Sekciarze, dogmatycy, cenzura i debata

Obrazek użytkownika Jadwiga Chmielowska
Kraj

Ten ważny tekst Józefa Darskiego może umknąć państwa uwadze. Pochodzi z portalu niezalezna.pl
Prezentuję go więc tutaj:

Sekciarze, dogmatycy, cenzura i debata
2012-12-12 20:39
Po kilku miesiącach funkcjonowania Naszych Blogów można pokusić się o sformułowanie kilku wniosków. Podstawowy jest niestety pesymistyczny: większość nie ma pojęcia czym jest debata publiczna i wolność wypowiedzi. Dlatego uściślić należy kilka pojęć i wskazać na niebezpieczne zjawiska, do których zaliczam sekciarstwo i dogmatyzm.

Zacznijmy od cenzury. Dzieli się na prewencyjną i represyjną. Prewencyjna polega na tym, że publikacja jest uwarunkowana wcześniejszą zgodą cenzora na prezentowane treści. Cenzura represyjna polega na ściganiu za już opublikowane opinie, fakty, informacje itp. Nie jest natomiast cenzurą nie dopuszczanie do publikacji jakichś treści w danym medium. Twierdzenie z jakim się najczęściej spotykam brzmi: opublikujcie, bo jak nie to znaczy, że stosujecie cenzurę jak komuniści, Wybiórcza (dowolne wstawić). Otóż nikt nie ma obowiązku publikowania wszystkiego, czego autorzy chcą. Każdy natomiast autor może swoje wiekopomne utwory rozpowszechniać na własną rękę lub w mediach, które jego twórczość zaakceptują. Stąd nieustanne: Jak mi nie dacie założyć blogu to znaczy, że mnie kneblujecie i .. jest stwierdzeniem pozbawionym sensu. Byłoby tak, gdybyśmy byli JEDYNYM medium w Polsce, a autor nie miałby prawa założyć własnego blogu gdzie indziej.

Jeśliby założyć, iż każdy musi publikować wszystko, czego jakiś autor się domaga, to czytelnicy zginęliby w masie treści maniakalnych i bezwartościowych. Selekcja jest więc konieczna i jak każda selekcja ma charakter subiektywny. Ważne by odbywała się według w miarę jasnych kryteriów. Wtedy jedni będą sobie publikowali elaboraty o spiskach masonów, inni o odwiedzinach kosmitów, a jeszcze inni o zbawieniu przez modły do Swarożyca. Nikt takich publikacji, jeśli nie wzywają do przemocy, w normalnym kraju nie zabrania. Nasze Blogi powstały w celu dyskusji na tematy związane z szeroko rozumianą polityka, sytuacją Polski i dążeniem do odzyskania (moim zdaniem) wolności, dlatego sport, zagadnienia ściśle religijne, wycieczki krajoznawcze, nie mówiąc już o reklamie zdrowej żywności, do ich profilu nie pasują.

Liczba 100, moim zdaniem, okazała się nawet wygórowana, gdyż nie widzę 100 wybitnych blogerów i żadnych szans na ich istnienie. Wszelkie żądania by podnieść liczbę blogerów nie biorą pod uwagę faktu, iż wtedy spadnie czytelnictwo poszczególnych wpisów, co spowoduje odpływ tych lepszych (casus Seamana) i zalew notek na ten sam temat na tym samym miernym poziomie. Konieczność selekcji oznaczałaby wzrost czynnika subiektywnego i niezależnie od wyboru, zawsze byliby niezadowoleni. Właśnie równość, a nie arbitralne decyzje kto powinien być na SG, a kto nie, miały odróżniać nas od salonu24. Wybierać powinni czytelnicy. Nie można też w nieskończoność wydłużać SG. I na pewno nie będzie już na niej ani jednego blogu więcej.

Przeciętnemu blogerowi wydaje się, że ma wiele do powiedzenia. W praktyce, po 4 notkach kończy mu się wena twórcza. Najgorsi są oczywiście politycy. Największe pretensje i najmniejszy stopień odpowiedzialności i samoorganizacji. Dlatego staram się ich unikać.

Debata

Ulubionym zajęciem blogerów jest żądanie by kogoś usunąć, zlikwidować, poddać anihilacji, bo zachował się po chamsku wobec kogoś, kogo lubimy. Oczywiście to nie przeszkadza samemu postępować tak wobec kogoś innego, czyli odsądzać go od czci i wiary. Przecież go nie lubimy, więc nic ważnego i ciekawego napisać nie może, a poza tym, jest nikim, skoro go nie lubimy.

Jakim prawem on tu jest, to miejsce odpowiednie tylko dla mnie i moich kumpli, a tego chama won.

Mamy pretensje, że ktoś nami pomiata, ale my przecież pomiatać innymi możemy, bo bezwartościowi, albo głupi, skoro naszych światłych myśli nie pojęli, a jeszcze nie daj Boże, się u nas wypowiedzieli krytycznie i złośliwie.

Ulubioną metodą jest dyskusja nie na temat poruszanego problemu tylko cech osobowych autora. Gdybym chciał interweniować za każdym razem, musiałbym usunąć połowę komentarzy. Taka postawa dotyczy oczywiście nie tylko komentatorów ale także blogerów.

Interweniuję niezwykle rzadko, w przypadkach skrajnych. Oczywiście mój wybór musi mieć charakter subiektywny, gdyż każdy wybór jest subiektywny. I nie wszyscy, a nawet większość musi się z nim zgadzać.

Wolna debata nie polega na tym, że dyskutujemy z kimś, z kim się zgadzamy, Nie muszę się z kimś zgadzać. Mogę nawet całkowicie się z nim nie zgadzać i uważać, że się myli. Istotne jest tylko to, czy porusza ważny temat, czy spogląda na sprawę pod nowym, nawet i błędnym, ale inspirującym kontem. Czy dyskusja wniesie tu coś nowego. Czy wymienimy się ciekawymi informacjami, albo dowiemy się czegoś ciekawego i to szybko, bez konieczności przeszukiwania netu, bo ktoś inny zrobił to za nas.

Takiego podejścia niestety nikt tu nie ma. Klasyczny jest podział na „nasz” i „nie nasz” i nieustanne próby szantażu: albo ja albo on/ona. Chyba zacznę prowadzić statystykę.

Wolna debata nie polega na nieustannym domaganiu się by komuś zamknąć usta, dlatego że nam się nie podoba, albo uważamy go za głupiego, nawet jeśli to racja.

Sekciarze i dogmatycy

Ten gatunek śledzi „otkłanistów”. Przebiegają wpisy w poszukiwaniu odstępców od tego co sami uznali za prawdę. Nie ma znaczenia czy akurat się mylą, czy właśnie mają rację. Nie o to chodzi. Celem jest wyśledzenie, kto w jakimś fragmencie jakiejś sprawy ma inny pogląd. W kwestiach istotnych zgadzają się, ale cały artykuł nie ma znaczenia, gdyż w 10-tym akapicie zostało napisane coś , co jest „zdradą”, a więc nie zwracamy uwagi na resztę, nie, bo tu dopuszczono się w słowie …. Zdrady. Hańba, anihilacja, bo jak nie to ogłoszę, że jesteście na pasku, nigdy więcej nie napiszę, jakim prawem, zlikwidować, zabić!!!. I biegają po necie alarmując o wykrytej zbrodni.

Sekciarze to ludzie, którzy oprócz dogmatyzmu uznają, że tylko ich znajomi mogą napisać coś interesującego, a wszyscy inni na pewno są odstępcami. My - wyznawcy i posiadacze "prawdziwej" prawdy mamy rację, a wszystkich innych won!. Nie rozumieją lub nie są w stanie zrozumieć, że nie wszyscy tak samo patrzą na świat. Nie wystarczą im nawet ataki, anie oni domagają się natychmiast wykluczenia, każdego kto pisze inaczej lub widzi sprawy pod innym kontem..

Frustraci i niedocenieni

Są typy, które czują się bezkarnie, gdyż mieszkają zagranicą i myślą, że nie można ich IP zlokalizować, ani zablokować. Czerpią satysfakcję z poczucie władzy i bezkarności: patrz, nic mi nie możesz zrobić, a ja mogę o tobie napisać wszystko. Gatunek ten Ziemkiewicz nazywa „mendami internetowymi”. Gdy takiemu zwrócić uwagę, odpowiada w stylu: no i co mi zrobisz. Oto przykładzik.

„Pacz Pan, od co najmniej dziewięciu lat pluje sobie w necie wolny jak orzeł, a Pan jesteś pierwszy który żąda jakichś dowodzików i argumentów, tu są moje obecne i byle konta: … Panie Starszy, ja drę lacha z kogo chcę, gdzie chcę i kiedy mam na to ochotę. Takie czasy przyszły, że oprócz pomuny mam swoje typy na prawo od kołka. Umówmy się tak, Panie Starszy, Pan odblokujesz konto "viilo" na naszeblogi.pl, a ja tak czy owak nie mogę gwarantować nieupublicznienia naszej korespondencji.”

Kiedy bezkarny okazał się jednak bezsilny w swej bezczelności, może już tylko odpowiedzieć: „Pierdol się towarzyszu Targalski, bolszewicki alfonsie.”

Naśladowców ostrzegam, że mnie to po prostu bawi.

Inny gatunek, to niedocenieni, którzy się dowartościowują. Idą na ilość, a nie jakość. Uważają zwykle, że świat strasznie cierpi, gdy od 2 godz. nie wie co oni robią. Oczywiście mają do wszystkich o wszystko pretensje i są pełni dobrych rad. Wszak świat byłby idealny, gdyby tylko zechciał ich słuchać. Świat jednak ma co innego do roboty i, o zgrozo, nie wie o ich istnieniu. Dlatego nie da się go uratować.

Spiskomania

Stała się chorobą genetyczną obozu patriotycznego. Fakt, iż mamy przeciwko sobie bezpiekę, własną i rosyjską, media, oligarchów, wymiar bezprawia itp., itd., nie oznacza, iż wszystko co się dzieje jest spiskiem. A już na pewno Bondaryk nie siedzi i nie kombinuje jakby tu jakiemuś blogerowi, co ma tysiąc wejść, zaszkodzić, ukraść myszkę lub zablokować mu dostęp. Tymczasem giniemy pod niekończącym się zalewem maili, których autorzy wykrywają kolejne spiski. Źle kliknęli, myszka spadła na podłogę – spisek, zamach, knowania. A czy nie lepiej opanować posługiwanie się komputerem?

Najpierw należy wykluczyć przyczyny normalne. Spiski istnieją, ale w poważnych sprawach, a nie dlatego, że ktoś nie potrafi się zalogować, zmienić hasła lub nie wie jak działa internet.

Opisywałem zjawiska, a nie konkretne osoby, więc na pretensje indywidualne nie będą odpowiadał. I przypominam, że jesteśmy nadal BEZ ZNACZENIA, jeśli chodzi o oddziaływanie na opinię publiczną.

Oto ostatnie dane. Wiem, że niektórzy blogerzy wiedzą lepiej, że nas nikt nie czyta, gdyż nie usunąłem osób, które oni nie lubią, ale posługuję się matematyką, a nie przeświadczeniem o słuszności.

Ilość wejść dziennie - ok. 33 tys. tj. ok. 1/7 wejść na portal

W tym prawie połowa wejść na NB trwała 1 sekundę, tzw. współczynnik odrzuceń, czyli ktoś wszedł i wyszedł, gdyż nie interesowała go treść lub nie zobaczył nic nowego.

Dotychczas odwiedziło nas 191 tys. osób, ale jak napisałem wcześniej, należy przyjąć, że czytających było ok. 100 tys. Przypominam, różne wiadomości/fakty kłamstw mają widownie kilkumilionowe.

Nasi czytelnicy są dość stali, gdyż 75 proc. odwiedzających stanowią osoby powracające. Szacunkowo, to może być ok. 70 tys. osób, ale proszę pamiętać, że wielu odwiedzających mamy poza Polską – ok. 20 proc.

Skoro czas trwania odwiedzin średnio wynosi 5,35 minut, a współczynnik odrzuceń jest prawie 50 proc., tzn., że rzeczywisty czytelnik, nie odwiedzający, spędza za każdym razem ok. 10 minut i czyta ok. 2-3 notki.

Mimo wszystko, dane są więc zachęcające, ale wzrost czytelnictwa związany jest ze wzrostem popularności portalu. Z tym, że początkowo było to ok. 9-10 proc. odwiedzających portal, obecnie jest ok. 15 proc. (gwałtowny i utrzymujący się wzrost od 7 grudnia, z ponad 20 do ponad 30 tys.).
Józef Darski

http://naszeblogi.pl/34828-sekciarze-dogmatycy-cenzura-i-debata

Brak głosów

Komentarze

Gdyby nie fakt, że wiem, kto to jest pan Józef Darski, to poza pierwszymi kilkoma akapitami - ów tekst niemal idealnie pasowałby do portalu Niepoprawni.pl. Jest w nim pewna analogia do tego, co istnieje także i na tym portalu.
Dobrze, że zamieściła Pani ten tekst tutaj. Myślę, że wielu blogerów i komentatorów znajdzie w nim swoje odbicie, jak w lustrze, które nie kłamie.

Pozdrawiam z 10, Satyr 
________________________ 
"I złe to czasy, gdy prawda i sprawiedliwość nabiera wody w usta".  
(ks.J.Popiełuszko)

Vote up!
0
Vote down!
0
#313904

Jurek napisał tekst trafny, ale w sumie banalny ;-)
Nihil novi sub sole. Gdy nie było internetu, było tak samo... ;-))).

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#313957