Grad wie… ( o szczurach i konfiturach)

Obrazek użytkownika rosemann
Kraj

Dziwić się dziś decyzji pana Aleksandra Grada, by teraz sprawdzić się w biznesie to wprost przyznać, że nic się nie wie o naszej polityce i naszej klasie politycznej. Nie pierwszy on i pewnie nie ostatni, co taką drogą podąża. By wymienić najsławniejszego, Stanisława „Staszka” Dobrzańskiego, któremu minister Kaczmarek nieba przychylił gdy ten z biznesem postanowił się zmierzyć czy Wiesława Walendziaka, co to miast „ wielką nadzieją prawicy” wolał zostać „prawą ręką” Krauzego.

Chęć pana Stanisława „Staszka” czy pana Wiesława by „się sprawdzić” to przejaw ich roztropności lub ich pazerności. Wiadomo, że jeśli gdzieś są prawdziwe pieniądze do zarobienia w sposób, który z zarabiającego nie zrobi drugiej Sawickiej, to nie jest to polityka lecz biznes.

Jeśli ktoś nastawia się więc na zysk a nie jakąś tam partycypację w rządzeniu, wybór jest prosty.

I myślę, że pan Grad wreszcie zdecydował się nastawić. Na ten wspomniany zysk.

Być może po latach starań, odkrył wreszcie, że w jego plecaku akurat żadna buława nie spoczywa więc szkoda w ogóle zachodu w tej całej polityce. Fakt spławienia pana Ministra przez pana Premiera z rządowych układanek musiał to bolesne odkrycie przyspieszyć. Tym bardziej, że wcześniej, wobec oczywistych wpadek jak ta z katarskim inwestorem, zdawał się pan Grad być absolutnie nietykalny.

Postanowił więc korzystać z resztek swoich politycznych „mocy przerobowych” i, jak się takie decyzje potocznie i kolokwialnie nazywa, ustawić się.

To jedna z hipotez wyjaśniających czemu pan Aleksander Grad zdecydował się porzucić wielką politykę dla wielkiego biznesu.

Bo przecież trudno o większy biznes od pierwszej naszej atomowej siłowni albo od wydłubania nam z ziemi „drugiego Kuwejtu”. Można oczywiście mieć obawy czy nie będzie z tym atomem czy tam z tym „Kuwejtem” jak było ze stoczniowym przemysłem. Pożyjemy zobaczymy…

Ale może być też inna przyczyna tej decyzji Grada niż jego pazerność. Tą przyczyna może być przezorność.

Jak pamiętamy, pan Stanisław „Staszek” Dobrzański mógł się sprawdzić w biznesie dlatego, że jego protektorem był przyjaźnie do niego nastawiony Minister Kaczmarek. Gdyby nie było Kaczmarka kto wie, czy nasz biznes kiedykolwiek miałby szansę bycia sprawdzanym przez pana Stanisława „Staszka”.

Myślę, że podobnie jest z panem Gradem. Myślę, że postanowił on zminimalizować ryzyko i startować póki u władzy są jego „Kaczmarkowie”. Dając tym przy okazji do zrozumienia, że władza tych jego „Kaczmarków” nie będzie trwała wiecznie. Moment decyzji sugeruje nawet, że wedle Grada, jego „Kaczmarkowie” mogą rządzić krócej niż nam się zdaje.

Zatem bez względu czy chodzi o pazerność czy przezorność albo, jak kto woli, o szczury lub konfitury, nie ulega wątpliwości, że Grad wie…

Brak głosów