Czy PIS naprawdę potrzebuje zamachu w Smoleńsku?
PIS wcale nie potrzebuje zamachu w Smoleńsku, aby mieć szansę wygrać wybory na jesieni. Lecha Kaczyńskiego i 95 osób zabiło 10 kwietnia 2010 r. dziadowskie państwo, na którego czele stoi kompletny amator i tchórzliwe beztalencie menadżerskie, które z powodu antykaczystowskiej histerii jest nadzieją "młodych, wykształconych z dużych miast" i całej masy zakompleksionych aspirantów do tego, aby załapać się na wątpliwy przywilej bycia klepanym po plecach we własnym towarzystwie.
Pisałem już o tym wielokrotnie, ale bez względu na to co się wydarzyło w Smoleńsku - winę za katastrofę ponoszą komórki podległe Premierowi Rządu RP.
Jeśli był to zamach - to nawaliła ochronna kontrwywiadowcza, a do tego dochodzi jeszcze naiwne zaufanie Tuska, że Rosjanie w zamian za uległość rozciągną nad nim parasolek ochronny.
Jeżeli skaszaniono organizację - oberwać powinien narcyz z oksfordzkim akcentem, stojący na czele MSZ. Desperackie próby obrony MSZ (usłużna "Wyborcza" podpowiada, powołując się na - jak to zwykle w przypadku lipnych wymysłów, stworzonych na redakcyjnym brain stormie - na anonimowe źródła, że plan MSZ był taki, że Tupolew przeczeka na zapasowym lotnisku i wróci do Smoleńska jak się poprawi pogoda. Ot, tłumaczenie dla cymbała, który nie wie, że jak był taki plan to wiedzieć powinien o tym kapitan samolotu, a w karcie lotu, jako lotnisko zapasowe nie należało wpisywać zamkniętego w sobotę Witebska).
Jeżeli awaria - to wraca pytanie kto zmienił firmę remontującą rządową flotę na zakład w Samarze (który przy okazji nie miał symulatora lotu - jedyny taki dla archiwalnych jeszcze Tu-154 stoi bowiem we Wnukowie).
Jeżeli wina pilotów - wędrujemy do MON-u i psychiatry, który stoi na jego czele, mającego na swoim koncie obcięcie o ponad połowę limitu paliwa na szkolenia (z ponad 55 000 ton do 22 000 w 2009 roku - jeśli mnie pamięć nie myli). Klich zrobił to pod presją Premiera Tuska, który nie mając pomysłu, jak opanować deficyt w kryzysowym roku wzywał na dywanik swoich ministrów każą im ciąć koszty według jakiegoś tam wymyślonego parytetu. Szefowi MON wypadło najwięcej, a że okazał się dość pierdołowatym ministrem to nie potrafił się obronić.
Oczywiście "całkowicie niezależne media" bedą w swoim stylu rzucać rządowej ekipie koła ratunkowe, publikując całą masę niepotwierdzonych informacji (które faktycznie się nigdy nie potwierdzą, bo powstały w głowach jakiś redaktorków), ale mające tą zaletę, że walą w Kaczyńskiego. Gdyby pewnie się okazało, że na szczątkach Tupolewa znaleziono jakieś resztki heksogenu albo innego materiału wybuchowego, to zapewne zaproszeni goście w TVN24 stwierdzą, że to śp. Kaczyński wiózł w walizce trochę TNT, aby coś tam wysadzić na rosyjskiej ziemi. Powołają się przy tym na anonimowe źródła (licho wie gdzie) i anonimowe ekspertyzy anonimowych ekspertów.
Co więc ma zrobić Jarosław Kaczyński? Ano zadanie ma trudne, choć niezbyt skomplikowane.
Trzeba po prostu zmobilizować swoich, a równocześnie zdemobilizować "onych", pokazując że rządzą nami nie jacyś fachowcy w modnych garniturach, ale zwykli nieudacznicy, którzy odcięci od wsparcia mediów skończyliby marniej niż Lepper czy Giertych (który nomen-omen z obecną władzą postanowił żyć w pokoju). Na głosy tych drugich Kaczyński nie ma co liczyć - wszystko co może zrobić to zniechęcić ich do uczestnictwa w wyborach. O mobilizację swoich zaś nie powinien się bardzo martwić, co nie znaczy że może odpuścić.
Do tego zamach wcale nie jest potrzebny. A jeśli Putin ma takiego trupa w szafie to można być spokojny, że w obecnym stanie rozkładu państwo rosyjskie długo go tam nie utrzyma. Po prostu ta szafa jest tak spróchniała, a zamki przeżarte przez rdzę, że się w końcu zawartość wytoczy (oczywiście, przy asyście zapewnień, że to potwarz i godzenie w honor Federacji).
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2844 odsłony
Komentarze
Państwo rosyjskie w stanie rozkładu?
29 Stycznia, 2011 - 21:17
Z pewnością (neo)sowieckie służby, które dysponują państwem rosyjskim mają się świetnie. Po odrzuceniu niewydolnego systemu gospodarczego i przekonaniu świata że komunizmu już nie ma, są globalną wiodącą siłą. Nie ma już antykomunistów, ani innych liczących się czynników, które ograniczały by możliwość ekspansji agentury neosowieckiej. Nie należy wierzyć, że obawiają się Chin. Jak pisał A. Golicyn, ZSRR i Chiny zawsze współdziałały jednocześnie udając, że są między nimi rozbieżności. Robią to do dziś. Wystarczy prześledzić ONZ-towskie głosowania w sprawie Iranu, Darfuru czy Korei Płn.
Ostatni chyba uciekinier z rosyjskich tajnych służb Siergiej Tretiakow powiedział "ZSRR się rozpadł, zimna wojna sie skończyła, tylko agenci pozostali. Jedyną różnicą jest, że działają teraz znacznie intensywniej i jest ich więcej".
Biznesmeni rosyjscy (100% KGB-owskiej proweniencji) są istotną siłą światowej gospodarki. Urzędują na Wall Street i kontrolują banki. W ostatnim kryzysie zmniejszyła się ilość światowych miliarderów o 1/3. W tej samej proporcji skurczyły sie ich zasoby. Nie dotyczyło to tylko oligarchów rosyjskich, którzy zwiększyli swój stan posiedania również o 1/3. Świadczy to o gigantycznym transferze pieniędzy do KGB. Z okazji kryzysu bardzo potaniały nieruchomości. Dlatego rosyjscy biznesmeni wykupili całe kwartały ulic na Manhattanie czy w centrum Londynu. Można by mnożyć przykłady. Np mafia rosyjska to dział KGB, nadzorujący i organizujący przestępczość w skali globalnej. Jej szef rezyduje w Nowym Yorku.
Rosjanie mają wpływy w głównych światowych mediach - bez trudu kształtują opinię publiczną, są w stanie powoływać rządy, generować wpływowych polityków, mianować arcybiskupa czy sekretarza generalnego ONZ.
Gdyby nie mieli takich możliwości, nie zdecydowali by sie na "ostateczne rozwiązanie kwestii polskiej" 10 IV.
Na tym tle, nie wierzę w nieudolność polskiego rządu. Robią oni dokładnie to, czego od nich oczekują mocodawcy.
Jeśli przyjrzeć się życiorysom takich ludzi jak Rostowski, Sikorski, Borusewicz czy Komorowski, to na kilometr śmierdzi zalegendowaną agenturą. Dochodzą do tego jeszcze politycy szantażowani. Dlatego całość jest tak skuteczna.
Leopold
trudne zadanie
29 Stycznia, 2011 - 21:22
Wbrew pozorom to jest bardzo trudne zadanie.Partii rządzącej jest bardzo na rękę zbitka PiS-Smoleńsk.Będzie tak,aż do wyborów.
Ciekawą receptę na zmianę tego wizerunku ma np.Ziemkiewicz w dzisiejszej''Rzepie''.
PO zdobyło kolejnego fana-Olbrychskiego(pardon,psychofana).To co ten człowiek wygaduje woła o pomstę do nieba.
markiza
Olbrychski - następny autorytet moralny???????
30 Stycznia, 2011 - 01:31
Wcale się nie dziwię ze ma odchyły w młodości nosil tak obcisłe dżynsy
to napewno sperma aż do mózgu mu uderzyła.
Niestety
29 Stycznia, 2011 - 21:24
Społeczeństwo w dużej mierze jest pozbawione mózgów i wyjałowione z racjonalności. Podżegacze, którzy wciąż szkalują PiS i wmawiają ogółowi, że to ta partia dzięki katastrofie próbuje coś tam ugrać politycznie, jednocześnie sami dbają głównie o to, aby temat nie schodził z pierwszych stron gazet! Uważam, że o Smoleńsku póki co powiedziano wiele i prezes Kaczyński powinien jakimś konkretnym wystąpieniem zamknąć chamom gęby. Niestety ale tu już powinien przemówić pijar aby uwieść nieco głupków, którzy rokują nadzieję na powrót do normalności. Być może doznają jakiegoś olśnienia i bijąc się w pierś przejrzą na oczy. Sama partia powinna skupić się na wykazaniu niezdarności rządu i zupełnej nieprzydatności (p)rezydenta. Dokonać przejrzystego bilansu szkód jakie przez ostatnie 3 lata wyrządziła ta chołota i przedstawić ewentualny program naprawczy. Trzeba póki co zrezygnować z przepychanek i przyciągnąć w swe szeregi fachowców. Jest wiele do zrobienia. Do sprawy smoleńskiej można będzie powrócić, kiedy już administracja, w tym sądy będą naprawdę niezawisłe, a parlament składał się będzie z patriotów, którzy nie brzydzą się krzyża i polskości. Czas zwierać szeregi i przymilić się do tej kur... politycznej PSL, bo być może potrzebna będzie koalicja. Cóż metody jak najbardziej cyniczne, ale w polityce altruizmu nie ma. Cel uświęca środki - zwłaszcza, że stawką jest Polska.