Historyk wojny 1939 roku (2)

Obrazek użytkownika Godziemba
Historia

Pułkownik Porwit odegrał znaczącą rolę podczas obrony Warszawy w 1939 roku, co wykorzystał po wojnie podczas swych badań nad historią wojny z Niemcami we wrześniu 1939 roku.

                                                                                              
Dopiero w nocy z 2 na 3 września 1939 roku Pułkownik został oficerem do zleceń przy Naczelnym Wodzu. Bardzo szybko zdał sobie sprawę z nieuchronnej klęski – system łączności między Naczelnym Wodzem a poszczególnymi armiami był archaiczny, nie dostosowany Syso szybkiego tempa działań w wojnie manewrowej. Nie było możliwe opracowanie aktualnego obrazu sytuacji na froncie, co praktycznie uniemożliwiało Rydzowi dowodzenie.
 
Wobec przełamania frontu pod Częstochową oraz pod Mławą, pojawiała się groźba dla Warszawy. Płk. Tadeusz Tomaszewski – szef sztaby organizowanego w pośpiechu Dowództwa Obrony Warszawy, zaproponował Porwitowi włączenie się do przygotowań do obrony stoicy. Szefa Sztabu NW gen. Wacław Stachiewicz, mimo początkowego oporu, zgodził się na przeniesienie Pułkownika, który oficjalnie 7 września dołączył do Dowództwa Obrony Warszawy.
 
Sytuacja była już wtedy bardzo napięta – spodziewano się szybkiego uderzenia niemieckiego XVI korpusu pancernego na stolicę. „Od godzin wieczornych – pisał po latach – pracowaliśmy z gen. Czumą i płk. Tomaszewskim we trójkę w permanencji. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jest „za pięć dwunasta” i staraliśmy się wykorzystać pozostałe godziny jak najwydajniej”. Na wniosek Pułkownika utworzono z nowo sformowanego 360 pp drugi rzut obrony. Jednocześnie Porwit musiał zająć się rozbitkami z Armii „Łódź”, którzy zaczęli szerzyć nastroje panikarskie.
 
Dnia 8 września 1939 roku w momencie ataku niemieckiego na Warszawę, siły polskie zgrupowane w mieście liczyły w sumie 16 batalionów, z czego 7 było jednostkami zaimprowizowanymi, które głównie rozmieszczono na zachodnim brzegu Wisły. Po poprzednich zwycięstwach Niemcy nie podziewali się oporu, stąd zdecydowana obrona Warszawy bardzo ich zaskoczyła i przyczyniła się do poniesienia znacznych strat. Najpoważniejsza sytuacja miała miejsce w okolicy ul. Grójeckiej, gdzie Niemcom udało się przełamać polską obronę. W tej sytuacji na Ochotę został wysłany płk. Porwit, który powstrzymał w rejonie pl. Narutowicza cofający się żołnierzy II baonu 41 pp, a następnie przystąpił do likwidacji niemieckich punktów oporu w okolicznych domach. Pułkownik nakazał sformułowanie specjalnych grup szturmowych, które do 10 września oczyściły teren z Niemców. Odtworzono jednocześnie na całej długości dotychczasowy system obrony.
 
Zdaniem Pułkownika Niemcy popełnili zasadniczy błąd rzucając jedną samotną 4 dywizję pancerną na polskie pozycje, zamiast uderzyć siłami całego korpusu. Ponadto Niemcy obrali zły kierunek natarcia – winni atakować w rejonie Sielce-Czerniaków-Łazienki-Powiście, gdzie  obszar był słabiej zabudowany, przez co dogodniejszy dla atakujących czołgów.
Po dokonanej inspekcji Pułkownik nakazał wzmocnienie obrony na tym odcinku oraz usprawnienie systemu komunikacji miedzy poszczególnymi punktami oporu.
 
Dalsze niemieckie natarcie na Warszawę zostało powstrzymane rozpoczęciem się bitwy nad Bzurą. Dnia 10 września 1939 roku obrona Warszawy została podzielona dwa odcinki – wschodni (Praga) i zachodni. Dowództwo wschodniego odcinka objął płk. Julian Janowski, zachodniego płk. Porwit, pod którego dowództwem znalazło się 12 batalionów piechoty, 8 baterii artylerii lekkiej, 2 kompanie lekkich czołgów, 2 zmotoryzowane kompanie działek przeciwpancernych oraz dwa dywizjony artylerii ciężkiej. W sumie Pułkownik dowodził siłami stanowiącymi równowartość przedwojennej dywizji piechoty.
 
Liczebność jego sił stopniowo wzrastała wraz napływem nowych oddziałów do stolicy, tak że 14 września liczyły one ponad 17 tysięcy żołnierzy, a artyleria posiadała 49 dział 75 mm oraz 36 dział ciężkich (armaty 105 mm oraz haubice 155 mm). W ciągu kilku dni udało się zgromadzić liczną i dobrze uzbrojoną załogę.     
 
Wobec słabości niemieckich wokół Warszawy oraz znacznego wzrostu liczebności polskich jednostek w stolicy ( w połowie września w sumie 38 batalionów), chwilowo bezużytecznych, w Dowództwie Obrony Warszawy powstał plan wydzielenia z załogi części sił i wysłania ich na pomoc gen. Kutrzebie. Zamierzano zgromadzić od 12 do 18 (w zależności od wersji planu) batalionów piechoty wzmocnionych przez 3 dywizjony artylerii oraz resztę posiadanych czołgów i skierować je w rejonie Pruszkowa, w celu stworzenia silnej, wysuniętej, samodzielnej placówki. Dowódcą tego ugrupowania miał zostać płk. Porwit. Rozkaz rozpoczęcia operacji wydany 17 września przez gen. Czumę, został jednak anulowany przez gen. Rómmla, który jako formalny dowódca armii „Warszawa” był bezpośrednim przełożonym gen. Czumy. Zamiast operacji płk. Czumy doszło do lokalnego natarcia trzech batalionów pod dowództwem ppłk. Leopolda Okulickiego.
 
Jeszcze 12 września Gen Rómmel, niesławny dowódca armii „Łódź”, zapewniał gen. Kutrzebę, że przyjdzie mu z pomocą. Po kilku dniach odwołał wspomniany rozkaz swego podwładnego, uważając, iż bitwa pod Bzura była przegrana a operacja płk. Porwita skazana na porażkę. Decyzji Rómmla bronił jedynie jego szef sztabu płk. Aleksander Pragłowski (b. szef sztabu armii „Łódź”, który wraz z generałem opuścił swoich żołnierzy i uciekł do Warszawy). Płk. Porwit uważał, iż podstawowym zadaniem operacyjnym armii „Warszawa” było udzielenie pomocy gen. Kutrzebie, a wobec nikłych sił przeciwnika osłabienie obrony stolicy nie wpłynęłoby na los walk o miasto. Jeszcze ostrzej krytykował Rómmla płk. Tomaszewski nazywając dowódcę armii „Warszawa” kapitulantem.      
 
Po pokonaniu wojsk gen. Kutrzeby, 22 września Niemcy wznowili atak na stolicę. Nauczeni przykrym doświadczeniem z poprzedniego szturmu Niemcy zgromadzili silną artylerię i rozpoczęli intensywny ostrzał miasta, przeprowadzając równocześnie naloty bombowe, których celem było zniszczenie elektrowni, gazowni, stacji filtrów, wodociągów, sieci telefonicznej, aby całkowicie sparaliżować życie w mieście.
 
Szturm rozpoczął się 26 września, Niemcy nacierali – co przewidział Pułkownik - od strony południowej i południowo-zachodniej. Pomimo zdecydowanej przewagi zdołali zająć jedynie fort czerniakowski, jednak podstawowym problemem obrońców było wyczerpanie się zapasów amunicji. W tej sytuacji gen. Rómmel zebrał radę Wojenną, która zadecydowała o kapitulacji stolicy. Za udział w obronie Warszawy płk. Porwit zosta odznaczony orderem Virtuti Militari.
 
Bezpośrednio po tej decyzji gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski zaproponował płk. Porwitowi objęcie stanowiska zastępcy w tworzonej Służbie Zwycięstwa Polski, jednak ten odmówił uważając, iż powinien pójść do niewoli.
 
Pułkownik przebywał kolejno w Oflagu IX B w Konigstein, Oflagu VII A w Murnau, Oflagu X C w Lubece, Oflagu VI B w Dossel, gdzie ostatecznie 1 kwietnia 1945 roku został wolny po jego zajęciu przez wojska amerykańskie.
 
Po wyzwoleniu Pułkownik został przyjęty do Polskich Sił Zbrojnych jako zastępca szefa opieki nad żołnierzem. Po przyjeździe do Londynu został członkiem, powołanego przez gen. Kutrzebę, zespołu prowadzącego badania nad kampanią 1939 roku, który przekształcił się w Komisję Historyczną Sztabu PSZ . Współpraca z Generałem nie trwała długo, gdyż Kutrzeba wkrótce ciężko zachorował, a w 1947 roku zmarł.
 
W listopadzie 1946 roku płk. Porwit wraz z synem – Krzysztofem, żołnierzem AK i uczestnikiem powstania warszawskiego powrócił na statku „Marine-Raven” do Polski, gdzie przebywała jego żona. Władze komunistyczne nie zezwoliły na jego powrót do wojska, przenosząc go do rezerwy. W latach 1947-1950 pracował w Wydawnictwie „Czytelnik”, skąd zostaje jednak zwolniony. Po kilku miesiącach bezskutecznego poszukiwania pracy znalazł zatrudnienie w Państwowym Wydawnictwie Technicznym, gdzie spędził 17 lat, pracując nad Wielkim słownikiem technicznym rosyjsko-polskim i jego polsko-rosyjskim odpowiednikiem.  
 
Po październiku 1956 roku nawiązał współpracę z Wojskową Akademia Polityczną i Towarzystwem Miłośników Historii, zajmując się problematyką wojny 1939 roku. Zredagował wspomnienia gen. Kutrzeby „Bitwa nad Bzurą” i poprzedził jej swoim wstępem. W 1959 roku ukazało się pierwsze wydanie „Obrony Warszawy 1939 r.”, wznawianej jeszcze kilka razy. Praca stanowi twórcze połączenie wspomnień autora z analizą naukową obrony stolicy, przedstawioną na tle działań na całym froncie. Następnie rozpoczął pracę nad swoim najważniejszym dziełem „Komentarzami do polskich działań obronnych 1939 roku”. Pisał je sam, z niewielką pomocą żony, gromadząc latami materiały archiwalne i wspomnieniowe. Dokonał w nich syntetycznego zestawienia oraz analizy i oceny wszystkich działań wojsk polskich w czasie tej kampanii. Pułkownik podkreślał fakt niedoceniania w przedwojennej Polsce roli sztabu generalnego. Bardzo surowo ocenił plan operacyjnego (plan „Z”) rozwinięcia sił polskich, przede wszystkim niepotrzebną obronę granic na ich całej bardzo znacznej długości. Stworzono – jego zdaniem – nadmierną liczbę (12) słabych związków operacyjnych, nie powołując frontów, co utrudniło – szczególnie przy słabości systemu łączności - dowodzenie całością sił Naczelnemu Wodzowi. Sam zaproponował odmienne rozwiązanie – stworzenie czterech silnych (8-12 dywizji) armii pierwszego rzutu oraz jednej odwodowej (5 dywizji). Armie pierwszego rzutu powinny zostać rozmieszczone na czterech, przewidywanych przez Marszała Śmigłego, głównych kierunkach niemieckiego uderzenia.
 
Propozycję tę pozytywnie ocenił gen. Skibiński uznając, iż była bardziej funkcjonalna niż plan „Z” - silne polskie zgrupowania mogłyby zadać Niemcom znacznie większe straty oraz utrudnić prowadzenie śmiałych działań ofensywnych. Dowodzenie całością sił byłoby w takim wypadku łatwiejsze, w tym przeprowadzenie skoordynowanego odwrotu.  
 
„Komentarze” były i nadal są nowatorskim spojrzeniem na wojnę 1939 roku. Dziełem przekraczającym możliwości jednego człowieka, który jednak dokonał tego z poczucia obowiązku, pragnąc zainspirować innych badaczy do kontynuowania jego pracy.
 
Ostatnia jego praca, autobiografia zatytułowana „Spojrzenia poprzez moje życie” ukazała się w 1986 roku. 26 kwietnia 1986 roku płk. Marian Porwit umiera i zostaje pochowany 2 maja na Cmentarzu Komunalnym w Warszawie. W pogrzebie obok rodziny wzięli udział jego dawni towarzysze broni, podwładni oraz wychowankowie z Wyższej Szkołach Wojennej.
 
Wybrana literatura:
 
M. Porwit – Spojrzenie poprzez moje życie
M. Porwit – Obrona Warszawy 1939 r.
M. Porwit – Komentarze do polskich działań obronnych 1939 roku
Polskie Siły Zbrojne w II wojnie światowej
W. Stachiewicz – Przygotowania wojenne w Polsce 1935-1939
T. Kutrzeba – Bitwa nad Bzurą
O przewrocie majowym 1926 roku. Opinie świadków i uczestników
Obrona Warszawy 1939 r. we wspomnieniach
M. Romeyko- Przed i po maju
J. Rómmel – Za honor i ojczyznę
 
  
 

 

Brak głosów

Komentarze

Dziękuję za przypomnienie sylwetki bohatera.

Vote up!
0
Vote down!
0
#259816

To mój skromy hołd dla wielkiego Polaka.

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#259921