Siedem lat chudych polskiej przedsiębiorczości

Obrazek użytkownika Jerzy Bielewicz
Gospodarka

Tytułem wstępu

Podstawa dobrobytu w państwie opiera się na wolności i przedsiębiorczości obywateli, ich woli pracy i samoorganizacji. Razem stanowią kapitał ludzki, który jawi się dziś wart wiele więcej niż euro czy dolary, bowiem te mogą okazać się bezwartościowe już jutro - w czasach kryzysu. Wiedzą o tym Niemcy, Amerykanie czy Chińczycy i Hindusi. Pierwsi, bo robią wszystko, by przezwyciężyć zapaść demograficzną kusząc naszych rodaków do siebie, drudzy, bo opierają rozwój w coraz większym stopniu o rynek wewnętrzny. Z tej perspektywy, polski rząd prowadzi bezrefleksyjną politykę podporządkowania Polski UE, jako peryferii i zasobu taniej siły roboczej dla Niemiec, która nieubłaganie skutkuje wyludnianiem kraju i musi doprowadzić do katastrofy w finansach publicznych. Bo na przyszłość kraju składają się przekonania i decyzje jednostek - obywateli, w tym młodego pokolenia wchodzącego na rynek pracy. Czyż potrzeba bardziej znaczących dowodów ponad ten, że 75% młodych ludzi planuje „lepsze” życie poza Polską, na emigracji.

 

Rzeź polskich przedsiębiorców

Nie dość mocnych słów o katastrofalnej polityce gospodarczej tego rządu. Etatystyczna, korupcjogenna, sprzeczna interesem narodowym, a co szokuje, wymierzona przeciw rodzimym przedsiębiorcom. Bo jak tłumaczyć fakt, że lwią część zamówień publicznych, zleceniodawca jakim jest państwo, oddaje podmiotom zagranicznych, głównie firmom z Niemiec, podczas, gdy firmy z Polski sprowadzone we własnym kraju do roli podwykonawcy często nie otrzymują zapłaty za zlecone prace.

Ostatnio, znowu głośno o 20 składach Pendolino zakupionych od zagranicznego konsorcjum. Dość powiedzieć, że za sumę kontraktu polscy producenci PESA i NEWAG mogli dostarczyć 60 szybkobieżnych składów dostosowanych do miejscowych warunków. Podatki i miejsca pracy pozostałyby w kraju.

Rząd toleruje obywatela, jako tanią siłę roboczą, jeśli nie „kwękoli”, a ciężko pracuje za lichy grosz na umowie śmieciowej. Czy wtedy gdy na posadzie za 1000 euro bierze kredyt hipoteczny we frankach zadłużając się ponad miarę. Tymczasem, rodzimych przedsiębiorców władza upatrzyła sobie jako wroga publicznego, potencjalnego oszusta, osobę niższego stanu. Oczywiście, od reguły istnieją wyjątki, tzw „najlepsi płatnicy”, „swojacy”. To najczęściej byli politycy, funkcjonariusze służb specjalnych lub partyjni koledzy. Na ich dyskrecję można liczyć. Do osobnej kategorii należą oligarchowie kontrolujący media i partnerzy prominentnych kancelarii prawnych odciskający piętno na kształt i skuteczność wymiaru sprawiedliwości. Całe to towarzystwo ma swego bożka - mamonę, stąd też pokornie chyli czoło, wręcz klęczy przed kapitałem zagranicznym niezależnie od kierunku pochodzenia, w myśl zasady, że żaden pieniądz nie śmierdzi.

 

Bariery wzrostu

]]> Pierwszą barierą rozwoju małych i średnich firm są/będą rosnące rachunki za gaz i inne źródła energii, czyli przekładając na język polityki, cena za spolegliwość Tuska i Piechocińskiego wobec Rosji, Niemiec i Unii Europejskiej. Podczas, gdy 485 dolarów za 1000 metrów sześciennych żądane przez Rosję od Ukrainy wywołało sprzeciw, to w Polsce nikt, ani śmie pisnąć, że średnia cena za rosyjski gaz zapłacona przez PGNiG w 2012 roku wynosiła 530 dolarów, podczas gdy Niemcy równolegle otrzymywali ten sam towar po 380 dolarów. Innymi słowy, polscy obywatele w tym przedsiębiorcy finansują imperialną politykę Rosji przymuszani do płacenia wysokich rachunków za energię kompensując przy tym poniesione straty lichą płacą na lokalnym rynku pracy. Podobny efekt ekonomiczny niesie ze sobą podpisany w ramach Unii Pakiet Klimatyczny. Grożą upadłości przejęcia i zwolnienia nie tylko sektorze wydobywczym i energetycznym, ale również w przemyśle chemicznym, który jak dotąd pozostawał pod kontrolą rodzimego kapitału.

Przykład cen energii przemawia do wyobraźni ze względu na sytuację Ukrainy, lecz większe pieniądze uciekają z Polski przez system bankowy. Banki coraz częściej celowo niszczą firmy swoich klientów, jak w przypadku producenta makaronów Malma Michela Marbot czy Optimusa Romana Kluski. Składa się na to szereg uwarunkowań. Po pierwsze, bankowcy udzielają znaczących pożyczek w tzw konsorcjach kredytowych. Uczestniczą też razem w radach wierzycieli podczas procesy restrukturyzacji długów. Decyzje w tych gremiach podejmuje większość, a ta przynależy obcemu kapitałowi, który kontroluje blisko 70% sektora banków. Nic dziwnego, że właściciele banków bez skrępowania dzielą między sobą polski tort faworyzując firmy z krajów pochodzenia. To jedynie część prawdy, ta lepsza, mieszcząca się w ramach prawa i logice rynku, bo codzienna praktyka przybiera odcień ubezwłasnowolniającej czerni. Zagraniczne banki w swym arsenale przeciw lokalnej konkurencji posiadają broń masowego rażenia, tzw Bankowy Tytuł Egzekucyjny (BTE), relikt w prawie z czasów stalinowskich wykorzystywany po dziś dzień, by odbierać własność z rąk miejscowej ludności. Zapisy o BTE stawiają banki ponad prawem i kontrolą sądową pozwalając arbitralnie przejmować nieruchomości, środki na kontach i dochody. Bez wątpienia, BTE to narzędzie rzeczywistego władztwa w Polsce i bezpardonowej kolonizacji gospodarki. 2013 był kolejnym rokiem, w którym wystawiono grubo ponad milion BTE. Banki nadużywają BTE na wszelkie możliwe sposoby, często jako narzędzie szantażu, co spotkało przedsiębiorców nabitych w opcje walutowe, czy tzw „frankowiczów”, którzy nieopacznie wzięli kredyty hipoteczne oparte na franku. Gdy zestawimy hasłowo przewiny banków w Polsce wylania się obraz bantustanu, kraju skolonizowanego, którego obywatele bez szemrania godzą się z losem najemcy, wręcz niewolnika. Lista jest niezwykle długa: od wielokrotnych opłat za tę samą usługę, nadmiernego oprocentowania kredytów i debetów dla polskich klientów, nieuzasadnionych, wysokich prowizji, nieuczciwych praktyk sprzedaży i marketingu, BTE, bankowych, lichwiarskich odsetek karnych (nawet ponad 40% w skali roku), oszukańczych poliso-lokat, opcji walutowych i kredytów we frankach, manipulowania stawką WIBOR, po odpychające praktyki naciąganie emerytów na usługi, których nie potrzebują, czy w końcu świetnie udokumentowany bezprawny transfer kapitału i zysków, jak miało to miejsce w przypadku Pekao SA i projektu Chopin, czy nagminny proceder cen transferowych pod pretekstem opłat licencyjnych za wartości intelektualne, markę, logo czy software lokowanych w rajach podatkowych. Oczywiście, zagarnięte bezprawnie nadmierne zyski i nielegalny transfer kapitału pomniejsza popyt, konsumpcję i rynek wewnętrzny oraz kreuje potężny deficyt na rachunku bieżącym. Średnio grubo ponad 100 miliardów złotych (oficjalne statystyki nie oddają całej skali procederu) co rok wysysanych z kraju przez system bankowy i korporacje międzynarodowe powoduje, że owoce naszej pracy konsumują inni, podczas gdy my systematycznie ubożejemy. Poszerza się obszar wykluczenia finansowego, a brak perspektyw zmusza do emigracji za pracą i godnym życiem. Koło się zamyka...

Złowieszczą triadę barier postawionych przed polskim przedsiębiorcą dopełnia niesprawiedliwy i korupcjogenny system podatkowy. Bo ciężar podatków, których płacenia unikają banki, międzynarodowe korporacje, sieci sklepów wielkopowierzchniowych, telekomy, konglomeraty energetyczne, przerzucono na barki Kowalskiego oraz lokalne małe i średnie przedsiębiorstwa. Trudno ten mechanizm określić inaczej jak rabunkowy, bo prowadzi do niszczenia miejsc pracy, ciągłej presji na obniżanie płac i spadku konsumpcji wewnętrznej. W konsekwencji, do malejących wpływów podatkowych, kłopotów budżetu i rosnącego zadłużenia państwa. I w tym obszarze rządzący stosują broń masowego rażenia. Niechlujne zapisy prawa podatkowego poszerzają przestrzeń interpretacji i arbitralnych decyzji poborcy podatkowego. Nawet, jeśli to urząd skarbowy zmieni własną wykładnię zapisu prawa, to podatnik musi pokryć straty nie od momentu zmiany interpretacji, a wstecz przez cały okres obowiązywania spornego zapisu! W tej sytuacji polski przedsiębiorca nie zna dnia i godziny i zawsze musi być gotowy na najgorsze, dokładnie tak, jak bohaterowie znakomitego filmu „Układ zamknięty”. Co więcej, dodawane są coraz to nowe mętne przepisy poszerzające władztwo urzędników. Jak choćby ostatnio, ten o solidarności podatkowej, który umożliwia ukaranie uczciwego przedsiębiorcy za podatki niezapłacone przez kooperanta. Kolejny, korupcjogenny obszar możliwych fałszerstw, nadużyć, szantażu i samowoli urzędników.
 

Strażnicy systemu a naprawa państwa

Gdzie nie ma sprawiedliwości rządzą złoczyńcy. Z taką sytuacją mamy do czynienia w Polsce. Mitem jest niewydolność urzędów/sądów... Te pełnią rolę strażników systemu i działają sprawnie chroniąc interesy beneficjentów. Co prawda, przepisy nakładają na urzędy/sądy określone terminy, są to jednak tzw terminy instrukcyjne. Sąd, czy urząd nie musi w danym czasie sprawy rozstrzygnąć, a jedynie powinien. Nierzadko spory ciągną się po 10 lat, jeśli dotyczą zarzutów przeciwko ZUS, organom państwa, instytucjom finansowym oraz lokalnym sitwom urzędniczym. W takich sytuacjach, nawet po przegranej, ZUS/urząd/instytucja/sitwa nie są zobowiązane do zapłaty odsetek od świadczenia, którego nie chciały zapłacić, bądź środków nielegalnie zagrabionych. Oddzielnym rozdziałem stanowi prawo odszkodowawcze, martwe w założeniu, ze względu, że poszkodowany przy znikomym prawdopodobieństwie wygranej musi na wstępie ponieść wysoki koszt, jako procent od roszczenia.

Ze względu na stopień patologii, naprawa państwa rozumiana jako egzekucja prawa wobec międzynarodowych koncernów, przy jednoczesnym wsparciu dla rodzimych przedsiębiorców szybko przyniosłaby efekty ekonomiczne, finansowe i gospodarcze. Podstawowe cele to: obniżka cen energii, repolonizacja systemu bankowego, skuteczne opodatkowanie korporacji międzynarodowych, obniżenie obciążeń fiskalnych i administracyjnych rodzimych firm, pomoc młodym poprzez tworzenie płatnych godziwie miejsc pracy i ulgi podatkowe dla pracodawców, reindustrializacja kraju i szeroko zakrojona polityka prorodzinna. By te cele osiągnąć należy odbudować sprawnie działających instytucji państwa prawa. A zacząć należy niewątpliwie od weryfikacji reprezentantów i skuteczności działań wymiaru sprawiedliwości, bo bez tego warunku sine qua non przy władzy pozostaną złoczyńcy.

Ryszard Czarnecki, Jerzy Bielewicz

 

Relacja z konferencji video Prawa i Sprawiedliwości: Siedem lat chudych polskiej przedsiębiorczości]]>

Więcej na: ]]>http://unicreditshareholders.com/bie%C5%BC%C4%85ce_informacje]]>

Brak głosów