I co PiSuary, głupio wam?!, czyli już wiadomo, co mądrzy Polacy zawsze wiedzieli - zamachu nie było!
Naszej bohaterskiej, niezawisłej prokuraturze wojskowej należą się słowa uznania!
Po wielu miesiącach wnikliwych analiz, przesłuchań, badań, przemyśleń, dociekań, rozmów, poszukiwań już wiadomo, co wiadomo było od dwunastu miesięcy!
Z tą oczywiście różnicą, że teraz wiadomo tak na 700%, a nie tylko na 100%.
W Smolensku nie doszło do zamachu.
Co za ulga... uff.
Spisali się nasi bohatersy śledczy na medali kilka.
Wiele miesięcy ciężkiej pracy, zarwanych nocy, szkalowania i podważania ich wysiłków przez tę gorszą część społeczeństwa nie poszlo na marne.
Nasi dzielni dochodzeniowcy, po wnikliwym przyglądnięciu się raportowi MAK odetchnęli z ulgą. Analiza tego dokumentu utwierdziła ich w przekonaniu, że do zamachu nie doszło.
Co prawda, tę ewentualność wykluczono już jakiś czas temu, ale prokuratorzy musieli się upewnić.
Że nie są w ciemię bici i tak od razu nie zaufali Rosjanom, niech świadczy fakt, że równie wnikliwie i z ogromnym poświęceniem doszukiwali się choćby najmniejszych śladów ingerencji osób trzecich i czwartych nie tylko w raporcie MAK.
O nie!
Co prawdam nie mogli o tym mówić oficjalnie, aby nie zachwiać fantastycznych stosunków z najlepszym z sąsiadów, ale ich śledztwo poszło o wiele dalej.
Tzw zasada ograniczonego zaufania.
Prokuratorzy nasi - dla owych 700% pewności - poddali bardzo szczegółowym analizom również kopie kopii nagrań z czarnych skrzynek pechowego TU 154.
Tu jednak również nie znaleźli nic, co mogłoby dać choćby mały, malutki trop związany z bezsensownym wątkiem zamachu.
No za żadną cholerę, mimo usilnych starań.
Aby jednak nie dać się zwieść rutynie i znanym od dawna przyczynom katastrofy nasi dzielni śledczy poszli jeszcze dalej.
Przez kilka miesięcy z użyciem najnowszych technik badali, analiozowali i diagnozowali zdjęcia szczątków wraku cywilnego, prezydenckiego samolotu.
Zdjęcia również nie wskazały żadnego tropu, jakoby samolot spadł w wyniku zamachu.
To wszystko w zestawieniu z uzyskanymi od Rosjan relacjami setek świadków, którzy widzieli spadający samolot podważyło z całą pewnością wątek zamachnięcia się przez kogokolwiek na samolot z Polską delegacją.
Wartością dodaną do żmudnego śledztwa były również informacje uzyskane dzięki dziennikarstwu śledczemu badaczy katastrof z TVN, Onet.pl i wp.pl.
Warto też wspomnieć o niesamowitej, pomocnej w badaniu przyczyn katastrofy rzeszy ekspertów dzielących się przemyśleniami na wspomnianych portalach.
Tu na szczególną uwagę zasługuje ekspert o międzyportalowej sławie, niejaki Bóghonorojczyzna, mający swoją małą cegiełkę udziału w dociekaniu prawdy...
Więcej już prokuratura zrobić nie może. Nie jest w stanie - prawo zabrania.
Dalej sprawą wypadku lotniczego zajmować się będzie prokuratura cywilna, która szukać będzie winnych wśród ofiar najprawdopodobniej, bo wojskowa dowiodła sobie, że nie można nikogo obwinić za wzorową organizację wylotu...
Wszystko więc wskazuje na to, że jednak - a przecież tyle się o tym mówiło - winni są piloci z ułańską fantazją, naciskani przez pijanego Generała, który to był pod niesamowitą presją Prezydenta karierowicza.
A nie można było tak od razu, 10 kwietnia 2010, powiedzmy o ...15:15 na TVN 24?...
PS.
Pierwszy człon tytułu, zaczerpnąłem z jednego z pierwszych komentarzy zamieszczonych na wp.pl po tym fantastycznym neuwsem, a dodanego przez jakiegoś anonimowego patriotę, któremu bliskie jest polskie pojednanie oraz krytyczne spojrzenie na otaczającą rzeczywistość...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 982 odsłony
Komentarze
Witam. Może jest tak jak w
1 Kwietnia, 2011 - 13:29
Witam.
Może jest tak jak w PRL-u,nie mogą powiedzieć w prost,to mówią 1 kwietnia.Kto inteligentny weźmie te słowa pod rozwagę.
Dobosz
1 Kwietnia, 2011 - 13:56
Dobosz
gdyby wszystkie dokumenty przekazane ustawić jeden za drugim można by opasać równik cirka 6 razy a gdzie są czarne skrzynki i wrak bo jakoś nie widzę...
pozdrawiam
Dobosz
Doboszu, od jakiegoś już czasu powtarzam, że polska
3 Kwietnia, 2011 - 09:17
prokuratura może cię, co najwyżej, pokusić o analizę jakości papieru, klasy tonera oraz trafności dobrania czcionki na podstawie materiałów dotychczas zgromadzonych, tj. sterty papieru nadesłanej z Moskwy.
Naprawdę się dziwię, że ani Rzepa ani Parulski nie wypowiedzieli się w tej sprawie.