Współczesna filozofia polska, casus lustracji
Lustracja to taki bicz, który nie pozwala Polsce twórczo i gospodarczo przeskoczyć swego fatum dziejowego. Bicz ten jest przekazywany z rąk do rąk i często słychać jego trzaskanie. A to duchowni wypierają się prawdy o kolegach, szczególnie tych wysoko postawionych, a to politycy zapominają, jak obiecywali popisową drogę rozwoju, zupełnie sprzeczną z totalnym zwisem społeczeństwa, które prowadzone za czerwoną rękę ze wściekłością obraca się przeciw każdemu rządowi, który coś mu chce uszczknąć z emerytury. Niepowodzenia związane z emeryturami, rentami, służbą zdrowia, ba! nawet porażki piłkarzy na kolejnych mistrzostwach są sprawką... lustracji.
Kiedy Polska otrzepała się z czerwonego piasku po 89' to jednak w jej wielkiej głowie pozostał tego piasku kolor, zapach a w ekstremalnych przypadkach nawet smak, kiedy wdeptywana w ziemię smakowała rosyjskiej duszy, która z okopów wojen i rewolucji nigdy nie wyszła. Polska zachowała tę część rosyjskiej duszy. I skoro było tak dobrze po roku 89' to dlaczego z każdym rokiem było tak źle? Ano wnętrzności duszy rosyjskiej, która wszystko skrupulatnie zapisywała w archiwach od Moskwy po Zieloną Górę zaczęły stawać się elementem polskiej godności, która na nowo była definiowana przez rzekomych bohaterów odzyskania niepodległości.
Lustratorzy dokładali wszelkich starań, by na taką godność się nie godzić, by tę zapisaną w archiwach skarłowaciałość pokazać na zewnątrz i nazwać po imieniu. Lustratorzy chcieli i chcą nadal pokazać, że potrafią docenić mrówczą pracę wprowadzających raj na ziemi komunistów. Oni wiedzieli co robią. Tak jak w Niebie Bóg wszystko ma poukładane tak komuniści nie chcieli nic uronić z ze swej i polskiej duszy, która przeca decyduje o rajskim ciele. Tak więc mamy tych, którzy odżegnują się od rajskich metod komunistów ale chcą je pokazać światu, by ten sobie wyrobił własną opinię.
Dalej mamy siedzących na barykadzie "totalnych zwisowców" którym w niesmak te sprzeczki bo nie mogą realizować swoich interesów. Ale tylko pozornie siedzą, bo jak co do czego przychodzi, to zaraz przeskakują na stronę antylustratorów i czekają z podziwem i jednocześnie zażenowaniem, że tak można momentami nie doceniać historii.
I po drugiej stronie mamy antylustratorów. Co prawda są przeciw reżimowi komunistycznemu ale widząc, że na Zachodzie ten reżim ma się dobrze, ubierają się w kożuchy totalnych zwisowców i rozpychają na barykadzie. Kiedy dochodzi do obrzucania się teczkami to nagle dziwią się, że w ich pierwotnym mateczniku panuje pustka i krzyczą, że lustratorzy walczą z wiatrakami.
Metodologia jest prosta. Przez lata nie było agentów. Byli tylko grafomani, którzy nie potrafili nosić desek na budowach i dlatego w myśl przysłowia o należności 2000 zł za byle co wymyślono im sformalizowany sposób zarabiania przez wypełnianie tajnych papierów w każdym IV Departamencie SB. To taka zabawa była. Po prostu Polacy robili sobie jaja z Rosjan. U nich tam w Moskwie każdy agent był opisany perfekcjonalnie, teczkę ma gen. Jaruzelski, premier Oleksy i inni Polacy, a u nas mszczono się na duchownych i ważnych osobach. Taka normalnie polska, mało znacząca, niewinna zawiść. Zapraszano do lokali dziennikarzy, biskupów, aktorów celem nauki, gry czy ewangelizacji i słuchano z wybałuszonymi oczami jak objawienia swych interlokutorów. Tak powstawały teczki.
Jakiś sprawny UBek wpadł na pomysł, by jeszcze bardziej usprawnić i ułatwić zarobek rzeszom, co to się im należy, i wymyślił mikrofilmowanie wszystkiego. I tak powstały archiwa nowoczesne, które przetrwały palenia i wywózki ciężarówkami, akta, które straszą.
A z prywatnych gazet i telewizji dowiadujemy się że straszą i spowalniają Polskę. Lustratorzy mówią, że Polska śmierdzi tą niebezpieczną grą, a anty-..., że to nic byle do przodu, byle na Zachód, czyli w niedługim czasie na Wschód? Znowu?
Skutki są takie, że lustracja, niedokończona objawia się w byle jakości, jałowości i skarleniu w prawie każdej dziedzinie życia. Niepokazywanie prawdy w wielu dziedzinach życia nie pozwala zdiagnozować czy stan tak jest w ogóle do wyleczenia? Polacy nie mogą jednoznacznie stwierdzić, że tylko ciężką pracą, wielkim wysiłkiem i organizacją mogą się podnieść po latach niewoli komunizmu. Dlatego idea II RP jest tak zaciekle zwalczana, gdzie w dwa lata Polacy rozprawili się z Rosjanami i zaczęli budować nowoczesne na tamte czasy państwo. Do głosu w rządach dochodziły różne opcje. Tak i też mieliśmy przez prawie ostatnie 20 lat. Dlaczego nie widzimy żadnych efektów? Mimo wejścia do UE i NATO, dlaczego nie możemy poczuć się jak we własnym kraju, gdzie najlepsze rozwiązania prawne nie są blokowane przez różnego rodzaju mendy, które na Wiejskiej rozdają łapówki i zaproszenia na rauty i przyjęcia? Dlaczego jak we własnym kraju czują się postkomuniści i podobne odczucia mają wszelkiej maści pseudoliberałowie, bo zawsze może być ciut lepiej wystarczy się tylko zjednoczyć z tymi pierwszymi?
W Polsce bardzo dobrze sprzedała się transformacja podszyta przemocą. Tacy ludzie jak Solorz, Rywin obłowili się na kontaktach z agenturą PRL-u, która umożliwiła im zakładanie biznesów. Ile jeszcze będziemy na to pozwalać?
Sprawa abpa Życińskiego jest tylko łakomym kąskiem, jest wisieńką na śmierdzącym torcie, który jest obsadzony przez takich ananasów i po kawałku dzień w dzień serwowany wszystkim.
W takich czasach, jak najbardziej należy wracać do polskiej myśli politycznej sprzed zaborów i czytać mało znanych myślicieli, którzy jako pierwsi zdiagnozowali problemy I Rzeczpospolitej. Bez tego ani rusz. To oni wprowadzali reformy pod koniec XVIII wieku, to oni pierwsi dostrzegli niebezpieczeństwo ze strony państw ościennych. To w końcu oni byli inspiratorami dla reformatorów i budowniczych II RP.
Koniec. Kampramisa nie budieT.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 554 odsłony