe wpłaty własne obywateli. Wprowadzone zostały, słynne już trzy filary. Wysokość emerytury wynikającej z I filaru (obejmującego wszystkie osoby, które w momencie rozpoczęcia reformy nie przekroczyły 50 lat) uzależniono od stażu pracy i wysokości zarobków każdego pracującego.. II filar opiera się na Otwartych Funduszach Emerytalnych, tworzonych przez Powszechne Towarzystwa Emerytalne . Składka wynosi 20 proc. składki nie wpłacanej do I filaru, zbierana jest na indywidualnych kontach emerytalnych i inwestowana na rynku finansowym. III filar przeznaczony jest dla osób, które chcą ubezpieczyć się dodatkowo, np. w towarzystwach ubezpieczeniowych lub pracowniczych programach emerytalnych.
SKUTKI
Są znane, odkąd rozpoczęło się wypłacanie emerytur z II filaru. Towarzystwa emerytalne spekulując na giełdach straciły miliony złotych przyszłych emerytów. Przegranych pieniędzy nie da się już odzyskać, a żadne towarzystwo emerytalne nie zostało pociągnięte do odpowiedzialności.
REFORMA SŁUŻBY ZDROWIA
Reformę służby zdrowia wprowadzono na mocy Ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym z dn.01.01.1999 r.. Nowa, zreformowana służba zdrowia miała się kierować i opierać na solidarności społecznej, samorządności, samofinansowaniu, prawie do decyzji o wyborze lekarza, prawie do decyzji o wyborze Kasy Chorych (można być członkiem tylko jednaj), gwarantowanym równym dostępie do świadczeń zdrowotnych oraz na gospodarnym i celowym działaniu. Utworzono szesnaście Kas Chorych działających w regionach oraz trzydzieści dwa oddziały terenowe. Powołano również jedną kasę branżową dla służb mundurowych. Reforma wprowadziła Rejestr Usług Medycznych (RUM), będący systemem, który rejestruje, rozlicza i analizuje usługi medyczne.
Choć pomysł ten i jego realizacja pochłonęły ogromne środki z budżetu państwa, ekipa rządowa wykazała, że RUM nie spełnia powierzonej mu funkcji, nie można go stosować. Dlatego też postanowiono zastąpić go innym programem. START (Standardy Rozliczania Transakcji Medycznych).Oddziały wojewódzkie Rejestru Usług Medycznych zostały zastąpione Kasami Chorych. Już trzy lata po wprowadzeniu reformy Buzka rząd Leszka Millera częściowo ją cofnął. Minister Mariusz Łapiński zlikwidował kasy chorych, zastępując je centralnym Narodowym Funduszem Zdrowia.
Z reformą służby zdrowia łączą się też zmiany w sposobie refundowania leków. Poza kontraktowaniem usług do obowiązków Kas Chorych należy ponoszenie kosztów, związanych z refundacją leków, które wydają apteki. Recepty mogą wystawiać lekarze, świadczący usługi w ramach ubezpieczenia, oraz pozostali, jeśli zawarli umowy z Kasami Chorych. Na mocy Ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym apteki będą mogły uzyskać zwrot kosztów poniesionych na lek, który wydadzą choremu bez pobierania opłaty, pobierając opłatę ryczałtową albo częściową odpłatność, dopiero wtedy, kiedy przedstawią stosowne zestawienie, dotyczące ilości recept, jakie zrealizowały i które podlegają refundacji.
SKUTKI
Reforma nie uzdrowiła służby zdrowia, choć kosztowała budżet 1 miliard złotych. Nadal prym nad leczeniem wiodły limity, zysk i opłacalność, a do systemu trafiło zbyt mało funduszy. Nie udało się zrealizować hasła tej reformy, że pieniądz pójdzie za pacjentem. Dziś służba zdrowia jest w takim stanie, że stała się ona łatwym łupem dla prywatyzacyjnych zakusów polityków i biznesmenów. Notabene, prywatyzować szpitale chcą ci, którzy optowali za reformą.
REFORMA SZKOLNICTWA
Reforma oświatowa miała na celu upowszechnienie średniego wykształcenia i podniesienie jego poziomu. Zakładała zmiany strukturalne w systemie oświaty oraz programowe. Skrócono o 2 lata (do 6 klas) czas nauki w szkole podstawowej i wprowadzono nowy typ szkoły- gimnazjum, w którym nauka trwa lata trzy.
Nowym elementem było wprowadzenie systemu zewnętrznych egzaminów, które przeprowadzane są przez centralną komisję egzaminacyjną. W ostatnim roku nauki w szkole podstawowej i w gimnazjum uczniowie przystępują odpowiednio do zewnętrznego sprawdzianu lub do egzaminu gimnazjalnego. Przystąpienie do nich jest warunkiem niezbędnym do ukończenia wymienionych szkół. Absolwenci liceów ogólnokształcących, liceów profilowanych, techników przystępują do egzaminu maturalnego.. Egzaminy kończące szkoły kładą nacisk na stosowanie zdobytych umiejętności i rozumienie poleceń.
SKUTKI
Reforma do dziś skutkuje drastycznym obniżeniem poziomu edukacji, co przejawia się corocznym obniżaniem wyników egzaminów sprawdzających na wszystkich szczeblach. Tegoroczne średnie wyniki to: 22,7 pkt na 40 - z egzaminu po 6 klasie, 52 pkt na 100 z egzaminu gimnazjalnego, a tzw. „nowa matura” dopuszcza jej zdanie po uzyskaniu zaledwie 30%. Wraz ze zmianą struktury szkół nasilił się wzrost problemów wychowawczych, agresji (szczególnie w gimnazjach) oraz przestępczości nieletnich.
REFORMA ADMINISTRACYJNA
Przewidziała zredukowanie liczby województw z czterdziestu dziewięciu do szesnastu, a jedynym mankamentem reformy, wg profesora J. Buzka, było utworzenie 16-tu, a nie jak planowano 12-tu województw. Były premier zauważa, iż dziś widać, że większe regiony mają większe szanse na konkurowanie w Unii Europejskiej. W jego opinii rozwój miast, które po roku 1998 utraciły status wojewódzki w większym stopniu zależy od lokalnych władz, niż podziału administracyjnego. Część jednak lokalnych samorządów do dziś nie może pogodzić się z przeprowadzonym dziesięć lat temu podziałem administracyjnym
SKUTKI
To jedyna, po części udana reforma, ponieważ małe województwa i samodzielne miasta, jako jednostki administracyjne szczebla pośredniego, łatwo dostępne dla obywatela, są rozwiązaniem pozytywnie zweryfikowanym w praktyce.
Negatywnymi skutkami reformy są duże utrudnienia w załatwianiu spraw urzędowych na szczeblu wojewódzkim. Dotyczy to przede wszystkim mieszkańców mniejszych miast i wsi. Dużo straciły na tej reformie też miasta, które do tej pory były stolicami województw, a teraz zostały zdegradowane do zwykłych miast. Sztucznym tworem są natomiast powiaty, które służą tworzeniu lokalnych grup interesów i szerzeniu się korupcji.
Dane MSWiA mówią też o ogromnej liczbie ludzi, którzy na skutek tej reformy pozostali bez pracy. Zamiast z redukcją biurokracji, mamy do czynienia z jej rozrostem, a koszty regionów, które miały być mniejsze niż województw, uległy zwiększeniu, choć nie uwzględniono w nich samorządowego statusu regionów i związanych z tym olbrzymich wydatków lokalnego parlamentu, wyborów, opłacenia radnych, płac marszałka i członków zarządu oraz kosztów utrzymywania samodzielnych stosunków zagranicznych.

Kandydatura J.Buzka na Komisarza UE, do dzisiaj zresztą nawet nie zgłoszona, to jeden z elementów permanentnej kampanii wyborczej PO. Rola Komisarza, to tylko jednak funkcja reprezentacyjna, która nam ani pomoże, ani zaszkodzi. Może być kartą przetargową w zmuszeniu Polski do akceptacji wielu unijnych decyzji. Jak pisze dziś w Rzeczpospolitej B.Wildstein, „polityczni iluzjoniści oferują nam tytuły, kiedy nie są w stanie zaproponować konkretów. I tak zamiast polityki mamy grę pozorów. Czy do tego ma sprowadzić się osławiona “postpolityka”? Nasi europejscy partnerzy twardo stąpają na gruncie interesów. Może opłaci im się zaproponować nam paciorki… przepraszam, fotel przewodniczącego”.

Brak głosów

Komentarze

Ależ solidny tekst, gratuluję. Muszę jednak zauważyć, że jako pacjent ze schorzeniem przewlekłym miałem najlepiej i najswobodniej właśnie pod rządami reformy służby zdrowia w PanaBuzkowym wydaniu. W moim odczuciu wtedy służba zdrowia była jakaś elastyczniejsza w korzystaniu zarówno w Warszawie, jak też na wsi, co osobiście sprawdziłem w gminnym Korczewie na Zachodnim Podlasiu (dziwnie zwanym województwem mazowieckim). Kasy Chorych odbierałem jako system mniej biurokratyczny i bardziej mi, choremu przyjazny. Po cofnięciu tej reformy przez rząd Millera, natychmiast zacząłem napotykać na trudności w realizowaniu swego prawa do opieki zdrowotnej. W rezultacie teraz, terminy oczekiwania na wizyty (nawet u lekarzy pierwszego kontaktu, nie mówiąc o specjalistach) tak się wydłużyły, że muszę wyłącznie korzystać z dyżurów w różnych placówkach medycznych, aby uzyskać pomoc we właściwym czasie.

Piotr W.

Vote up!
0
Vote down!
0

Piotr W.

]]>Długa Rozmowa]]>

]]>Foto-NETART]]>

#22801

dziękuję za miłe słowa. Wniosek jeden, że jest coraz gorzej. Dlatego życzę zdrowia; "za wszystko inne zapłacisz kartą MasterCard" :-))
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

MagdaF.

#22826

rządzili.Zaś szkodnik Balcerowicz schładzał. Geremek umacniał swoją bezczynnością polakożercze żydowskie organizacje!
Z dalszego opisu rządów Buzka rezygnuję! szkoda słów!
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#22818

Gratuluję wspaniałego tekstu: Powyborcze bogactwo...! Jak można głosować na tekst? Co to jest za punktacja?

Vote up!
0
Vote down!
0

MagdaF.

#22828

REFORMA SZKOLNA

Nie rozumiem powoływania gimnazjum. Moim zdaniem lepszy byłby model 7+4, siedmioletnia szkoła podstawowa i czteroletnie liceum. Co należałoby zrobić? Szkoły dysedukacyjne i wprowadzić uniformizację. Po szkole podstawowej znieść przymus kształcenia. Wprowadzić również odpłatność za szkołę średnią (póki co komercjalizacja). Dodam, że jestem zwolennikiem w ogóle zniesienia przymusu szkolnego i prywatyzacji tego ludzkiego zoo (patrz tutaj), ale w obecnym układzie tylko tyle dałoby się zrobić.

REFORMA ZDROWOTNA.

Centralnego ubezpieczyciela należało podzielić na kilka mniejszych organów, a potem je sprywatyzować. Tak samo zrobić ze szpitalami.

REFORMA EMERYTALNA.

Molocha o nazwie ZUS podzielić na kilka mniejszych, a przy okazji dokonać demonopolizacji. Te mniejsze następnie sprywatyzować.

REFORMA SAMORZĄDOWA.

Po co nam te powiaty, to rozmnożenie biurokracji. Województw powołałbym nawet troszkę więcej tak, żeby na jedno województwo przydałoby mniej więcej 2 miliony ludzi. Do tego jeszcze kilka razy zmniejszyć liczebność radnych, bo nie może tak być, że w Warszawie jest tyle tego, co w Nowym Jorku.

No i tyle luźnych uwag.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#22877

http://www.dziennik.pl/dziennik/europa/article336096/Jak_ideologia_rodziny_na_swoim_zabila_polska_prawice.html
warto przeczytać. a tu krótki cytacik:
Pamiętam pewną odmowę pracy na wysokim stanowisku w administracji uzasadnianą tym, że osiągane na nim zarobki nie pozwalają utrzymać trzyosobowej rodziny. Ale gdyby dało się znaleźć jakąś spółkę Skarbu Państwa, to bardzo chętnie… Pamiętam stwierdzenia, że porządny dom pod Warszawą powinien mieć 300 - 400 metrów powierzchni, bo mniej to straszne dziadostwo. Albo prezentowanie przed kolegami swoich świeżo zakupionych zachodnich limuzyn w ten sposób, że to są "bezpieczne, rodzinne samochody". Prawicowy obóz "rodziny na swoim" to był koniec myślenia o społeczeństwie, to był koniec społeczeństwa. Jak czytam dziś tekst Mistewicza o pokoleniu GoldenLine,które naprawi Polskę, to widzę tych swoich kolegów, którzy nie ruszą palcem w żadnej publicznej sprawie, a wieczorem odreagowują tę bierność na blogu, mówiąc, że elita polityczna nie jest tak dobra jak oni, profesjonaliści. W AWS - i to w naszym, młodszym i średnim pokoleniu - koledzy, którzy wchodzili do polityki od strony środowisk i stowarzyszeń religijnych, natychmiast pytali, gdzie można zarobić więcej niż kilka tysięcy złotych, szukali dla siebie rad nadzorczych. To było parcie na lepsze fuchy ludzi, których przed rokiem 1997 w polityce i życiu publicznym nie było.

Vote up!
0
Vote down!
0
#22890