Wróg w granicach – bohaterstwo i zdrada

Obrazek użytkownika Jadwiga Chmielowska
Historia

Niemcy zmobilizowali i skierowali na front w Polsce ok. 1,8 miliona żołnierzy. Na granicę RP ruszyło 2800 czołgów, około 3000 samolotów i 10 000 różnych dział. Hitlera wspierała armia słowacka. Polsce, która na żądanie Anglii i Francji opóźniła mobilizację udało się wystawić jedynie około miliona żołnierzy (do 1.550tys. - nie wszyscy dotarli do jednostek). Wyszkolonych rezerwistów Polska posiadała w 1939 r. 2,5 miliona. Na front mogło ruszyć jedynie 880 polskich czołgów, 400 samolotów i 4300 dział.

„Tekst tajnego protokołu do paktu Ribbentrop-Mołotow został przekazany dyplomatom amerykańskim (Charles Bohlen) i francuskim w Moskwie 24 sierpnia 1939 przez Hansa von Herwath, sekretarza ambasady Rzeszy w Moskwie. Sekretarz stanu USA Cordell Hull poinformował również Brytyjczyków. Informacja o zadecydowanym rozbiorze Polski nie została jednak przekazana do Warszawy, zaś Józef Beck był utrzymywany przez nieświadomego sytuacji ambasadora RP Wacława Grzybowskiego w przekonaniu o zachowaniu przez ZSRR życzliwej neutralności w ewentualnym konflikcie niemiecko-polskim. Udokumentowane źródłowo ostrzeżenia napływające z polskich ataszatów wojskowych w końcu sierpnia i na początku września 1939 r. o istnieniu tajnego porozumienia wojskowego pomiędzy III Rzeszą a ZSRR i przygotowaniach ZSRR do agresji na Polskę (tajna mobilizacja i koncentracja Armii Czerwonej nad granicą z Polską i meldunek z 13 września 1939 o przecięciu zasieków po stronie sowieckiej na granicy z Polską zostały zlekceważone przez Naczelnego Wodza Edwarda Rydza-Śmigłego” -. Andrzej Pepłoński: Wywiad a dyplomacja II Rzeczypospolitej. Toruń 2004 za http://pl.wikipedia.org/wiki/Kampania_wrze%C5%9Bniowa#cite_note-45

Polska była przekonana, że Hitler będzie zmuszony do walki na dwa fronty. Francuzi dysponowali trzecią co do wielkości armią Europie po Niemcach i Rosji Sowieckiej. Przewaga dywizji francuskich i brytyjskich nad niemieckimi była miażdżąca. Niemcy na front zachodni skierowali Grupę Armii „C” generała von Leeba. Do 12 września 1939r. na granicy zachodniej Niemcy mieli 12 dywizji piechoty, w tym jedynie 7 pełnowartościowych, resztę stanowiła rezerwa. Potem, po zakończeniu mobilizacji, czyli w drugiej połowie września siły niemieckie wzrosły i dysponowały 42 dywizjami piechoty ( 23 pierwszoliniowe, 8 drugorzutowych i 11 rezerwowych). Wojska niemieckie były rozciągnięte wzdłuż granic nie tylko z Francją ale też z Holandią i Belgią. Dawało to więc Francuzom dogodniejszą pozycję do skutecznego ataku i rozbicia siła Wehrmachtu. Luftwaffe dysponowała na zachodnim froncie 1186 samolotami (568 myśliwców, 343 bombowce, 152 rozpoznawcze). Pozycje niemieckie chroniła Linia Zygfryda - system umocnień zbudowany w latach 1936-39.

Na zachodnim froncie „Niemcy nie posiadali w tym momencie dywizji pancernej ani zmotoryzowanej oraz ani jednego batalionu czołgów – wszystkie zaangażowane były w Polsce. W konsekwencji oznaczało to w dniu 12 września co najmniej trzykrotną przewagę armii francuskiej nad Wehrmachtem na kierunku potencjalnej ofensywy, przy silnym nasyceniu wojsk francuskich artylerią ciężką i najcięższą – niezbędną dla przełamywania rejonów umocnionych..” (tamże).

1 września 1939 r. na terenie Francji stacjonowały 34 dywizje. Lotnictwo francuskie posiadało 3300 samolotów w tym przeszło 700 myśliwców (Morane, Bloch MB.151C1, Dewoitine), przeszło 175 bombowców „Bloch” oraz ok. 400 samolotów rozpoznawczych - w tym 85 Рotezów 630 i 206 Рotezów 631. W samej Francji na froncie znajdowało się 1275 samolotów bojowych, co dawało przewagę Armée de l’Air nad Luftwaffe. Brytyjski RAF wyposażony w myśliwce Spitfire i Hurricane, bombowce Fairey Battle, Bristol Blenheim i Whitley posiadał 1500 samolotów. Anglicy wspierając ofensywę Francuzów mogli korzystać przecież z całej infrastruktury francuskiego lotnictwa. Łącznie sojusznicy mieli na froncie zachodnim przeszło dwukrotną przewagę w powietrzu.

Czyż Polacy nie mogli być pewni zwycięstwa? Sojusz z Anglia i Francją dawał bezpieczeństwo a wojna na dwa fronty skończyłaby się w ciągu kilku miesięcy sromotną porażką Hitlera. Francuzi mieli w końcu olbrzymią armię lądową – w skali całego świata plasowali się na trzeciej pozycji a ich flota wojenna zajmowała czwartą pozycję w świecie. Nie do pomyślenia było, aby Francja podjęła samobójczą decyzję siedzenia za linią Maginota i niewykorzystania faktu, że niemieckie siły wiązane są na wschodzie w walce z Polakami. Wielka Brytania swój błąd zrozumiała również zbyt późno. Hitler zdawał sobie sprawę, że Polska będzie walczyć, a Francja niekoniecznie dlatego taki impas mu się udał. Doborowe siły i wszystkie jednostki pancerne ruszyły na Polskę.

Zarówno marszałek polny Wilhelm Kitel jak i gen. Alfred Jodl, którzy zeznawali w Procesie Norymberskim mówili wprost, że sukces mogli odnieść jedynie w osobnych kampaniach - najpierw pokonać Polskę a potem wszystkie siły rzucić na Francję. Przyznawali, że w wojnie na dwa fronty mogliby ponieść klęskę. Gen. Jodl stwierdził: "Do roku 1939 byliśmy oczywiście w stanie sami rozbić Polskę. Ale nigdy – ani w roku 1938, ani w 1939 – nie zdołalibyśmy naprawdę sprostać skoncentrowanemu wspólnemu atakowi tych państw [Wielkiej Brytanii, Francji, Polski]. I jeśli nie doznaliśmy klęski już w roku 1939, należy to przypisać jedynie faktowi, że podczas kampanii polskiej około 110 dywizji francuskich i brytyjskich pozostało kompletnie biernych wobec 23 dywizji niemieckich." Keitel oświadczył na procesie w Norymberdze, że niemieckie dowództwo w braku działań wojennych na froncie zachodnim upewniło się, że Wielka Brytania i Francja pogodziły się z podbojem Polski prawie tak jak z Układem w Monachium i nie zamierzają pomagać Polsce.

Francja wprawdzie ogłosiła 2 września mobilizację Już 3 września na froncie znalazło się jedenaście dywizji piechoty, dywizja kawalerii i dwie dywizje zmotoryzowane. 12 września siły francuskie wzrosły do 32 dywizji piechoty, 4 dywizji zmotoryzowanych i 18 samodzielnych batalionów wojsk pancernych (czołgów). Francuzi dysponowali też ciężką artylerią zdolną przełamać obronę na Linii Zygfryda. Posiadali aż trzykrotną przewagę nad Niemcami. Dlaczego więc nie ruszyli?
Parlament Francji 2.09.39r. uchwalił kredyty wojenne. Sprzeciwili się jedynie komuniści.
„W Wielkiej Brytanii na posiedzeniu Izby Gmin, nastrój jest „gniewny i stanowczy”. Niektórzy mówią wprost, że nie tylko interes, ale i honor Wielkiej Brytanii wymaga wystąpienia po stronie polskiej” – relacjonował polski ambasador Edward Raczyński.

Po zawarciu paktu Ribbentrop-Mołotow Francuska Partia Komunistyczna dostała polecenie z Moskwy rozpoczęcia intensywnej kampanii antywojennej. Wzywała wręcz żołnierzy francuskich do dezercji. Sekretarz generalny Francuskiej Partii Komunistycznej Marice Thorez zdezerterował i uciekł do Związku Sowieckiego. Propaganda komunistyczna wpływała silnie na morale żołnierzy. 26.09.1939r. Partia Komunistyczna została we Francji zdelegalizowana. Skutki działania komunistów widać było podczas ataku Niemiec na Francję. Żołnierze francuscy nie chcieli się bić nawet o swój kraj.

3 i 4 Armia francuska już 7 września przekroczyła granicę niemiecką w Zagłębiu Saary. Niemcy ewakuowali ludność cywilną. Francuzi oczyszczali przedpola i zamierzali zdobyć przyczółki dogodne do uderzenia na niemieckie linie obronne. Niemcy pozostawali bierni. Atak miał nastąpić dokładnie 17 września – tak mówił traktat – 15 dni od ogłoszenia mobilizacji. Na terytorium Francji zostało zmobilizowanych 70 dywizji. ( oprac. Polskie Siły Zbrojne w II Wojnie Światowej. t. I Kampania wrześniowa cz. 2. Przebieg działań od 1 do 8 września, Londyn 1954, opr. Komisja Historyczna Polskiego Sztabu Głównego, Wyd. Instytut Historyczny im gen. Sikorskiego)

Niektóre dokumenty świadczą o tym, że to Francuzi wpływali hamująco na Anglików. Ciekawe jaki wpływ na taki obrót sprawy miała sowiecka i niemiecka agentura. Stalin był wszak najlepszym przyjacielem Hitlera. Jedno jest pewne, do końca walk w Polsce, Hitler nie mógł przerzucić żadnej dywizji na front zachodni. Miażdżąca przewaga sił aliantów nie została wykorzystana. Za głupotę polityków i dowódców zapłaciły miliony ofiar. Hitler wiedział, że im dłużej Polska walczy, tym maleje jego szansa na zwycięstwo w dopiero co rozpętanej wojnie. Słał depesze do Stalina, by ten jak najszybciej wkroczył do Polski. Związek Sowiecki zrobił to w ostatniej chwili - w dniu w którym Francuzi powinni otworzyć ogień na pozycje niemieckie.

Polacy nie wiedzieli o Pakcie Ribbentrop – Mołotow. Dlatego Naczelny Wódz dał rozkaz nie prowadzenia walk z Armią Czerwoną. Nie przekazanie sojusznikowi tak ważnej informacji jest największą zdradą sojuszników. Reszta była jedynie konsekwencją.
Jeszcze zanim Wehrmacht doszedł do miast górnośląskich już 1 września Freikorbs Ebbinghaus próbował zajmować miasta - np. w Chorzów.

Formacja ta złożona mniejszości niemieckiej mieszkającej na Górnym Śląsku działała po auspicjami Abwehry. Członkami tych bojówek byli zarówno Niemcy, którzy tuż przed wojną uciekli z Polski jak i wcieleni siłą, zatrzymani pracownicy dojeżdżający do kopalń znajdujących się po za granicą Polski. Niemcom zależało na znających nie tylko teren ale i posługujących się biegle językiem polskim. Freikorbs przekroczył granicę Polski prawie dwie godziny przed wkroczeniem Wehrmachtu.

Odział Freikorbsu próbował już 1 września dobyć Chorzów, skończyło się to jego klęską, gdyż jednostki polskiej samoobrony kierowane przez byłych powstańców rozbiły niemieckich bojowców. Kopalnię Michał w Michałkowicach usiłował zająć 200 osobowy oddział Freikorbsu kierowany przez obersturmbannführera SA Wilhelma Pisarskiego. W wyniku potyczki z Polakami, zginęło kilkudziesięciu niemieckich napastników razem ze swoim dowódcą. Atak został przez byłych Powstańców Śląskich odparty. (oprac. Wojciech Roszkowski: Najnowsza historia Polski 1914–1945. Warszawa: Świat Książki, 2003, s. 344-354, 397-410 (tom 1).

„Na terenie Kamienia i Dąbrówki. Doszło do starć niemieckich bojówek i oddziałów V Kolumny, które chciały przejąć zakłady przemysłowe np. „Orła Białego” w Brzezinach. Jedni wiwatowali na cześć wkraczających Niemców, a inni uciekli z obawy przed nimi.

- Dowódcą jednego z oddziałów Freikorpsu z terenu Piekar był niejaki Schimmelbrot, a także bracia Sitko z Kamienia - mówi Dariusz Pietrucha, historyk”. – napisała Agnieszka Strzelczyk w artykule „Były zamachy i wycofywanie się żołnierzy z fortyfikacji” - Dziennik Zachodni 2012-09-07.
Dariusz Pietrucha dotarł również do materiałów o ataku Freikorbsu na kopalnię Andaluzja.

1 września Freikorps zdobył na krotko zakłady "Orzeł Biały" ale kompania powstańcza oraz oddział wojska pod dowództwem kapitana Bomby odzyskały obiekt. Następnego dnia ten sam oddział powstańczy walczył z dywersantami na dzisiejszej ulicy Siemianowickiej. Trzech dywersantów zginęło na miejscu a pięciu trafiło do polskiej niewoli. W Dąbrówce Wielkiej działał 68 osobowy oddział samoobrony złożony z młodzieży i powstańców. Dowodził nim Wincenty Szołtysek. Wspierali oni w walkach z dywersantami swoich kolegów z Brzezin Śląskich. Po wycofaniu się wojska polskiego ze schronów, ich miejsce zajęli powstańcy z Dąbrówki Wielkiej.
Freikorbs wspierał regularne odziały Wehrmachtu i Grenzschutzu. Brał też udział w walkach pod Wieżą Spadochronową w Katowicach.

Obecnie trwa spór historyków o obronę Wieży Spadochronowej. Ci, którzy opierają się jedynie na źródłach niemieckich zapominają o tym, ze Kazimierz Gołba zbierał materiały do swojej książki „Wieża spadochronowa” tuż po wojnie – szukał świadków i zbierał ankiety - relacje. Miał więc relacje wielu świadków. Być może ci, którzy opierają się jedynie na relacjach gen. majora Ferdynanda Neulinga i jego podkomendnych, nie liczą czasu obrony Wieży przed atakiem Freikorpsu. W walce z nim, obrońcy mogli dość długo faktycznie zadawać Niemcom straty. Dopiero walka z Wehrmachtem stała się beznadziejna i szybko zakończyła po ostrzelaniu z niemieckiego działa przeciwpancernego. Walki w Katowicach nie trwały długo. 4 września Niemcy ok. godz. 11 wkroczyli do Katowic.

3.09.1939r. pod Węgierską Górką, kompania forteczna dowodzona przez kpt. Tadeusza Semika odpierała przez ponad 20 godzin ataki 7. Dywizji Piechoty. Ułatwiło to odwrót Armii „Kraków”. Te zaledwie trzy bunkry nazywane są „Westerplatte Południa”. Południowej granicy Polski broniła 1 Brygada Górska dowodzona przez płk. Janusza Gaładyka. Doliny Soły strzegł 1 Batalion KOP „Berezwecz” 2 pp KOP pod dowództwem majora Kazimierza Czarkowskiego. Wspierani byli oni przez Batalion Obrony Narodowej „Żywiec”. Cztery schrony bojowe w Węgierskiej Górce obsadzała 151 kompania forteczna „Węgierska Górka” pod dowództwem kpt. Tadeusza Semika. Najbliżej stacjonowały 2 Kompania Strzelecka Obrony Narodowej „Milówka” por. Niemczyka i 3 Kompania Strzelecka Obrony Narodowej „Rajcza” por. Sicińskiego.

Niemiecka 7 bawarska Dywizja Piechoty uderzyła 2 września w dwóch kierunkach na Ujsoły, Kamesznicę i Milówkę w Beskidzie Żywieckim oraz na Koniaków i Istebną w Beskidzie Śląskim. Pierwsze uderzenie próbował odeprzeć pododdział KOP dowodzony przez por. Romana Talarka. Jednak po nierównej walce musiał wycofać się w rejon Baraniej Góry. Już 2 września niemieckie straty wyniosły przeszło 50 zabitych i znaczne ilości samochodów opancerzonych i innego sprzętu.

Przewodnikiem przedniej straży bawarskiej dywizji był Alojzy Wagner, kierownik schroniska "Beskidenverein" na Hali Lipowskiej. Natomiast Gustaw Pustelnik, właściciel schroniska na Hali Rynianka 2 i 3 września przeprowadził przez granicę dwie jednostki niemieckiej 3. Dywizji Górskiej wraz z tankietkami, które przez Romankę dotarły aż nad Bystrą ,Wieprz do Sporysza. ( oprac. http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_W%C4%99giersk%C4%85_G%C3%B3rk%C4%85)

Kapitan Tadeusz Semik ze swymi 80-cioma żołnierzami przybył do Węgierskiej Górki dopiero 30 sierpnia. Z planowanych 16 schronów zbudowano dopiero 4.
Nie zdążono nawet ich odpowiednio wyposażyć. Nie posiadały kopuł pancernych, oświetlenia, łączności itp. Elementów. Na uzbrojeniu były jedynie 3 działka ppanc. na które stanowiska miały 3 schrony. Część tych braków dało się szybko usunąć. Zamontowano lampy naftowe, przygotowano zapas wody i żywności . Okoliczne oddziały pomogły uzupełnić amunicję. Wieczorem 31 sierpnia przybyła amunicja i ciężka broń (m.in. 2 działa polowe 75mm, na które miał stanowiska jeden ze schronów). Okoliczni chłopi i robotnicy pomagali w przygotowaniach do obrony.
Wysadzono most kolejowy w Soli i drogowy w Ujsołach. Utrudniało to posuwanie się Niemców z kierunku Zwardonia oraz podejście do Rajczy i Węgierskiej Górki. Oddziały
Ochotników z Obrony Narodowej (ON), znające doskonale teren przemieszczały się bardzo szybko. W ten sposób w okolicach Kamesznicy udało się zorganizować obronę.

Pomimo, poniesionych przez Niemców dużych strat (zabici i ranni), nie udało się im opanować drogi z Nieledwi do Milówki. Dopiero nadejście artylerii i ostrzał polskich pozycji miały odciąć drogi odwrotu ON. Po przekazaniu stanowisk wojskom KOP dowodzonym przez por. Talarka, kompanie ON dostały rozkaz wycofania się do Żywca.

Ok. godz. 10 Niemiecka artyleria ostrzelała w Węgierskiej Górce kilka zabudowań. Pół godziny później do ataku ruszyła piechota niemiecka. Podeszła na przedpola schronów bojowych w Węgierskiej Górce. ”Niewielkiemu oddziałowi wojsk polskich udało się odeprzeć pierwszą falę uderzenia nieprzyjacielskiej piechoty celnym ogniem ckm-ów. Niemcy zaczęli rozważniej podchodzić do kwestii planowania ataku, decydując się tym razem na zdobywanie poszczególnych schronów po kolei. Taktyka ta, której kluczowym punktem były grupy szturmowe wspomagane przez saperów, nie dała pierwotnie spodziewanych efektów. Ataki trwały aż do późnych godzin nocnych.” – podaje http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_W%C4%99giersk%C4%85_G%C3%B3rk%C4%85

Schron "Waligóra", położony na lewym brzegu Soły był najdalej na zachód położonym ze wszystkich umocnień. Jest to jednokondygnacyjny tradytor artyleryjski. Załogę stanowili 1 oficer – por. Leopold Galocz, 3 podoficerów – wśród nich za-ca dowódcy plt. Paweł Tatur i 17 szeregowych. Załoga późnym wieczorem 2 września wycofała się wraz z żołnierzami Batalionu KOP "Berezwecz" do Oczkowa.

Schron "Wąwóz"- ten ostróg forteczny został wybudowany na wzniesieniu górującym nad drogą z Węgierskiej Górki do wsi Żabnica. Posiadał działo 37 mm i 3 ckm. Załogę schronu stanowił ppor. Rez. Czesław Chludziński, 4 podoficerów i 13 szeregowych a wśród nich plut. Władysław Sierakowski, plut. Józef Sprycha, kpr. Izydor Midor, st. strz. Bronisław Fijak, strz. Józef Kaczmarek, st. strz. Józef Polak, st. strz. Leon Wąsik, strz. Franciszek Bednarz.

Schron ten nie został zdobyty pomimo zaciekłych ataków piechoty niemieckiej i ostrzału artyleryjskiego. Po poddaniu się 3 września "Wędrowca" załoga "Wąwozu" jako ostatni obrońcy wycofała w nocy z 3/4 września. Warto dodać, że bohaterski obrońca por. rez. Czesław Chludziński, ur. 1905r. w Pniewach, aspirant Straży Granicznej wycofując się na wschód został zagarnięty przez wojska sowieckie. Trafił do obozu jenieckiego w Starobielsku i został zamordowany strzałem w tył głowy przez NKWD w Charkowie w 1940r. http://pl.wikipedia.org/wiki/Czes%C5%82aw_Chludzi%C5%84ski

Schron "Wędrowiec" – to ciężki schron piechoty, pełniący funkcje schronu dowodzenia oraz schronienia dla drużyny piechoty. Wybudowany został w Żabnicy przy jednej z odnóg strumienia Żabnica. Posiadał jedną armatę ppanc. Dowódcą był kpt. Tadeusz Semik a załogę stanowili: sierż. Stanisław Raczyński, plut. Józef Żurek, kpr. Remigiusz Kamiński, kpr. Stanisław Kaługa, st. strz. Jan Jurasz, st. strz. Aleksander Podkorski, strz. Jan Flis, strz. Jan Kupla, strz. Stefan Kozak, strz. Władysław Kaproń, strz. Jozef Piątek, strz. Stanisław Powęska, strz. Józef Kasperek, strz. Kazimierz Kosturba, strz. Leon Czech, strz. Jan Król, strz. Stanisław Kowal, strz. Jan Sobielec.
„W trakcie początkowej fazy walk spełniał on rolę schronu dowódcy odcinka – kpt. T Semika, który nie posiadając łączności telefonicznej porozumiewał się z resztą swojej 151 kompanii fortecznej za pomocą kurierów. Kiedy walki nabrały na sile i niemożliwością stało się wysyłanie kurierów, dowódca kazał zabarykadować drzwi wejściowe. Od tego czasu załoga walczyła bez kontaktu z sąsiednimi punktami oporu. Kiedy jednostki Wehrmachtu okrążyły schron i podtoczyły małokalibrowe działa przeciwpancerne dowódca wraz z załogą schronił się w pomieszczeniach nie narażanych na ogień nieprzyjaciela. Schron ten podobnie jak i inne był celem artylerii przeciwnika oraz zaciekłych i wielokrotnie podejmowanych szturmów. Załoga aż do uszkodzenia działa 37 mm skutecznie powstrzymywała próby przedarcia się pojazdów pancernych osiągając według kpt. T Semika 8 trafień. Kiedy trafione zostało działo przeciwpancerne ostrogu, rany odniosło dwóch żołnierzy (w tym kpt. Semik), a jeden zginął. Od tego momentu los załogi został przypieczętowany. W między czasie zamilkł "Włóczęga", który do tej pory flankował dojście do "Wędrowca". O godzinie 17:00, po trzech dniach walk, po wyczerpaniu amunicji dowódca kpt. Tadeusz Semik poddał schron. Obrońcy po opuszczeniu schronu zostali pobici przez rozwścieczonych żołnierzy niemieckich. Zginął wtedy też stawiający opór st. strz. Jan Szprycha. Dopiero interwencja dowódcy Pułku pułk. Kunke zapobiegła dalszemu rozlewowi krwi.” – podaje http://pl.wikipedia.org/wiki/Kompania_Forteczna_%22W%C4%99gierska_G%C3%B3rka%22
Schron "Włóczęga" – to schron bojowy dla armaty ppanc. i broni maszynowej. Usytuowany został na wschodnich zboczach góry Glinne, około 100 metrów od "Waligóry". Załogę stanowili: dowódca: ppor. Marian Małkowski, zastępca dowódcy- kpr. Franciszek Tomaszek oraz miedzy innymi: kpr. Bolesław Wiśniewski, kpr. Jan Siwy, st. strz. Jan Sprycha, strz. Kliszcz Wacław, strz. Bolesław Zieliński, strz. Antoni Michalski, strz. Jan Tlałka, strz. Jan Ścirka, strz. Alojzy Nosalik, strz. Jan Włodarczyk, strz. Edmund Staruch (żołnierz KOP, zabójca kpr. B. Wiśniewskiego).

„ Walka trwała przez cała noc z 2/3 września. Do załogi nie dotarł rozkaz o wycofaniu się, stąd stawiała mężny opór aż do wyczerpania zapasów amunicji. Kres obrony nastąpił 3 września w godzinach rannych po wyczerpaniu wszystkich możliwości i środków obrony. Kapitulacja nastąpiła o godz. 8:30 rano, 3 września. Upadek "Włóczęgi" przypieczętował los załogi "Wędrowca", gdyż powstały na przedpolu martwe pola, nie ostrzeliwane ze schronu kpt. T. Semika. W trakcie walk "Włóczęga" był zalany wodą gruntową. Nie dość, że załoga musiała walczyć przy słabym świetle lamp, latarek, a później w ciemnościach to jeszcze brodząc w wodzie. W trakcie bohaterskiej obrony zdarzył się też niemiły wypadek: żołnierz KOP Edmund Staruch w trakcie obrony namawiał kolegów do poddania się, chwaląc ustrój III Rzeszy i bezsensowność umierania za II Rzeczpospolitą. Skarcony przez dowódcę ppor. Małkowskiego został zamknięty w jednym z pomieszczeń pod strażą kpr. Wiśniewskiego. Po poddaniu ostrogu, kiedy załoga opuszczała schron Edmund Staruch zastrzelił z karabinu na oczach towarzyszy kpr. Wiśniewskiego.” – (tamże)

Schron "Wyrwidąb" – nie ukończono prac budowlanych, nie zdjęto nawet wszystkich szalunków i cement był jeszcze mokry. Mógł on być jedynie schronem biernym. Przetrwał wojnę w idealnym stanie lecz Ludowe Wojsko Polskie testowało w nim materiały wybuchowe. Jest dziś najbardziej uszkodzonym schronem.

Jedną z najważniejszych bitew granicznych wojny obronnej Polski stoczono pod Pszczyną. W dniach 1-2 września. Niemiecka 5 Dywizja Pancerna, wchodząca w skład VIII Korpusu armijnego (Armia „Süd”) chciała zdobyć przyczółki na Wiśle. Wywiad niemiecki doniósł, że nie ukończono fortyfikacji na południe od Pszczyny. Ten 3 km odcinek mógł w razie przełamania obrony zmusić wojsko polskie do wycofania się z całego Górnego Śląska. Tej linii frontu broniła Armia Kraków. Jednostki niemieckie posiadały dużą przewagę liczebną i sprzętowa w rejonie działania armii "Kraków". Była ona: 3 krotna w liczbie żołnierzy i uzbrojeniu piechoty, 20 krotna w broni pancernej i 9 krotna w lotnictwie. Po zdobyciu Wodzisławia, Rybnika i Żor niemiecka dywizja pancerna zmierzała w rejon polskiej linii frontu. Brzeźce były dobrym miejscem na obronę. Miejscowość położona jest na wzgórzu. Rzeka Pszczynka, rowy melioracyjne i bagnisty teren utrudniały przedarcie się czołgów.

1 września, Niemcy trzykrotnie atakowali odcinek w Brzeźnach i zostali trzykrotnie odparci. 30 czołgów (w tym wozów pancernych) udało się Polakom zniszczyć. Zdołało się przedrzeć jedynie kilka czołgów. „Wieczorem 1 września przyszedł zaskakujący dla żołnierzy polskich rozkaz, nakazujący wycofanie się na zasadnicze pozycje obronne koło Pszczyny.” http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pszczy%C5%84ska Główna obrona była na odcinku nieufortyfikowanym. Znacznie łatwiej było powstrzymywać Niemców na posterunkach wysuniętych, wykorzystując ukształtowanie terenu i fortyfikacje. „Pod wieczór 1 września w 5. Dywizji Pancernej zapanował niespotykany wprost chaos i sromota, co było wynikiem nie tylko samego oporu Polaków i klęsk poniesionych w kotłach pod Brzeźcami, Wisłą Wielką i Branicą (pod Brzeźcami Polacy wpuścili do takiego „kotła-pułapki” wszystkie atakujące niemieckie czołgi i następnie w wielogodzinnej walce wszystkie zniszczyli lub wzięli do niewoli – tracąc dwóch zabitych żołnierzy i jedną rozbitą sztukę działka przeciwpancernego !!!)” – czytamy http://histmag.org/forum/index.php?topic=6963.0 oprac. na podst. Publikacji Janusza Ryta, „Bitwa Pszczyńska 1939”. Rozkaz odwrotu dla armii Kraków był spowodowany podobno niebezpieczeństwem okrążenia przez Niemieckie siły, które zaatakowały od strony Słowacji. Właśnie bohaterska obrona Węgierskiej Górki dała czas na wycofanie się oddziałów Armii Kraków.

Janusz Ryt w swoje pracy „Bitwa Pszczyńska 1939” pisze: „Pod osłoną wezbranej Soły generał Mond odtwarzał swoją rozproszoną dywizję [...] temu znakomitemu organizatorowi ta sztuka się udała [...] to samo robił generał von Vietinghoff, który po wydarzeniach w Rajsku [jak i ogółem wydarzeniach bitwy pszczyńskiej] nie miał żadnych wątpliwości co do siły 31. Pułku Pancernego. Pułk do końca kampanii przestał istnieć jako samodzielna jednostka.”
Olbrzymi chaos zapanował 1 września w szeregach niemieckich. Przychodziły kolejne paniczne meldunki od żołnierzy – 31. Pułku Pancernego – o potężnym kontrataku polskich wojsk pancernych. Były one dodatkowo potęgowane przez plotki.

„Gdy w końcu Niemcy weszli do wsi [Bojszowy –2 września – przyp.red.], ostrzał przeniósł się za rzekę, a obst. Schuckelt nie próbował nawet uchwycić przyczółka, czy rozpoznać innych istniejących wtedy mostów. W rezultacie kolumna wieczorem wycofała się z Bojszów do Międzyrzecza na noc, a dywizja [5. Dywizja Pancerna] straciła szansę na sukces operacyjny”. Napisał Janusz Ryt „Bitwa Pszczyńska 1939”: s.82

„Rano 2 września Niemcy skierowali 130 czołgów w kierunku Goczałkowic i 280 czołgów wprost Ćwiklice i Jankowice. „Gdy wojska niemieckie minęły Ćwiklice, płk Misiąg wydał fatalny rozkaz wyjścia odwodów 6 DP - II i III batalionu 16 pp z lasu "Brzeziny" i przemieszczenia się do Ćwiklic. Doszło do masakry - II batalion został dosłownie rozjechany przez czołgi. Poległo 217 żołnierzy.” – podaje http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pszczy%C5%84ska
W tym samym czasie gdy walczono pod Pszczyną Wehrmacht przeszedł do zażartej walki na odcinku wzgórza 341 (na zachód od Mikołowa) aż do rzeczki Gostynia. Obronę strategicznego wzgórza 341 prowadził kpt. Tytus Wilkarski dowodzący II batalionem Obrony Narodowej (ON Mikołów) i 203 Rezerwowym Pułkiem Piechoty. Pomimo 50% strat kontynuował obronę tego odcinka, czyli obecnej Fiołkowej Góry położonej w Mikołowie – Mokrem. W lesie w Wyrach stoczono niezwykle zaciętą walkę. 2 września polski batalion musiał skapitulować Wehrmacht zdobył kontrolę nad obszarami leżącymi nad Gostynką.

Dwa niemieckie bataliony, które wyruszyły w kierunku Tychów w okolicach Żwakowa napotkały kolejny opór polskich jednostek. W „Bitwie Wyrskiej" ważną rolę odegrał pociąg pancerny Nr 51-"Groźny"-bardzo skutecznie ostrzeliwując pozycje niemieckie.

3 września 1939r. - „Biskup Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego Juliusz Bursche i metropolita Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego Dionizy wzywają do obrony zagrożonej Rzeczypospolitej. Na posiedzeniu Sejmu członkowie Koła Żydowskiego deklarują gotowość społeczeństwa żydowskiego do poniesienia wszelkich ofiar w obronie Polski. Podobnej treści deklarację wydał Związek Żydów Uczestników Walk o Niepodległość Polski, zaś gmina żydowska w Warszawie powołała Społeczny Komitet dla Spraw Związanych z Obroną Państwa przy Gminie Żydowskiej w Warszawie.” - podaje http://1wrzesnia39.pl/portal/39p/1288/8871/3_wrzesnia_1939_niedziela.html
Od 3 września radiostacja sowiecka w Mińsku podawała Luftwaffe koordynaty lokacyjne dla nalotów na Polskę. (-http://pl.wikipedia.org/wiki/Kampania_wrze%C5%9Bniowa)
Po przegranych bitwach w rejonie Pszczyny i Mikołowa Armia Kraków zaczęła się wycofać z Górnego Śląska. Dowódca Armii Kraków gen. Antonii Szyling zwrócił się do Naczelnego Wodza o zgodę na wycofanie ze Śląska. Tłumaczył się nie tylko przewagą siła niemieckich ale i ciągłymi napadami dywersantów.

Zgoda Naczelnego Wodza na odwrót w drugim dniu wojny Armii Kraków z ufortyfikowanych pozycji na Górnym Śląsku jest krytykowana przez historyków wojskowości. Armia Kraków nie wyszła z zagrożenia okrążeniem przez niemieckie jednostki szybkie, odsłoniła natomiast trwającą koncentrację odwodowej Armii Prusy wobec natarcia niemieckiej 10 Armii.
Jadwiga Chmielowska
Tekst z "Gazety Śląskiej" 13.09.2012

Brak głosów