Mieczysław Pieriejasławski-Jałowiecki – historia wielkiego polskiego patrioty
Kupił Polsce Westerplatte
Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku chce sprowadzić szczątki Mieczysława Pieriejasławskiego-Jałowieckiego – człowieka, który wykupił dla Polski Westerplatte. Choć jego zasługi dla Rzeczypospolitej zostały zapomniane, to dla odrodzonego w 1918 r. państwa są niepodważalne.
Urodził się 2 grudnia 1876 r. w majątku rodzinnym Syłgudyszki na Litwie.
Przodkowie Mieczysława Jałowieckiego używali przydomka Pieriejasławski, który według rodowej tradycji miał świadczyć o ich pochodzeniu od kniaziów ruskich.
Dziadek Mieczysława był powstańcem styczniowym.
Straty poniesione przez rodzinę w wyniku carskich represji udało się nadrobić jednak w następnym pokoleniu, dzięki Bolesławowi, który jako inżynier komunikacji zajmował wiele odpowiedzialnych stanowisk na budowach linii kolejowych w wielkim imperium.
W wyniku tego administracja zaborcza zgodziła się, by mógł on kupić majątki na rodzinnej Litwie.
Matka Aniela pochodziła z innej starej rodziny szlachty litewskiej – z Witkiewiczów.
Jej ojciec za działalność patriotyczną został zesłany na Syberię.
Aniela była osobą o bardzo rozległych horyzontach umysłowych i wrażliwą, jednocześnie świetnie radzącą sobie w twardych realiach życia na kresach.
Jej brat był słynnym malarzem i architektem, twórcą stylu zakopiańskiego w budownictwie, ojcem Stanisława Ignacego, zwanego Witkacym – plastyka, pisarza, dramaturga i filozofa.
ROLNIK, POLIGLOTA, DYPLOMATA
Młody Jałowiecki nie poszedł jednak śladem artystycznych zainteresowań rodziny matki, ale w 1896 r. zaczął studia na politechnice w Rydze, na wydziale chemicznym i agronomicznym.
Uczelnię tę ukończył z odznaczeniem i uzyskał dyplom agronoma.
Do 1903 r. przebywał w Niemczech i Wielkiej Brytanii, gdzie zapoznawał się z osiągnięciami rolnictwa tych krajów.
Dzięki wykształceniu domowemu oraz studiom i praktykom zagranicznym biegle znał rosyjski, angielski, francuski, niemiecki, litewski i (słabiej) szwedzki.
Umiejętności językowe przydały mu się podczas pracy dyplomatycznej na rzecz odrodzonej Rzeczypospolitej.
Wcześniej jednak, po zakończeniu I wojny światowej, próbował odzyskać swoje majątki w Syłgudyszkach i Otulanach.
Pod koniec 1918 r. został wybrany do zarządu Ligi Polityki Czynnej, która skupiała część ziemiaństwa polskiego dążącą do porozumienia z Litwinami.
Odbył rozmowy z ówczesnym premierem Litwy Antonasem Smetoną oraz z wieloma posłami litewskimi.
Rozczarowany wynikami Jałowiecki wspominał: „Dla mnie jak dla wielu współobywateli [...], którzy z piersi matczynej wyssali miłość do Litwy, do ludu litewskiego [...] ten nowy kierunek był całkiem niezrozumiały”.
O DOSTĘP DO MÓRZ
Minister aprowizacji Antoni Minkiewicz, w porozumieniu z naczelnikiem państwa Józefem Piłsudskim, mianował 11 stycznia 1919 r. Mieczysława Jałowieckiego generalnym delegatem Ministerstwa Aprowizacji na miasto Gdańsk.
Kilkanaście dni później, 28 stycznia, premier Ignacy Paderewski powierzył mu jednocześnie funkcję delegata rządu polskiego w Gdańsku.
Minkiewicz, proponując Jałowieckiemu wyjazd do Gdańska, powiedział:
„Wiem, że pan lubi ryzykowne sprawy, niech się pan przeżegna i jedzie na tę ryzykowną imprezę, mogą pana równie dobrze zabić Niemcy, jak też może pan dostać kulą w łeb od swoich, ale sprawa jest poważna, chodzi tu o zapewnienie spokoju w kraju i wiem, że nie ma na to lepszego kandydata”.
Jałowiecki jako delegat ministerstwa administracji, a później delegat rządu polskiego nadzorował dostawy pomocy żywnościowej przekazywane Polsce przez władze USA.
Choć zgodnie z ustaleniami Niemcy byli zobowiązani, by udostępniać tabor kolejowy i infrastrukturę portową w Gdańsku, w rzeczywistości tego nie robili, a nawet na każdym kroku starali się utrudniać dostawy.
Jałowiecki nie tylko nie dawał za wygraną i zapewnił dostawy, ale dostrzegł też strategiczny potencjał, jaki stanowił półwysep Westerplatte.
Przekonał premiera Paderewskiego, że warto wykupić te tereny.
Problemem było jednak to, że nowo odrodzona II RP nie miała na to pieniędzy.
Jałowiecki więc sam wziął pożyczkę, a ponieważ Niemcy nie chcieli sprzedawać nieruchomości Polakom, skupował je poprzez podstawionych Kaszubów.
Później na tych terenach powstała Wojskowa Składnica Tranzytowa, będąca we wrześniu 1939 r. polskim punktem oporu.
Pod koniec 1920 r. wyjechał z Gdańska do swojego nowego majątku pod Kaliszem, gdzie zajął się działalnością społeczną i rolniczą.
W czasie II wojny światowej trafił do Wielkiej Brytanii, gdzie już pozostał do śmierci w 1962 r.
Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku podjęło starania o przeniesienie grobów Mieczysława Jałowieckiego i jego żony do Polski.
Pomnik Jałowieckiego ma stanąć przy wejściu do tworzonego Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 r. „Bywa tak, że ktoś nie pełni pierwszoplanowych funkcji ani eksponowanych stanowisk, ale udaje mu się w krótkim czasie zrobić coś bardzo ważnego dla własnego państwa czy w służbie publicznej. Tak wygląda przypadek Mieczysława Jałowieckiego” – stwierdził historyk prof. Marek Kornat.
MACIEJ BOGDANOWICZ
https://www.stefczyk.info/wp-content//uploads/2022/08/CS-207.pdf
str.20/36
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 249 odsłon